Z zaskoczeniem stwierdzam, że chyba wyrosłam już z czytania książek Olgi Tokarczuk. Co było dla mnie pociągające jakieś dwie dekady temu, dzisiaj wydaje się po prostu wtórne. Gdyby nie audiobook oraz fakt, że każde z opowiadań czytał(a) inny(a) lektor(ka), raczej porzuciłabym książkę po kilkudziesięciu stronach.
Gdybym Opowiadania bizarne miała ująć hasłowo, użyłabym określeń: duchowość, etyka, nauka, podróże, śmierć, przyszłość (kolejność dowolna). Tematy stale poruszane przez autorkę i być może nieco już zużyte, kilkakrotnie miałam nawet wrażenie, że daną historię znam już z wcześniejszych książek. Podejrzewam, że nie zapadną mi na długo w pamięć, wyjątkiem zapewne będą Przetwory traktujące o leniwym telewidzu oraz Zielone dzieci z akcją osadzoną na Wołyniu – pierwsze opowiadanie jest przewrotne, drugie wyróżnia się XVII-wieczną scenerią oraz interpretacją Wiktora Zborowskiego.
Zbiór traktuję jak bajeczki dla dorosłych – opowiastki są niby bez morału, jednak chwilami trącą dydaktyzmem. Całość w mojej ocenie ratuje bardzo zgrabnie użyty motyw niesamowitości oraz lekkość narracji.
___________________________________________________________
Olga Tokarczuk, Opowiadania bizarne, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018
„Opowiadania bizarne” akurat mi się podobały (z wyjątkiem „Szwów”, „Serca” i „Pasażera”), ale niedawno sięgnęłam po „Prawiek i inne czasy” i odniosłam podobne wrażenie, co Ty – że już wyrastam z książek Olgi Tokarczuk. Podziwiam język, ale jej myśli już do mnie nie przemawiają. Owszem, w „Prawieku” są ciekawe, piękne fragmenty, ale jest też paplanie o aniołach, grzybniach, cudaczny opis porodu... „Kłoska poczuła między nogami coś nowego i obcego. Uniosła się na rękach i spojrzała w twarz swojemu dziecku. Oczy dziecka były boleśnie zaciśnięte. Kłoska zaparła się jeszcze raz i dziecko się urodziło”. Czyli według noblistki kobieta podczas porodu potrafi tak się wyginać, by widzieć buzię własnego, jeszcze nie do końca urodzonego dziecka. :)
OdpowiedzUsuńHeh, niezbyt mnie zachęcie, żeby po 5-letniej przerwie wrócić do Tokarczuk. A na półce czekają "Księgi Jakubowe", "Bieguni", "Empuzjon" oraz właśnie "Opowiadanie bizarne". "Prawiek i inne czasy" czytałem w 2017 i wtedy książka wywarła na mnie b. pozytywne wrażenie, ale chyba też w trakcie lektury wciąż byłem pod wpływem przeczytanej parę miesięcy wcześniej "Czarodziejskiej góry" - kilka wspólnych elementów (przede wszystkim wątek czasu) sprawiły, że prozę Tokarczuk b. dobrze wówczas odebrałem ;)
Usuń@ Agnieszka
UsuńNajwyraźniej "Prawiek..." również był bizarny.;)
Masz rację - język Tokarczuk przemawia, myśli/treść nie za bardzo. Choć nie powiem, "Prowadź swój pług..." podobało mi się.
Teraz tak sobie pomyślałam, że w pisarstwie OT jest pewna naiwność i może to mi tak przeszkadza.
@ Ambrose
UsuńNie zniechęcaj się, może dłuższe formy w wykonaniu Tokarczuk są lepsze.;) Wiem, że za jakiś czas sięgnę po "Empuzjon" i mam nadzieję, że powiązania z Mannem dodatnio wpłyną na odbiór lektury.
Mimo, iż na półce stoi kilka książek O.T. ja po trzech (Prowadź swój pług, Prawiek i inne czasy, Anna w grobowcach Inn) jakoś nie trafiłam na moją Tokarczuk, na książkę, która by mnie tak ujęła, zachwyciła. Może jeszcze wszystko przede mną. Przymierzam się do Ksiąg Jakubowych i do Empuzjonu, a jednocześnie jest we mnie jakaś obawa. A co jeśli mi się nie spodoba tak bardzo. Chyba obawiam się rozczarowania.
OdpowiedzUsuńMoże właśnie opowiadania są dobrym miernikiem? Często dobrze pokazują zainteresowania i styl autora. Tych akurat dobrze się słuchało, więc mimo moich zastrzeżeń zachęcam.;)
UsuńChyba najbardziej podobała mi się Anna... oraz Pług, bardzo różniące się od siebie. A teraz po obejrzeniu Empuzjonu w Studio chyba będę zmuszona przeczytać powieść, żeby dowiedzieć się, o co tam tak naprawdę chodzi.;)))