poniedziałek, 21 stycznia 2019

Orzeł w kurniku

Z czasów szkoły podstawowej pamiętam lekturę Z rodu tytanów Władysława Bodnickiego – mimo objętości czyli trzech tomów czytało się to znakomicie, bo pisarz świetnie oddał życiorys Stanisława Wyspiańskiego w zbeletryzowanej formie. Dla młodzieży w sam raz, mnie ten cykl skutecznie „zainfekował” twórczością krakowskiego malarza.


Książek o Wyspiańskim jest dzisiaj co najmniej kilka, biorąc jednak pod uwagę jego wszechstronność, to wciąż za mało. W ubiegłym tygodniu udało mi się przeczytać wreszcie biografię pióra Marty Tomczyk-Maryon – rzecz napisaną przystępnie, nieprzeładowaną szczegółami, ale jasno pokazującą, że autor Wesela był twórcą wielkoformatowym, na wskroś europejskim, a zarazem mocno zanurzonym w polskości. Malował, tworzył literaturę, projektował szatę graficzną książek i czasopism, ba! także kostiumy, meble i wystrój wnętrz. Był znakomitym inscenizatorem i reformatorem teatru, niektórzy twierdzili nawet, że dobrze sobie radził jako aktor w amatorskich przedstawieniach. Jednostka o nieprzeciętnej wyobraźni, ale i skomplikowanej psychice, co niejednokrotnie rzutowało na relacje ze znajomymi i zleceniodawcami.
 

Do tego samego tematu zupełnie inaczej podeszła Krystyna Zbijewska, która jako dziennikarka miała szczęście poznać jeszcze osoby, które Wyspiańskiego pamiętały. Orzeł w kurniku przybliża postać mistrza przez opowieści o ludziach szczególnie mu bliskich (ojciec, żona, przyjaciele) oraz o ważnych dlań miejscach. To bardzo dobre uzupełnienie książki Tomczyk-Maryon, ponieważ daje szerszy wgląd w pewne zdarzenia m.in. dzięki licznym cytatom z korespondencji. Wyjątkowo interesujące, wręcz odkrywcze, okazały się rozdziały o dzieciach oraz o Wilhelmie Feldmanie – samouku, krytyku literackim. Zbijewska dotarła do wielu dokumentów rzucających nowe światło na pewne fakty i chwała jej za to, niemniej przy wszystkich zaletach jej pracy warto zauważyć, że chyba ani razu nie używa słowa syfilis, choć o chorowaniu dramaturga wspomina często.

Obie publikacje są godne polecenia, nie znudziły mnie, mimo że czytałam je właściwie jedna po drugiej. Na pewno pozwalają na pełniejszy odbiór dzieł Wyspiańskiego i lepsze poznanie jego epoki. Tak czy owak, wciąż mam poczucie, że na sążnistą biografię przyjdzie jeszcze długo poczekać.

_____________________________________________________
Marta Tomczyk-Maryon, Wyspiański, PIW, Warszawa 2009
Krystyna Zbijewska, Orzeł w kurniku. Z życia Stanisława Wyspiańskiego, PIW, Warszawa 1980

37 komentarzy:

  1. Co jakiś czas poluję na Listy Wyspiańskiego na allegro, ale jak na razie bezskutecznie. Biografie też chętnie przeczytam. Będąc w Kamienicy Szołayskich czy MNK zawsze widuję opasłe księgi o Wyspiańskim, będące zbiorami informacji wraz z fotografiami zdjęć, nie miałam jednak przekonania do ich wartości, a już skutecznie zniechęcał mnie ich ciężar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Listy chętnie sama bym przeczytała, na szczęście są w jednej z okolicznych bibliotek.
      MNK wydało swoja książkę o Wyspiańskim i wydaje się interesująca. Ładnie wydana, z mniej popularnymi reprodukcjami, ale ciężkawa, fakt.

      Usuń
  2. Tomczyk bardzo dobrze wspominam, chociaż drażniło mnie używanie słowa "designer" w odniesieniu do SW. Ale fragmenty o związku z żoną bardzo interesujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, designer.;( Mnie z kolei dobijały daleko posunięte domysły, co można wyczytać z forografii danych osób.;( Ale ogólnie niezła książka, ciekawe, jak jest u Śliwińskiej.

      Usuń
    2. Mełłem przekleństwa przez tego designera, tak kompletnie to nie pasowało do epoki. A to wyczytywanie fotografii to taka zbyt częsta maniera biografów, też nie znoszę. Śliwińskiej w rękach nie miałem, nawet żadnej recenzji nie zauważyłem.

      Usuń
    3. Snucie domysłów to w ogóle mocna strona polskich reporterów. Nie cierpię tego.;(
      Śliwińską chwalą, za jakiś czas może przeczytam.

      Usuń
    4. Ciekawe, że im lepszy biograf, tym więcej umie wycisnąć ze źródeł i nie musi się domyślać. Ostatnio kuriozum tego rodzaju była książka o Prusie.

      Usuń
    5. Słyszałam, że to "śledztwo" było grubymi nićmi szyte. A szkoda, bo Prusowi należy się solidna biografia i źródeł na pewno jest dużo.

      Usuń
    6. Może jak się ukaże komplet korespondencji, to ktoś się skusi, bo faktycznie temat jest. Ja czytałem tylko Pauszer-Klonowską, nic więcej nie wpadło mi w ręce.

      Usuń
    7. Widzę, że na LC ma dobre recenzje, i nawet o Orzeszkowej pisała. Dzięki za podpowiedź, czasem te starsze biografie są sensowniejsze od obecnych.

      Usuń
    8. To takie klasyczne pisanie, trochę beletryzowane, za to np. autorka bez ogródek pisała o nieślubnym synu Prusa, co mnie swego czasu zaskoczyło. Jej Orzeszkowa troszkę się zestarzała, moim zdaniem za mało jest podkreślany aspekt, nazwijmy go, feministyczny, ale znowu otwarcie jest pisane o związku z żonatym mężczyzną.

      Usuń
    9. To b. zachęcające, co piszesz.;) Na szczęście w mojej powiatowej bibliotece obie książki są, jak miło.;)

      Usuń
    10. Fajnie, że jeszcze ich nie wycofali. Tylko sprawdź, czy bierzesz wersje dla dorosłych, bo napisała też biografie dla dzieci.

      Usuń
    11. Jest w oddziale dla dorosłych, więc raczej będzie to właściwa wersja.;)

      Usuń
    12. Dzięki, pewnie taka będzie.;)

      Usuń
  3. To niesłychane co piszesz o unikaniu słowa na f przez biografkę. Na co w takim razie, jej zdaniem, umarł Wyspiański?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ peek-a-boo

      Umarł, bo opadał z sił.;( A tak na serio - raz wspomniała o "wstydliwej" chorobie. Swoją drogą w liceum mój polonista poświęcił chwilę na to dziwne zjawisko czyli przemilczanie choroby.

      Usuń
    2. @ Piotr

      Prędzej Krakówek by go zamęczył.;(

      Usuń
    3. Mnie niestety też. Myślę, że miał ogromne poczucie niespełnienia, w końcu tyle projektów mu zablokowano.

      Usuń
    4. To jednak było przerażające miasteczko :(

      Usuń
    5. Czytałam niedawno listy Józefa Rotha z Polski i o ile chwalił Lwów, to o Krakowie w 1924 r. pisał, że zawsze był i pozostał muzeum narodowym.;(

      Usuń
    6. Poza krótkim fermentem związanym z Przybyszewskim i Zielonym balonikiem, wszystko się zgadza. Nawet się nie dziwię, że komuniści, budując Nową Hutę, chcieli przewietrzyć ten bastion. Taka Ck tytułomania ma się dobrze do dziś :(

      Usuń
    7. To prawda. Aż dziwne, że do niedawna Kraków mógł się poszczycić świetnym teatrem. Ale i tak lubię tam raz do roku pojechać. gwoli sprawiedliwości - taki MOCAK bije nowoczesnością na głowę niejedno muzeum stołeczne.

      Usuń
    8. No ale te zmiany to jednak świeżej daty są.

      Usuń
    9. Tak, obecnego wieku. Wyspiański pewnie nadal byłby orłem w kurniku. Np. Krowoderska, przy której mieszkał, wciąż pozostaje nieładną ulica.;(

      Usuń
    10. W ogóle dofinansowane to są chyba tylko rynek i ulice w stronę Wawelu, reszta niezbyt się zmienia.

      Usuń
    11. To jest nawet trochę straszne, bo wystarczy odejść kawałek od Plant w stronę np. Kazimierza i Wisły i można poczuć się przeniesionym w czasie.;(

      Usuń
    12. No właśnie. Na dodatek centrum im pustoszeje, bo wszyscy na potęgę wynajmują mieszkania turystom.

      Usuń
    13. Też to zauważyłam.;) W Śródmieściu hosteli od groma.

      Usuń
    14. Prywatni też wynajmują. Zdaje się, że to spory problem się zrobił.

      Usuń
    15. Cóż, z czegoś to się wzięło, a Polacy zaradni są.;)

      Usuń
    16. Właśnie. Albo turystyka, albo normalnie funkcjonujące centrum.

      Usuń
  4. Tak jak wspominałem ostatnio, odwiedziłem Wyspiańskiego w Narodowym (układ wystawy w zasadzie się nie zmienił) i chyba przejdę do kolejnego etapu, czyli dokładniejszego poznania jego życiorysu. Moja dziewczyna ma chyba nawet jakąś biografię owego Orla - wydaje mi się, że jest to "Dopóki starczy życia", ale jeszcze to sprawdzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to właśnie książka Śliwińskiej. Daj znać o wrażeniach z lektury.;)

      Usuń