sobota, 3 sierpnia 2013

Jak wygrać wojnę

W „Atomowych dziewczynach” najciekawszy okazał się nie wątek kobiecy, ale tajności badań nad bombą atomową w Oak Ridge. I właśnie ten ośrodek założony w 1942 r. w stanie Tennessee jest prawdziwym bohaterem książki Kiernan. W szczytowym okresie tj. w maju 1945 r. zatrudniał ponad 80 tysięcy osób, wśród których znaleźli się przedstawiciele różnych ras, wyznań, klas społecznych i profesji, przy czym – co warte zaznaczenia - większość kadry stanowiły kobiety. Powodzenie projektu w tamtym okresie było dla Amerykanów sprawą kluczową, starano się zatem zrobić wszystko, aby prace nad bombą pozostały ściśle tajne.


Przede wszystkim tylko wąska grupa zatrudnionych w Oak Ridge wiedziała, czym w rzeczywistości zajmuje się ośrodek. Pozostałym mówiono jak najmniej, unikając konkretów, czasem wręcz dezinformując. Wiele wysiłku wkładano w propagandę, cenzurę, inwigilację i zastraszanie pracowników. W miarę potrzeby odwoływano się do poczucia patriotyzmu (każdy obywatel chce mieć udział w wygraniu wojny) lub po prostu oskarżano o antyamerykańskość (kto nie wykonuje swoich obowiązków, pomaga w istocie wrogowi). Te działania o kapitalnym znaczeniu dla wysiłku wojennego (s. 105) odniosły skutek: ludzie robili, co im kazano, bez zadawania pytań. Zupełnie jak dobrze wyszkolona armia.

ośrodek w Oak Ridge (źródło zdjęcia)

Wysiłek naturalnie nie poszedł na marne, zwieńczeniem badań były ataki atomowe na Hiroshimę i Nagasaki w sierpniu 1945 r. Dopiero wówczas prawda o przedmiocie prac w Oak Ridge została upubliczniona. Ciekawe byłoby dowiedzieć się więcej, co na ten temat uważali pracownicy i czy podobnie jak prezydent USA Harry Truman byli przekonani, że energia atomowa może pomóc w utrzymaniu pokoju na świecie (sic!). O tym niestety Kiernan niewiele pisze, ale domyślam się, że podobne pytania mogą być dla Amerykanów niewygodne. Tak czy owak, książka jest ciekawa, przy czym wątek tytułowy wypadł moim zdaniem najsłabiej. Fabularyzacja rozdziałów o poszczególnych bohaterkach wnosi do opowieści naiwny chwilami ton, który zbyt mocno kontrastuje z pozostałymi, fachowymi, rozdziałami.

______________________________________________________________

Denise Kiernan „Dziewczyny atomowe” tłum. M. Gądek, Wyd. Otwarte, 2013
______________________________________________________________

41 komentarzy:

  1. Przewaga kobiet wśród pracowników nie dziwi, w końcu podczas wojny mężczyźni byli na froncie. W brytyjskim ośrodku kryptograficznym w Bletchley Park też zatrudniano mnóstwo kobiet.
    Co do przekonań w kwestii roli energii atomowej, to wiadomo, że głosy były podzielone; część naukowców z przerażeniem obserwowała, jaki użytek robi się z ich odkryć. Niezła jest "Bomba atomowa" Rottera, która omawia wiele z tych zagadnień. Pewnie stare "Jaśniej niż tysiąc słońc" Jungera jest przystępniej napisane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta przewaga nie była miażdżąca, podobno rzędu 100:88. W tej pracy chwalono kobiety także ze względu na sumienne wykonywanie zadań bez drążenia tematu, w tekście mówi się o nich w pewnym momencie jako o "prostaczkach" idealnych do tej roboty.;( Ciekawe, czy Amerykanie brali pod uwagę szkodliwość produktu dla zdrowia pracownic w kontekście ew. rozrodczości. Ale skoro zdarzało im się celowo potraktować niektórych uranem, to pewnie wszystkich traktowali jak żołnierzy właśnie.
      Dzięki za podpowiedź dalszych lektur, Jungk może być b. ciekawy.
      Co do podzielonych głosów - Kiernan wspomina o jednej pani naukowiec ze Skandynawii, która miała duże osiągnięcia w badaniach w Europie, ale odmówiła pracy przy Projekcie Manhattan. Pewnie było takich osób więcej.

      Usuń
    2. W takich momentach dziejowych okazuje się nagle, że kobiety do pewnych zadań nadają się nawet lepiej niż mężczyźni - np. doskonale interpretowały zdjęcia lotnicze.
      Co do zagrożeń: to w tamtych czasach już dość dobrze zdawano sobie sprawę z niebezpieczeństwa pracy przy materiałach promieniotwórczych, więc być może zabezpieczenia stosowano. Zawsze przy takich okazjach przypominają mi się pracownice fabryki budzików, które umierały na raka bodajże krtani, od oblizywania pędzelków do malowania wskazówek. Farba zawierała rad.

      Usuń
    3. Tak, kobiety podobno są dokładniejsze i w niektórych zakładach montażowych to głównie one dokręcają śrubki w samochodach.;)
      Nie jestem pewna co do ochrony zdrowia, jako że niektórych pracowników traktowano jako króliki doświadczalne. W książce jest opisany przypadek czarnego robotnika, którego celowo potraktowano uranem, żeby sprawdzić oddziaływanie na ludzko organizm. Mógł to być przypadek odosobniony, mógł być jednym z wielu.
      Swoją drogą dzisiaj nadal jest wiele zakładów, w których można "nałykać się" szkodliwych dla zdrowia substancji i niestety jest to często spowodowane lekceważeniem przepisów przez samych pracowników.

      Usuń
    4. To trochę co innego, gdy pracownik sam lekceważy zagrożenie, bo mu się np. lepiej pracuje bez rękawic ochronnych, a co innego, gdy pracodawca go naraża. Ciekawe z tym uranem, przecież w latach 40. już dobrze znano jego działanie na organizm, choćby dzięki doświadczeniom Piotra Curie na sobie samym.

      Usuń
    5. Masz rację, to coś innego.
      Sprawa z robotnikiem była ciekawa, fakt. Łatwo dało ją się zatuszować, ponieważ pacjent był leczony po wypadku i uran miał "pomóc" w kuracji.

      Usuń
    6. Ale to był pomysł jakiegoś nawiedzonego doktorka czy badania, nazwijmy to, "systemowe", odgórnie prowadzone?

      Usuń
    7. Zalecenie i obserwacja wyników były odgórne.

      Usuń
    8. No to faktycznie nie ma usprawiedliwienia.

      Usuń
    9. Ależ jest: cel uświęca środki. I przypadkiem był to czarny obywatel...

      Usuń
  2. Oj, chciałabym przeczytać tę pozycję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka być może ciekawa... Wątek kobiecy, od zawsze mnie interesował.Alw chyba nie na TERAZ.Możesz polecić coś optymistycznego,ale nie płytkiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, czy wątek kobiecy w tej książce spodobałby Ci się. Moim zdaniem nie został dobrze potraktowany.
      Ja i optymistyczne książki? To rzadkość.;) Może dasz szansę "Ościom"? Mogą się sprawdzić.

      Usuń
    2. Zauważyłam, jakie książki dobierasz. Dlatego właśnie Cię czytam. [Twojego bloga]. O "Ościach" na śmierć zapomniałam.

      Usuń
    3. Daj znać, jeśli Ci się spodobają. Różnie można je odbierać w kategoriach optymizmu/pesymizmu.

      Usuń
    4. Droga Anko, niedawno przejeżdzałem przez Tennessee i to jest ciekwe, że wybrano na ten ośrodek właśnie ten stan raczej rolniczy i z daleka od wielkich metropolii. A że kobiety to jest tym bardziej świadectwem, że Amerykańscy żołnierze w tym czasie wyzwalali od ludobójczego faszyzmu Zachodnią Europę na dwóch frontach a Azję od zbrodniczego i ludobójczego imperializmu japońskiego.

      Wspomniałaś, że temat bomb atomowych zrzuconych na Japonię jest być może tematem niewygodnym w Stanach. Otóź raczej nie jest to wcale temat unikany ani niewygodny. Niestety być może częściowo przez nieznajomość w Europie realiów wojny na Pacyfiku i w Azji a po części jeszcze popłuczyny po propagandzie sowieckiej panuje jakoby przekonanie, że te bomby były jakimś cynicznym efektem politycznym. Otóż nie były. Decyzja podjęta przez Trumana była trudna ale logiczna. Zbrodniczy i ludobójczy reżim japoński (a jak zbrodniczy i zwyrodniało-nieludzki to proszę poczytaj tutaj http://en.wikipedia.org/wiki/Nanking_massacre) był odpowiedzialny za miliony pomodrowanych w okrutny sposób (często masowe ścinanie głów) w Azji i na wyspach Pacyfiku. Pomimo kolejnych klęsk militarnych reżim ten nie chciał skapitulować. Zdobycie niewielkiej Okinawy przez Marines zostało okupione ofiarami kiludziesięcu tysięcy Marines. A histeria i propaganda prowadzona przez zbrodniczy reżim japoński spowodowała masowe samobójstwa a także wymuszone samobójstwa mieszkańców. Liczba ofiar cywilnych na Okinawie mogła nawet być około 100,000 ludzi.
      Truman i MacArthur po prostu zrozumieli, że inwazja na główne wyspy japońskiej przyniesie śmierć setek tysiecy Marines i prawdopodobnie miliony ofiar cywilnych w Japoni. Bomby atomowe wymusiły bezwarunkową kapitulację reżimu japońskiego w kilka dni.
      A ja też myślę, że praca tych atomowych dziewczyn zatrzymała totalitaryzm komunistyczny także zbrodniczy co my Polacy dobrze wiemy przed zajęciem całej Europy. Broń nuklearna i rakiety balistyczne Stanów skutecznie powstrzymały zapędy Stalina, Chruszczowa, Breżniewa i innych tyranów komunizmu, którzy na szczęście skończyli razem z komunizmem na śmietniku historii. Myślę, że też niejako dzięki tym dziewczynom możemy dzisiaj cieszyć się wolnością słowa w Polsce i pisać swobodnie na blogach takich jak Twój. Ja wyrosłem jeszcze za cenzury w komuniźmie i pamiętam to całe kłamstwo i paranoję.

      Usuń
    5. Wybór Oak Ridge na siedzibę badawczego na pewno nie był przypadkowy, duża odległość od wielkich metropolii tylko pomagała.
      Nie dziwi mnie liczba kobiet zatrudnionych w OR, ale, jak pisałam już wcześniej, na 100 kobiet przypadało 88 mężczyzn, a więc ta przewaga nie była szczególnie znacząca. Twierdzenie, że to atomowe dziewczyny zatrzymały wojnę/totalitaryzm komunistyczny itp., jest wg mnie przekłamaniem, sugeruje bowiem, że nie było żadnych atomowych chłopców.
      Po tym, co napisałeś o racjach Amerykanów, myślę sobie, że ocena użycia bomby atomowej w 1945 r. z perspektywy amerykańskiej może być nieco inna niż z perspektywy europejskiej. Choćby z racji propagandy, który uskuteczniana jest do dzisiaj.

      Usuń
    6. Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedż.. tak to prawda, że oczywiście byli i atomowe dziewczyny i chłopaki .. ale tak jak książka chyba po prostu fajnie to podkreślić wielką rolę kobiet bo przecież tradycyjnie zajmowały się wtedy jeszcze głównie domem a tu takie odwrócenie ról myślę, że też przyczyniło się w dużym stopniu do dalszej emancypacji kobiet i ich aspiracji w Stanach po wojnie

      bardzo Ci dziękuję za zrozumienie innej perspektywy wojny na Pacyfiku raczej zupełnie pomijanej i nieznanej w Europie. Armia imperialna Japoni to była być może jedna z najbrutalniejszych armi kiedykolwiek. Niestety masowo gwłacili kobiety w Chinach i na Filipinach i w innych okupowanych krajach po czym ofiary mordowano a i ciała były bezczeszczone w bestialski sposób .. Wielu z tych bestialskich morderców trafiło pod sąd wojenny po zwycięstwie Amerykanów ale wielu uciekło sprawiedliwości. .. to tak jakby Srebrenica (której niestety Europa przyglądała się bezczynnie) ale tysiąckrotnie większa
      Kiedy podrożowałem przez Japonię parę lat temu nie mogłem sobie zupełnie wytłumaczyć jak to się stało, że tak głęboko religijni i duchowi ludzie mogli zgotować taki straszny los innym.. nie moge tego pojąć zupełnie

      Usuń
    7. Z książki Kiernan wynika, że wiele kobiet było niezamężnych, a ich rodziny mieszkały z dala od OR. Tak czy owak, na pewno miały swój udział w propagowaniu emancypacji. Podobnie zresztą jak tysiące innych kobiet zatrudnianych podczas wojny na większą niż zazwyczaj skalę. Nie tylko w Stanach, ale przede wszystkim w Europie.
      O okrucieństwie Japończyków wiele słyszałam. Myślę, że w dużym stopniu uwarunkowane było kulturowo - tam jednak inaczej pojmuje się honor i patriotyzm. Religia też jest inna, to właściwie filozofia. A czy ktoś mógł się spodziewać, że kulturalni Niemcy doprowadzą do Holocaustu? Nawet Żydzi przez długi czas w to nie wierzyli.

      Usuń
    8. Aha, niech mój komentarz nie zabrzmi jak usprawiedliwianie Japończyków.;)

      Usuń
    9. nie przeczytałem to jako usprawiedliwienia nic takiego .. a jednak ani honor ani patriotyzm nie ma nic wspólnego z gwałceniem, mordowaniem ludności cywilnej , ścinaniem głów więźniów wojennych

      .. a właśnie i shinto ani buddyzm są zaprzeczeniem takiego bestialstwa . poznałem i Shinto i Buddyzm i tym bardziej nie mogę zrozumieć

      ale myślę że Japończycy i też chyba Niemcy w jakimś stopniu mają w sobie jakąś wielką dozę konformizmu i stadnego myślenia i dosyć łatwo te społeczeństwa omiamić i przekonać, że mają maszerować w kierunku przepaści i moralnej i fizycznej ..
      w innych społecznościach bardziej indywidualistycznych jest to bardzo trudne czy w ogóle nie możliwie

      Usuń
    10. Wydaje mi się, że karność i posłuszeństwo ściśle wiążą się z jap. rozumieniem honoru i patriotyzmu, więc nawet najbardziej okrutne rozkazy były wykonywane. A omamić, postraszyć wrogiem, można każde społeczeństwo, niestety.
      Poza tym jak wiadomo żołnierze bywają okrutni sami z siebie, wystarczy wspomnieć zachowanie Amerykanów w Abu Ghraib.

      Usuń
  4. Witaj. Podziwiam Cię, że tak wytrwale prowadzisz bloga i zamieszczasz na nim tyle wpisów. Wpadłam tutaj dzięki google podczas szukania w nich okładki do książki, którą sama właśnie zrecenzowałam ("Mój Michael" Amosa Oza - odkryłam, że też o niej pisałaś - niezwykle podoba mi się Twoja recenzja).

    Co zaś się tyczy "Dziewczyn atomowych" - temat potwornie frapujący. Po Twojej notce stwierdziłam, że wezmę się za przeczytanie tej książki, jeśli natrafię na nią w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. "Mój Michael" zrobił na mnie b. duże i dobre wrażenie, które utrzymuje się do dzisiaj.;)
      "Dziewczyny..." są godne uwagi, bo pokazują zagadnienie od podszewki. Rzadko kiedy w takich sytuacjach mówi się o zwykłych pracownikach, którzy przecież również wnieśli swój wkład w duży projekt.

      Usuń
    2. To ja też się wtrącę i to nie na temat, bo chwilowo nastrój jakoś nie na Dziewczyny, zwłaszcza atomowe.
      "Mój Michał" (znam takie tłumaczenie tytułu), to dokładnie ten sam Amos Oz, który był moim pierwszym Ozem i który zapoczątkował mój nie dający się ugasić sentyment do tego autora. Niewiele już teraz pamiętam (sądzę, że mogłam czytać to jakieś piętnaście lat temu), ale zaraz poszukam Twojej recenzji, może coś mi się przypomni:)

      Usuń
    3. Wieki temu również czytałam "Mojego Michała" - tłumaczono z angielskiego, stąd pewnie Michał.;) Ostatnio tłumaczono z hebrajskiego i mamy Michaela.
      Ogromnie cieszy mnie Twój sentyment do Oza, trzeba będzie zapodać go wreszcie do Klubu. Dość czajenia się.;)

      Usuń
  5. O, dzięki, właśnie dzięki Tobie zdałam sobie sprawę, co mi tam nie grało - te naiwne, osobiste wątki na siłę jakby doklejone, żeby dzieło było bardziej "autentyczne"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałaś takie wrażenie? Autentyczne, albo bardziej przystępne.;( Czytałam te fragmenty jak kiepską powieść, ubawił mnie zwłaszcza fragment o dumnym Polaku, ojcu Celii bodajże.
      Zabieg zupełnie niepotrzebny, przyniósł więcej szkody niż pożytku.

      Usuń
    2. Też. Zamierzam skrobnąć niebawem kilka słów na jej temat.

      Usuń
    3. Chętnie zapoznam się z twoją opinią, będę zaglądać.

      Usuń
  6. tak to prawda, że zwyrodniali żołnierze zdarzają się także w armiach demokratycznych krajów
    Wielka różnica jest, że w demokratycznych krajach gdzie jest wolność słowa nie da się ukryć złoczyństwa .. prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. To prawda, że a Abu Graib kilkunastu amerykańskich żołnierzy popełniło gwałty i torturę co jest przeciw wszelkim regułom US Army ..
    udokumentowano jedną ofiarę, która straciła życie a wiele innych poddanych torturze i upokorzeniu
    sprawa wyszła na jaw i spowodowała burzę w mediach .. taka jest siłą wolności słowa
    http://en.wikipedia.org/wiki/Abu_Ghraib_torture_and_prisoner_abuse

    choć byłem przeciwnikiem wojny w Iraku jako niepotrzebnej to jednak rezultatem jej było osądzenie i stracenie krwawego dyktatora który bronią chemiczną zgładził setki tysięcy ludzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amer. interwencje od dawna budzą moje wątpliwości. Zastanawia mnie, w jakim stopniu Amerykanie sami zaostrzają konflikty na świecie, a w jakim rzekomo bronią pokoju.

      Usuń
    2. rozumiem Twoje wątpliwości ale ciekaw jestem czy Ci co żyli i umierali pod władzą Talibów, S Husseina, czy Kadaffiego w ogóle mieli szansę mieć wątpliwości .. .. a Płd Koreańczycy chyba raczej nie mają wątpliwości czy chcieliby żyć we władzy paranoicznego jakiegoś kolejnego 'umiłowanego wodza' Kima
      my możemy się cieszyć wolnością słowa .. ale wolność nigdy nie jest za darmo .. muszę Ci powiedzieć, że w Stanach od samo początku były i są bardzo silne tendencje izolacjonistyczne .. by się w ogóle nie wciągać w sprawy poza kontynentem .. gdyby te tendencje wzięły górę to strach pomyśleć że faszyzm czy komunizm panoszyłyby się na świecie .. a my nie moglibyśmy tu sobie pisać to co chcemy w internecie .. przypuszczam, że internetu by w ogóle nie było .. a może nas też nie

      Usuń
    3. Aż taką pesymistką nie jestem.;) Natomiast amerykański izolacjonizm to dla mnie całkowita nowość.

      Usuń
    4. http://pl.wikipedia.org/wiki/Izolacjonizm

      :^)

      jest dziś bardzo silny w Stanach .. i moim zdaniem to niedobre dla Polski bo rozzuchwala Carów Putinów i różnych taki tyranów na razie siedzących w szafie

      Usuń
    5. Wolałabym, żeby każdy samodzielnie swojego tyrana obalał.;)

      Usuń
  7. Czytanki_Anki i ZWL: czy czytaliście jeszcze przede mną lektura Ciało, seksualność, obozy zagłady... Ciekawa książka pod dyskusję moim zdaniem...link http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/35082/cialo-seksualnosc-obozy-zaglady.html

    OdpowiedzUsuń