Strzały padające w prologu Czarciego pomiotu sugerują, że w uwspółcześnionej wersji Burzy będzie się działo. I tak jest: powieściowy Prospero czyli Felix marzy o dotkliwej zemście na byłym asystencie, mimo upływu lat jego żal nie słabnie. Okazją do rewanżu stanie się spektakl reżyserowany w więzieniu przy aktywnym udziale osadzonych – historia władcy podstępnie pozbawionego królestwa będzie wręcz oczywistym wyborem.
W odróżnieniu od innych pisarzy biorących udział w Projekcie Szekspir, Margaret Atwood pozostała blisko dramatu Wielkiego Barda oraz samego teatru, co okazało się bardzo zgrabnym posunięciem. Czytelnik ma szansę prześledzić pracę nad Burzą od podstaw: więźniowie zapoznają się z treścią, dyskutują o bohaterach, a po zajęciach z reżyserem wykonują prace pisemne (muszą m.in. wypisać przekleństwa padające w tekście, wymyślić dalsze losy postaci). Można powiedzieć, że otrzymujemy gotową analizę utworu.
Za pośrednictwem głównego bohatera autorka zaproponowała własną interpretację dramatu i własny pomysł inscenizacyjny. Zaskoczyło mnie zwłaszcza jej spojrzenie na Mirandę, którą przedstawiła jako oczytaną, wysportowaną chłopczycę, po kryjomu studiującą ojcowskie księgi – dość nowoczesne odczytanie tej postaci, trzeba przyznać. Prospero został odbrązowiony i pokazany jako człowiek gniewny, skory do rękoczynów, z kolei Kaliban zyskał ludzką twarz.
O ile wątek teatralny udał się Atwood bardzo dobrze, to główna fabuła czyli historia Felixa pozostawia nieco do życzenia. Miejscami zawodzi psychologia postaci i realizm, przeszkadzają uproszczenia i dosłowność. Całość na szczęście się broni, powiem nawet więcej: fabuła jest znana, a jednak im bliżej końca, tym bardziej Czarci pomiot wciąga.
______________________________________________________________________
Margaret Atwood Czarci pomiot, przekład Łukasz Witczak, Wyd. Dolnośląskie 2016
Winterson też trzymała się pierwowzoru. Ja niestety utknąłem w mizernej przeróbce Kupca Weneckiego i tkwię bez chęci kontynuacji :(
OdpowiedzUsuńWinterson jeszcze nie tknęłam, mea culpa.;) Za to "Shylock" nawet mi się podobał, tylko nastał termin zwrotu do biblioteki i nie doczytałam. Ale nadrobię to. "Dziewczyna jak ocet" wydała mi się sztuczna, zbyt staromodna w wymowie.
UsuńCały czas mam w pamięci przeróbki różnych mitów z serii Canongate i to były znacznie lepsze powieści. Pewnie trudno jest wpasować się w gotowe ramy.
Straszne mętniactwo ten Shylock, ale w końcu się zmuszę do doczytania. Może byłoby lepiej, gdyby na okładce nie pisano, że to zabawne.
UsuńCannongate to to z Penelopiadą? To jedna z lepszych książek Atwood.
Otóż to, Shylock nie był zabawny, ale jak dla miał w sobie coś.
UsuńTak, to była TA seria. "Anna In w grobowcach świata" Tokarczuk też powstała w ramach tej serii, b. mi się podobała.
Anna In była nie do zdobycia w tamtym czasie, a potem zapomniałem, że chciałem ją czytać. Natomiast Penelopiadę czytałem ze dwa razy.
UsuńSzkoda, że nikt obu nie wznowi. Nie mówiąc o tym, że można było więcej książek z tej serii przetłumaczyć.
UsuńZważywszy, że Atwood kupowałem hurtowo po złotówce w Tesco, to chyba się ta seria nie sprzedała :(
UsuńTeż tak myślę. To jednak nie jest literatura popularna.;(
UsuńAlbo źle spopularyzowana, bo w końcu w Penelopiadzie nie ma nic hermetycznego.
UsuńOtóż to. I było tam więcej takich niehermetycznych pozycji, sądząc po opisach.
UsuńNp. taką 'Girl meets Boy' Ali Smith można czytać jak dobrą powieść obyczajową.
Tym bardziej szkoda zmarnowanej okazji.
UsuńProjekt Szekspir też jakby stracił impet, a "Nowy chłopiec" (wg "Otella") ma się ukazać na dniach.
UsuńNie, chyba dość regularnie wychodzą kolejne tomy. Ja czekam na Makbeta, może się przekonam do Nesbo, ale nie robię sobie wielkich nadziei.
UsuńWychodzą dość regularnie, ale mało się o tym pisze.
UsuńW takim razie zaczekam na Twoją opinię, bo za Makbetem nie przepadam.;( Prędzej przeczytam coś starszego, inspirowanego Szekspirem.
To po prostu wydawca stracił impet promocyjny :) Ale tu i ówdzie ktoś recenzuje kolejne tomy.
UsuńZ rzadka - tak.;)
UsuńJa będę bronić Shylocka - podobał mi się i był wystarczająco zabawny nawet jak dla mnie. I z powodu tego Shylocka również zainteresowały mnie inne tomy; żałuje, że ten projekt nie został (w Polsce) bardziej zauważony i doceniony, bo to kawał dobrej literatury.
UsuńCieszę się, że Shylock Ci się podobał, może wkrótce do niego wrócę. I również żałuję, że cały projekt nie odbił się szerszym echem - te książki miały szansę spodobać się wielu czytelnikom.
UsuńHa, nieźle trafiłaś z tym wpisem, bowiem w niedzielę gościłem w Empiku (mam do wykorzystania kartę prezentową, a w dodatku była jeszcze promocja "3 za 2") i jedną z nabytych przeze mnie książkę jest właśnie "Czarci pomiot". Wcześniej planuję jeszcze lekturę wspomnianej w komentarzowej dyskusji "Penelopiady" (książka wypożyczona z biblioteki).
OdpowiedzUsuńO, to czeka Cię niezła uczta.;) Obie książki mogą sprawić dużą frajdę, jeśli się lubi zabawy literackie, a Ty chyba takie lubisz.;)
UsuńAleż wstyd... Zupełnie zapomniałem o tym projekcie, a tak chciałem go przeczytać. Chyba muszę w końcu coś z tej serii kupić, żeby z wyrzutem spoglądało na mnie z kupki do przeczytania.
OdpowiedzUsuńPożeracz
Wszystko przed Tobą.;)na dodatek szykują się jeszcze 4 tomy (łącznie z Nowym chłopcem/Otellem, który ukaże się na dniach).
Usuń