Myślę jak geniusz, piszę jak najlepszy stylista, ale mówię jak dziecko – stwierdza Nabokov już na wstępie Własnym zdaniem czyli zbioru wywiadów, listów do redakcji oraz kilku artykułów z lat 1962-1972. Po takim otwarciu pomyślałam: co za bufon, zdolny, ale bufon, a lektura całości tylko potwierdziła moje pierwsze wrażenie.
Trudno bowiem inaczej określić kogoś, kto odżegnuje się od jakichkolwiek wpływów literackich o zdecydowanej większości uznanych literatów, ba! klasyków, wypowiada się wyjątkowo niepochlebnie i obcesowo. Dostojewski to tandetny dziennikarz i żałosny komediant, Hemingway i Conrad – autorzy beznadziejnie młokosowaci, Camus, D.H. Lawrence i Thomas Mann – dęci. Gogol na ogół drażni moralistycznym zacięciem i obsesyjną religijnością, z kolei Tołstoj publicystyką. Spośród literatów współczesnych na uznanie Nabokova zasłużył jedynie Joyce (choć nie bez zastrzeżeń) oraz Borges i Robbe-Grillet, ci dwaj ostatni dzięki jasności myśli, czystości i poezji.
Autor Pnina jest równie surowy wobec krytyków, tłumaczy i dziennikarzy, którzy mu się narazili, choć jednocześnie utrzymuje, że recenzje, opinie itp. dotyczące jego utworów ma za nic. Cóż, sprostowania wysyłane do czasopism i wydawnictw świadczą o czymś zgoła odmiennym, bo o dociekliwości, drobiazgowości i przywiązaniu do słowa. To w zasadzie nie zaskakuje: biorąc do ręki dowolny utwór Nabokova łatwo zauważyć, że zdania są starannie dopracowane, wręcz wycyzelowane. O metodzie pracy dużo się zresztą w książce mówi, podobnie jak o przekładzie Eugeniusza Oniegina i wykładach uniwersyteckich. Nie brakuje pytań o Rosję i emigrację, filmową wersję Lolity i naturalnie o motyle.
Własnym zdaniem pokazuje, że Nabokov był świadomy własnego talentu i chciał uchodzić za twórcę osobnego, o indywidualnym stylu. Przy okazji był też przewrotny i pyszałkowaty, tymczasem sam o sobie mówił: Prywatnie jestem człowiekiem dobrodusznym, ciepłym, pogodnym, bezpośrednim, prostolinijnym i nietolerancyjnym w stosunku do fałszywej sztuki. Być może.;)
___________________________________________________________________________________
Vladimir Nabokov Własnym zdaniem przeł. Michał Szczubiałka, Wyd. Aletheia, Warszawa 2016
Twierdzi, że negatywne recenzje nic dla niego nie znaczą, ale polemizuje z nimi i krytycznie wypowiada się o osobach, które je napisały. I nie docenia wybitnych pisarzy, tylko kilku zasłużyło na jego uznanie. Hm, rzeczywiście bufon. Ale chyba większość pisarzy jest taka. Kiedyś mnie to mocno irytowało, teraz już mniej. I z chęcią bym przeczytała tę książkę Nabokova :)
OdpowiedzUsuńNie wątpię, że artyści mają rozbuchane ego, ale aż tak?:) Zastanawia mnie, ile w tych buńczucznych opiniach było gry, bo mam wrażenie, że Nabokov celowo przesadzał.
UsuńA książka warta uwagi, zdecydowanie.
Ostatnio mam taką pasję, że czytam wywiady z pisarzami i grafomanami. I niestety, ale niemal każdy z nich przekonany jest o swoim wybitnym talencie. Negatywna recenzja jest według nich wynikiem albo głupoty recenzenta, albo złośliwości.
UsuńGruba jest ta książka?
Czytałaś może wywiady z Trumanem Capote? Też potrafił bezpardonowo rozprawić się ze środowiskiem literackim.
UsuńOczywiście winny jest zawsze odbiorca.;( Uważam, że autorzy nie powinni wtrącać się do cudzych interpretacji, bo są one powodowane wieloma czynnikami i u każdego są inne.
Własnym zdaniem ma 354 strony, z czego wywiady zajmują niewiele ponad 200.
A nie, jeszcze nie czytałam :) Tak sobie myślę, że gdyby Nabokov nie miał dużego poczucia własnej wartości, trudno byłoby mu wytrzymać ataki. Bo faktem jest, że za „Lolitę” był bardzo krytykowany. Niektórym recenzentom wydawało się, że autor, który napisał o uwodzeniu nieletniej, musiał być pedofilem.
UsuńAtaki tego rodzaju są doprawdy zaskakujące, czytelnicy/krytycy zbyt często utożsamiają autora z bohaterem.
UsuńCzytając te wywiady nie sposób wątpić, że VN miał duże poczucie własnej wartości. W naszej kulturze to wciąż kłuje w oczy.;(
A wywiady z TC też polecam, mimo że bywa b. nieelegancki (np. podśmiewał się z wyglądu Oates).
Haha, z książek Nabokova można wyczytać, że autor jest osobnikiem o bardzo wysokim poczuciu własnej wartości, ale nie sądziłem, że artystyczne ego tego pisarza jest aż tak rozrośnięte :)
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji potwierdza się, że często nadajemy na bardzo zbliżonych czytelniczych falach. Jestem świeżo po lekturze wspomnianego "Pnina" i a propos tego dzieła mała ciekawostka - z powieści bardzo łatwo wysnuć przypuszczenie, że główny bohater, tytułowy profesor Pnin nie przepada za narratorem historii, którego bardzo łatwo można utożsamiać z ... samym Nabokovem. Wychodzi na to, że Nabokov świadom był faktu, że jego ostentacyjne zachowanie może wzbudzać niechęć :)
Tym bardziej chcę przeczytać Pnina.;) Sam sposób opisu bohatera sugerował, że autor nie był dla niego łaskawy.
UsuńNabokov na pewno miał wysoką samoocenę i na pewno kreował swój wizerunek, urządzając małe przedstawienia (np. ostentacyjne rwanie egz. "Don Kichota" na oczach studentów). Chyba był trudny w obyciu.;(
Szczerze mówiąc, tak wielkie ego autorów od razu odpycha mnie od ich literatury. Nie rozumiem również tego że niektórzy "artyści" nie potrafią przyjmować krytyki. Skoro potrafią posługiwać się dosyć rozbudowanym słownictwem, ukończyli szkołe to wydają mi się na tyle inteligentni żeby potrafić rozróżnić czyje zdanie jest godne uwagi, a czyje nie. Zapraszam na mojego bloga: http://ksiazkowawyjadaczka.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że każdy artysta powinien liczyć się z tym, ze skoro wypuszcza dzieło w świat, będzie ono ocenianie, na co jako twórca ma już niewielki wpływ. Również żałuję, że nie wszyscy to rozumieją, na dodatek wdają się w bezsensowne spory z odbiorcami. krytyka boli, ale to ryzyko wpisane w ten zawód.;(
UsuńMoże i bufon, ale jak pięknie pisze ;). A co do Hemingway'a t,moim zdaniem ma racje ;)
OdpowiedzUsuńPisze (a raczej pisał) wręcz genialnie.;) Ten geniusz daje się zauważyć także w powyższej książce.;)
UsuńWłaśnie, to samo miałam napisać co peek-a-boo, więc się tylko podpiszę :). Ja tam staremu dobremu Nabokovowi wszystko jestem w stanie wybaczyć za te cudowności, co wyszły spod jego pióra ;). No i za jego „Wykłady o literaturze”!
UsuńZgadzam się, Wykłady są b. ciekawe. Nabokov zwraca uwagę na niuanse, co jest szczególnie cenne. I sam przyznaje, że do pewnych klasyków musiał się przekonać.
Usuń