Przewodniki „Touring Clubu” milczą, i to źle, bez wątpienia. Bądźmy jednak sprawiedliwi: ogród, a właściwie bezkresny park, który przed wojną otaczał dom Finzi-Continich i rozciągał się na przestrzeni prawie dziesięciu hektarów aż po Mura degli Angeli z jednej strony i do rogatki Porta San Benedetto z drugiej, stanowiąc sam w sobie coś rzadkiego, wyjątkowego (przewodniki „Touring Clubu” z początku stulecia mówiły o nim zawsze w jakimś szczególnym tonie liryczno-światowym) – dziś już dosłownie nie istnieje. [s. 21]
W rozległym ogrodzie należącym do starej, szacownej rodziny ferraryjskiej rosły lipy, wiązy, buki, topole, platany, kasztanowce, sosny, jodły, modrzewie, cedry libańskie, cyprysy, dęby zwykłe i wiecznozielone, a nawet palmy i eukaliptusy [s. 21]. To istne arboretum było niedostępne dla przechodniów i przez dekady pozostawało miejską enklawą Finzi-Continich – ludzi dumnych, ale cichych i trzymających się na uboczu.
Młodego bohatera powieści Giorgio Bassaniego od dziecka przyciągała tajemniczość i dzikość tego miejsca, kiedy zaczyna dojrzewać, jego zauroczenie przenosi się na nastoletnią Micòl, córkę właścicieli. Znajomość to niełatwa, bo dziewczyna wciąż robi uniki, a czasy jeszcze trudniejsze, zwłaszcza dla obywateli żydowskiego pochodzenia. Jest bowiem koniec lat 30. ubiegłego wieku, które oznaczają uchwalanie ustaw rasistowskich i stopniowe wykluczanie Żydów z życia publicznego, także we Włoszech. Tytułowy ogród Finzi-Continich, dzielnie opierających się niepomyślnym wiatrom historii, staje się urokliwą wysepką normalności dla napiętnowanych. Niestety od początku wiemy, że i ona padnie ofiarą działań faszystów.
Opowieść o posiadłości przy Corso Ercole I d'Este jest w rzeczywistości wyprawą w krainę cieni. Bassani z finezją opisuje podzielone i pełne sprzeczności środowisko ferraryjskich Żydów, ze znawstwem pisze o samym mieście. Naznaczony melancholią i poczuciem straty, Ogród rodziny Finzi-Continich jest piękną elegią dla mieszkańców Ferrary, z której pochodził autor książki.
_____________________________________________________________________
Giorgio Bassani Ogród rodziny Finzi-Continich, przeł. Zofia Sieroszewska, PIW 1964
Już na sam widok książki z serii KIK tak wydanej oczy mi się świecą jak latarki.......
OdpowiedzUsuńUwielbiam te wdania z obwolutą, która przyciąga wzrok swą delikatną ilustracją...
Tematyka również mnie zainteresowała..
Książka jest jak najbardziej godna polecenia, warto byłoby ją wznowić. Myślę, że przypadnie Ci do gustu.
UsuńOkładka i u mnie wywołała przyjemne skojarzenia, dzisiaj już się tak niestety nie wydaje książek.;(
To prawda, że dzisiaj nie dba się już tak o "gust i smak" wydawniczy...wydawnictwami rządzi komercja a ona lubi krzykliwe bezguście....
UsuńNiestety to prawda. Książek wartościowych coraz mniej na rynku, giną w powodzi tandety. Podobnie jest z okładkami.
UsuńDlatego być może tak chętnie sięgamy po książki wydawane do polowy lat 80-tych.
UsuńZdecydowanie tak.;)
UsuńA nie znałam KIKu w tej wersji, to chyba początki jakieś? Okładka cudna i treść kryje zdaje się urodziwą, z tego co piszesz, tak przynajmniej wynika. Choć cytat pokazuje styl splątany mocno ;)
OdpowiedzUsuńPoczątki, bo książka została wydana w 1964 r. Okładka b. przyjemna, Czytelnik też miał wiele utrzymanych w podobnym tonie. Aż się ciepło robi na sercu.
UsuńFragment rzeczywiście może sugerować zawiły styl, ale zapewniam, że tak nie jest. Niedługo zamieszczę nieco dłuższy, może będzie bardziej miarodajny.;)
Mnie również ta okładka w ogóle nie skojarzyła się z KIKiem, z którym stykałem się najczęściej :)
UsuńLektura sprawia wrażenie interesującej, tym bardziej, że od niedawna zacząłem nadrabiać spore zaległości w literaturze włoskiej. Ponadto faszyzm lat 30. w Italii to temat, z którym praktycznie w ogóle się nie zetknąłem (literacko).
Okładki z serii Światowej Prozy Współczesnej też ewoluowały.;)
UsuńU mnie jest podobnie z lit. włoską i też zamierzam to zmienić.;)
Kolejny klasyk, który w innych krajach (i we Włoszech, i w Anglii) jest wznawiany, a w Polsce niestety nie. Nigdy nie zrozumiem tego trendu wydawniczego!
OdpowiedzUsuńOdnośnie książki to ją jedynie podczytywałam, ale po pierwszym rozdziale miałam podobne wrażenia do Twoich. Na pewno do tej książki kiedyś wrócę, bo lubię takie "wyprawy w krainę cieni"
Ja też nie rozumiem. Tym bardziej należą się brawa Zeszytom Literackim, które niedawno wydały "Złote okulary" Bassaniego.
UsuńMnie wstęp prawie zniechęcił, ale później było już o wiele lepiej. Teraz wiem, że powinnam przeczytać całość jeszcze raz, bo powieść kryje w sobie wiele smaczków. Mogę tylko namawiać do lektury.;)
Dziesięć hektarów? Ależ ogromny był ten ogród :) Domyślam się, że zakończenie będzie smutne, może nawet tragiczne, bo skoro koniec lat trzydziestych, Europa i Żydzi, to wiadomo...
OdpowiedzUsuńOgromny.;)
UsuńPowieść nie jest zbyt bolesna w odbiorze, ponieważ skupia się na wydarzeniach sprzed wybuchu wojny. Ale o tragedii rodziny dowiadujemy się już na wstępie, więc zaskoczenia nie ma. Co nie znaczy, że jest nieciekawie.;)