Bardzo podoba mi się okładka Niemca, ponieważ celnie puentuje życie głównego bohatera. W przypadku Zygfryda Kapeli, urodzonego krótko po wojnie na Ziemiach Odzyskanych w rodzinie polsko-niemieckiej, było ono prawdziwą grą – krętą drogą z przeszkodami, szczęśliwymi trafami i wpadkami. Kapela najwyraźniej długo nie rozumiał, że w tej grze jest zaledwie pionkiem, którym pogrywa socjalistyczna władza. Początkowo, owszem, robił uniki, próbując kilkakrotnie uciec na Zachód (za co trafił do poprawczaka i do więzienia), niemniej po pewnym czasie poddał się: najpierw zdradził kolegów z Solidarności, później wplątał się we współpracę z SB i w działalność OPZZ.
Włodzimierz Nowak przyznaje, że w trakcie pisania Niemca naszły go wątpliwości, czy należy pisać o zdrajcy. Moim zdaniem, warto. Choćby po to, żeby pokazać, jak skomplikowane lub banalne mogły być przyczyny zdrady oraz że jednostka wobec działań reżimu najczęściej jest bezsilna. Zwłaszcza jeśli jest naiwna, zadufana w sobie i na dodatek ma pecha – zupełnie jak filmowy obywatel Piszczyk, a porównanie z bohaterem Zezowatego szczęścia nasuwa się automatycznie. Zygfryd z Ochli jest niestety postacią autentyczną, więc trudniej wybaczyć mu błędy. Zamiast (u)śmiechu wywołuje zniecierpliwienie i irytację, ale warto wytrwać do końca książki – jego peregrynacje są ciekawsze od niejednej fikcyjnej historii.
____________________________________________________________________________
Włodzimierz Nowak, Niemiec. Wszystkie ucieczki Zygfryda, Wyd. Agora, Warszawa 2016
Przyznaję, że moją uwagę również przykuła okładka tej książki, aczkolwiek teraz widzę, że zawartość jest także bardzo ciekawa. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że o zdrajcach warto pisać - dobrze jest znać powody, dla których człowiek kłamie, oszukuje, upadla się. Warto mieć przy tym świadomość, że nierzadko nasze działania to wynikowe otoczenia, warunków zewnętrznych, panujących realiów - wbrew pozorom te czynniki w dużym stopniu kształtują naszą naturę :)
OdpowiedzUsuńAgora ostatnio ma b. ciekawe okładki, wreszcie odeszli od zdjęć.;)
UsuńOczywiście, że warto. Zwłaszcza że w spokojnych czasach trudno o wyobrażenie, ile kogoś mogła kosztować taka decyzja. Dzisiaj niektórzy zbyt łatwo oceniają (najczęściej negatywnie) cudze wybory.
Masz rację, że warto pisać i o zdrajcy ...liczy się bowiem poznawanie mechanizmu jakim się reżim posługiwał a także poznawanie motywów jakimi ludzie się wówczas kierowali.....chętnie bym przeczytałam.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo ciekawe i uczy zrozumienia. Często denerwują mnie głosy pełne oburzenia, że ktoś się "zeszmacił" w trudnych czasach, tymczasem bywało tak, że wobec szantażu nie było innego wyjścia.
UsuńPostać ciekawa, więc zachęcam do lektury. Także ze względu na pochodzenie pól-niemieckie Zygfryda, co krótko po wojnie było kłopotliwe.
Mam takie osoby w rodzinie...rodzone też niedługo po wojnie.
UsuńMuszę przyznać, że nigdy nie pomyślałam, by zapytać jak byli traktowani w tamtych trudnych czasach chociaż ich inklinacje w kierunku zachodu były silne.....
Własnie, to musiało być b. trudne. A tu jeszcze chłopcu dali na imię Zygfryd, co przecież też nie ułatwiało mu życia.
UsuńŻyciorysy z Ziem Odzyskanych to kolejny temat rzeka, niestety długo przemilczany.
Nigdy za dużo książek o prawdziwych ludziach. Prawdziwych, nie "prawdziwych". Jeśli budzi irytację bohater, tym lepiej. Jak w życiu niestety. Dopisujemy do listy.
OdpowiedzUsuńTak, irytujący bohater jest dobry dla lektury, w końcu chodzi o wzbudzanie emocji. Książka zdecydowanie warta lektury, choć wolę wcześniejsze reportaże Nowaka.
Usuń