Portret damy w gdańskim Teatrze Wybrzeże wyreżyserowany został z rozmachem: ogromna scena, muzyka wykonywana na żywo przez zjawiskowy tercet Chłopcy kontra Basia, układy taneczne, gra świateł i kostiumy robią wrażenie. Najważniejszy jest naturalnie tekst, w tym przypadku powieść Henry’ego Jamesa z 1881 r., która dzięki udanej adaptacji zyskała nowe życie.
Historia młodej Amerykanki przybywającej po śmierci rodziców do wujostwa w Anglii mogłaby zdarzyć się i dzisiaj. Isabel Archer jest ciekawa świata i ludzi, otwarta na nowe doświadczenia, a przede wszystkim nieskrępowana. Niemal zachłystuje się wolnością i wszystkim, co ją spotyka; z ufnością, żeby nie powiedzieć: naiwnością, wkracza w obce otoczenie (brawa dla Katarzyny Dałek za znakomite oddanie tych emocji). Wszystko komplikują mężczyźni – Isabel ma aż czterech adoratorów, mniej lub bardziej chętnych usidlić uroczą „dzikuskę” zza oceanu.
Portret damy w ujęciu Eweliny Marciniak to spektakl o podróży – na inny kontynent, a w sensie metaforycznym w głąb siebie. Nieokrzesana Ameryka w osobie panny Archer spotyka starą, szacowną Europę czyli młodzieńcze ideały i wyobrażenia zderzają się ze skostniałym ładem obwarowanym tradycjami. Główna bohaterka nie wie, że jej Grand Tour nie może zakończyć się zwycięsko – jako kobieta prędzej czy później zostanie zmuszona do kapitulacji i wejścia w przewidzianą dla niej rolę. Zanim zrozumie swoją sytuację, przez chwilę pożyje jeszcze złudzeniami.
Choć na scenie oglądamy historię z XIX wieku, przedstawienie wydaje się bardzo współczesne w wymowie. Śmiało można powiedzieć, że klasyk nabrał feministycznego sznytu, na szczęście bez zbytnich odstępstw od oryginału. Owszem, golizna jest tu zbędna, sceny humorystyczne kapkę przeszarżowane, ale całość jest więcej niż zadowalająca. Mnie się tak „odmalowany” Portret niezmiernie podobał i zachęcił do przeczytania powieści Jamesa.
__________________________________________
Henry James, Portret damy, reż. Ewelina Marciniak
Teatr Wybrzeże, Gdańsk
Tekst i dramaturgia: Magda Kupryjanowicz
Scenografia, kostiumy, reżyseria światła: Katarzyna Borkowska
Choreografia: Dominika Knapik
Obsada: Katarzyna Dałek, Katarzyna Z. Michalska, Sylwia Góra-Weber, Małgorzata Brajner, Agata Bykowska, Michał Jaros, Krzysztof Matuszewski, Jakub Mróz, Marek Tynda, Roksana Grulkowska (gośc.), Agnieszka Derlak (gośc.), Barbara Derlak (gośc.)
Premiera: 17 maja 2015 r.
Więcej informacji na stronie Teatru.
Ten wpis przypomniał mi jak dawno nie gościłem w teatrze. Z chęcią wybrałbym się na recenzowaną sztukę - prozę Jamesa poznałem tylko za sprawą opowiadania "Daisy Miller", ale utwór przypadł mi do gustu i w przyszłości planuję zapoznanie się z pozostałym dorobkiem artysty.
OdpowiedzUsuńAkurat "Daisy Miller" nie czytałam, ale to, co poznałam kiedyś, było b. wysmakowane. Spektakl tylko uprzytomnił mi, że do Jamesa trzeba wrócić i właśnie trochę go podczytuję. Na dodatek ostatni numer LnŚ jest poświęcony.;)
UsuńChciałbym, żeby mnie coś zachęciło do Jamesa. Niestety jedyne spotkanie z nim (W kleszczach lęku) zakończyło się porażką i nie mam odwagi wrócić, choć mnóstwo osób mówi, że fatalnie trafiłem na pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńNie odpowiadał Ci język czy tematyka?
UsuńZaczęłam czytać "Portret damy" i jest b. dobry (z przyczyn czasowych w spektaklu trochę wypadło). Myślę, że Tobie też mógłby się spodobać. Wieki temu czytałam "Plac Waszyngtona", też był w porządku. Ale wybór duży jest, fakt.;)
Oczywiście miałam na myśli "Dom na placu Waszyngtona".;)
UsuńWszystko mi nie odpowiadało, to jakaś powieść gotycka w koszmarnym tłumaczeniu. Nowy przekład zrobił Dehnel, ale nie wiem, czy mam ochotę sprawdzać, czy to coś poprawiło w odbiorze. Mam jeszcze na półce Skrzydła gołębicy. Wielkie, ale w końcu do tego zajrzę.
UsuńPowieść gotycka - to trzeba lubić.;( Sama za "W kleszczach... się nie brałam głownie ze względu na tematykę. Na marginesie - w najnowszej Lnś znowu dostaje się JD za błędy w przekładzie, tym razem dość poważne.
Usuń"Skrzydła" mogą być w porządku, chyba widziałam fragment ekranizacji. Swoją drogą James często trafia na ekrany.
Mnie gotyk nie przeszkadza, acz tu było nudno. Dehnel za Gatsby'ego też zebrał, o ile pamiętam, co chyba nie psuje mu humoru. Ale wiem, jak to miło wytykać innym błędy w przekładach, sam to uwielbiam, cały czas licząc na to, że nikt nie przeanalizuje dokładnie żadnego mojego. Szczęściem to same rzemieślnicze pozycje, żadna wielka literatura.
UsuńJames wydaje się malowniczy, plenery, kostiumy, miłość - filmowcy to lubią.
Pełna zgoda co do przekładów.;( Z drugiej strony James jest chwilami zawiły, w oryginale czyta się go dość żmudnie.
UsuńJames jest bardzo malowniczy; szkoda, że Wharton nie ma takiego szczęścia do ekranizacji, bo składniki te same.;)
Ale mówisz o Edith Wharton, nie o Williamie? :D Z Opowieści małżeńskich byłby całkiem niezły serial.
UsuńZdecydowanie o Edith.;) Chyba tylko "Wiek niewinności" i "Ethan Frome" doczekali się ekranizacji.
UsuńChętnie zobaczyłabym zekranizowaną "Starą pannę"... A "Opowieści małżeńskie" jako serial ...dlaczego nie. Tematyka tych opowiadań niebanalna znalazłaby uznanie u widzów.
UsuńZałożę się, że takie seriale cieszyłyby się popularnością. Mam wrażenie, że widzowie chętnie oglądają seriale kostiumowe, chyba nastąpił przesyt współczesnymi tasiemcami.
Usuń"Portret damy" znam z filmu, który zrobił na mnie dobre wrażenie. Intrygująca fabuła, świetna obsada. Film sprawił, że mam książkę i czeka na czytanie.
OdpowiedzUsuńMowa o ekranizacji z N. Kidman? Mnie też się podobała. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby telewizją ją przypomniała.
OdpowiedzUsuńJa własnie rozważam zakup egzemplarza.;)