W ubiegłym roku w anglojęzycznych mediach sporo i pochlebnie pisano o powieści Sybille Bedford A Legacy (1956) w związku ze wznowieniem przez NYRB. Okazuje się, że dawno temu książkę wydano także w Polsce w czytelnikowskiej serii Nike pod tytułem Dziedzictwo (1974), na dodatek w świetnym przekładzie Miry Michałowskiej. Po dwakroć dobrze się stało, bo ta historia dwóch zamożnych rodów osadzona w kajzerowskich Niemczech jak najbardziej zasługuje na uwagę.
Merzów należących do berlińskiej żydowskiej burżuazji autorka charakteryzuje następująco:
Nie interesowali się niczym, co wykraczałoby poza ramy spraw rodzinnych lub osobistą wygodę. Podczas gdy inni członkowie ich środowiska spożywali kolacje przy akompaniamencie utworów Schuberta czy Haydna, finansowali badania naukowe, wzbogacali swoje kolekcje Boucherów i Delacroix płótnami Corota, a niektórzy nawet wczesnymi obrazami Picassa, Merzowie instalowali w swoich pokojach dzwonki elektryczne i kazali watować i tak już dostatecznie wypchane sofy i fotele. Na Voss Strasse muzyka rozlegała się jedynie z sali balowej i z pokojów dziecinnych. Niemal nigdy nie opuszczali domu. Nigdy nie udawali się na wieś. Jeżeli się w ogóle ruszali, to po to, żeby jechać do wód, a wówczas podróżowali w prywatnym wagonie sypialnym i zabierali ze sobą własną pościel. [s. 11-12]
Rodzina Feldenów z Badenii ulepiona jest z nieco innej gliny, przede wszystkim katolickiej.
Nie byli ani zaściankowi, ani dworscy. Interesowali się kulturą, a poza tym mało czym. Pijali wina białe i czerwone i robili wcale nie najgorsze własne. Zajmowali się, po amatorsku raczej, naukami ścisłymi. Interesowali się i popierali te gałęzie sztuki, które wzbogacają życie codzienne – architekturę, lutnictwo, ogrodnictwo. Nudziła ich abstrakcja, nudziła ich literatura piękna, a cały swój wysiłek intelektualny kierowali wyłącznie ku zagadnieniom konkretnym. Tak więc akceptowali nowe teorie akustyki, ale odwracali się ze wstrętem i podejrzliwością od wszelkich nowy teorii rządzenia czy zarządzania. Grali instrumentach jak rzemieślnicy, a przedmioty użytkowe wykonywali jak artyści. [s. 41-42]
Na tle tak doborowego towarzystwa wyróżniać będzie się baron Merz, wielbiciel kształtnych damskich nóg, jego dystyngowana synowa Sara przejawiająca żyłkę do interesów oraz zięć kosmopolita, któremu zdarza się podróżować z szympansami. Równie barwną postacią jest młoda Angielka o bujnym życiu uczuciowym oraz stary Felden, znawca zegarów, w wolnym czasie wiejski weterynarz – z niechęcią obserwuje postawy nacjonalistyczne, ale nie waha się szukać dla synów posad w dyplomacji i wojskowości. Doprawdy, fantastyczne typy.
Oczywiście losy Merzów i Feldenów splotą się ze sobą, co da początek wielu frapującym wydarzeniom: ślubom, pogrzebom, skandalom i kryzysom. I choć Bedford pisze o swoich bohaterach z sympatią i szczyptą humoru, w istocie oglądamy stopniowy upadek obu rodzin, ślepych i głuchych na zmiany zachodzące w społeczeństwie. Tymczasem na niemieckich ulicach coraz częściej będzie słychać niezadowolone glosy socjalistów, antymilitarystów i antysemitów. Zapewne nie przypadkiem wnuczka baronostwa kończy swą opowieść w 1913 r.
Mimo drobnych niedociągnięć Dziedzictwo jest dla mnie jednym z największych odkryć literackich ostatnich miesięcy, jeśli nie największym. Znalazłam tu urok i świeżość, którym nie zaszkodził nawet kurz pokrywający mój biblioteczny egzemplarz. Na zakończenie warto dodać, że książka jest w dużej mierze autobiograficzna i była powieściowym debiutem Bedford. Sama autorka także zasługuje na uwagę: bliska znajoma Mannów i Huxleyów, z racji licznych podróży także reporterka, zmarła 10 lat temu w wieku 95 lat.
Gorąco zachęcam do wysłuchania audycji na temat autorki. I czytania powieści, rzecz jasna.;)
_____________________________________________________________________
Sybille Bedford Dziedzictwo przeł. Mira Michałowska, Czytelnik, Warszawa 1974
Napisałaś to tak sugestywnie i smakowicie, że jestem lżejszy o 1,70 plus przesyłka :) Mam nadzieję, że to porządna proza, a nie jakieś eksperymenty stylistyczno-formalne?
OdpowiedzUsuńChronologia lekko pomieszana, ale poza tym b. przyjemna rzecz. Myślę, że Tobie powinno się spodobać. Sama też sobie sprawiłam na własność, bo chętnie wrócę do książki w wakacje.
UsuńA smaku jeszcze narobię, bo trafiło się kilka fragmentów kulinarnych.;)
Tylko, że wiesz, kupiwszy za 1,70 muszę teraz dobrać parę innych książek, żeby zamortyzować koszt przesyłki :D
UsuńNa smakowitości czekam. Rozumiem, specjały z kuchni niemieckiej?
Wiem, też tak kombinuję. Bywa, że kupuje się 3 książki za 5 zł, a koszt wysyłki jest wyższy.;(
UsuńKuchnia będzie międzynarodowa.;)
Właśnie sobie dobieram pakiet staroświeckich młodzieżówek i już niewiele mi brakuje do pełnej amortyzacji.
UsuńIleż to nieoczekiwanej radości.;)
UsuńI dwa kilogramy dodatkowych wyrzutów sumienia :P
UsuńI jeszcze weź tu człowieku napisz potem recenzję na blogu.;)
UsuńŻeby każdy miał tylko takie wyrzuty sumienia.;)
O tym nawet nie myślę, właściwie to powinienem o Skoruniu napisać :P
UsuńWłaśnie - chętnie bym przeczytała tę recenzję.
UsuńDodatkowa presja, tego mi było trzeba :P
UsuńPrawda?;)
UsuńUch. Ale za to korzystając ze światła dziennego, obfotografowałem okładkę w okolicznościach przyrody. To chyba starczy na dziś.
UsuńHa, ostatnio bardzo często sięgam po książki wydane w serii Nike oficyny Czytelnik. Obok PIW-owskich WPS, Prozy Współczesnej i KIKu oraz W.A.B.-owskiego Nowego Kanonu, Nike to jedna z moich ulubionych serii. Szczególnie w przypadku tych kolekcji publikowanych "za komuny" bardzo imponuje mi zmysł oraz wyczucie ówczesnych redaktorów - wiele z prezentowanych przez nich książek to utwory, które dopiero stały się bestsellerami, a poszczególni pisarze - gwiazdami literatury.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa. Mnie nawet trudno powiedzieć, czy wolę Nike czy KIK lub WPS.;) I tu należą się słowa pochwały dla obu wydawnictw, bo nadal wydają rzeczy dobre i w niesztampowej szacie graficznej.
UsuńOwszem, drukowano przyszłych noblistów i innych zdolnych, ale też trafiały się rzeczy mniej wartościowe. Chociaż paradoksalnie dzisiaj czyta się je chyba z większym zainteresowaniem jako świadectwo dawnych czasów i systemów.
no proszę, nie kojarzyłam wcześniej tej autorki, a teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko dopisać ją do listy! szczególnie, że książki NYRB można kupować w ciemno.
OdpowiedzUsuńMnie kilka miesięcy temu zafrapowała okładka, a po wspomnianej audycji z miejsca zaczęłam ją czytać. Wciąga bardzo, więc polecam.
UsuńZgadzam się, na NYRB można liczyć.;)
Też czuję się zachęcona. Ale ciekawa jestem, gdzie Zacofany znalazł za 1,70 zł ;)
OdpowiedzUsuńNa niezawodnym allegro, oczywista.
UsuńPotwierdzam, była taka oferta.;)
UsuńO proszę :) Wybrałem najtańszą, ale w wyjątkowo dobry stanie, jak mam nadzieję.
UsuńDobrze będzie.;)
UsuńInnej opcji chyba nie ma, bo w przeciwieństwie do wielu innych starych książek z serii Nike ta jest najwyraźniej wycofywana z bibliotek.
Stawiam raczej na to, że w większość bibliotek nigdy jej nie było. Jak większości serii Nike.
UsuńW mojej powiatowej była, tam zresztą najszybciej znajdę Nike. W Śródmieściu też mają podobne rarytasy.
UsuńW mojej gminnej raczej stawiano na lżejsze rzeczy.
UsuńU mnie tak jest teraz;(
UsuńTeraz panie dbają o różnorodność; może nie jakąś awangardę, ale najważniejsze nowości są.
UsuńU mnie też, przy czym mimo wszystko w bibliotece powiatowej potrzeby czytelników jakby bardziej wyszukane niż w miejskiej.
UsuńTeoretycznie im większa biblioteka, tym lepszy księgozbiór :) Ale to chyba jednak zależy głównie od pracowników.
UsuńJuż fragmenty pokazują jakiego zacnego typu to książka. Trochę przypomina mi czytanego w zeszłym roku Huxley'a. w każdym razie tytuł do sprawdzenia przy nastepnej wizycie w bibliotece.
OdpowiedzUsuńW takim razie dodam, że Bedford napisała biografię Huxleya.;)
UsuńWydaje mi się, że Dziedzictwo przypadnie Ci do gustu.
Powtarzać się nie chcę, ale co mi tam: ja też poczułem się zachęcony. Ale zapoluję na wydanie anglojęzyczne.
OdpowiedzUsuńWarto.;)
UsuńNa pewno przeczytam, wydaje się interesująca :)
OdpowiedzUsuńNie tylko się wydaje, ona jest interesująca.;)
UsuńTe dwa fragmenty ostatecznie przekonały mnie do dołączenia tej książki do mojej kolekcji :) Głównie chodzi o styl – nie wiem dlaczego, ale taki mi się najbardziej podoba.
OdpowiedzUsuńStyl jest bardzo przyjemny i pozytywnie wpływa na odbiór.
Usuń