Przepis na cały rok
Bierzemy 12 miesięcy,
Oczyszczamy je dokładnie z goryczy,
chciwości, małostkowości i lęku.
Po czym rozkrajamy każdy miesiąc na 30 lub 31 części tak,
aby zapasu wystarczyło dokładnie na cały rok.
Każdy dzień przyrządzamy osobno:
z jednego kawałka pracy i dwóch kawałków pogody i humoru.
Do tego dodajemy 3 duże łyżki nagromadzonego optymizmu,
łyżeczkę tolerancji,
ziarenko ironii i odrobinę taktu.
Następnie całą masę polewamy dokładnie dużą ilością miłości.
Gotową potrawę przyozdabiamy bukietem uprzejmości i podajemy
codziennie z radością i filiżanką dobrej orzeźwiającej herbatki.
___________________
*) Katharina Elisabeth Goethe (1731-1808), matka Johanna Wolfganga von Goethe
Czy ona to podawała synowi? Bo on mi się jakoś nie kojarzy z bujnym optymizmem :D
OdpowiedzUsuńMoże recepturę opracowała pod koniec życia, kiedy uznała, że nabrała mądrości życiowej.;)
UsuńSzkoda, że nie wcześniej, oszczędziłaby paru pokoleniom męki nad Werterem :P
UsuńNiewdzięczniku, taką perłę literatury mielibyśmy stracić?:)
UsuńChyba bym nie tęsknił :D
UsuńCóż, taki urok Romantyzmu: jedni cierpieli z miłości, inni za miliony.;(
UsuńMiałam szczęście, bo psor odpuścił nam Wertera.;)
Nam też odpuścił, ale paru listów wystarczyło :)
UsuńW takim razie przypomnę je sobie, żeby ewentualnie odetchnąć z ulgą.;)
UsuńNa pewno nie będziesz zawiedziona. To jedna z tych książek, o których Lem pisał "trafiają się książki-rekompensaty; dawniej głuche, martwe, zamknięte na wszystkie spusty, znajdują drogę do czytelnika dojrzałego, ukazują problemy i sceny, na które było się przedtem ślepym." Zrobiono krzywdę Goethemu, że wpisano go na listę lektur, zresztą jak i wielu innym pisarzom, bo to chyba najszybsza droga by zniechęcić do nich czytelników, niestety.
UsuńNiedawno oglądałam w teatrze "Dziady" i po raz kolejny doszłam do wniosku, że wiele lektur jest zbyt trudna dla licealistów - z braku małego doświadczenia życiowego nie da się wyłapać pewnych niuansów, zrozumieć pewnych zachowań. Być może Goethe podpada pod tę samą kategorię.;)
UsuńMyślę, że to przekleństwo całej klasyki, kiedyś czytałem opinie, chyba licealistów, na temat swojego ulubionego "Jądra ciemności" - szeroko otwierałem oczy ze zdumienia, ale nie ma się co dziwić uczniom skoro nauczyciel ledwo co tam coś "kapuje" :-).
UsuńNauczyciel, jeśli kapuje (wolę wierzyć, że tak), nie ma przede wszystkim czasu na ciekawe przedstawienie utworu. Bo żeby zahaczyć np. o "Czas Apokalipsy" przy okazji omawiania "Jądra ciemności", trzeba poświęcić wcześniej min. dwie lekcje na analizę. I tak ze wszystkim. Koleżanka polonistka opowiadała, że musi młodzieży czytać na lekcji fragmenty z "Lalki" lub "Chłopów", żeby w ogóle mieć nad czym pracować.;( Zgroza, zgroza, zgroza!
UsuńA pomyśleć, że za moich czasów trzeba było samu przeczytać książkę i to w dodatku w całości, o zgrozo! Takie to były opresyjne czasy! :-)
UsuńPrawda?;) I tak nam ten pęd do samodzielnego czytania książek pozostał.;)
UsuńMam nadzieję, że się sprawdzi, czego i Tobie życzę :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem.;) Gdybyśmy wszyscy o tym pamiętali, byłoby jak w raju.;)
UsuńMoże i byłoby jak w raju ale za to jak byłoby nudno :-)
UsuńPewnie dlatego pani Goethe wspomniała o ironii.;) Żeby nie było zbyt słodko.
UsuńDobrze, że pomyślano o ziarenku ironii. Można w innym wariancie zastosować autoironię. Coś takiego nie zemdli, wzmocni, da się smakować. Ja zamawiam.
OdpowiedzUsuńAch nie, to trzeba samemu przyrządzić. Ok. Podoba mi się, że pracy jest tylko jeden kawałek. Ja z nawyku dodaję więcej, a to może się szkodliwie osadzać.
Werter na pewno tego nie pił. Jak bum-cyk-cyk!
Raczej nie pił, być może zabrakło mu właśnie miłości, której później tak rozpaczliwie szukał.;(
UsuńAle próbować w życie warto.;)
Niezła receptura, ale czy pani Goethe wspomniała, z jakiego źródła czerpać ów optymizm? Bo skoro dało się go gromadzić, to musiało być wyjątkowo zasobne; chętnie bym je poznała ;-)
OdpowiedzUsuńPrzepis pani Goethe tak mnie zafrapował, że muszę poczytać więcej o jej życiu i sprawdzić, skąd mogła pochodzić taka wiedza. Może wystarczył dobrobyt? Według wikipedii oprócz dobrych warunków życia miała życzliwe usposobienie, to także wiele tłumaczy.;)
UsuńPiękny przepis, ale wydaje mi się, że zastosowanie go w praktyce może być dość trudne. Nie mniej jednak będę starał się mocno wcielać go w życie :)
OdpowiedzUsuńTrudne, zwłaszcza w naszej kulturze. Niemcy już choćby z racji odmiennej religii są inaczej uposażeni życiowo.
UsuńPrzepis już zapisuję i zamierzam wypróbować, nie wiem tylko, czy uda mi się zgromadzić niezbędne składniki :)
OdpowiedzUsuńGuciamal, Tobie nie uda się zebrać składników? Nie wierzę.;)
UsuńChyba sobie wydrukuję te życzenia i powieszę przy lustrze.
Przeceniasz mnie, ale to miłe :)
UsuńPo prostu zaczęłam ćwiczyć recepturę.;) A na serio - tak Cię odbieram.;)
Usuńjaki cudny wiersz! Aniu, no to pozostaje mi tylko zyczyć, aby przepis udało się wprowadzić w 2015 rok :)
OdpowiedzUsuńJa też sobie i innym życzę, próbuję nawet praktykować.;)
UsuńPrzepis ciekawy, ale dlaczego taktu tylko odrobinę? Może pani Goethe jednak nie dopracowała proporcji ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na 2015 i żeby codziennie ktoś Ci taką pyszną potrawę serwował, koniecznie w towarzystwie orzeźwiającej herbatki i z całą masą bukietów uprzejmości!
Może Frau Goethe spotykała się wyłącznie z ludźmi taktownymi i takt był dla niej rzeczą normalną?
UsuńZa życzenia dziękuję, Tobie też życzę podobnej strawy.;)
jedna trzecia składników to praca? Protestuje, bo może wyjść zakalec. Chętnie za to użyje pozostałych ingrediencji :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
Niemcy nie byliby sobą, gdyby nie wspomnieli o pracy. Jestem zresztą podobnego zdania - niepracowanie doprowadza często do upadku.;)
UsuńDziękuję i nawzajem.;)
Znając niemieckie umiłowanie precyzji i dokładność, przepis restrykcyjnie wykonany przyniesie oczekiwany efekt, choć syn taki romantycznie niepoukładany:)
OdpowiedzUsuńDzieci rzadko stosują się ściśle do zaleceń rodziców, może J.W. też wolał własny styl życia.;)
UsuńPrzepis piękny, żeby tylko był taki prosty w realizacji. Oby Ten 2015 był rokiem pełnym wspaniałości, radości i uśmiechów :)
OdpowiedzUsuńOby taki był, czego Tobie i innym życzę.;)
UsuńWarto też polać sosem ze świętej cierpliwości. W dużej ilości ;)
OdpowiedzUsuńCierpliwość zawsze w cenie.;)
UsuńBrzmi smacznie...
OdpowiedzUsuńDodałabym szczyptę pokory.