środa, 8 maja 2019

Anioł milczał

Anioł milczał ma pewne mankamenty, ale trudno się dziwić, zważywszy na wydawnicze losy książki. Krótko po wojnie nie chciano jej opublikować, ponieważ temat był dla Niemców zbyt świeży. W oczekiwaniu na właściwy moment Heinrich Böll dokonywał poprawek, fragmenty wykorzystał w innych utworach i można przypuszczać, że z czasem porzucił myśl o publikacji. Powieść ukazała się dopiero w 1992 r., już po śmierci pisarza. Dobrze się stało, że spadkobiercy podjęli taką a nie inną decyzję.


W książce noblisty najbardziej fascynuje opis świata po katastrofie. Jest początek maja 1945 r., Hans wraca do rodzinnego miasta, zburzonego w trakcie alianckich nalotów. Pod starym adresem nie ma domu, nie ma też matki czekającej z obiadem, jest tylko góra cegieł ze strzępami tapety i zmiażdżonymi meblami. Wszędzie widać podobne obrazy – gruzy, śmieci, dym i niedobitki wygłodzonych ludzi. Niby żywych, ale jakby odrętwiałych, pustych. Taki jest również główny bohater, krążący wśród ruin w poszukiwaniu jedzenia i jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Jeszcze nie wie, że ogłoszono kapitulację – to wydarzenie nie jest zresztą dla Niemców powodem do radości. Uderza poczucie wyczerpania i rezygnacji, może częściowo właśnie dlatego podczas lektury można odnieść wrażenie kompletnej ciszy.

Böll po mistrzowsku oddał atmosferę oraz tło, stworzył także kilka interesujących postaci (m.in. wdowa po oficerze, filolog-kolekcjoner sztuki sakralnej, ksiądz) – niedookreślonych, a przez to intrygujących. Pokazał bardzo różne postawy, akcentując kwestie wiary i moralności. Polski wydawca chciał tu widzieć historię miłości, co uważam za przesadę – rozsądniej chyba pójść śladem motywu chleba i wina oraz tytułowego milczącego anioła.

_______________________________________________________________________
Heinrich Böll, Anioł milczał, przeł. Michał Misiorny, Wyd. Muza, Warszawa, 1997


8 komentarzy:

  1. Czytałam jedynie Utraconą cześć Katarzyny Blum tego autora. Niezła. Temat świata po katastrofie to niezwykle ciekawy temat. Zwłaszcza z punktu widzenia przegranych, choć jak tak się zastanowić, to wszyscy byliśmy przegrani. Ale te narody, na których spoczywała odpowiedzialność za rozpętanie tego piekła chyba najbardziej. Ta cisza tak bardzo mi pasuje, bo przecież nie fajerwerki, nie radość, nie entuzjazm, a właśnie cisza będąca najlepszym komentarzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katarzyna też mi się podobała. I Zwierzenia klauna.
      Świat po katastrofie u Bolla jest rzeczywiście ciekawym obrazkiem. I jak najbardziej zgadzam się, że w wielu miejscach zakończenie wojny mogło wyglądać podobnie. Dla mnie to jest w ogóle książka antywojenna, ale i o straconym pokoleniu. Świetnie się to czyta, bo autor miał rękę do zarysowywania scen.

      Usuń
    2. Maj 1945 r. to tylko historyczna cezura. Wojna kończy się wtedy tylko na kartach podręczników. Zapisuję. Na razie jestem w troszkę innych klimatach, acz też wojennych.

      Usuń
    3. Oczywiście, że cezura.
      Książka godna uwagi, zdecydowanie.

      Usuń
  2. Heinricha Bölla mam na rozkładzie od dłuższego czasu, ale jak dotąd było to nazwisko bez żadnych konkretnych konotacji. O wojennych i przedwojennych Niemczech czytałem głównie za sprawą Hansa Fallady, a teraz widzę, że proponujesz b. ciekawą lekturą dotyczącą wojny i powojnia. Czuję się ogromnie zaintrygowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boll napisał jeszcze kilka innych książek o wojnie, ponoć b. dobrych. A że służył w Wehrmachcie i walczył w różnych miejscach, na pewno wiedział, o czym pisze. W Aniele widać kilka wątków autobiograficznych, co także jakoś wpływa na wiarygodność fabuły. Polecam jak najbardziej.

      Usuń
  3. Książka o rozczulaniu się nad niemcami którzy wywołali wojnę i napadli na Warszawę, zrównali ją z Ziemią... Ha! Polacy zapominają już o tym.
    http://wgwg1943.blogspot.com/2019/01/heinrich-boll-anio-milcza.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest książka o rozczulaniu się nad Niemcami.

      Usuń