sobota, 6 listopada 2021

Felice, Milena, Dora

Czytanie o miłościach życia Franza Kafki wymaga pewnej dozy samozaparcia. Przede wszystkim za sprawą głównego bohatera (wbrew tytułowi nie są nimi Felice, Milena ani Dora), który w książce Andrzeja Stanisława Kowalczyka jawi się jako mężczyzna nad wyraz niezdecydowany. Z jednej strony łaknął bliskości, z drugiej nie potrafił zdobyć się na ostateczny krok czyli zawarcie małżeństwa. Wizja założenia rodziny oznaczała zaniedbywanie pisania, na co Franz nie chciał się zgodzić. 

 

A zresztą, czy można poważnie traktować kandydata na męża, który prosząc listownie o rękę panny tak „reklamuje się” niedoszłemu teściowi:

 Cała moja istota jest skierowana na literaturę. Wszystko, czym jestem i czym nie jestem, stąd wynika. Jestem milkliwy, wiecznie skwaszony, nietowarzyski, egoistyczny, hipochondryczny i faktycznie chorowity. W domu rodzinnym, wśród najlepszych, najżyczliwszych ludzi, zachowuję się bardziej obco niż zupełnie obcy człowiek. Brak mi jakiegokolwiek zmysłu rodzinnego, poczucia wspólnoty. [s. 33]

Właśnie – listy. Dla Kafki stanowiły bardzo wygodny erzac pożycia, ponieważ pozwalały jednocześnie i na ogromną zażyłość (pisarz wysyłał niekiedy kilka listów dziennie do ukochanej), i na zachowanie dystansu. Tymczasem spotkania twarzą w twarz często nie należały do udanych, dochodziło bowiem do nieporozumień, także na tle seksualnym. Dawały o sobie znać lęki i neurozy Kafki, co trochę zaskakuje w kontekście jego „kochliwości” – potrafił romansować z dwiema kobietami na raz, korzystał z usług prostytutek. Wyjątkowo skomplikowany charakter.

Książka przynosi wiele mało znanych informacji na temat prywatnego życia Kafki oraz – siłą rzeczy – na temat jego trzech najważniejszych kochanek. Cenne jest, że czytelnik ma okazję prześledzić losy pań po rozstaniu z Franzem, a te zwłaszcza w przypadku Mileny i Dory były arcyciekawe. I jakkolwiek praca ma ogromny walor poznawczy, to traci nieco na stylu, ponieważ w moim odczuciu Kowalczyk pisze cokolwiek sucho. Rozumiem, że to nie reportaż literacki, ale przydałoby się więcej polotu.

_______________________________________________________________

Andrzej Stanisław Kowalczyk, Felice, Milena, Dora,  Biblioteka Więzi, Warszawa 2021

 

10 komentarzy:

  1. Kafka jak Schulz, i chciałby, i bał się. A na marginesie, widziałaś w zapowiedziach PIW-u trzytomową biografię Kafki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, podobne typy zachowań. Obaj dusili się w rodzinie, miejscu pracy i może też miejscu zamieszkania.
      Trzytomowa? Już się boję, bo i dużo materiału, i trudny bohater.;) Ale spróbuję podjąć to wyzwanie.;)

      Usuń
    2. Obaj się dusili, ale żaden się nie zdecydował na zmianę. Pierwszy tom Kafki pod koniec miesiąca, zbieraj siły :)

      Usuń
    3. Po tej książce muszę trochę odpocząć od Franza.;) No i pewnie do bibliotek nie trafi od razu.

      Usuń
  2. Bo artysta i rodzina to się nie komponuje dobrze. Artysta i muza, artysta i kochanka to dopiero harmonijne połączenie. Choć takich typów co to i chciałby i boi się można spotkać nie tylko wśród tej kasty. Brzmi ciekawie i może nieco znajomo. Jestem o wiele bardziej interesującą osobą pisząc o wrażeniach, niż o nich opowiadając, choć daleko mi do miana artysty. Trzy tomy - jeśli podejmiesz wyzwanie to chylę czoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rodzina może artystom przeszkadzać. Nic dziwnego, że wiele i wielu poprzestaje tylko na partnerze/ce i nie decyduje się już na dzieci.
      Zgadza się, chciałabym i się boję, to postawa spotykana w wielu kręgach.;) A co do opowiadania: nie każdy musi być gawędziarzem, też to znam.;)
      Guciamal, do trzech tomów droga daleka, wciąż nie zaczęłam nawet dwutomowego Herberta, a planowałam. Za dużo rozpraszaczy po drodze.

      Usuń
  3. 700 stron! I to pierwszego tomu. Ja chyba skuszę się na zakup tego dzieła, ale pojęcia nie mam, kiedy się za nie zabiorę. "Felice, Milena, Dora", jakkolwiek sucha by nie była, z racji długości, sprawia wrażenie dobrej rozgrzewki przed lekturą Reinera Stacha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "Felice, Milena i Dora" to niezła rozgrzewka, dla mnie jednak bardziej przed "Listami do Mileny" czy opowiadaniami Kafki.;)
      U mnie chyba biografia się nie zmieści, musiałabym pozbyć się kilku innych tomów.;(

      Usuń
  4. Jak to dobrze, że żywoty pisarzy nie interesują mnie niemal wcale :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nawet lubię, bo czasem - jak i z tej książki - można się dowiedzieć, jakie wydarzenia wpłynęły na powstanie danego utworu literackiego.

      Usuń