wtorek, 8 marca 2016

Jej duma, moje uprzedzenia

Przyznaję się bez bicia: nigdy wcześniej nie czytałam żadnej powieści Jane Austen. Ekranizacje oglądałam z przyjemnością, publikacje na temat twórczości autorki czytałam z zainteresowaniem, ale do lektury nigdy nie doszło, nawet tej obowiązkowej na studiach. Szkoda było mi czasu na „powieścidła” o pannach wzdychających do kawalerów i gdyby nie planowana dyskusja w miejskim DKK, po żadne z nich zapewne jeszcze długo bym nie sięgnęła. Wybór padł na Dumę i uprzedzenie (1813).


Cóż, nie mogę powiedzieć, żebym dobrze poczuła się w świecie Austen, w którym wszelkie działania koncentrują się wokół polowania na męża, rzadziej na żonę. Każdy mężczyzna wolnego stanu przybywający na dłużej do Longbourn natychmiast staje się bowiem celem matek, córek i sióstr, które zrobią wiele, aby usidlić potencjalnego kandydata. Obmowa, intrygi, jawne uganianie się za panami są tu na porządku dziennym, choć oczywiście znajdą się chlubne wyjątki w postaci dwóch najstarszych sióstr Bennet. Doprawdy nie sposób wytrzymać na angielskiej wsi.

Być może zawiodło moje poczucie humoru, faktem jest, że w Dumie i uprzedzeniu więcej mnie drażniło niż bawiło, zwłaszcza natrętne zabiegi matrymonialne, stałe podkreślanie statusu majątkowego oraz głupota bohaterów. Mówiąc ogólnie, u Austen przeszkadzała mi przesada: przerysowane postacie, kwieciste dialogi i przesłodzone zakończenie odbiły mi się czytelniczą czkawką. O dziwo, w powieści zabrakło szczegółów i opisów – konia z rzędem temu, kto powie, jak wyglądała Elizabeth lub Darcy, co jedzono na obiad albo jakie drzewa rosły w parku w Pemberley.

Oczywiście nie mogę mieć pretensji do autorki, wszak pisała, żeby zabawić innych, co widać w sposobie budowania fabuły: są zwroty akcji, bohaterowie wzbudzają emocje, a przede wszystkim jest temat bliski sercom wielu czytelniczek, także dzisiaj. I jakkolwiek nowatorską powieścią była Duma i uprzedzenie 200 lat temu, wolę jej „pochodną” czyli Dziennik Bridget Jones – problematyka identyczna, charakter książki także, a o wiele przyjemniej się to czyta.

___________________________________________________________
Jane Austen Duma i uprzedzenie tłum. Anna Przedpełska-Trzeciakowska
Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2002

78 komentarzy:

  1. Ja ci powiem, że uwielbiam Austen ;) A Duma i uprzedzenie to w ogóle moja ulubiona książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że należę raczej do mniejszości, bo ci, którzy Austen czytali, raczej ją lubią. Nic nie poradzę, nie odnalazłam się w tym świecie.;(

      Usuń
  2. pzyznaję się bez bicia: ja też nigdy nie czytałam Jane Austen ;) wysłuchalam co prawda "Dumy i uprzedzenia" w znakomitym wykonaniu Emilii Fox i podejrzewam, że to głównie dzięki osobie lektorki była to przyjemna "lektura"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Od razu mi lepiej.;)
      Wierzę, że słuchanie Austen może być przyjemne, podobnie jak oglądanie na ekranie.;)

      Usuń
  3. Ja dołączę do Ciebie w tej mniejszości :)
    Również nie odnalazłam się w tym świecie i nie podzielam ogólnych zachwytów, w ogóle jestem anty anglomanii..
    Bohaterki bardziej mnie irytują niż zachwycają, ale to może kwestia inności tamtego angielskiego społeczeństwa. Powieść XIX-wieczna, z przełomu wieków, z początku XX, to mój ulubiony gatunek, ale... jednak wolę polską.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, jeszcze trochę i uzbiera się tutaj mały anty-fanclub.
      Myślę, że czas zrobił swoje i nie każdemu ówczesna obyczajowość może odpowiadać. Mnie nie odpowiada przede wszystkim styl Austen. A porównania do Flauberta są kompletnym nieporozumieniem.

      Usuń
  4. Jeśli Ci nie podpasowała "Duma i uprzedzenie" to pozostałe książki Austen powinnaś obchodzić szerokim łukiem bo, oględnie mówiąc, nie trzymają w napięciu a "Duma i..." jest, moim zdaniem, najlepsza z nich wszystkich. To co ratuje powieści Austen to trochę sarkastyczne poczucie humoru, którego można rzeczywiście nie dostrzec bo ta gruba warstwa fabuły poświęconej piciu herbatek i szukaniu męża jest rzeczywiście przytłaczająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ironię tu dostrzegam, ale było jej w nadmiarze jak na moje obecne potrzeby. Zdecydowanie wolę poczytać o samej Austen i epoce niż wgłębiać się w jej dzieła.

      Usuń
    2. Zmagam się teraz z jej "Rozważną i romantyczną" więc w pełni Cię rozumiem :-)

      Usuń
    3. Czegóż się nie robi żeby poznać przedmiot zachwytu rzesz czytelniczek :-)

      Usuń
    4. Przez książkę do serca - no, no.;)

      Usuń
    5. Marlow, ale jak można namawiać kogoś, by skreślał wybitną pisarkę po przeczytaniu jej jednej książki? Autorce bloga nie podpasowała „Duma i uprzedzenie”, ale może inne się spodobają, na przykład „Opactwo Northanger”. To powieść zupełnie inna od „Dumy i uprzedzenia”, mniej poważna, pełna zabawnych scen, z brzydką bohaterką główną. No i została wydana w serii KIK, a byle czego w tej serii nie wydawano (oprócz oczywiście chłamu radzieckiego).

      Usuń
    6. Bez przesady :-), moim zdaniem (i nie tylko), najlepszą książką Austen jest "Duma i uprzedzenie" więc jeśli nie spodobała Ci się jej najlepsza powieść, to rokowania, że inne Ci przypadną do gustu są umiarkowane. Co do KIK-u wiadomo, wydawano w nim świetne książki ale wydawano też i "mniej świetne", mówiąc oględnie, i nie dotyczy to tylko literatury radzieckiej.
      Wydaje mi się, że Austen wybijała się na tle ówczesnego sentymentalizmu (z którego czasami podkpiwa) i wyróżnia się na tle ówczesnej twórczości powieściowej to na ile jest ona dzisiaj "aplikowalna" to zupełnie inna sprawa.

      Usuń
    7. Zgadza się, w swoich czasach wyróżniała się. Wydaje mi się, że obecnie jest przez niektórych badaczy wysoko notowana tylko przez wzgląd na zasługi dla rozwoju literatury.

      Usuń
    8. Pewnie tak ale dla niektórych myślę, że jej powieści są interesujące też jako obraz życia angielskiego ziemiaństwa z początku XIX wieku, choć nie przesadzałbym z wielkości tej grupy targetowej :-). A tak naprawdę sądzę, że Austen została wylansowana przez filmy i po niezrozumiałym dla mnie sukcesie serialu BBC, specjaliści od filmu poszli za ciosem, co potem przełożyło się na sukcesy wydawnicze.

      Usuń
    9. Ekranizacje na pewno bardzo pomogły w spopularyzowaniu dzieł Austen, aż żałuję, że siostry Bronte nie spotkały się z takim zainteresowaniem filmowców.;)

      Usuń
  5. U mnie na odwrót: wolę brnąć przez Austen (chociaż jej styl jest dla mnie trudny), niż czytać "Dziennik Bridget Jones" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dziennik..." jest raczej jednorazową lekturą, szkoda byłoby ma niego teraz czasu. Do Austen pewnie można wracać - podczytuję czasami 'What matters in Jane Austen' i widzę, że badacze mają co badać.;) Np. znaczenie wieku, pogody, śmierci itp. w jej powieściach.

      Usuń
  6. Kilka ekranizacji jej książek widziałam i były całkiem niezłe, ale wielkie kino to to nie było. Chyba wolę tę z Emmą Thompson i Hugh Grantem (czy to był Firth?), niż z Keirą Knightley.
    Książek nigdy nie czytałam i nie ciąży mi to. To pozycja obowiązkowa dla tych z krajów angielskojęzycznych, ale nigdzie indziej chyba nie jest aż tak poważana. Chociaż nawet Mark Twain ponoć powiedział: "Jane Austen? Why I go so far as to say that any library is a good library that does not contain a volume by Jane Austen. Even if it contains no other book."
    Zresztą nawet pozytywne recenzje mnie nie zachęcają, żeby po nią sięgnąć, więc pewnie umrę nic nie przeczytawszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta z Thompson i Grantem to "Rozważna i romantyczna"? Podobała mi się, podobnie jak "Emma" z Paltrow.
      Nieznajomość dzieł Austen mnie też już nie będzie ciążyła, jeden strzał wystarczy.;)

      Usuń
  7. Austen ratują wyłącznie te przerysowania postaci, ukazywanych nieco złośliwie i sarkastycznie, te drobne szpileczki wbijane wszystkim dokoła oraz cudne analizy towarzyskich powiązań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę analizę towarzyskich powiązań od drobnych szpileczek, bo z tymi drugimi mam zbyt częsty kontakt na co dzień.;(
      Na plus zaliczyłabym walor poznawczy DiU, zwłaszcza jeśli idzie o kwestie prebendy, niedziedziczenia przez kobiety itp.

      Usuń
    2. Jakoś obracam się w łagodniejszych kręgach, więc szpileczki Austen bardzo lubię. W ogóle te drobne złośliwości to jest to, co cenię u niej, u Dickensa i choćby u Elliot.
      Mnie zawsze trochę brakowało przypisów, które by te kwestie prawne nieco przybliżały, ale tak, to też jest fajne.

      Usuń
    3. Przypisy byłyby jak znalazł. Może angielskie wydanie 'annotated' byłoby dobrym rozwiązaniem, mnie niestety nie starczyło na nią czasu.;(

      Usuń
    4. Zdaje się, że u nas Austen wydaje się do dziś jako staroświecki romans, więc wszelkie przypisy uznawane są za zbędne. Natomiast Bronte i Elliot w Bibliotece Narodowej przypisów i objaśnień mają aż za dużo niekiedy.

      Usuń
    5. Z ciekawości zajrzę do Bronte, bo mam akurat takie wydanie "Wichrowych wzgórz". Mimo moich wrażeń z lektury uważam, że Austen zasługuje na lepsze traktowanie, bo jej powieści stanowią ważny rozdział w lit. światowej.

      Usuń
    6. Ale dopóki Austen nie trafi do BN, to będzie się ukazywała w seriach typu "Najpiękniejsze romanse" obok Rodziewiczówny. Tak jak, swoją drogą, moje wydanie Dziwnych losów Jane Eyre; w jednym worku z Rodziewiczówną i Fleszarową-Muskat :P

      Usuń
    7. Bronte obok Fleszarowej-Muskat to już gruba przesada.;( Mniszkównę też w tym cyklu wydano?

      Usuń
    8. Pojęcia nie mam, mam tylko tę Bronte i widzę, co było w zapowiedziach na okładce. Ale w sumie Mniszkówna też by pasowała :)

      Usuń
    9. Pasowałaby, skoro pozostałe dwie polskie autorki.;)

      Usuń
    10. Nie sądzę, żeby w tym była jakaś głębsza koncepcja poza tym, że miało wyjść tanio :)

      Usuń
    11. Tak, byle trzymać się tematu. Można i "Pestkę" wtedy uwzględnić w takim cyklu.

      Usuń
    12. A nie dam głowy, czy i ona w jakimś romansowym cyklu się nie załapała. Bo wydanie z filmową okładką pamiętam nader dobrze. Pierwszy w historii polskiego filmu oficjalny product placement :P

      Usuń
    13. Pamiętam tę kampanię reklamową, była zakrojona na szeroką skalę. Trzeba przyznać, że pani reżyser nieźle wybrała sponsora.;)

      Usuń
    14. Zdaje się były awantury o komercjalizację sztuki i sprzedawanie się za miskę soczewicy. Ale zmysłu biznesowego Jandzie odmówić nie można :)

      Usuń
    15. Takie posunięcie było wtedy na pewno nowością, dzisiaj to już norma. Z drugiej strony - lepszy producent samochodów niż mrożonek owocowych, które lepiej koresponodowałyby z tytułem.;)

      Usuń
    16. Ale wyobraź sobie taką scenę: łóżko, w łóżku Janda z Olbrychskim. Jedzą wiśnie i plują pestkami w dal. Obok łóżka stoliczek nocny z torebką z napisem "Wiśnie mrożone Hortex" :D

      Usuń
    17. Bardzo romantyczne.;)
      Gdyby to kręcił inny reżyser, podobna scena mogłaby niestety zaistnieć. Lokowanie produktu przybiera czasem groteskową formę.;(

      Usuń
    18. Szczęściem niewiele oglądam, ale już nawet w książkach się zdarza :(

      Usuń
    19. Myślisz, że ze względów sponsoringu?

      Usuń
    20. Chyba niekoniecznie. To się nazywa małe realia, ale niekiedy jest nadużywane bez sensu. I wtedy wygląda podejrzanie.

      Usuń
    21. Bardzo! Chyba że marki są istotne dla treści tak jak w 'American Psycho'.

      Usuń
    22. Rzadko są. Chyba że chodzi o broń i samochody :)

      Usuń
    23. Fakt, tu marka może mieć znaczenie dla fabuły. Dorzucę jeszcze zegarki i garnitury.

      Usuń
    24. I perfumy, bo co innego kobieta pachnąca Chanel nr 5, a co innego Być może :P

      Usuń
    25. No to już w ogóle ustawia nam postać :P

      Usuń
    26. Otóż to. Czasem jednak trzeba coś ulokować.;)

      Usuń
  8. Też dołączę do tej mniejszości - nie przepadam za Austen, a przez dumę i uprzedzenie w ogóle nie przebrnęłam. Lubię wyobrażać sobie postacie, ale to jest po prostu niemożliwe, kiedy nie ma prostego opisu wyglądu :( Kiedyś było mi z tym źle, ale zdałam sobie sprawę z tego, że każdy ma prawo do "nielubienia" klasyków i bestsellerów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście opisu nie ma, musimy bazować na opinii innych bohaterów. Np. w DiU wiadomo, że panna Bennet ma piękne oczy i to chyba wszystko.;( Darcy z kolei uchodzi za dość przystojnego, cokolwiek mogło to znaczyć. Resztę trzeba dopowiedzieć sobie samemu, co oczywiście ma pewne zalety.

      Usuń
  9. I ja też dołączę do mniejszości, chociaż jak patrzę na komentarze, to chyba jednak do większości ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A gdyby tak spojrzeć pod kątem scenariusza filmowego? Austin pisała dla sobie współczesnych, więc zapewne wszystkie opisy postaci były zbędne a wręcz nie na miejscu (każdy by doszukiwał się siebie jako pierwowzoru - a tak bezpiecznie czytelnik może siebie obsadzić w dowolnej postaci)kanony estetyczne z ówczesnego czasu wszyscy znamy dość sporo przedstawień ikonograficznych ukazujących ziemiaństwo angielskie się zachowało. Austin była wnikliwym obserwatorem zachowań swojej klasy społecznej i roli kobiety co bardzo celnie opisywała (te szpileczki )i na tych relacjach chyba najmocniej się skupiała. Dla mnie mistrzowskim przeniesieniem prozy na ekran był właśnie serial BBC z 95' "Duma i Uprzedzenie" (niestety po nim ekranizacje hollywoodzkie dość blado wypadają, mino gwiazdorskiej obsady), uśmiałam się do łez przy oczywistych nawiązaniach do tegoż serialu w "Dziennikach Bridget Jones" , no i uwspółcześniona ekranizacja z 05' w wydaniu bollywood. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również miałam skojarzenia ze scenariuszem.;) Niewiele trzeba zmieniać - akcja sama płynie.
      Bez wątpienia Austen była baczną obserwatorką, szkoda, że w tej galerii portretów nie uwzględniła osób z klasy niższej, przecież ktoś musiał obsługiwać to towarzystwo.;(
      Serialu nie oglądałam, ale może da się to nadrobić. Wersja bollywoodzka była jedyna w swoim rodzaju, widziałam.;)

      Usuń
    2. Biorąc pod uwagę ówczesne realia nie dziwne że nie "widziała" niżej postawionych,pomimo tego iż sama złamała zasady. A serial polecam rewelacyjnie zrobiony z dbałością o każdy szczegół kostiumu i dekoracji, plus scena z jeziora przeszła do kanonu filmowego ( no i późniejsze nawiązania do tegoż serialu) Co do bollywood to połasiło się również zekranizować " rozważną i romantyczną " 00' oczywiście w odpowiednim sztafażu :)

      Usuń
    3. Przyznam się że do lektury sięgnęłam z czystej ciekawości jak mogła pisać kobieta dla kobiet o kobietach i ich świecie,w czasach gdy w literze prawa ujęte było dokładnie jakiej grubości kijem mąż może karać żonę.

      Usuń
    4. Niedawno trafiłam właśnie na artykuł dot. scena z jeziora oraz mokrej koszuli Firtha. Zabawne pomysły pojawiły się odnośnie tego nadużycia ze strony filmowców.;)

      Usuń
    5. uwielbiam historyjki około produkcyjne :) można przymknąć oko na pewne naciągnięcia.
      a tu jeszcze troszkę inne spojrzenie na prozę pani autorki i samą autorkę
      http://codziennikfeministyczny.pl/238-rocznica-urodzin-jane-austen/

      Usuń
    6. Dzięki za link, podeślę go uczestnikom dyskusji w moim DKK.

      Usuń
    7. Super że na coś się przyda :)ogólnie XIX wieczne pisarstwo kobiet jest dość ciekawym działem ( niekoniecznie biorąc pod uwagę walory lektury ;) )

      Usuń
    8. Dla badacza lit. jest b. ciekawe, z socjologicznego i feministycznego punktu widzenia też.;)

      Usuń
  11. Tytuł notki jest naprawdę adekwatny - chociaż ja muszę powiedzieć, że zachowam tutaj neutralność. Nie przepadam za dumą i uprzedzeniem, ale za to Austin uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że Austen można uwielbiać, ja jednak wolę bardziej realistyczne podejście do problemu.;)

      Usuń
  12. Potwierdzam - tytuł posta jest świetny :) Ale ja po prostu uwielbiam i Dumę, i Austin ;) Ale fakt, że jest specyficzna, więc nie każdemu może się podobać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem nie jest specyficzna, choć sztampową trudno też ją nazwać. Dla mnie jest przede wszystkim staroświecka.

      Usuń
  13. Jeśli chodzi o Austen, to ja także nie czytałem jeszcze żadnej z jej powieści. Moja dziewczyna sięgała niedawno po jej dzieła w formie audio i była całkiem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry lektor potrafi czynić cuda - sama po wysłuchaniu Lema w interpretacji Ferencego z ciekawością sięgnęłam po powieść, mimo że fantastyka to nie moje klimaty.;(

      Usuń
  14. Ja Austen tylko słuchałam i bardzo mi się podobały jej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż sprawdziłam, które powieści są dostępne w audiobooku i jestem zaskoczona - wszystkie.;)

      Usuń
  15. A mi się mój audiobook strasznie nie podobał, wolę papierową wersję. Możliwe, że to przez lektora było, ale nadal chyba wolę czytać sama, zwłaszcza dumę i uprzedzenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchanie wymaga skupienia, mając tekst przed oczami ma się więcej swobody. każdemu według potrzeb.;)

      Usuń
  16. Powiem szczerze, że to jeden z moich ulubionych filmów... Wspaniała Keira Knightley! Wracam do niego w takie złe dni. Dlatego też postanowiłam przeczytać książkę już jakiś czas temu... i moim zdaniem również bardzo słaba. A podobno książka zawsze jest lepsza od filmu, niestety nie w tym przypadku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez wzgląd na KK, której nie lubię, u mnie pewnie wygrałaby powieść.;)

      Usuń
  17. Ale się dyskusja zrobiła :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale to chyba dobrze, że jest dyskusja? O to w tym chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Porównać książki autorstwa Jane Austen, tej Jane Austen... porównać klasykę literatury angielskim, książki, z których się wszystko wywodzi do bzdurnego i prostego Dziennika Bridget Jones... świat rzeczywiście schodzi na psy!

    OdpowiedzUsuń