czwartek, 10 lipca 2025

Otwarte wody

Trzymasz się w ryzach, dopóki pociąg nie odjedzie, dopóki nie zejdziesz chwiejnym krokiem z peronu. Zupełnie jakby to lato było jedną długą nocą, która właśnie się skończyła. Jakbyście oboje zanurkowali na otwartym morzu, ale wynurzyli się całkiem gdzie indziej. Jakbyście stworzyli więź tylko po to, żeby ją złamać, zerwać. Czujesz ból, którego nie znasz, i nie wiesz, jak go nazwać. Czujesz lęk. Ale przecież wiedziałeś, w co się pakujesz. Jeśli kochasz, to płyniesz i jednocześnie toniesz. […]

Lubię powieści zwięzłe, epizodyczne, o nielinearnej fabule, bardzo lubię też nieszablonowe zabiegi stylistyczne, niestety w przypadku Caleba Azumaha Nelsona nie zadziałały. Całość opowiedziana jest w drugiej osobie liczby pojedynczej, co nieźle brzmi w oryginale, jednak w języku polskim drażni. Jeszcze gorzej wypada opis emocji i refleksji narratora – tkliwość przechodzi w ckliwość, poetyckość często zahacza o kicz. Sama historia miłości (?) zresztą też mnie nie przekonała.

W Otwartych wodach najciekawszy wydał mi się wątek uprzedzeń rasowych, które przybierają tu zróżnicowane formy – od bezmyślnych komentarzy przez promowanie się na rzekomej tolerancji wobec czarnych aż po nieuzasadnioną przemoc policji. Strach, wolność, bezpieczeństwo są słowami, które często pojawiają się w wypowiedziach głównego bohatera, i nie bez powodu. Żyje w poczuciu ciągłego zagrożenia i nie za bardzo potrafi reagować w trudnych sytuacjach; jest trochę tak, jakby cofnąć się do czasów James Baldwina i jego opowieści o ulicy Beale.

Paradoksalnie w tym wszystkim najbardziej podobała mi się ścieżka dźwiękowa, jaką można by utworzyć z wymienionych piosenek. Są znaczącym elementem w książce, więcej niż fantazyjnym dopełnieniem tła wydarzeń. Podobnie rzecz ma się z przywołanymi utworami literackimi, filmowymi oraz obrazami – za każdym razem są umieszczane w kontekście po coś. I za to chwała autorowi.

__________________________________________________

Caleb Azumah Nelson, Otwarte wody, przeł. Mariusz Gądek, Wyd. Drzazgi, Okoniny 2023

 


 

 

 

 

 

 

 

 

sam bohater zresztą również nie przekonuje. W ogóle

Historia miłości (?)

 

Jesteście jak para wiecznie improwizujących muzyków jazzowych. Może zresztą nie jesteście muzykami, tylko wasza miłość znajduje ujście w muzyce. Czasami, gdy tulisz głowę do jej szyi, czujesz bicie jej serca jak uderzenie w bęben. Twój uśmiech jak klawiatura fortepianu, błysk w jej oczach jak szybki ruch ręki przemykającej po białych klawiszach. Rytmiczne dźwięki kontrabasu to ospały wdzięk, jakim została obdarzona – wdzięk, z jakim się porusza, niekiedy cię oczarowuje. Jesteście parą solistów zatopionych w tak harmonijnej rozmowie, że trudno się rozdzielić. Jesteście nie tyle muzykami, ile samą muzyką.

 

Jesteś całością, częścią, więzią, pęknięciem, sercem, kością. Krwawisz i leczysz rany. Jesteś szczery.

Umieszczasz kogoś przy swoim bijącym sercu, w zupełnych ciemnościach

swojego wnętrza, i liczysz, że ten ktoś cię nie zostawi. Jeśli kochasz, to

ufasz, a jeśli ufasz, to wierzysz. Jak inaczej miałbyś kochać? Dobrze

wiedziałeś, w co się pakujesz, ale wracając metrem do domu,

zastanawiając się, kiedy znowu ją zobaczysz, czujesz, jak ogarnia cię

przerażenie

 

Potem Tre wchodzi do domu Brandi, a dziewczyna pyta go, czy coś się stało. „Nic”, odpowiada. Mówi tak, ponieważ przez całe życie przeprasza, a te przeprosiny przybierają często formę stłumienia, a to stłumienie bywa nieświadome. Tłumaczy, że jest zmęczony. Że ma dość. Że chce tylko... Nie wie, jakich słów użyć, żeby powiedzieć, czego chce. Zaczyna wymachiwać pięściami w powietrzu, ponieważ musi to z siebie wyrzucić. Musi wyjaśnić. Zostać wysłuchany. Zadaje ciosy na oślep, mając nadzieję, że dosięgnie tych, którzy go osaczają. Wydaje cichy, zdławiony jęk. Chce wierzyć, że słowa pocieszenia Brandi złagodzą całą tę sytuację, ale nie jest w stanie opanować smutku. Żal nie przemija.

Ale spoko, luz, pełen luz. Jesteśmy sobą, pełen luz, dopóki.

 

Twoja

najlepsza przyjaciółka przerywa milczenie i spokojnym, wyważonym

głosem oznajmia, że cię kocha, a ty, wiedząc, że wcale nie musisz być sumą

swoich traum i że istnieje wiele różnych prawd, odpowiadasz, że też ją kochas

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz