sobota, 17 grudnia 2016

Dzieciństwo, ziemia niczyja

Wróżba Agnety Pleijel to doskonała powieść o tym, jak długotrwały konflikt między rodzicami negatywnie wpływa na dzieci. Jak wpędza w poczucie winy, wzbudza strach i w rezultacie odbiera dzieciństwo. To również powieść o żmudnym poszukiwaniu własnej drogi w skomplikowanym, zakłamanym świecie dorosłych.


Narratorka Wróżby miała pecha dorastać w rodzinie dysfunkcyjnej, choć nie patologicznej. Ojciec – wykładowca matematyki na uczelni, matka – niespełniona pianistka z ambicjami; oboje inteligentni i kulturalni, a jednocześnie ślepi na cierpienie córek wplątywanych mniej lub bardziej rozmyślnie w małżeńskie rozgrywki. Tymczasem dziewczynka, niezwykle wrażliwa i samotna, stopniowo traci wiarę w siebie i w dorosłych. Rozpaczliwie szuka miłości i oparcia poza kręgiem najbliższych – w książkach, u ciotek, w religii, w przelotnych związkach. Wszystko dla potwierdzenia, że życie nie jest bezsensowne. Żal patrzeć na tę walkę o przetrwanie, podczas gdy rodzinny dramat trwa latami, a katharsis brak.

Nie ukrywam, że przywiązałam się do bohaterki, choć autorka w żaden sposób nie gra na uczuciach czytelnika. Jej proza jest oszczędna i chłodna, dokładnie taka, jaką pamiętam z jej Zimy w Sztokholmie wydanej u nas w 2002 r. Wróżba jest tym cenniejsza, że dodatkowo otrzymujemy obraz Szwecji lat 50-tych – wyrywkowy, ale zdecydowanie bardzo ciekawy. Książka niewątpliwie godna uwagi.

___________________________________________________________________
Agneta Pleijel, Wróżba. Wspomnienia dziewczynki, przeł. Justyna Czechowska
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2016

10 komentarzy:

  1. Cudne są te twoje mini-recenzje- istne perełki, albo nawet diamenciki. Każda zachęca (oprócz tych, które raczej odradzają) do sięgnięcia po kolejną książkę. Nie będę nawet obiecywać, że sięgnę, choć gdybym miała dziś pod ręką zaczęłabym czytać. Pokonana przez notoryczny brak czasu i nawał obowiązków :(. Ale nadal nie tracę nadziei, że jeszcze będzie normalnie, jeszcze będzie inaczej... a jak nie tutaj, to na zielonych pastwiskach ...a może niebieskich :) Miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Guciamal, po pierwsze milo Cię znów czytać.;) Po drugie, dziękuję za miłe słowa. Co do perełek/diamencików, wahałabym się, ale mini jak najbardziej - z czterech akapitów ostatecznie "zrobiły się" trzy..;)
      Książka zrobiła na mnie duże wrażenie i nieswojo mi się zrobiło, gdy doczytałam się, że opisane zdarzenia były udziałem autorki. Jej dzieciństwo nie było straszne, ale tez nie do pozazdroszczenia.
      Przeczytać warto, Szwedzi mają ciekawe rzeczy do opowiadania, nie tylko kryminalne.
      Tobie także życzę miłego i leniwego weekendu.;)

      Usuń
    2. Popieram zdanie guciamal. Bardzo lubię do Ciebie zaglądać właśnie dlatego, że z trzech akapitów dowiaduję się więcej niż gdzie indziej z trzynastu :P

      Usuń
    3. Dziękuję, Bazyl. Trzy akapity to takie ciche założenie programowe, nie zawsze się udaje, ale staram się.;) Sama nie przepadam, że długaśnymi recenzjami w mediach, więc...

      Usuń
  2. W naszej kulturze coraz bardziej natarczywy jest kult "ja", dbanie wyłącznie o własne potrzeby, silna koncentracja na rozwoju własnej osoby. Więzy rodzinne czy społeczne spychane są na margines, a konsekwencją jest egoizm i niedostrzeganie potrzeb innych.

    Książka sprawia wrażenie bardzo, bardzo interesującej i wartościowej, tym bardziej, że pojawiają się wątki biograficzne. No i okładka też kusząca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety masz rację co do kultu JA. Dbanie o rodzinę widzę jednak trochę inaczej - małe dzieci są stawiane często na piedestale, od innych oczekuje się, że będą takie podejście podzielać.

      Okładka przednia, treść także.;)

      Usuń
  3. I ja podobnie jak Gosia podziwiam zawsze Twoje krótkie a jakże celne uwagi o przeczytanych książkach.
    Ta mnie bardzo zainteresowała. Piszesz, że to lata 50-te więc tym bardziej.
    To oczywiste, że najbardziej na trudnościach w dogadywaniu się rodziców cierpią dzieci, które niejednokrotnie są wciągane przez poszczególne strony w toczące się boje. To okrutne, bezmyślnie egoistyczne postępowanie, ale chyba nagminne.
    A Szwecja, w której niezwykle szybko nastąpiły niekorzystne moim zdaniem zmiany obyczajowe, szybko przekształciła się w kraj zimnych uczuciowo ludzi. To się czuje czytając szwedzką literaturę.

    Ciekawa okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za kolejne miłe słowa.;)
      Nie jestem pewna, czy chłód w relacjach to tylko kwestia zmian obyczajowych. Wydaje mi się, że religia też zrobiła swoje. Klimat na pewno też odegrał pewną rolę. Ale rzeczywiście to się czuje w lit. szwedzkiej. No może z wyjątkiem książek Lindgren.;)

      O tak, okładka świetna, mnie urzekła.

      Usuń
  4. ja miałam wrażenia nieco odmienne, bo "Wróżba" nie spodobała mi się aż tak bardzo, po skończonej lekturze odłożyłam ją nieco rozczarowana. nie spodobał mi się styl narracji, trochę taki suchy, ani nie potrafiłam przywiązać się do bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie odwrotnie.;) Ale ja lubię taki lapidarny, suchy styl. A dziewczynka była jedna z ciekawszych bohaterek, jaki ostatnio "spotkałam" w książce.

      Usuń