niedziela, 19 sierpnia 2018

Była kiedyś, albo i nie była

Do Tarlabaşi leżącego niemal w centrum Stambułu mało kto zagląda. Niegdyś dzielnica wielokulturowa zamieszkaną przez Greków, Ormian i Żydów (pomieszkiwał tu nawet Mickiewicz), dzisiaj to slumsy dające schronienie Kurdom, Romom i uchodźcom z Syrii. Niebawem również oni będą musieli poszukać sobie innego lokum – stopniowo wyburza się stare, zaniedbane budynki, by w ich miejsce w ramach rewitalizacji wybudować eleganckie apartamentowce. 


Domyślam się, że Tarlabaşi miało być punktem wyjścia dla opowieści o nowej Turcji oraz kwintesencją zachodzących w kraju przemian. Przemian niepokojących, ponieważ prezydent Erdoğan i jego partia od kilkunastu lat skutecznie demontują dawną Republikę: zagrożone są demokracja, prawa człowieka i wolność słowa, postępuje proces islamizacji. To wszystko znajduje potwierdzenie w przytoczonych w książce wypowiedziach - Thomas Orchowski rozmawiał m.in. z dziennikarze liberalnej gazety, lewicującym filmowcem i transseksualną artystką.

Niestety trudno uznać, że otrzymujemy miarodajny opis sytuacji – oprócz jednej zwolenniczki noszenia chusty bodaj wszyscy mają poglądy liberalne i żyją lub chcą żyć po europejsku, a tacy obywatele należą w Turcji do mniejszości. Co więcej, autor opowiada o z perspektywy Stambułu, zdecydowanie różnej od perspektywy reszty tego ogromnego i fascynującego kraju. Szkoda, że transformacja, jaka dokonuje się obecnie nad Bosforem, nie została ujęta szerzej i dogłębniej, zwłaszcza że jej skutki dają się odczuć w Europie już dzisiaj. 

Rzeź na Tarlabaşi może być dobrą lekturą dla osób wiedzących o Turcji niewiele, dla innych będzie w dużym stopniu powtórką wiadomości. Rozbudowany rys historyczny da się przełknąć, trudniej zaakceptować nieskładną narrację oraz zmienny styl – miejscami literacki, gdzie indziej ściśle reporterski. I choć obrazki z miasta oraz fragmenty innych książek o starej Turcji działają na wyobraźnię, mam wrażenie, że tej nowej jest u Orchowskiego za mało.

______________________________________________________________
Thomas Orchowski, Rzeź na Tarlabaşı, Wyd. Agora, Warszawa 2018


6 komentarzy:

  1. Napisanie dobrego reportażu to niełatwa sztuka - bardzo łatwo jest ulec pokusie, by stworzyć tekst pod z góry ukutą tezę i wydaje się, że tego błędu nie uniknął autor "Rzezi na Tarlabaşı". Rozmowa o zachodzących w Turcji przemianach prowadzona głównie ze zwolennikami jednej opcji raczej nie daje pełnego obrazu panującej sytuacji - szkoda, bo samo zagadnienie jest równie interesujące, co złożone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie uniknął. Dziwi mnie to, bo przecież opinia zwolenników obecnego rządu też może być dla czytelnika interesująca, dla mnie by była.;) Oczywiście to wymagałoby spędzenia czasu w Turcji i wielu, wielu rozmów, a podobno barierą jest już nieznajomość angielskiego wśród Turków. Cóż, mam nadzieję, że ten debiut to tylko wprawka.

      Usuń
  2. "... wszyscy mają poglądy liberalne i żyją lub chcą żyć po europejsku, a tacy obywatele należą w Turcji do mniejszości."

    Naprawdę po świeckiej Turcji zostało tak niewiele?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie twierdzę, że świecka Turcja to skrajna mniejszość, ale na tzw. prowincji ludziom nie zależy tak bardzo na europejskim stylu życia. Tam jednak życie wygląda inaczej, ludzie mają inne priorytety.

      Usuń
  3. Jednostronne przedstawienie sytuacji to jednak nie to, czego oczekujemy po dobrym reportażu :). Dzięki za recenzję, przynajmniej wiem, żeby nie zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety.;( Pewną pociechą może być zapowiedź wydawnicza Czarnego - "Wróżąc z fusów", oby ta książka była rzetelniejsza.

      Usuń