poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Siedem dobrych lat

Nie sądziłam, że Etgar Keret jeszcze mnie zaskoczy, a jednak stało się: zaskoczył, na dodatek bardzo pozytywnie. Po kilku zbiorach opowiadań całkiem niezłych lub takich sobie, które ostatecznie pozostawiły po sobie raczej mgliste wspomnienie, przyszła pora na rzecz świetną czyli „Siedem dobrych lat”.


Co odróżnia najnowszą książkę izraelskiego pisarza od wcześniejszych, to liczne wątki autobiograficzne. Głównym bohaterem opowiadań jest naturalnie Keret – ze swoimi obawami, dziwactwami i pomysłami nie z tej ziemi, ale autor sporo miejsca poświęca też najbliższym. Już na pierwszych stronach relacjonuje narodziny syna, który pojawi się jeszcze kilkakrotnie (m.in. jako syn ćpun, syn psychopata, syn światły;)), w dalszej części kreśli czułe portrety rodziców i rodzeństwa, nie skąpi również uwagi żonie, skutecznie neutralizującej mężowskie szaleństwa.

Keret bawi, gdy pisze o spotkaniach autorskich, o zbywaniu przez telefon natrętnych sprzedawców albo o śledzeniu przejawów antysemityzmu; wzrusza, gdy opisuje chorobę ojca lub wizyty w Polsce, podczas których odwiedzał miejsca wspominane przez jego matkę, urodzoną przed wojną w Warszawie. Od czasu do czasu Keret poważnieje i skupia się na sprawach istotnych, można powiedzieć – życia i śmierci: rozważa możliwości zabezpieczenia na wypadek wojny, omawia kwestię posłania syna do wojska w odległej przyszłości, opisuje alarm antyrakietowy.

„Siedem dobrych lat” jest na tyle urokliwą książką, że jej lekturę starannie się dozuje, aby przyjemności starczyło na dłużej. I choć opowiadania są głęboko zanurzone w izraelskiej rzeczywistości, czytając o kolejnych perypetiach pisarza można poczuć się jak w towarzystwie dobrego znajomego. Takiego, z którym żal się rozstawać.

_____________________________
Etgar Keret, Siedem dobrych lat
przeł. Agnieszka Maciejowska, Maja Lavergne
Wyd. W.A.B., Warszawa 2014


16 komentarzy:

  1. Miałem przyjemność spotkać tego pisarza na Targach Książki w Krakowie. Bardzo pozytywny człowiek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jedna z moich pięciu Książek Roku 2014 :). Rzeczywiście jest zupełnie inna niż na przykład „Rury”, które czytałam wcześniej – oderwane od rzeczywistości, surrealistyczne, odrobinę gorzkie. W „Siedmiu dobrych latach” Keret jakby wpuszcza nas do swojego życia, ze wszystkimi jego interesującymi szczegółami, z tymi codziennymi smaczkami, i jest w tym absolutnie rozbrajający. Wcześniej miałam okazję słuchać go na Conradzie – mówił głównie o synku i powtarzał historie z „Siedmiu dobrych lat”, ale wtedy jeszcze tej książki nie znałam i zostałam oczarowana po raz pierwszy – byłam na kameralnym, kilkunastoosobowym spotkaniu z nim na Kazimierzu, słyszałam historie koleżanki, która była jego pilotem w Krakowie i wszystko to potwierdza, że jest cudownym, bardzo pozytywnym człowiekiem, jak pisze Ambrose. I to ciepło promieniuje też z „Siedmiu dobrych lat”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kereta czytałam od chwili, kiedy zaczęto go u nas wydawać, ale w pewnym momencie znudził mnie. Teraz dla odmiany całkowicie porwał. Do tego stopnia, że chcę mieć ten zbiór na własność.;)
      Widziałam jeden wywiad z EK w telewizji i też zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Podobało mi się też to, co mówi w wywiadach jego matka - widać, że wraz z rodzeństwem tworzą kochającą się rodzinę nie tylko na papierze.
      Ciepło jest, o tak! Książka wprawiła mnie w b. przyjemny nastrój.

      Usuń
    2. Ja kupiłam w prezencie mamie. Dzięki temu mam teraz do niego niemal nieograniczony dostęp, a nikt nie narzeka, że mam już tyle książek i jeszcze kupuję. No i do tego zaraziłam mamę czytelniczym wirusem, bo oczywiście też się w „Siedmiu latach” zakochała! Kilka pieczeni na jednym ogniu :).

      Usuń
    3. "Siedem dobrych lat" to bardzo dobry pomysł na prezent, muszę kiedyś go wykorzystać.;) To taki rodzaj książki, która zadowoli gusty wielu osób. Szkoda, że moja rodzicielka nie lubi opowiadań.;(

      Usuń
  3. O tak, to jest świetna książka. Moim zdaniem jego najlepsza. Jego surrealistyczne opowiadania zawsze najmniej do mnie trafiały. Kiedy jest zakotwiczony w rzeczywistości jest zdecydowanie lepszy. Już w pierwszej książce opowiadań jakie wyszły po polsku ("Gaza Blues") było opowiadanie "Chodniki", które mnie absolutnie rozwaliło (że się tak wyrażę), które jest bardzo wzruszające, ale bez cienia sentymentalizmu czy kiczu. Głównie ze względu na takie perełki do niego wracałam, ignorując fakt, że połowa rzeczy do mnie nie przemawia. I warto było czekać. "Siedem dobrych lat" nie zawiodło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę sobie przypomnieć Gazę Blues, bo czytałam ją wieki temu i absolutnie nic nie pamiętam.;( I oczywiście rzucę się na pominięte zbiory, może spojrzę na nie łaskawszym okiem. Wydają się idealną lekturą w obecnych okolicznościach przyrody.;)
      Autobiografizm dużo jednak daje, nawet jeśli jest podkoloryzowany, prawda?;)

      Usuń
    2. Nie tylko autobiografizm, ale też geopolityzm ;). Rozważania o tym czy dziecko powinno iść do wojska, kiedy akcja dzieje się w Izraelu zyskują zupełnie inny wymiar niż gdyby to działo się w Polsce.
      Co ciekawe, ta książka nie wyszła i nie wyjdzie w Izraelu. EK wyjaśnia to tak: “I’m very comfortable with fiction, because no matter how honest you are, you don’t feel exposed. These essays felt like stories that you feel comfortable telling a stranger on a train, but you wouldn’t want to tell your friends and neighbours. (...) But there is another reason why The Seven Good Years will not be published in his home country: through the deceptively casual, light-hearted writing runs an urgent desire to communicate the Israeli reality to an outside world that insists on seeing everything about the nation and its people through the prism of ideology. “I feel fortunate to spend a lot of time overseas, to get perspectives on the situation that I live in, and to see that it’s not that normal,” he says. “If I talk about going to a maternity ward with my wife and all the medics are with people from a bombing, for an Israeli person that is so normal that it hardly merits any attention.”
      Wzięte z artykułu w Guardianie:
      http://www.theguardian.com/books/2015/aug/01/etgar-keret-books-interview-israel-the-seven-good-years

      Usuń
    3. Zgadza się, geopolityzm. Nie jest chyba możliwa powieść/opowiadania z Izraela, które nie byłyby naznaczone specyfiką tego regionu. Niedawno czytałam zbiór opowiadań "Ludzie wolą tonąć w morzu" Leore Dayana i pomyślałam, że skoro autor jest naprawdę młody (ur.1983) będzie miał inne spojrzenie. Skądże znowu.;) Swoją drogą jego opowiadania bardzo mi się podobały - nieco absurdalne, ale nie tak jak u Kereta. I po tej lekturze przestałam już marzyć, że przeczytam beletrystykę izraelską, w której nie będzie mowy o służbie wojskowej, alarmach, kontrolach granicznych itp. Taki region.
      Miło, że Keret ma szerszą perspektywę.

      Usuń
  4. Dostałem tę książkę w prezencie na od żony i byłem zachwycony, przeczytałem jednym tchem, zwłaszcza, że uwielbiam tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, te opowiadania czyta się jednym tchem.;)

      Usuń
  5. Skoro książka zawiera wątki autobiograficzne to koniecznie musi wpaść w moje ręce, bo takie elementy uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś nie przepadałam za opowiadaniami, dopóki nie zapoznałam się z krótkimi formami Trumana Capote'a, Michela Fabera i Alice Munro. A o Kerecie słyszałam już tyle dobrego, że przesunę "chyba "Siedem dobrych lat" w górę mojej długiej listy książek do przeczytania. Dziękuję za polecenie!
    http://lezeiczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Munro jest wyborna. Opowiadania lubię, zwłaszcza na początek znajomości z pisarzem.
      Ten tom Kereta jest moim zdaniem znakomity, wyróżnia się na tle innych na plus, więc zachęcam do lektury.

      Usuń