Jeśli w treści utworu pojawia się Antygona, a krótko później Ismena, obie postaci można potraktować jako zapowiedź tragedii. Nie inaczej jest w „Dzienniku zdrady”, w którym wątek ofiary i grzebania posłużył za kanwę bardzo współczesnej opowieści o losie i namiętnościach.
Zapowiadało się nieźle, ostatecznie o książce Emiliosa Solomou wiele dobrego nie da się jednak powiedzieć. Historia wykładowcy uniwersyteckiego wdającego się w romans ze studentką nie jest oryginalna, podobnie jak prawda, że ludzka natura nie zmienia się od stuleci. Nie pomaga wpleciona w fabułę archeologia wraz z mitologią ani surowa sceneria wyspy Kufonisi. Powiem więcej – mimo pozorów literackiego wyrafinowania całość pozostaje czytadłem, na dodatek nieco nużącym.
Cóż, zachciało mi się popróbować literatury tworzonej w języku greckim i mam za swoje. Niesmaku „Dziennik zdrady” nie pozostawił, ale z pewnością skutecznie zahamował mój apetyt na kolejne spotkania z prozą tego regionu geograficznego. Chyba pora zmienić kierunek poszukiwań.
_____________________________
Emilios Solomou Dziennik zdrady
przeł. Ewa T. Szyler, Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław 2015
Ha. A ja chyba chciałabym przeczytać właśnie coś takiego, nawet jeśli Twoja opinia jest niezbyt optymistyczna. Nie wiem co w niej widzę, nie wiem.
OdpowiedzUsuńMoże to samo, co zobaczyłam w niej sama po przeczytaniu zapowiedzi.;)
UsuńZaczęłam się zastanawiać, czy mogłabym coś polecić z tego regionu i jakoś poza antykiem nic nie przychodzi mi do głowy. Z greckim klimatem kojarzy mi się Mag Fowlesa, którego czytałam dość dawno temu, wówczas z dużym zachwytem, dziś chciałabym wrócić, a mam obawy, czy sentyment nie zostanie jedyną wartością lektury (troszkę mi się kryteria oceny pozmieniały:)
OdpowiedzUsuńMag jest świetny. Niełatwo mi się go czytało, ale warto było (też czytałam wieki temu). Wydaje mi się, że upływ czasu akurat tej powieści nie zaszkodził.
UsuńZ tego regionu do głowy przychodzi mi jeszcze "Grek Zorba", ale wystarczy mi pamięć ekranizacji.:)
Greka Zorby nie czytałam, podobnie jak Ty poprzestałam na ekranizacji. A skoro o Magu masz tak dobre zdanie to może przesunę w kolejce oczekujących, bo przyznam, że kusi mnie ta książka.
UsuńTo może i ja go sobie przypomnę.;)
UsuńPrzypomniało mi się, że "Nieważkość" Fiedorczuk toczy się chwilami w Atenach, ale to tylko migawki.
Od jakiegoś czasu trafiam na tego "Maga". Chyba zdecyduję się w końcu po niego sięgnąć, chociaż to grubas z tej książki ;).
UsuńA z literatury greckiej to pamiętam, że kiedyś czytałam "M do potęgi N" Mimisa Androulakisa. Książkę wypożyczyłam z głupia frant i okazała się całkiem przyjemną lekturą.
Tak, "Mag" chyba często pojawia się w rekomendacjach. Długo go czytałam, bo nie należy do lektur przyjemnych (i chudych), ale było coś niezwykłego w tej powieści. Pora przypomnieć sobie, co konkretnie.;)
UsuńSprawdziłam opis książki Androulakiasa: Kobieca antypowieść wyklęta przez Kościół za sposób ukazania Jezusa - nieźle się zapowiada.;)
Dziękuję za ostrzeżenie. Chodziła mi po głowie ta książka, odkąd przeczytałem wywiad z autorem na łamach portalu BookLips. Na podstawie tej rozmowy wyrobiłem sobie przekonanie, że utwór powinien być interesujący, ale widzę, że trzeba będzie do niego podejść ze szczególną ostrożnością :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za link. Wierzę, że autor intensywnie przygotowywał się do pisania tej powieści, to daje się zauważyć. Niestety efekt tej pracy jest taki sobie, ale znajdą się i zwolennicy takiego rodzaju prozy.
UsuńZapowiada się interesująco :)
OdpowiedzUsuńA jednak?;)
Usuńoch, nie lubię takich rozczarowań - potrafią zniechęcić do literatury danego kraju na długi czas! mam tak z literaturą węgierską, chociaż nie pamiętam nawet co mnie zniechęciło ;)
OdpowiedzUsuńWęgrzy Cię zniechęcili? Niemożliwe.;) Z nimi mam wyłącznie same przyjemności. Może z wyjątkiem "Podróżnego i światła księżyca" Szerba, którego urok na mnie nie podziałał.;(
Usuń"Pozdróżny" rzeczywiście nie zachwyca, ale "Oliver VII" tego samego autora to bardzo przyjemna lektura. Taka trochę arystokratyczna komedia pomyłek, ale bardzo gustownie zrobiona. Polecam kiedy ma się ochotę na coś lżejszego.
UsuńNie wiem, czy zdążę przeczytać ją w tym życiu, ale kto wie?:) Dzięki za podpowiedź.
UsuńMam już tę książkę na półce. Ciekawa jestem, jak będzie wyglądała moja przygoda z literaturą grecką, bo w rzeczywistości nie czytałam zbyt wielu współczesnych twórców.
OdpowiedzUsuńBo chyba nie mieliśmy na to zbyt wielkiej szansy, literatury (współczesnej) z Grecji jest u nas jak na lekarstwo.;(
UsuńPrzeczytałam jeszcze "Nietoperze" Kitsopoulou i mimo pewnych zastrzeżeń oceniam je znacznie wyżej.
Czekam na Twoje wrażenia z "dziennika zdrady".;)
Przeczytałam "Dziennik zdrady" i na mnie wywarła pozytywne wrażenia. Zwłaszcza nastrój książki oraz opisy, może za dużo było w niej sentymentalizmu. Natomiast najciekawszym chwytem było splątanie przeszłości z teraźniejszością.
UsuńNastrój nie był najgorszy, sentymentalizmu na pewno za dużo.;( Przeszkadzała mi też bliska kiczu narracja o przeszłości.
UsuńA mnie jakoś od początku ta książka w ogóle nie kusiła, choć praktycznie każda nowa publikacja Książkowych Klimatów budzi u mnie przyspieszone bicie serca. Może mam niezłą czytelniczą intuicję? ;) Inna sprawa że jak Klimaty, to dla mnie przede wszystkim Czesi.
OdpowiedzUsuńZ książek z greckim klimatem (choć nie greckich) mam jeszcze „Kolosa z Maroussi” Henry'ego Millera.
Mnie skusiło środowisko akademickie i Gracja.;) Powinnam była przyjrzeć się lepiej okładce, jej lekka infantylność wiele mówi.;(
Usuń"Kolos z M" może być rzeczywiście niezły, dziękuję za podpowiedź.
Twoja recenzja skutecznie pozbawiła mnie ochoty na bliższe zapoznanie się z tą książką;)
OdpowiedzUsuńMoże warto jednak spróbować?
Usuń