Wychodzi na to, że we wrześniu znowu będziemy rozmawiać o miłości.;) Proponuję powieść Alberto Moravii „Pogarda” (1953), której akcja rozgrywa się w Rzymie w środowisku filmowców. Młody literat, chcąc zaspokoić potrzeby żony, przyjmuje dobrze płatne zlecenie. Nowa praca przyniesie jednak nowe problemy, co mocno odbije się na relacjach małżeńskich głównych bohaterów. Jeśli lubicie dobre powieści psychologiczne, „Pogarda” powinna przypaść Wam do gustu.
Książkę można kupić za jedyne 7,5 zł w tej księgarni.
Początek dyskusji 20 września 2013 r. Zapraszam!
Moravii jeszcze nie próbowałem. Ale znowu o miłości? Apeluję o coś bardziej krwistego w przyszłości:)
OdpowiedzUsuńTrudno mi uwierzyć, że jeszcze nie próbowałeś Moravii. Nie Ty!:)
UsuńZbliża się jesień, więc dla odmiany może jakieś duchy i wampiry się pojawią. Albo tematyka wiejska.
Z Włoch to najbardziej pizzę. I lody. Z ichniej literatury Imię róży, Guareschiego i Serce Amicisa. Kropka. Żadne tam Lampedusy, Moravie i inne Oriany, jakoś nigdy mnie nie ciągnęło.
UsuńKrwisty wiejski wampir byłby idealny:)
Do listy kulinarnej dorzucam wszelkie makarony. Kuchnia włoska to jest to.;)
UsuńZa tłustość wampira nie mogę ręczyć.;(
Wampiry z definicji tłuste nie są dzięki pożywnej diecie płynnej:)
UsuńTak się wiejskością i krwistością zasugerowałam, że natychmiast włączyła się i tłustość. Zobaczymy, co na wsiach szaleje.;)
UsuńA propos dyskusji o sylwetce ziemniaczanej, to może by na wskroś wiejską Konopielkę kiedyś wziąć na warsztat? Osobiście bardzo lubię, a pole do porównań z innymi książkami o wsi szerokie.
UsuńA co powiesz na "Awans"?
UsuńChętnie, jeszcze nie czytałem.
UsuńJa tylko oglądałam i wolę od "Konopielki". Tematyka zbliżona, a tytuł mniej znany. Może być już w październiku.
UsuńŚwietnie, będzie trochę oddechu po tej włoskiej zgniliźnie moralnej:P
UsuńTak, będzie polskie błoto.;)
UsuńBardzo jesiennie:) A film też widziałem, bo streszczenie utworu jest mi znane.
UsuńPewnie wiele osób widziało, tylko nie każdy kojarzy z Redlińskim. Oglądam przy każdej okazji, bawi mnie tak jak "Rejs".
UsuńWidziałem może ze dwa razy, też mi się bardzo podobało.
UsuńTo świetnie, dzięki za sugestię - nie ma to jak spontaniczne pomysły.;)
UsuńProszę uprzejmie :) Tylko żeby znowu nie podniosły się głosy, że monopolizuję pulę propozycji:P
UsuńChyba jeszcze nikt nie protestował, a za wytypowanie Redlińskiego możemy tylko być Ci wdzięczni.;)
UsuńByły jakieś sarkania, zdaje się, ale nie jestem małostkowy, nie będę ich odgrzebywał :D Redliński daje spore pole do porównań, już się cieszę. Ze streszczeń wynika, że Awans może być ciut podobny do Witajcie w Dzyndzylakach, takiej książki-widmo, która kosztuje straszne pieniądze i którą mało kto czytał.
UsuńFaktycznie książka-widmo, a zapowiada się przednio. Ciekawe, czy tuż po wydaniu była chętnie czytana.
UsuńNie sądzę. Usłyszałem o niej dzięki Szczygielskiemu, który ją wymienia bodajże w Bierkach, i na początku myślałem, że sobie dzieło wymyślił (co to w ogóle za tytuł:P). Ale potem się okazało, że biały kruk.
UsuńDo tego jeszcze główny bohater nazywa się Alojzy Skubany.;) Ja też bym uznała ją za książkę wymyśloną na potrzeby fabuły.
UsuńAlojzy Skubany to prawie jak Wieńczysław Nieszczególny. Ja te Dzyndzylaki kiedyś w końcu upoluję :)
UsuńNa chomikowie jest, jeśli to Cię urządza.
UsuńRozważę i ten wariant :P
UsuńWłaśnie dotarł do mnie Awans, wydanie z 1975 r. Na okładce informacja, że wydanie drugie zostało poważnie zmienione w porównaniu z pierwszym, więc tak ostrzegam na wszelkim wypadek.
UsuńCzyli musimy czytać wydanie z 1975 r. lub późniejsze. Dzięki za czujność, "poważne zmiany" mogą mieć wpływ na dyskusję.;)
UsuńTo są wręcz "radykalne zmiany. Przede wszystkim zmienił się bohater - inne są motywy jego działania, na czym innym polega jego dramat, innym językiem opowiada swoje losy".
UsuńTeraz to aż mi się zachciało czytać na dwie ręce - pierwszą i późniejsze wersje.;)
UsuńTeż mi to przeszło przez głowę :P
UsuńWybór bardzo mi się podoba, teraz się zastanawiam, jak ambitnie do tego projektu podejsć ;)
OdpowiedzUsuńMasz na myśli, czy czytać po włosku? Próbować warto.;)
UsuńMyslę, że spróbuję, własnie zamówiłam sobie z biblioteki, i zobaczę jak mi pójdzie. Nie chciałabym, żeby skończyło się na tym, że nie wezmę udziału w dyskusji bo z książki nic nie zrozumiem ;)
UsuńTo niemożliwe, żebyś nic nie zrozumiała z tego, co pamiętam, po włosku już czytałaś.;)
UsuńPrzezornie zaopatrzyłam się dzisiaj w lekturę, zatem do września śpię spokojnie ;-). Dla mnie to również będzie pierwsze spotkanie z Moravią (mam nadzieję, że nie polegnę).
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Eireann:) Niepokoi mnie trochę ta żona i jej rozbuchane potrzeby...
UsuńWydaje mi się, że Moravię dobrze się czyta - czytałam kilka jego książek w szkole średniej i miałam pozytywne odczucia. Ile z nich zrozumiałam, to już inna sprawa.;(
UsuńTak czy inaczej, gorąco zachęcam.
Dla mnie to będzie drugie spotkanie z Moravią. I bardzo się cieszę, bo "Matka i córka" ogromnie mi się podobała :) A czy ta książka jest gruba?
OdpowiedzUsuńKoczowniczko, przyznam, że po cichu liczyłam na Twój aplauz, bo pamiętam, że "Matka i córka" podobały Ci się. To wydanie (kieszonkowe) ma 226 stron.
UsuńCzytałam tylko "Rzymiankę" i "Matkę i córkę" Moravii, więc tym chętniej poznam uroki "Pogardy". :)
OdpowiedzUsuńJa chyba też tylko te dwie, ale mam przeczucie, że Moravia nie zawiedzie naszych oczekiwań.;)
UsuńJa też. :) Może będzie miły zbieg okoliczności i w najbliższych tygodniach w telewizji powtórzą film Godarda. Nigdy nie oglądałam. :(
UsuńKto wie, kto wie. Ja raczej też nie oglądałam. Swoją drogą Moravia miał chyba szczęście do ekranizacji.
UsuńOn chyba kiedyś był bardzo modny, stąd może ekranizacje z gwiazdorską obsadą.
UsuńTa moda wynikała z klasy literatury, mam nadzieję.
UsuńPrzekonamy się o tym już we wrześniu. :)
UsuńBardot i Piccoli - doskonały film Godarda, lepszy od książki, hipnotyczny... Moravia ma taki dydaktyczny styl, jego proza mocno akademicka, bez fajerwerków, ale zawsze celny w moralizatorstwie, dobrze ekranizowany. Klasyk, którego warto czytać, żeby porównywać dzisiejsze mdłe literackie "bestsellery" do prawdziwej literatury.
OdpowiedzUsuńEkranizacja lepsza od książki - to się rzadko zdarza. Jeśli "Pogarda" jest dydaktyczna, tym lepiej dla nas, będzie o co się spierać.;) A Moravię trzeba znać, absolutnie.
Usuń