[...] Tak więc wrzesień. Początek końca. Ostatni wysiłek świata, zanim zacznie powoli gasnąć, popielić się i zamierać. Heroiczny miesiąc. W ogrodach i sadach obfitość kolorów i owoców. Aż się w oczach mieni od tych czerwieni, oranżów, złota, fioletów, lila różów, od tego jabłczanego połysku, który w słońcu oślepia jak setki zajączków. Trzeba mrużyć oczy. A jak się to ugina, napięte do granicy pęknięcia, złamania, niczym człowiecze grzbiety pod ciężarem ponad siły.
No i leżę w środku tego września, w środku mojego kraju, w śpiworze, na deskach pachnących surową ropą prosto z kopalni i nasłuchuję, i wyobrażam sobie, co się dzieje po sadach, po ogrodach i lasach. Zatopiony w tym wszystkim, otumaniony z lekka, oczadziały od urody i rozpaczy ostatnich jasnych i ciepłych dni, zanim sczezną, zanim zatopi je mrok i chłód, zanim pomrzemy. Bo nigdy nie widać życia lepiej niż jesienią. Nigdy nie jest piękniejsze i nigdy nie przychodzi łatwiej zgodzić się na śmierć niż w karnawale jesieni. Tak sobie myślę w śpiworze, w środku kraju, z czarnym Uhercem zamykającym dolinę.
Andrzej Stasiuk Kucając, Wyd. Czarne, 2015 s.81
Czy ta próbka stylu jest reprezentatywna dla Stasiuka?
OdpowiedzUsuńDla książek podróżniczych -zdecydowanie tak. Co innego powieści, które niestety przestał już pisać.;) "Dziewięć" było b. dobre, b. warszawskie.
UsuńCytat niezły - kojarzy mi się z moim znajomym, który uwielbia okres jesienny. Ja wręcz przeciwnie - zdecydowanie bardziej preferują wiosnę.
OdpowiedzUsuńTo mamy podobnie, też wolę wiosnę. I tak zaklinam tę jesień, żeby była mniej mokra od końcówki tegorocznego lata.;(
UsuńW pierwszej chwili myślałam, że to twoje jesienne refleksje. A ja lubię jesień, ale nie słotną, tylko bujną, owocującą i kolorową. I też zaklinałam przez pół urlopu, aby choć nie padało, niestety zaklęcia nie pomogły.
OdpowiedzUsuńRaczej nie potrafiłabym napisać tak "literacko".;)
UsuńZ jesieni lubię głównie październik, dobrze mi się kojarzy. A wrzesień ostatnio zbyt mocno kaprysi.;( Dobrze, że wreszcie mamy choć trochę słońca i ciepła.