czwartek, 9 marca 2023

Chwilo, nie trwaj

Wyobrażam sobie, że w wieku 90 lat mogłabym być podobna do narratorki Chwil wieczności: trzeźwo oceniająca sytuację, dość aktywna, wciąż ciekawa świata, a przede wszystkim niezależna mimo nasilających się dolegliwości. Birgitte jest emerytowaną kardiochirurżką osiadłą w Paryżu – żyje sama, ale na samotność nie narzeka, zresztą o towarzystwo nie zabiega. Bardziej przeszkadza jej bycie niewidzialną i niedocenianą.

Kjersti Anfinnsen stworzyła przekonującą bohaterkę i jeszcze bardziej frapujący monolog. Tej kobiety chce się słuchać – czy mówi o wydarzeniach bieżących, czy wspomina epizody z życia zawodowego albo rodzinnego. Nie marudzi, prędzej zaklnie, a jeśli narzeka, to ma powody: złamana ręka, brak porozumienia z siostrą. Chciałoby się powiedzieć: stara, dziarska dziewiątka, jednak między wierszami da się wyczytać, że z perspektywy znajomych Birgitte ma się znacznie gorzej niż jej się wydaje i że w rzeczywistości wymaga stałej opieki.

Powieść Norweżki zaliczyłabym do literatury środka: przystępnie i atrakcyjnie napisana, z istotnym przesłaniem. Przy tym wszystkim trzeba zaznaczyć, że główna bohaterka jest osobą zamożną, wręcz uprzywilejowaną, i niestety nijak nie pasuje do polskich realiów. To trochę jak czytanie bajki o starości: niby jest ciężko, kres życia się zbliża, ale przecież bywa znośnie i pięknie. Nad Sekwaną być może tak, nad Wisłą raczej nie.

_____________________________________________________

Kjersti Anfinnsen, Chwile wieczności, przeł. Karolina Drozdowska, Wyd. ArtRage, Warszawa


 

32 komentarze:

  1. A ja toczę nierówny bój z artrage'ami i sromotnie przegrywam trzy do zera :( Właśnie się rozczarowałem ich Białym głodem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, nawet Biały głód zawodzi? Brzmi interesująco i czynię podchody, ale z zakupem się wstrzymam w takim razie.
      Oprócz Chwil czytam tylko ich Nigdy, nigdy, nigdy, też przyzwoicie napisana książka. Obie bardziej pasowałyby do Pauzy chyba.;)

      Usuń
    2. W Głodzie są znakomite zdania, ale poza tym autor pozbywa się jednego bohatera co pięć stron i ogólnie leci galopem nie wiadomo do czego. Ośli brzuch robi wrażenie językiem (tak do polowy, potem się człowiek przyzwyczaja), ale chyba autorka nie wiedziała kiedy i jak skończyć. Myślę, że Emar miałby u Ciebie szansę, lubisz chyba takie klimaty :) Zostały mi jeszcze dwie książki od nich i zrobię sobie przerwę.

      Usuń
    3. Pamiętam Twoje uwagi do Oślego brzucha. Nie ukrywam, że temat nieco mnie zniechęcaa, zbyt często chyba pojawiał się ostatnio.
      Widziałam antyreklamy Emara i tak mnie ubawiły niektóre, że dam mu szansę.;)
      Niemniej Artrage'owi kibicuję, rozwijają się.

      Usuń
    4. Ja też im kibicuję, ale w tej chwili uważam, że inwestycja mi się nie zwróciła :D Emar ma świetny początek, a potem to już idzie siłą rozpędu. Chociaż rozprawy o wszystkich odcieniach zieleni, jakie istnieją, nie pojmę chyba nigdy :P Teraz boję się dać szansę Pauzie, co to zainwestowałem w jedną książkę na samym początku ich działalności :)

      Usuń
    5. Niestety takie "inwestycje" zniechęcają, w pełni to rozumiem. Dlatego cieszę się, że moja biblioteka udostępnia kody legimi i można bezkarnie poprzebierać w książkach obu wydawnictw. Po czym człowiek trafia na jakieś "starzywo" za dwa zeta w antykwariacie i okazuje się, że jest o niebo lepsze od wszystkch genialnych debiutów.;)

      Usuń
    6. Nawet nie zniechęcają, po prostu ułatwiają kalibrację :) A podziwiam sztukę blurbowania ArtRage'u, ponieważ prawie każdy opis brzmi jak książka stworzona dla mnie, a potem wychodzi, co wychodzi :) Ale ok, wsparłem portfelem debiutującego wydawcę, teraz już nie muszę :) I masz rację, skończę nowego Hena (świetny!) i złapię coś za dwa złote.

      Usuń
    7. Niech Ci będzie, ułatwiają.;) ArtRage ma w ogóle kapitalnie odjechany PR, mam na myśli konta FB prezesów: potrafią zmotywować do zakupu jak mało kto.;)
      Hena jeszcze nie czytałam, może zacznę od ponoć najsłabszego czyli Deutscha.

      Usuń
    8. Tak, prezesi wymiatają :) Jeśli nie masz szczególnego ciśnienia, to Deutscha bym sobie darował, czemu się masz zniechęcać.

      Usuń
    9. Aż tak słaby? Nie ukrywam, że głównie ten Deutsch mnie zaintrygował z racji pobieranych niegdyś lekcji niemieckiego.;)))

      Usuń
    10. Deutsch to główny bohater i bynajmniej nie pobiera lekcji niemieckiego :P

      Usuń
    11. Brawo dla mnie.;) Srodze bym się zatem zdziwiła czytając.

      Usuń
    12. Mam o tym Deutschu dość oględnie entuzjastyczną recenzję na blogu :P

      Usuń
    13. Zajrzę dla przypomnienia sobie.

      Usuń
    14. Z książek (współ)wydanych przez ArtRage jak na razie czytałem 3 pozycje. "Przemieszczenie" mnie nie do końca przekonało, ale "Duchy z miasteczka Demmin" oraz "Tylko góry będą ci przyjaciółmi są już całkiem przyzwoite. No i przyznać trzeba, że wydawnictwo ma faktycznie bardzo dobry marketing oraz promocje. Oprócz 3 wymienionych pozycji, nabyłem jeszcze kilka innych, które czekają na swoją kolej ;)

      Usuń
    15. No popatrz, a czytałam głównie zachwyty nad Przemieszczaniem. Po Duchach wiele sobie obiecuję, interesujący temat.
      Trzeba przyznać, że mają niezłe tempo jak na tak młode i małe wydawnictwo.

      Usuń
    16. Hehe, z tym "Przemieszczeniem" to miałem początkowo wyrzuty sumienia, że nie zachwyca, choć biorąc pod uwagę powszechny entuzjazm, zachwycać powinno, no ale tak wyszło. Lektura solidna, traktująca o ciekawym zagadnieniu, ale nie podoba mi się ton typu "nie doświadczyłeś migracji i związanych z nią problemów, to się nie wypowiadaj". Prozą zbyt mało otwarta na dialog, dyskusję, interakcję.

      Usuń
    17. Bardzo ciekawa uwaga, czuję się zaintrygowana.;) Z chęcią sprawdzę za jakiś czas, jak ten ton brzmi.

      Usuń
    18. Ja tylko niecnie dorzucę od siebie, że Emar mym gustom podpasował - taka niezobowiązująca, rozpasana literacka zabawa. Zacząłem też "Miasto jest nasze" i początek to niestety przykład na niezbyt ciekawe pisane o ciekawym wydarzeniach.

      Usuń
    19. Na pewno popróbuję tej literackiej zabawy.;)
      "Miasta..." nie miałam w planach na szczęście, chyba bliżej mi do "To nie jest Miami". Ale czas pokaże.;)

      Usuń
  2. Starsi bohaterowie stają się coraz bliżsi, lepiej ich rozumiem. To bycie niewidzialnym- jakże to prawdziwe. Moja rówieśnica powiedziała kiedy- stara kobieta staje się przezroczysta, nikt jej nie dostrzega. I to niestety prawda. No może jedynie inna stara kobieta. Z chęcią poczytam. Wchodzę w okres starości i może naiwnie, jak bohaterce wydaje mi się, że jest lepiej niż jest. Ale w porównaniu do bohaterki jestem młódką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobne odczucia. Zauważam też, że ta przeźroczystość może zdarzyć się nawet wcześniej: bo ktoś jest niski, ubiera się skromnie i szaro itp.
      Ciekawe, kiedy osłabnie kult młodości, jeśli w ogóle.
      Do lektury zachęcam, to dobra książka, audiobook zresztą też.;)

      Usuń
    2. Kult młodości - chyba będzie trwał zawsze. Były -zdaje mi się takie okresy w historii, kiedy to starcy, cieszyli się poważaniem, liczyło się ich doświadczenie życiowe. No niestety nie zawsze dojrzałość oznacza mądrość. No i ten wiek dojrzały też się przesuwa coraz dalej. A kwestia odmienności, która jest nieakceptowalna - to troszkę inny temat, choć podobnie może się objawiać, a może nawet jeszcze brutalniej. Odmienność często wśród młodych wywołuje agresję. Ale to bardzo szeroki temat. Książkę zapisuję na listę.

      Usuń
    3. Zgadza się, dojrzałość nie zawsze oznacza mądrość. Moja wiekowa ciotka nawet mówi, że jeśli z wiekiem jej się nie nabyło, to starość jest bez sensu.
      Inna rzecz, że wiedza staruszków nie jest chyba dzisiaj w stanie ogarnąć postępu technologicznego itp. Trudny i szeroki, jak piszesz, temat.

      Usuń
    4. Jeśli chodzi odtrutkę na kult młodości w wersji hard, to polecam "Dziennik szalonego starca" Tanizakiego. PIW nawet niedawno wznowił ;)

      Usuń
    5. Chętnie sięgnę po Dziennik, jak pisałam takie pozycje czytuję coraz chętniej, aby potwierdzić moje przeświadczenie, że nie każdy stary człowiek to człowiek zatruwający życie dzieciom i wnukom. Wieczne narzekanie, niezadowolenie, opowiadanie o tabletkach, bólach, lekarzach, wypróżnieniach i gazach. Taka starość mnie przeraża.

      Usuń
    6. Mam stare wydanie, kiedyś się doczeka lektury.;) Głos góry z tej samej serii chyba też dotyczy starości.

      Usuń
    7. Tak, choć klimat jest inny. Ale to również wspaniała lektura.

      Usuń
    8. Coś mi się zdaje, że wypożyczę ją wkrótce z biblioteki.;)

      Usuń
    9. @ Guciamal
      Birgitte nie truje i za to między innymi ją właśnie polubiłam. Zupełnie inny obraz starości (i samotności) pokazany jest w Damie z liskiem, też kapitalna lektura, choć raczej pesymistyczna.

      Usuń
  3. Artrage kojarzy mi sie głównie z pewną zeszłoroczną debiutantką (pracuje u nich w marketingu),
    więc jakoś nie mogę sie do nich przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń