To była pierwsza walka zbrojna w czasie okupacji, w centrum Polski, popierana przez rząd w Londynie, a brali w niej udział obywatele polscy. I pierwszy raz od 1939 roku powiewał biało-czerwony sztandar. Więc jest to polska historia. A żaden kraj nie oddaje nikomu swojej historii.
(…)
To zupełnie inne
powstanie... Ważne było, że się strzela. To trzeba było pokazać. Nie
Niemcom. Oni to potrafili lepiej. Temu innemu światu, który nie był niemieckim
światem, musieliśmy pokazać. Ludzie zawsze uważali, że strzelanie jest największym bohaterstwem. No to żeśmy strzelali.
(…)
Większość była za
powstaniem. Przecież ludzkość umówiła się, że umieranie z bronią jest
piękniejsze niż bez broni. Więc podporządkowaliśmy się tej umowie. Było nas wtedy w
ŻOB-ie już tylko dwustu dwudziestu. Czy to w ogóle można nazwać
powstaniem? Chodziło przecież o to, żeby się nie dać zarżnąć, kiedy po nas z
kolei przyszli. Chodziło tylko o wybór sposobu umierania.
Hanna Krall, Zdążyć przed Panem Bogiem, Wyd. a5, Kraków 2011
Ech, to straszne, że minęło już tyle lat odkąd napisano te słowa, a wciąż, roku po roku, w którymś zakątku świata ludziom pozostawiony zostaje właśnie taki wybór - w jaki sposób mogą zginąć. W Europie trochę o tym zapomnieliśmy, ale rok temu Putin nas brutalnie wybudził z tego mirażu, że czasy bezwzględnych i masowych mordów są już dawno za nami.
OdpowiedzUsuńNiestety to prawda. Końca nie widać.
Usuń