Edward Hopper, The Hotel Room
Boże tak nieobecny jak ruch
w tym pokoju, chroń Madryt,
a jeśli się nie da, ocal chociaż
tego jednego Hoppera i może
jeszcze della Francescę, a jeśli
uniesiesz, to też czarnego Goyę,
i Botticellego, a Guernicę zostaw
potrzebującym jej do szczerbatego
szczęścia, nie mnie. Ja usłyszałem,
gdy tuż obok przemknęło tajemnicze
ktoś, rodem z Almodóvara, próxima
esctación – Atocha. To stacja, gdzie
nie należy się wychylać, pomyślałem,
i pobiegłem w nieudaną pogoń po peronie
za tym kimś. Nagle spod stóp, na schodach,
wychynął stalowy napis „ThyssenKrupp”.
Odtąd wiem, skąd się biorą tak wyszukane,
cenne kolekcje, jak Thyssen-Bornemisza
(wtedy internet nie działał w telefonie
za granicą, wtedy należało wszystkiego
doświadczyć bezpośrednio). Prado to
inna historia, zamierzchła, królewska –
nie pytaj, komu bije palma,
no komu kieszonkową palmę
ze skrzyżowania między galeriami?
(Latakia, Biuro Literackie 2016)
Niezłe zgranie z Bibliomiśkiem :D
OdpowiedzUsuńWszystko przez rocznicę urodzin Hoppera.;)
UsuńJakoś mi ten wiersz przywiódł na myśl ostatnio czytaną książkę o m.in. ratowaniu dzieł sztuki podczas IIWŚ, "Grabież Europy" Lynn
OdpowiedzUsuńA mnie się ciągle kojarzy z windami przez nazwisko sponsorów galerii.;)
Usuń