Tytuł najnowszej książki Sylwii Chutnik zakrawa na żart, jako że o krainie czarów jej bohaterowie mogą co najwyżej pomarzyć. Wszyscy są uziemieni przez okoliczności lub własną niemoc i jawnie lub skrycie tęsknią: za zmarłymi bliskimi, za planem filmowym, za córką oddaną do adopcji, za końcem wojny. Czekają na śmierć matki, na natchnienie albo na zasłużony odpoczynek. Tylko nieliczni przestaną wzdychać do losu i zaryzykują zmiany.
Podobnie jak w poprzednich książkach, tak i „W krainie czarów” Chutnik przygląda się mało atrakcyjnym osobnikom. To typ bohaterów, którzy dostatek znają jedynie z telewizyjnych seriali, bo ich możliwości rzadko wykraczają poza mieszkanie w starej kamienicy, zakupy w dyskontach i weekendowy wyjazd na działkę. Ot, ludzie jakich wielu; można powiedzieć - sól tego kraju. Z pomocą słów i empatii autorka potrafi nadać blasku nawet bezbarwnym postaciom, a przy okazji oczarować czytelnika. Mnie urzekła na pewno, nie po raz pierwszy zresztą, indywidualnym stylem, żywą narracją oraz pochyleniem się nad zwykłym człowiekiem.
Chutnik swobodnie zmienia scenerię opowiadań, dobrze radzi sobie też w różnych gatunkach. Moją zdecydowaną faworytką była od początku „Anna” czyli rzecz o trudnej relacji matki i córki, natomiast mieszane uczucia wywołał u mnie tekst „Muranooo” o duchach, prawdopodobnie dlatego, że pisarka potraktowała temat zagłady warszawskiego getta w dość niekonwencjonalny sposób. Poza tym „W krainie czarów” czułam się znakomicie.
_______________________________
Sylwia Chutnik W krainie czarów
Wyd. Znak, Kraków 2014
Osobiście lubię obserwować takich szarych, zwykłych ludzi (pewnie dlatego, że sam się do takich zaliczam, może poza oglądaniem telewizji, ale jej miejsce zajmują za to książki). Proza codzienności, która ograniczona jest do kilku wycinków rzeczywistości, niewielkiego obszaru, w którym porusza się większość osobników ludzkich jest dla mnie sprawą ogromnie fascynującą. Chutnik do tej pory nie czytałem, więc "W krainie czarów" wydaje się świetnym utworem na zapoznanie się z autorką :)
OdpowiedzUsuńTak, te opowiadania mogą być dobrym początkiem znajomości z twórczością Chutnik. Bardzo podoba mi się jej zainteresowanie mało wybitnymi jednostkami, dla mnie jest prawdziwą humanistką. Na dodatek to świetnie współgra z jej działalnością społeczną.
UsuńA do zwykłych, szarych obywateli sama też się zaliczam.;)
Nie czytam. Nawet połową oka nie rzucę w tekst (a ciągnie mnie nie powiem!), gdyż ponieważ zaraz po pracy (w bibliotece) lecę ja do biblioteki innej po rzeczony tytuł:) Pozdrawiam i bywam Papryczka
OdpowiedzUsuńSama bym biegła.;) Warto, zapewniam.
Usuń