piątek, 10 października 2014

Kolega o koledze

Przez długi czas sądziłem, że Patrick Modiano pisze ciągle takie same książki; a tak naprawdę to jest wciąż jedna i ta sama książka. Buduje domek z kart, a potem na niego dmucha. Gdyby czytelnicy chcieli być lojalni wobec jego marzenia, musieliby układać te powieści jedną na drugiej, żeby wznieść z nich miniaturową katedrę. Modiano to Proust lakoniczny. Jego książki opowiadają tę samą historię co "W poszukiwaniu…": w jaki sposób nieobecność matki kształtuje pisarza. Nade wszystko lubię ów bezbrzeżnie smutny paragraf, który jednakże wywoływał salwy śmiechu wśród publiczności wszędzie tam, gdzie Edouard Baer czytał go na scenie: „Była to ładna dziewczyna o zimnym sercu. Narzeczony kupił jej psa rasy chow-chow, ale ona nie zajmowała się nim i podrzucała go rożnym ludziom, tak jak później będzie robiła ze mną. Chow-chow popełnił samobójstwo, skacząc z okna”.

Tyle Frédéric Beigbeder o rodzimym koledze po fachu i od wczoraj laureacie literackiej Nagrody Nobla, którego książkę Un pedigree umieścił na 50. pozycji swojej listy stu książek, które trzeba przeczytać na papierze zanim będzie za późno" (do obadania niebawem w "Pierwszym bilansie po apokalipsie”). Pociesza fakt, że Modiano w ogóle znalazł się na tej liście.;)

Na stronie Polskiego Radia można odsłuchać wczorajszą audycję o Patricku Modiano. Tymczasem w sobotę i niedzielę będzie można wysłuchać adaptacji najsłynniejszej powieści "Ulica ciemnych sklepików". Więcej informacji TU.

Patrick Modiano (źródło zdjęcia)

10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy cytat. Wydaje mi się, że podobny "zarzut" można postawić wielu wybitnym artystom - ich twórczość często koncentruje się wokół jednego, albo raptem kilku aspektów rzeczywistości, które mają dla nich szczególne znaczenie. W kolejnych swoich dziełach, za pomocą różnych środków, przedstawiają tylko kolejne spojrzenia i punkty widzenia na te centralne zagadnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety wielu pisarzy pisze wciąż tę samą książkę, ale wierzę, że wybitni potrafią urozmaicać dzieło.;) Podziwiam tych, którzy byli/są wszechstronnie uzdolnieni jak np. Wyspiański, Witkacy. Zobaczymy jak to będzie z Modiano.

      Usuń
    2. A ja sądzę, że "pisanie jednej książki" ma swoje plusy; można wracać do takiego pisarza jak do starego przyjaciela, który zawsze przywita w ten sam sposób. Chyba dobrze, że tacy istnieją - obok tych wszechstronnych, którzy za każdym razem czymś nas zaskoczą ;-)

      Usuń
    3. Można na problem i tak spojrzeć.;) Po to się chyba wraca do Faulknera, Dostojewskiego, Szekspira i wielu innych, tych bardziej popularnych autorów i autorek też (kryminały, romansidła). Porównanie do przyjaciela jest uzasadnione.;)

      Usuń
  2. Proust lakoniczny? To już na pewno muszę poczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm. Według autora cytatu książki Modiano opowiadają wciąż tę samą historię "o tym, w jaki sposób nieobecność matki kształtuje pisarza". Najwidoczniej Beigbeder nie czytał "Zagubionej dzielnicy", w której o matce pisarza nie było nic poza krótką wzmianką, że pracowała w music-hallach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Ulicy..." o rodzicach bohatera w ogóle nie ma ani słowa, natomiast książka dedykowana jest ojcu. Ciekawe.;)

      Usuń
    2. Bardzo to ciekawe. "Zagubiona dzielnica" dedykowana jest Dominice, ale brakuje wyjaśnienia, kim jest owa Dominika :)
      Domyślam się, że przeczytałaś już "Ulicę...". Czy jest ciekawsza od "Dzielnicy"?

      Usuń
    3. Biografowie będą mieli czego szukać.;)
      Przeczytałam - moim zdaniem jest lepsza od "Zagubionej dzielnicy", może jutro coś napiszę na ten temat na blogu.

      Usuń