Na tegorocznym festiwalu Millennium Docs Against Gravity można było obejrzeć m.in. Ferrante Fever. Gorączkę czytania. Film Giacomo Durziego przygląda się twórczości tajemniczej włoskiej pisarki i bada fenomen popularności jej książek. Skupia się głównie na rynku amerykańskim, gdzie neapolitańska tetralogia bardzo szybko stała się bestsellerem. W dokumencie wypowiadają się tamtejsi krytycy i tłumaczka oraz Jonathan Franzen i Elizabeth Strout.
Film może nie jest specjalnie porywający, niemniej unaocznia, jak różnie może być promowana i odbierana książka w zależności od kraju. O ile w Stanach o sukcesie cyklu zaważyła jedna, za to bardzo ważna recenzja w ważnym piśmie, tak w Polsce Genialna przyjaciółka opublikowana została bez rozgłosu i popularność zawdzięcza raczej łańcuszkowi poleceń czytelników niż krytykom. Ci ostatni pozostawali raczej sceptyczni i dalecy od gremialnego zachwytu Amerykanów, którzy nonszalancko szafują określeniami typu: arcydzieło, wybitny, epokowy itp. w stosunku do dzieł zaledwie dobrych.
Przyznam, że oglądałam film z pewnym zaskoczeniem. Jakiś czas temu skończyłam wreszcie ostatni tom cyklu i niestety nie dostrzegłam w nim walorów o znamionach wybitności. W mojej ocenie to po prostu solidna literatura: dobrze skrojona, z wyrazistymi bohaterkami umieszczonymi w barwnej scenerii. Ciekawie odmalowana została obyczajowość i przemiany polityczne we Włoszech, sama fabuła – mimo licznych niespodzianek – ciągnęła się jednak niemiłosiernie, nie przymierzając jak włoskie spaghetti.
Sądząc po wypełnionej po brzegi dużej sali kinowej, Ferrante jest i w Polsce bardzo popularna, co wcale mnie dziwi, ponieważ zaspokaja czytelniczy głód opowieści. Po projekcji miejsce miała dyskusja prowadzona przez Paulinę Wilk i Sylwię Chutnik, które fankami włoskiej pisarki z pewnością nie są.;) Może dlatego właśnie pogadanka po kwadransie stała się jałowa. Mimo wszystko Gorączki czytania nie zawadzi obejrzeć.
________________________________________________________________
Ferrante Fever. Gorączka czytania reż. Giacomo Durzi/Włochy/2017/76 min.
Nie znam, ale stwierdzam, że niezbadane są ścieżki wchodzenia niektórych książek na listy czytelniczych bestsellerów :P
OdpowiedzUsuńZgadza się. Ostatnio na spotkaniu DKK ironizowaliśmy na ten temat - wszystkie trzy przedstawione nam propozycje (raczej miałkie) na okładce były rekomendowane jako bestseller przetłumaczony na miliony języków.;(
UsuńNiestety coraz częściej topki, to zestawienia najlepiej sprzedających się, a nie najlepszych literacko pozycji i tych ostatnich należy szukać w całkowitym oderwaniu od jakichkolwiek sklepowych rankingów. Np. u Ciebie :D
UsuńWydaje mi się, że czasem te listy najlepiej sprzedających się książek to też jedna wielka ściema.;( Dzięki za komplement, sama szukam, jak mogę.;)
UsuńMiejsca na ww. listach można też sobie wykupić ;)
UsuńPodobno.;(
UsuńCzyli sprawy poszły w tym samym kierunku co blogowanie :P Prawie, bo to u blogerów książkowych jeszcze nie monetyzacja tylko w większości barter, ale jednak :) A może już, bo ja w tym sprawach wykazuję się wielką naiwnością i o takich egzemplarzach recenzenckich dowiedziałem się dopiero z burzliwych dyskusji jakie swego czasu wybuchły w blogosferze :D
UsuńKomentarz zasłużony. Zawsze mówiłem, że lubię Twój skondensowany styl, który więcej mówi mi o książce niż wieloakapitowe rozkminy :D
Obawiam się, że kupowanie miejsc na półkach było wcześniej niż przesyłanie recenzentom książek.;(
UsuńMnie zastanawia, że dzisiaj wydawnictwa zadowalają się już tylko uroczą fotką egzemplarza i kilkoma słowami polecenia/wrażeń, i nie oczekują nawet recenzji.;) Co za czasy...
Tak czy owak dzięki.Piszę tak, jak sama lubię czytać - krótko i na temat.;)
Nie znam tego filmu.
OdpowiedzUsuńDo popularności tetralogii autorstwa Ferrante mogła przyczynić się też serialowa ekranizacja. Moja dziewczyna przeczytała cały cykl neapolitański, który b. przypadł jej do gustu. Ja sięgnąłem jedynie po "Córkę" i wg mnie to całkiem przyzwoita lektura, chociaż nie jest to żaden literacki fajerwerk :)
OdpowiedzUsuńŚledziłam tę sprawę i seria była b. popularna zanim powstał serial. Na który zresztą wydano jakieś kolosalne pieniądze.
UsuńPo "Córkę" też zamierzam sięgnąć, ww. film mnie b. zachęcił. No i zostaje jeszcze "Obsesyjna miłość", sfilmowana chyba jeszcze w latach 90. Ciekawe, czy Ferrante coś jeszcze napisze.
Do cyklu nie ciągnie mnie nic a nic, ale sam film mnie ciekawi jako analiza pewnego książkowego zjawiska. U nas krytycy są co prawda bardziej powściągliwy, ale i nad Wisłą zdarzają się dziwne wywindowania.
OdpowiedzUsuńJako analiza zjawiska film jest interesujący, choć niezbyt miarodajny - dobrze byloby sprawdzić, jak popularność EF wygląda np. we Francji czy Anglii.
UsuńZgadzam się, u nas również znalazłoby się kilka podobnych przypadków wywindowania autorki/autora.;)
Ferante raczej czytać nie będę, choćby z braku czasu, ale film chętnie kiedyś obejrzę, jak się pokaże w sieci.
OdpowiedzUsuńMożna też posłuchać na audiobooku.;) Czyta Laura Breszka, bardzo fajnie zresztą.;)
Usuń