Album "Ludzie Nowego Jorku" oglądałam w połowie listopada, kiedy nie było jeszcze ciemno, zimno i wietrznie, ale brak słońca stawał się już dotkliwy. Tymczasem zdjęcia Stantona Brandona wydają się doskonałym lekiem na całe (jesienne) zło – one po prostu kipią kolorem i emanują witalnością. Na ok. 400 amatorskich fotografiach uwiecznione zostały osoby odstające wyglądem od nowojorskiego tłumu i te całkiem zwyczajne. Czasami w zastępstwie wystąpiły ich wyjątkowo oryginalnie przyozdobione części ciała, czasami były to zwierzaki. I nawet jeśli wybór był tendencyjny, widać jak na dłoni, że Nowy Jork jest skupiskiem wielu nacji i jeszcze większej ilości oryginałów.
Album idealnie nadaje się jako odtrutka na szarzyznę za oknem próbka poniżej.;)
Więcej o historii powstania albumu poczytać można TU.
Stale powiększającą się kolekcję Stantona Brandona również warto przejrzeć.
***
Stanton Brandon
Humans of New York. Ludzie Nowego Jorku
Wyd. Sine Qua Non, Kraków 2015
Świetna historia! Nie znałam jej, chociaż śledzę profil Humans of New York na Facebooku od kilku miesięcy. Lubię tę atmosferę wokół całej akcji – fakt, że pod każdym wpisem, gdzie sfotografowana osoba dzieli się swoimi wątpliwościami czy troskami, pojawiają się setki komentarzy ze słowami wsparcia. To takie odmienne od internetowego hejtu, którego wszędzie dziś pełno. Czasem zastanawiałam się, czy te historie nie są częściowo zmyślone, ale wymagałoby to chyba nieludzkiej wręcz fantazji (i w takim wypadku Brandon zdecydowanie nie powinien pójść w fotografię, a w pisarstwo :)). Życie pisze najlepsze scenariusze ;).
OdpowiedzUsuńTe kilka zdań o bohaterach to fajna sprawa, w końcu każdy z nich (i nas;)) nosi w sobie jakąś historię. Masz całkowitą rację co do scenariuszy przez życie pisane.
UsuńCiekawe, czy w Polsce byłoby więcej słów wsparcia czy hejtu?:(
Mnie się podoba też, że Brandon zaczął zwiedzać inne państwa, teraz fotografuje Irańczyków.
Łe, mnie w tym całym "hejcie" najbardziej drażni samo to słowo - szkoda, że coraz mniej osób używa takich słów jak "nienawiść", "zazdrość", "nienawidzić", "nienawistnik", "zawistnik", etc. :)
UsuńA co do prezentowanego albumu to w całej rozciągłości zgadzam się ze stwierdzeniem, że właściwie każdy z nas jest muszlą, w której skrywa się jakaś interesująca historia. Rolą artysty jest do tej historii dotrzeć i wydobyć ją na światło dzienne.
Właśnie! Każdy z nas to mała, arcyciekawa historia, a rzadko kiedy zdarza nam się spojrzeć na przypadkowo spotykanych ludzi z takiej perspektywy. Lubię czasem bawić się w takie dociekanie, o czym może myśleć teraz ta dziewczyna, z którą jadę autobusem, dokąd śpieszy się tamten facet, kim jest ta elegancka pani, ale najczęściej sama gdzieś się śpieszę i nie mam głowy do takich rozmyślań. Dobrze więc, że znalazł się człowiek z misją, który jednak zbiera te opowieści. I potrafi dostrzec w niepozornym przechodniu „coś więcej” :).
Usuń@Ambrose: A „hejt” to właściwie z braku lepszego słowa, bo „nienawiść” jakoś wydaje mi się w tym kontekście zbyt mocna. To internetowe strzykanie jadem kojarzy mi się raczej z jakąś żałosną zabawą niewyżytych krzykaczy, niż z prawdziwą nienawiścią. Ilu z nich byłoby w stanie obrzucić kogoś obelgami na żywo? Ale słówko brzydkie, przyznaję.
@ Ambrose
UsuńMnie też to słowo drażniło, jak wszystkie zapożyczenia z języków obcych, pisownia też nie polepsza sprawy, ale zjawisko występujące w sieci nie jest dla mnie równoznaczne z nienawiścią - zgadzam się tu z Naią. Co oczywiście nie zmienia faktu, że należy je tępić.
Co do albumu - jesteśmy muszlą, tak. Powiem więcej: w zasadzie każdy zasługuje na spisanie biografii.;)
@ Naia
UsuńTeż tak mam.;) Podróżowanie skłania do takich gdybań: czasem wystarczy jakiś gest albo fragment rozmowy, żeby coś sobie dopowiedzieć.
Przeglądając zdjęcia Brandona w takim nagromadzeniu jak w albumie, to wrażenie, że każdy ma swoją opowieść, było b. silne. I tylko żal, że polskie ulice zwłaszcza jesienią i zimą są tak mało kolorowe - mam na myśli głównie przechodniów.
Pomysł banalny, a jednak ciekawy :) Dokładnie dzisiaj o tym albumie mówił Michał Nogaś w Trójce. Wspominano też analogiczne projekty z innych krajów i miast, w tym także z Polski.
OdpowiedzUsuńBanalny i przypadkowy.;) W Polsce ma powstać taki projekt? Świetnie! Ciekawe, czy Polacy chętnie będą pozować, bo wydaje mi się, że starsze pokolenia mogą być trochę hmm, nieśmiałe.
UsuńŚledzę stronę HONY od wielu miesięcy. Uwielbiam. :-) I bardzo się ciesze z tego albumu.
OdpowiedzUsuńWidzę, że projekt jest rzeczywiście dobrze znany na świecie.;) Autor pewnie nie przypuszczał, że jego pomysł stanie się tak szeroko znany.
UsuńFaktycznie świetne antidotum na obecnie królującą ponurość. Szkoda tylko że na naszych ulicach ciężko spotkać takie typy.
OdpowiedzUsuńPrawda? A już miałam wrażenie, że to tylko moje smętne spojrzenie na bliższe i dalsze otoczenie. na wiosnę i latem robi się na naszych ulicach nawet kolorowo, ale szału nie ma. W październiku na wrocławskim dworcu zachwycili mnie młodzieńcy z irokezami - jakbym się w czasie cofnęła.;)
Usuńojeeej, ale świetna sprawa! A ten pan na pierwszym zdjęciu to jak św. Mikołaj wygląda :)
OdpowiedzUsuńWypisz wymaluj.;) Św. Mikołaj relaksujący się.;)
UsuńPodoba mi się pani, która jest artystką, a jej ubiór jest sztuką ;)
OdpowiedzUsuńW ogólę bardzo lubię HONY, przy okazji Brandonowi udaje się zrealizować trochę pozytywnych akcji, kojarzę, że w zeszłym roku pomagał jakiejś szkole. Przyjemna oaza takiego pozytywnego zainteresowania drugim człowiekiem. Może Mikołaj przyniesie pod choinkę ;)
Pani w czerwieni to moja ulubienica, mogłabym tak wyglądać na starość.;)
UsuńAutor wydaje się b. pozytywnym człowiekiem, wygląda na to, że bardziej zależy mu na szacunku i dobrej zabawie niż zyskach.
Wspaniała idea i jeszcze lepsze jej zrealizowanie. Jestem szczerze uzależniona od facebookowego profilu tej akcji.
OdpowiedzUsuńTak, idea wspaniała. Mnie się bardzo podobały zdjęcia z wyprawy do Iranu.
Usuń