Cobbler z brzoskwiniami mojej matki jest tak dobry, że sam Bóg zdradził dla niego żonę. Kiedy miałam pięć lat, kręciłam się przy matce w kuchni, obserwowałam ją z tak bliska, że do czasu szóstych urodzin znałam na pamięć wszystkie składniki i czynności. Ale nie aż tak z bliska, żeby zaczęła krzyczeć, że wchodzę jej w paradę. Ani żeby dokładnie zobaczyć, ile czego dodaje. Przepisu nigdy nie zanotowała. Nauczyłam się nie zadawać pytań ani o cobbler, ani o Boga. I ani słowem nie wspominać o tym, że w każdy poniedziałek siedział zgarbiony przy naszym kuchennym stole, zajadał talerz ciasta za talerzem, a potem znikał w sypialni, którą dzieliłam z matką.
Stałam
się milczącą uczennicą swojej matki i jej sztuki. Nawet kiedy byłam już starsza
i przestałam wierzyć, że Bóg i wielebny Troy Neely to ta sama osoba, wciąż
pragnęłam uzyskać perfekcyjną słodycz i konsystencję ciasta mojej matki. Matka,
która mnie karmiła obiadami z mrożonki, piekła cobbler ze świeżymi
brzoskwiniami w każdy poniedziałek, gdy miała wolne w restauracji, w której
pracowała jako kelnerka. Zawsze mówiła, że niedziela to jej sobota, a
poniedziałek to jej niedziela. Ja natomiast wiedziałam, że żaden z jej dni nie
jest przeznaczony dla mnie.
W
moim dzieciństwie w wiele z tych poniedziałków wpadał do nas Bóg (jak myślał
mój mały rozumek) i zjadał całą blachę cobblera dwadzieścia na dwadzieścia
centymetrów. Matka sama nigdy go nie jadła – mówiła, że nie lubi brzoskwiń.
Wyganiała mnie z kuchni, zanim Bóg zdążył mnie poczęstować, ale wątpiłam, że
zrobiłby to, nawet gdybym siedziała tuż obok niego. Bóg był starszym, grubym
mężczyzną, podobnym do czarnego Świętego Mikołaja, i wyobrażałam sobie, że na
jego tuszę wpływa właśnie cobbler z brzoskwiniami mojej matki.
Deesha Phiylaw, Ciasto
z brzoskwiniami, [w:] Sekretne życie
pobożnych kobiet, przeł. Rafał Lisowski, Wołowiec 2023
Brzoskwiniowy cobbler czyli brzoskwinie zapiekane pod kruszonką na zdjęciach znalezionych na amerykańskich blogach kulinarnych wyglądają smakowicie. Poniższy przepis pochodzi ze strony Kwestia Smaku.
Składniki (na 4 porcje):
1 kg
dojrzałych brzoskwiń
Kruszonka:
1 szklanka
mąki
Posypka:
1 łyżeczka cukru + 1/2 łyżeczki cynamonu
Wykonanie:
Piekarnik
nagrzać do 200 stopni C.
Brzoskwinie
pokroić na cząstki, odrzucić pestki, włożyć do większej miski, dodać skrobię,
cynamon i sok z cytryny. Wszystko wymieszać i wyłożyć do żaroodpornego
naczynia. Wstawić do piekarnika i piec przez 10 minut.
Do czystej
miski wsypać mąkę, proszek do pieczenia, płatki owsiane, cukier trzcinowy, sól
i wymieszać. Dodać posiekane masło i wymieszać składniki dłońmi: połączyć
składniki w jedną część, a następnie rozłożyć krusząc ciasto na wierzchu
podpieczonych brzoskwiń.
Posypać
jeszcze mieszanką cukru i cynamonu i wstawić do piekarnika na ok. 25 minut.
Wydaje się, że deser (bo chyba trudno to nazwać ciastem) nie wymaga zbyt dużo pracy i przygotowuje się dość szybko. W każdym razie wygląda smakowicie.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje.;) Tymczasem narratorką podjęła wiele prób, żeby ciasto było boskie (sic!);))).
UsuńPod kruszonką wszystko dobre :) Do tego stopnia, że antyowocowy Młodszy wciągnął ostatnio śliweczki będąc przekonanym, że to maliny (które jak raz toleruje) :D
OdpowiedzUsuńPodbijam! Kruszonka to jeden ze smaczniejszych wynalazków ludzkości.
Usuń@ Bazyl
UsuńCzy Młodszy uwierzył później, że jadł śliwki?:)
@ Ambrose
UsuńCzasem kruszonka to najlepsza rzecz w wypieku.;)
Biblijnie zobaczył (przy tworzeniu drugiego rzutu) i uwierzył. Mało tego, nie zniechęciło go to do konsumpcji :)
UsuńJest nadzieja, że polubi i w innej formie.;)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, już mam ją na półce na Legimi i mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu. ;)
OdpowiedzUsuńSama chętnie do niej kiedyś wrócę, bo historie są naprawdę interesujące. Zachęcam.:)
Usuń