sobota, 13 grudnia 2014

Bukowski o czytaniu

     Codziennie chodziłem do biblioteki na rogu Adams Boulevard i La Brea. Codziennie widywałem tę swoją bibliotekarkę - surową, nieomylną i milczącą. Dalej robiłem przegląd na półkach. Autorem pierwszej książki z prawdziwego zdarzenia był niejaki Upton Sinclair. Pisał krótkimi, gniewnymi zdaniami. Czuło się w nich prawdziwy gniew. Pisał o chicagowskich świniarniach. Wszystko mówił wprost, bez owijania w bawełnę. Potem upatrzyłem sobie jeszcze jednego pisarza. Nazywał się Sinclair Lewis. Napisał Ulicę Główną. Zdzierał z ludzi kolejne warstwy hipokryzji. Ale miał trochę za mało pasji.
       Przychodziłem po następne książki. Każdą czytałem w jeden wieczór.
     Pewnego dnia chodziłem po wypożyczalni, zerkając na tę swoją bibliotekarkę, i raptem wypatrzyłem książkę pod tytułem Kłaniaj się drewnu i kamieniowi. Spodobał mi się ten tytuł, bo przecież wszyscy bijemy takie pokłony. Nareszcie coś z ogniem! Otworzyłem. Autorka nazywała się Josepbine Lawrence. Znaczy kobieta. Nie szkodzi. Wiedza dostępna jest wszystkim. Zacząłem kartkować. Ale w środku znalazłem to samo co w tylu innych książkach: mdłą nudę i mętniactwo. Odstawiłem to na miejsce. A skoro już wyciągnąłem rękę w tamtą stronę, sięgnąłem po sąsiednią książkę. Napisał ją jakiś inny Lawrence. Otworzyłem na chybił trafił i przeczytałem kawałek, coś o pianiście. Z początku czułem fałsz. Ale czytałem dalej. Pianista czymś się dręczył. Miał różne myśl. Mroczne i dziwne. Zdania tłoczyły się, jakby ktoś krzyczał, ale nie było to żadne: „Joe, gdzie się podziałeś?", tylko raczej „Joe, gdzie się podział cały świat?" Ach, ten Lawrence od stłoczonych, krwawych zdań. Nikt nigdy mi o nim nie mówił. Czemu go przede mną ukrywano? Dlaczego nie miał żadnej reklamy?

Charles Bukowski w Ogrodzie Japońskim przy Bibliotece Huntington

     Czytałem książkę dziennie. Przeczytałem wszystkie książki D.H. Lawrence’a z tamtej wypożyczalni. Bibliotekarka zaczęła mi się dziwnie przyglądać, kiedy wypisywała rewersy.
     - Jak się czujesz? - pytała.
     Robiło mi się wtedy przyjemnie. Jakbym się z nią przespał. Przeczytałem wszystkie książki D.H. Lawrence’a, a one z kolei zaprowadziły mnie do innych pisarzy. Do poetki podpisującej się inicjałami H.D. I do najmłodszego z Huxleyów - tego, co się przyjaźnił z Lawrencem. Książki leciały na mnie jak lawina. Każda sprowadzała następną. Pojawił się Dos Passos. Właściwie nienadzwyczajny, ale znośny. Jego trylogia o Stanach Zjednoczonych zajęła mi więcej niż dzień. Dreiser zupełnie na mnie nie działał. Za to Sherwood Anderson - owszem. I wreszcie przyszedł Hemingway. Ale odjazd! Ten to dopiero umiał pisać. Czytałem go z radością. Nareszcie jakieś słowa, które nie są nudne, słowa, od których szumi w mózgu. Jeśli człowiek pozwolił sobie na to, żeby poczuć ich czar, mógł się uwolnić od bólu i odnaleźć nadzieję, cokolwiek by go spotkało.

     Zacząłem czytać Rosjan, Turgieniewa i Gorkiego. Ojciec zarządził, że od ósmej wieczór światła mają być pogaszone. [...]
     - Dosyć już tego cholernego czytania! Capstrzyk! - wołał.
Ci ludzie, którzy tak całkiem znikąd wkroczyli w moje życie, byli dla mnie jedyną szansą. Nikt inny do mnie nie mówił.
     - Już gaszę - odpowiadałem.
     Brałem lampę, właziłem z nią pod kołdrę, wciągałem tam poduszkę, opierałem o nią książkę i czytałem dalej. Wszystkie książki po kolei czytałem pod kołdrą. Po jakimś czasie lampa się nagrzewała i robiło się strasznie gorąco. Nie miałem czym oddychać, więc trochę unosiłem kołdrę.
     - Co to takiego? Gdzieś się jeszcze świeci? Zgasiłeś, Henry?
     Szybko spuszczałem kołdrę i czekałem, aż oj ciec zacznie, chrapać.
     Turgieniew pisał bardzo serio, ale czasem mnie śmieszył, bo prawda przy pierwszym zetknięciu może budzić śmiech. Kiedy ktoś ma tę samą prawdę co ty i zwraca się z nią specjalnie do ciebie, to po prostu jest super.
     Tak właśnie czytałem te swoje książki - po nocach, pod kołdrą, przy pałającej lampie. Czytałem te wspaniałe zdania, dusząc się z gorąca. Czułem się jak zaczarowany.
 Charles Bukowski „Z szynką raz!” tłum. M. Kłobukowski, Warszawa 2002


16 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy fragment o pasji czytelniczej, zachęcający do sięgnięcia po książkę. Odniosłam jednak wrażenie, być może mylne, że Bukowski przejawiał wyższość wobec kobiet. Zdania "Znaczy kobieta. Nie szkodzi. Wiedza dostępna jest wszystkim" nie są miłe.
    Na mnie akurat Dreiser "zadziałał", jego "Tragedię amerykańską" pochłonęłam kiedyś z wielkimi emocjami.
    Ósma wieczór to dosyć wczesna pora na gaszenie świateł. Przecież ten chłopak był zbyt duży na to, by chodzić spać z kurami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kobietami obchodził się różnie i to faktycznie może razić. Z drugiej strony bez kobiet nie mógł żyć i nie mówię tu wyłącznie o seksie.;)
      "Z szynką raz!" można czytać bez obaw, bo książka opowiada o pierwszych dwóch dekadach życia Henry'ego, więc kobiet jest tam mało.;)
      Dreisera niestety nie czytałam, ale dziwi mnie trochę podziw dla Hemingwaya. Może czytałam inne jego książki, stąd brak zachwytu nad stylem.;(
      Ósma wieczór jako pora gaszenia świateł to skandal.;) To nawet niezdrowe dla snu.;(

      Usuń
    2. Bardzo ładnie opisany jest tu proces, jak jedna przeczytana książka prowadzi do innych książek :)
      Ja również nie podziwiam Hemingwaya, nie podobają mi się ani jego książki, ani zachowanie. Z wymienionych przez Bukowskiego pisarzy czytałam jeszcze Lawrence'a, ale ze średnim zainteresowaniem. Lawrence uważał, że najważniejszy w życiu człowieka jest erotyzm. Jego "Kochanek lady Chatterley" uchodził kiedyś za bardzo skandaliczną powieść.
      Ta bibliotekarka ze wspomnień Bukowskiego sprawia niesympatyczne wrażenie. Surowa, dziwnie przyglądająca się czytelnikom :)

      Usuń
    3. Lawrence'a znam tylko z wykładów, to jeden z moich wyrzutów sumienia, bo chciałabym go poznać, a jakoś się nie składa. "Kochanek..." nie mógł być niczym innym jak skandalem - taki układ? kto to słyszał panie dziejku!;) Jakiś czas temu widziałam fragment ekranizacji, trafiłam na b. zmysłowe sceny.
      Bibliotekarka najwyraźniej zainteresowała się młodzieńcem i doborem jego lektur, pytanie o samopoczucie to gest świadczący prawie o sympatii.;)

      Usuń
  2. Pewnie wielu miłośników książek miało podobne doświadczenia, jeśli chodzi o czytanie pod kołdrą. Tyle, że nie z lampą, ale latarką... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się chyba to nigdy nie przytrafiło: byłoby mi zbyt gorąco.;) Ale znam wielu, którzy tak czytali np. Dumasa.

      Usuń
  3. Odkrycie jaką przyjemność może przynieść czytanie jest niezwykłym doświadczeniem. Szczególnie na początku cieszy ogrom lektur, z którymi warto się zapoznawać, chociaż z biegiem czasu ich bezmiar zaczyna przerażać, bowiem boleśnie uświadamia jak krótkie jest ludzkie życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tak jak piszesz. Jako zerówkowicz byłam przekonana, że najlepsze książki są dla dzieci i dorośli muszą być biedni, bo pewnie ich lektury są nudne.;). Martwiłam się, że nie będę miała co czytać, a dzisiaj martwię się, że nie zdążę przeczytać tego, co mam w domu.;(

      Usuń
  4. "Znaczy kobieta. Nie szkodzi" - rozbrajający ;-). Chyba ubawiłabym się nieźle, gdybym wreszcie przeczytała cokolwiek Bukowskiego, zwłaszcza, że powyższy fragment jest nader zachęcający. Ale jakoś mnie do niego nie ciągnie. Wdrukowało mi się w świadomość, że to taka "męska" proza, do tego alkoholowa, a ja niespecjalnie przepadam za takimi klimatami... (prawdę mówiąc: w ogóle).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Męska: brudna i brutalna.;( Akurat "Z szynką raz!" i "Hollywood" są raczej inne, ta druga nawet zabawna. Ale jeśli nie ciągnie, rozumiem. Jest tyle innych fajnie piszących pań i panów.;)

      Usuń
  5. A może to gaszenie o ósmej było nie dla snu, ale z oszczędności?Na szczęście mnie nikt nigdy od książek nie odganiał (najwyżej przygadywali w domu, że głupoty czytam ;)), więc nie znam uroków czytania pod kołdra. Choć kto wie, jakie miałabym wtedy wrażenia z lektury?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oszczędność mogła być jednym z powodów, a poza tym ojciec Henry'ego miewał dość dziwne pomysły.;( Na różne sposoby dawał się we znaki rodzinie.

      Usuń
  6. "Książki leciały na mnie jak lawina. Każda sprowadzała następną." To zupełnie jak u mnie. Ale nie ufam tłumaczom. Bo bibliotekarka pytała chyba "Jak się masz/ co słychać?" może tak nieco zalotnie nawet? A "jak się czujesz" sugeruje raczej medyczne zainteresowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację.;) Sprawdziłam w oryginale i pytanie brzmiało 'How are you?', a więc niezobowiązująco. "Jak się czujesz?" to zdecydowanie coś więcej. M.in. ze względu na takie nieścisłości wolę czytać w oryginale, Bukowski zresztą lepiej smakuje po angielsku (o czym wspominałam w poprzednim poście).
      Czy bibliotekarka była zalotna, kto wie? W oczach Charlesa wyglądała tak:
      Pracowała w niej tylko jedna bibliotekarka. Ta to miała klasę. Obliczałem ją najwyżej na trzydzieści osiem lat, ale włosy zdążyły jej już całkiem posiwieć. Czesała je w ciasny, nisko upięty kok. Miała spiczasty nos i ciemnozielone oczy. Nosiła okulary w drucianej oprawce. Wydawało mi się, że wszystko wie.

      Usuń
    2. "Robiło mi się wtedy przyjemnie. Jakbym się z nią przespał." - stąd moje przypuszczenie. Być może okulary w drucianej oprawce są niesłychanie sexy ;)

      Ja też wolę czytać w oryginale, przekład jednak zawsze czegoś pozbawia. Tłumacz siłą rzeczy narzuca czytelnikowi swoją interpretację, a ponieważ zdarza mi się czytywać tę samą książkę po polsku i po angielsku (niestety jest to jedyny język obcy, który znam na tyle dobrze), przekonałam się, że czasami ta interpretacja może być po prostu błędna. No i jak widać, nawet banalne "how are you" może być problemem.

      Usuń
    3. Może bibliotekarka nie była zalotna, tylko Henry sobie coś uroił na podstawie jednego pytania? W młodym wieku to się zdarza.;)
      Jak mówi łacińskie przysłowie "tłumacz zdrajcą".;( U nas bywa pod względem tłumaczeń kiepsko, zwłaszcza gdy wydawcy się spieszy albo oszczędza na korekcie. A jak pokazuje powyższy przykład, nawet drobiazg może wpływać na zmianę interpretacji.;(

      Usuń