Nie oświadczam się Wiesława Łuki to znakomita odtrutka na przesłodzone opowieści z Gwiazdką w tle. Tu mamy noc wigilijną, tyle że w krwawej i niestety niefikcyjnej odsłonie. Opisana w książce historia zdarzyła się we wsi Zrębiny w 1976 r.: na drodze brutalnie zamordowano ciężarną kobietę, jej męża i 12-letniego brata. Wszystko – z pozorowaniem wypadku włącznie – odbyło się w obecności 30 bliższych i dalszych sąsiadów.
Jakkolwiek szokująca była sama zbrodnia i jej okoliczności, o wiele bardziej bulwersuje jednak to, co nastąpiło później: zmowa milczenia wymuszona na świadkach przysięgą, łapówkami i groźbami, a także uporczywe nieprzyznawanie się sprawców do winy. Prawdopodobnie cała ta sprawa nie miałaby miejsca, gdyby nie stare urazy i prowodyr, który był najbardziej wpływową osobą we wsi i cynicznie wykorzystywał swoją pozycję.
Autor reportażu dokładnie wgłębił się w zrębiński mikrokosmos, pokazując przy okazji lokalne zależności i obnażając mentalność mieszkańców. Czyta się to z niedowierzaniem, chwilami nawet z pewnym obrzydzeniem, ale i z fascynacją, bo zło, na dodatek w połączeniu z głupotą, potrafi fascynować. A w przypadku tragedii zrelacjonowanej przez Łukę tak właśnie jest, dość zacytować fragment rozprawy w sądzie:
Sędzia przewodniczący: - Czy panią nie zainteresowało to, że za autobusem leży obnażona kobieta, którą oświetlają latarkami?
Świadek: - Nie… A co mi tam…
Sędzia: - A gdyby tam leżała krowa?
Świadek: - A, krowa to co innego.
I tyle, zachęcam do lektury.
_____________________________________________________________________
Wiesław Łuka, Nie oświadczam się, Wyd. Dowody na Istnienie, Warszawa 2014
Jestem gotowy na kolejną mocną rzecz. Zapisane na Upoluj, może się doczekam :) Szkoda, że jak tylko widzę interesujący tytuł i sprawdzam w czeluściach mojego nowego bawidełka, czyli w abonamencie Legimi, to jak raz tych pozycji tam nie ma albo są bardzo rzadko :(
OdpowiedzUsuńDowody dość często mają promocje, więc prędzej czy później trafi się.;) Łuka wart jest lektury, aż się zainteresowałam innymi jego książkami.
UsuńNie wiedziałam, że na Legimi dostępność jest zmienna. Dobrze, że piszesz, bo kiedyś rozważałam abonament.
Zmienna i nie zawsze to co jest w zwykłej ofercie sprzedażowej jest w abo. Dotyczy to głównie małych wydawców. Niestety. A ja chyba w końcu kupię trochę rzeczy w papierze, bo zabudowałem ścianę i mam miejce :)
UsuńTo niezbyt komfortowo.
UsuńPapier jednak zawsze górą.;) W przypadku książek z mapami, fotografiami itp. ebooki kiepsko się sprawdzają, przećwiczyłam to.;(
Nie zawsze. To wszystko zależy, jak dobrze przygotowany jest ebook i na czym jest czytany. Czytam teraz kryminał, który jest tak nędznie zdigitalizowany, że aż zęby bolą. Miałem też do czynienia z jakąś pozycją Daviesa, gdzie mapy bardzo ładnie się skalowały i korzystanie z nich na 10calowym tablecie było naprawdę miłe :D
Usuń10 cali to już jest coś. Wiesz zapewne, jak wygląda oglądanie map i obrazków na kindle'u.;( Powiększanie i oglądanie wycinka nie zawsze jest fajne. W zasadzie nigdy nie jest fajne.;( A szwagier przestrzegał, żeby kupić od razu coś większego.;)
UsuńNa Kindlu spróbowałem raz i przyznaję rację, dramat :)
UsuńPocieszam się, że za to kilkaset książek mogę przewozić w małej torebce.;)
UsuńCzytałem fragmenty w antologii 100/XX i zupełnie mi się nie podobało, ale to może wina potężnych skrótów.
OdpowiedzUsuńSerio? To ciekawe. Może to specyfika oryginału - całość powstała z cyklu reportaży na jeden temat. To się chwilami czuje w książce, zwłaszcza przy powtórzeniach. Ale zachęcam, warto. Dla mnie to było b. realistyczne, jak oglądanie filmu.
UsuńTak, jakoś mi się ta historia nie sklejała. Przejrzę całość i może się skuszę.
UsuńRozumiem. Może z ciekawości zajrzę do Antologii, żeby podejrzeć te wyimki.
UsuńOglądałam film dokumentalny i byłam zszokowana. Roman Bratny opisał również to wydarzenie w swej książce "Wśród nocnej ciszy".
OdpowiedzUsuńChyba nie dałabym rady obejrzeć filmu (podobno była niedawno mowa o ponownej ekranizacji), ale chętnie sprawdziłabym, jak Bratny potraktował temat.
UsuńCzytałem o tej sprawie i przyznaję, że jest ona przerażająca, chociaż i fascynująca (szczególnie z punktu widzenia "psychologii tłumu"). To naprawdę niezwykłe, do jakich rzeczy może posunąć się człowiek, szczególnie, jeśli się nim manipuluje.
OdpowiedzUsuńWłaśnie - ta psychologia tłumu była dla mnie najciekawszym wątkiem w książce. Tymi ludźmi manipulowano, ale np. bierności nie trzeba było ich uczyć.;(
UsuńCytat robi na tyle piorunujące wrażenie, że trudno nie poczuć fascynacji, choć nieco chorobliwej, tą sytuacją.
OdpowiedzUsuńMasz rację, to chorobliwa fascynacja. Niestety podobnych zachowań było więcej w tej tragedii.
UsuńA mnie to tak troszkę (może od czapy) skojarzyło się z Zolą, gdzie tłum był równie okrutny (Germinal). Pamiętam, że scena z wykastrowaniem sklepikarza zrobiła na mnie duże wrażenie. Tyle, że tam wszystko tłumaczyło się nędzą człowieka, a tu.. chyba strachem.
OdpowiedzUsuńTu bezpośredni powodem było oskarżenie o kradzież, słuszne zresztą. "Król Zrębin" nie widział nic gorszącego w kradzieży, ale w kalaniu jego nazwiska - tak. Ot, taka mentalność.
UsuńKiedy ja wreszcie wezmę się za Zolę?;(
Mam nadzieję, że będzie w mojej bibliotece...
OdpowiedzUsuńOby, bo warto.;)
Usuń