środa, 7 stycznia 2015

Garb mój noszę za sobą

Mistrzyni mistyfikacji – tak można powiedzieć o bohaterce książki Remigiusza Grzeli. Irena Conti di Mauro przez wiele lat uchodziła za polską poetkę włoskiego pochodzenia, niekiedy za poetkę włoską świetnie władającą językiem polskim. Gdyby nie Marek Edelman, który w jednym z wywiadów zdekonspirował ją, zapewne wiele osób nie dowiedziałoby się o niezwykłej przeszłości tej jeszcze mniej zwykłej kobiety. 


W rzeczywistości nazywała się Irena Gelblum, pochodziła z dobrze sytuowanej rodziny żydowskiej. Podczas wojny straciła  rodziców i brata w obozie koncentracyjnym, o co obwiniała się chyba do końca życia. Wcześniej zdążyła już zaangażować się w pracę dla Żydowskiej Organizacji Bojowej: pomagała tworzyć siatkę konspiracyjną na terenie okupowanego kraju, przewoziła meldunki i broń, pomagała znaleźć schronienie Żydom po aryjskiej stronie.  W pamięci kolegów zapisała się jako specjalistka od akcji trudnych i wręcz niemożliwych, jej brawura i tupet były legendarne.  

Po wojnie zaczynają się peregrynacje Gelblum – wyjedzie nielegalnie do Palestyny, aby tworzyć państwo Izrael, potem przez Włochy wróci do Polski. Właściwie stale jest w ruchu, z różnych przyczyn nie może zakorzenić się nigdzie na dłużej. Po drodze zdarza się mąż, córka, drugi mąż i nowe tożsamości. W pewnym momencie całkowicie odcina się od żydowskiej przeszłości, nie przyznaje się do znajomości z osobami, z którymi kiedyś walczyła i dla których wiele by poświęciła, może nawet wszystko. Nie tylko Marek Edelman nie potrafił zrozumieć jej postępowania, jednak wybór –  już wtedy Waniewicz, później Conti, uszanowano.

Irena często podróżowała, nieustannie była czymś zajęta i wciąż podejmowała nowe wyzwania. Jednocześnie także uciekała – od bolesnych przeżyć wojennych, od kochających ją mężczyzn i ewidentnie od prawdziwej siebie. Niepojęte, że mogła po latach wykrzyczeć: Nie mam żadnego związku z Żydami! Bardziej mnie wzruszają murzyńskie dzieci! Z drugiej strony wielu rozmówców autora, w tym córka Ireny, powtarza, że jej nie daje się zrozumieć, że to zadanie niewykonalne. I chyba trzeba to zaakceptować.

Książka Grzeli jest zapisem dość żmudnego śledztwa, bardzo interesującego dla czytelnika właśnie ze względu na zatarte ślady i różne tożsamości głównej bohaterki. Oprócz opowieści znajomych poetki, szczątków korespondencji oraz urzędowych dokumentów dziennikarz wykorzystał informacje często na pozór bez znaczenia, ale trzeba przyznać, że tworzą one znakomite tło głównych wydarzeń. Mówiąc krótko – „Wybór Ireny” był dla mnie pierwszorzędną lekturą.


Na koniec fragment jednego z wierszy Ireny Conti di Mauro:

Garb mój noszę za sobą
Nie oglądam się do tyłu
i innym też nie radzę
Garb jest moją sprawą prywatną
korespondencją ściśle tajną
ode mnie do świata
i odwrotnie



______________________________________________________________
Remigiusz Grzela Wybór Ireny, Dom Wydawniczy PWN, Warszawa 2014



24 komentarze:

  1. Zawsze wynajdziesz jakąś niezwykłą kobietę bądź autorkę, o której w ogóle nie słyszałem :) Lektura wydaje się niezwykle ciekawa - żmudne śledztwo w celu odkrycia tożsamości niebanalnej osoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty za to wynajdujesz bardzo interesujących panów.;)
      Przyznaję - dawno nie trafiła mi się równie wciągająca lektura.

      Usuń
    2. Remigiusz Grzela dostał u mnie zielone światło po "Złodziejach koni", więc chętnie "Wybór ..." (tym bardziej, że jest w biblio), przeczytam. Co do ciekawych, dwuznacznych, niedookreślonych życiorysów, to wielkie wrażenie zrobiła na mnie "Oskarżona: Wiera Gran" Agaty Tuszyńskiej.

      Usuń
    3. "Oskarżona..." to jeden z moich większych wyrzutów sumienia, czeka od kilku lat w domu i jakoś nie mogę się za nią zabrać. Dwie inne książki Tuszyńskiej też zalegają.;( Ale może to dobry moment, żeby wreszcie ją przeczytać.

      Usuń
  2. Ciekawa jestem, czy pani Irena dowiedziała się o tym, że Remigiusz Grzela poznał jej prawdziwą tożsamość. Jej zachowanie rzeczywiście wydaje się dziwne i niezrozumiałe. Być może wiąże się z jakimś urazem psychicznym, zmęczeniem problemami żydowskimi. Poszukam tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze mam pytanie: czy w tej książce jest dużo zdjęć?

      Usuń
    2. Grzela piesze, że nie był w stanie wypytywać Conti wprost o jej dawną tożsamość, bo słyszał jak na to reaguje. Sam poznał ją jako poetkę i był bardzo zaskoczony, gdy poznał jej przeszłość.
      Myślę, że takie wymazywanie życiorysu musi wiązać się wyłącznie z trudnymi przeżyciami, a tych było w życiu Gelblum sporo.
      Tak, w książce są zdjęcia (wiele z nich można znaleźć też w sieci), kopie listów - niektóre np. od zakochanego w niej Ratajzera czytałam z poczuciem zaglądania w niewłaściwe miejsce.;(
      Ta książka ma jeszcze jeden plus - zmusza do sięgnięcia po publikacje wymienione w tekście.;)

      Usuń
  3. Aniu, dziś nie na temat, choć piszesz o bardzo ciekawej książce i jeszcze ciekawszej postaci. Chciałam ci napisać, że w końcu, po długim czasie kupiłam bilety na spektakl, który miałyśmy oglądać wspólnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do dzisiaj dobrze go wspominam.;) I cieszę się ogromnie, że miałam szczęście zobaczyć jeszcze na scenie Bogacką. Tym większym szokiem była dla mnie jej śmierć kilka miesięcy później. Szkoda jej bardzo.
      Będę wyglądać recenzji.;) I dobrego ustawienia repertuaru, myślę znowu o jakimś weekendzie w Trójmieście.

      Usuń
    2. Idę niedługo też na Marię Stuart, która cieszy się dość pozytywnymi opiniami. Opinie wydają się rzetelne, bo są wyważone. Ocenię sama. No i w tym roku może uda mi się załapać na Festiwal Szekspirowski, z reguły we wrześniu urlopuję się.

      Usuń
    3. Dla Kolak i Baki sama chętnie bym poszła.;) Jeden ze stołecznych teatrów też ma w planach "Marię Stuart", niestety nie pamiętam szczegółów. Jeśli będziesz kupowała bilety na Festiwal, daj proszę znać, może udałoby się obejrzeć coś razem?;)

      Usuń
    4. Sprawdziłam:
      Agata Kulesza jako Maria Stuart. W Teatrze Ateneum w maju odbędzie się premiera sztuki "Mary Stuart" Wolfganga Hildesheimera. Reżyseruje Agata Duda-Gracz.
      Już się cieszę.;)

      Usuń
    5. Może będę miała okazję się zrehabilitować:) a nawet, gdyby była na urlopie postaram się pamiętać o Tobie i dawać cynk. Mamy też nowy, piękny (?- to rzecz gustu, bo budynek rodzi raczej kontrowersje i skojarzenia z trumną) teatr szekspirowski. Tyle, że to teatr impresaryjny, więc głównie mamy tu gości. Jeszcze nie byłam, zraziły mnie info o braku widoczności z kilku punktów na widowni, zawsze się boję, że trafię właśnie na te punkty. Ale w końcu muszę się wybrać. A w gdańskiej Marii Stewart ponoć obie panie- jako duet sceniczny są świetne, Baka zdaje się odgrywa rolę raczej marginalną, ale jak pisałam muszę sama się przekonać

      Usuń
    6. Czytałam o nowym gmachu i chętnie bym go obejrzała. Nie mówiąc o obejrzeniu spektaklu w środku.;)
      Mam ograniczone zaufanie do Figury jako aktorki teatralnej, więc tym bardziej zaczekam na Twoje wrażenia. Ale Kolak gwarantuje raczej wysoką jakość.
      Co do festiwalu, bądźmy w kontakcie.;)

      Usuń
  4. Pięknie napisał o tej książce i tej postaci Mariusz Szczygieł w jednym z ostatnich felietonów w DF. Pomyślałam wtedy, że trzeba będzie przeczytać i widzę, że nie pomyliłam się: trzeba.
    Lubię sposób, w jaki Grzela traktuje osoby, którymi się zajmuje, choć do tej pory czytałam wyłącznie wywiady prasowe jego autorstwa oraz wpisy na jego blogu. Niestety, w katalogu mojej biblioteki jak na razie nie ma tej jego książki: są za to Wolne oraz Było, więc minęło o Joannie Penson. Pewnie więc od nich zacznę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam przegapić felieton MSz, albo jeszcze nie oglądałam tego numeru DF.;(
      Całkowicie się z Tobą zgadzam, Grzela w ujmujący sposób podchodzi do swoich bohaterów, co widać też na blogu. W jego pisaniu jest pewna nienachalna troska i przywiązanie do bohatera. Plus łagodność. Nie czytałam innych jego książek, ale na pewno to nadrobię.;)

      Usuń
    2. Felieton jest tutaj: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,141587,17027890,Prawo_do_amputacji.html (numer z Siwczykiem na okładce; właśnie skończyłam go czytać - ja też mam duże zaległości w DF:P)
      W domu mam "Złodziei koni", o których wspomniał Bazyl. Kupiłam niby dla taty, ale postanowiłam najpierw sama przeczytać. I tak leżą... od pół roku, ale może teraz się zmobilizuję.

      Usuń
    3. Wielkie dzięki! Wywiad z Siwczykiem czytałam, ale wstępniaka najwyraźniej nie.
      Aż zajrzałam do opisu "Złodziei koni" - powieść o pokoleniach mężczyzn w „zaklętym” kręgu kompleksów, słabości i tchórzostwa może być rzeczywiście niezła. Coś mi się zdaje, że za nią też się rozejrzę.;)

      Usuń
  5. Zapraszamy do dodania bloga w serwisie zBLOGowani! Mamy już ponad 5000 blogów z 22 kategorii.
    Należy założyć konto jako bloger i w 2 krokach dodać bloga do serwisu. Nasz robot sam pobiera aktualne wpisy i prezentuje je tysiącom użytkowników którzy codziennie korzystają ze zBLOGowanych. Dla blogera to korzyść w postaci nowych czytelników i większego ruchu na blogu. Zapraszamy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Spóźnione udanego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytuł zanotowany, muszę to przeczytać!

    OdpowiedzUsuń