Dzisiaj dwie książki. W październiku chciałabym zaprosić Was na rozmowę o "Sonacie Kreutzerowskiej" Lwa Tołstoja czyli opowieść o miłości, zazdrości i szaleństwie. Klasyki rekomendować nie trzeba (chyba;), zaznaczę jedynie, że książka liczy zaledwie 104 strony;). Dyskusję rozpoczniemy w piątek 21 października 2011 r.
Lekturę listopadową ogłaszam z dużym wyprzedzeniem, jako że jest znacznie obszerniejsza. Będzie to pierwsza wydana powieść Iris Murdoch czyli "W sieci" z 1954 r. Wydanie w miniaturowej serii Nike ma 463 strony, więc w bardziej popularnym formacie byłoby to ok. 300 stron. Mam nadzieję, że historia młodego pisarza za sprawą wartkiej akcji i dużej dawki humoru okaże się skuteczną odtrutką na jesienną szarugę. O powieści będziemy rozmawiać od 18 listopada 2011 r.
Serdecznie zapraszam wszystkich chętnych. Więcej o zasadach dyskusji tutaj.
Przypominam, że Wasze propozycje lektur są mile widziane.;)
w Murdoch sie zakochałam więc mi pasi nawet 600 stron:-)
OdpowiedzUsuńWiem, czytałam Twoje komentarze na lubimyczytac.pl;)))) Gdyby nie książki z biblioteki, czytałabym teraz Murdoch jednym ciągiem;)
OdpowiedzUsuńA żeby było smiesznie mam jej okolo 7 pozycji ale tej nie :-)
OdpowiedzUsuńSiedem? Tylu nie mam, ale poszerzam zbiory - mam chyba 6;). Dostępność książki trochę mnie męczy, ale to była jedna z "chudszych" jej powieści, stąd wybór padł na nią.
OdpowiedzUsuńsuper, cieszę się bardzo! z obu pozycji, bo klasyki za mało czytam, a Iris Murdoch to wiadomo dlaczego! została mi już tylko jej ostatnia książka do przeczytania i będę wreszcie miała całościowy ogląd na jej pisarstwo! ;)
OdpowiedzUsuńswoją drogą ciekawa jestem jak odmienne będą moje wrażenia teraz od tych sprzed czterech lat, kiedy pierwszy raz tę książkę czytałam? nie mogę się doczekać! :-)
Tylko jedna książka Murdoch jest Ci nieznana? Czapki z głów! Może kiedyś dojdę do takiego wyniku;)
OdpowiedzUsuńCztery lata to nie tak dużo, mam nadzieję, że urok książki nie uleci.
tak, oddałam się Iris bezgranicznie!
OdpowiedzUsuńpamiętam że ksiażka podobała mi się bardziej od "Dzwonu", który był pierwszą książką Murdoch jaką przeczytałam. teraz mam nadzieję, że będę w stanie docenić lekturę jeszcze bardziej niż przy pierwszym czytaniu. :)
O, to może ja nawet wezmę udział w rozmowie o Tołstoju, bo "Sonatę..." mam na półce od jakiegoś czasu... Nie jestem tylko pewna, czy czas mi pozwoli w październiku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
--> bezszmer
OdpowiedzUsuńUprzejmie donoszę, że w Dzwon już się zaopatrzyłam;) Szybciej kupuję niż czytam, niestety.
--> Chihiro
Namawiam - to tylko 104 strony.;) Miło będzie Cię gościć.
Przy Tołstoju się wynudziłem niegdyś, więc teraz pewnie wpadnę w niekontrolowany zachwyt:) Murdoch nie znam, lecę penetrować zasoby:)
OdpowiedzUsuńMnie "Wojna i pokój" też wynudziły, dlatego też liczę na to, że przy "Sonacie..." nie zdążę się wynudzić - jest za krótka.;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Murdoch w ogóle jest rzadko w Polsce czytana. A szkoda, bo tyle uśmiechu potrafi wnieść w życie;)
Mnie konkretnie wynudziła "Sonata", chociaż w "Wojnie" też utknąłem, mam nadzieję, że chwilowo:P
OdpowiedzUsuń"Sonaty" nie czytałam, ale liczę przynajmniej na piękny język;)
OdpowiedzUsuńbezszmer, cieszy mnie to, co piszesz, bo ja też zaczęlam od dzwonu, który mnie absolutnie zachwycił. W sieci już zakupiłam na all:-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że muszę przyspieszyć lekturę "Dzwonu";)
OdpowiedzUsuńw takim razie życzę Wam obu udanej lektury!
OdpowiedzUsuńps. ja już zakupiłam "Sonatę..." mam nadzieję, że dojedzie na czas :)
Dzięki za poświecenie;) Nie chciałaś czytać Tołstoja po angielsku?
OdpowiedzUsuńabsolutnie! ;)
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że polski będzie bliższy oryginałowi, i że czytając Tołstoja po polsku będę się mogła w niego lepiej 'wczuć'
co prawda, przede mną rozściągają się regały tołstoja po rosyjsku, ale to niestety odpada...
Zgłaszam się do 1 lektury, bo mam swoją, więc będzie pretekst, żeby ją przeczytać, a co do nr 2, to się jeszcze zastanowię :)
OdpowiedzUsuńA w przyszłym tygodniu wypożyczę Panią Bovary w celach przypomnienia sobie przed dyskusją :]
Boże jedyny, nudzić się przy Wojnie i pokoju!!! Mojej książce życia :(((
--> bezszmer
OdpowiedzUsuńPytanie trochę prowokacyjne było;) Lit. słowiańską zawsze wolałabym czytać po polsku niż po angielsku;).
--> kornwalia
Uprasza się o wyrozumiałość - nastolatką wówczas byłam;). Ale może "Sonata..." tak mnie poruszy, że rzucę się na inne utwory Tołstoja;).
Miło, że dołączysz. Ciekawe, czy ktoś stanie w obronie Emmy B.:)
nie ładnie tak podpuszczać! ;P
OdpowiedzUsuń;))))) Ale pytanie było dyktowane również ciekawością;)
OdpowiedzUsuńGenialny wybór! Na pewno dołączę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się;) Zapraszam serdecznie.
OdpowiedzUsuńciekawe wybory.... Ja "męczę" się jeszcze nad Flaubertem...
OdpowiedzUsuńZacofany.w.lekturze- NIE ZNASZ MURDOCH? Błąd:).
OdpowiedzUsuńOszaleje przez te kluby:) Wszędzie takei fajne ksiązki proponują, a ja cos ostatnio nie moge sie dostosować do czytania grupowego:(.
Obydwie książki mi bardzo odpowiadają, Tołstoja czytałam na razie tylko "Annę Kareninę" i nie znudziła mnie, więc jestem pełna entuzjazmu jeśli o "Sonatę" chodzi :) A Murdoch też mam na razie tylko "Morze, morze" na koncie i chętnie tę znajomość pogłębię! I jedna i druga książka zresztą są dostępne u mnie w bibliotece, więc - prócz ewentualnego deficytu czasu - nic nie stoi na przeszkodzie, żebym się przyłączyła (za to "Konające zwierzę" okazało się niestety poza zasięgiem :().
OdpowiedzUsuńI jeszcze tutaj napiszę, żeby się nie rozmieniać na drobne - bardzo się też cieszę z wyboru "Pani Bovary"! Właśnie jestem w trakcie odświeżania sobie tej lektury, i muszę powiedzieć, że trochę mi się zmieniła perspektywa przez te kilka lat, jakaś się zrobiłam bardziej wyrozumiała, więc kto wie, może się nawet pokuszę o jakąś obronę... Zobaczymy :)
--> przynadziei
OdpowiedzUsuńMęczysz się? Mnie się dobrze czytało, głównie ze względu na tło. Ale może mężczyźni mają mniej cierpliwości do tak szczególnej postaci jak Emma B.;)
--> Iza
Znam ten ból, chciałoby się czytać i gadać, tylko doba za krótka na tzw. życie. Ale może chociaż Murdoch Cię skusi?
--> naia
Cieszę się, że lektury Ci się spodobały. Murdoch warta jest propagowania, a Tołstoj - wiadomo, klasyka;)
Świetnie, że znajdzie się obrończyni Emmy B.;) Zmiana postrzegania postaci to też ciekawy temat, może da się go pociągnąć.
Co do "Konającego zwierzęcia" - może kiedyś pojawi się w bibliotece, warto dać mu szansę;)
męczę się to było żartobliwe - gonił mnie termin oddania do biblioteki nawet spokojnie nie mogłem sie zatrzymywać nad jakimiś fragmentami. Fakt że język i lektura zupełnie inna od tego co zwykle czytuje ale dałem radę:) spoko. Pewnie nawet będę wrzucał jakąs notkę na dniach bo czuję że mi uciekają z głowy wrażenia
OdpowiedzUsuńNa Tołstoja się "piszę", zwłaszcza, że ostatnio okazyjnie nabyłam "Sonatę" (za złotówkę) i tylko czekam na okazję, żeby ją skonsumować ;)
OdpowiedzUsuńMurdoch poszukam w bibliotece - niby klasyka stoi zakurzona na półce, a od miesiąca mam problem z wypożyczeniem "Portretu artysty z czasów młodości" Joyce'a... Ale może z Murdoch mi się uda ;)
--> przynadziei
OdpowiedzUsuńUspokoiłeś mnie;)
--> j.szern
Lubię złotówkowe zakupy;) Mnie się ostatnio trafiły opowiadania Cheevera z serii Kolibra, a w antykwariacie sporo jeszcze było do wyboru w tej cenie.
Miło będzie Cię gościć;)