czwartek, 28 grudnia 2017

Łza im nie poszła

Nie oświadczam się Wiesława Łuki to znakomita odtrutka na przesłodzone opowieści z Gwiazdką w tle. Tu mamy noc wigilijną, tyle że w krwawej i niestety niefikcyjnej odsłonie. Opisana w książce historia zdarzyła się we wsi Zrębiny w 1976 r.: na drodze brutalnie zamordowano ciężarną kobietę, jej męża i 12-letniego brata. Wszystko – z pozorowaniem wypadku włącznie – odbyło się w obecności 30 bliższych i dalszych sąsiadów.


Jakkolwiek szokująca była sama zbrodnia i jej okoliczności, o wiele bardziej bulwersuje jednak to, co nastąpiło później: zmowa milczenia wymuszona na świadkach przysięgą, łapówkami i groźbami, a także uporczywe nieprzyznawanie się sprawców do winy. Prawdopodobnie cała ta sprawa nie miałaby miejsca, gdyby nie stare urazy i prowodyr, który był najbardziej wpływową osobą we wsi i cynicznie wykorzystywał swoją pozycję.

Autor reportażu dokładnie wgłębił się w zrębiński mikrokosmos, pokazując przy okazji lokalne zależności i obnażając mentalność mieszkańców. Czyta się to z niedowierzaniem, chwilami nawet z pewnym obrzydzeniem, ale i z fascynacją, bo zło, na dodatek w połączeniu z głupotą, potrafi fascynować. A w przypadku tragedii zrelacjonowanej przez Łukę tak właśnie jest, dość zacytować fragment rozprawy w sądzie:
Sędzia przewodniczący: - Czy panią nie zainteresowało to, że za autobusem leży obnażona kobieta, którą oświetlają latarkami?
Świadek: - Nie… A co mi tam…
Sędzia: - A gdyby tam leżała krowa?
Świadek: - A, krowa to co innego.
I tyle, zachęcam do lektury.

_____________________________________________________________________
Wiesław Łuka, Nie oświadczam się, Wyd. Dowody na Istnienie, Warszawa 2014

22 komentarze:

  1. Jestem gotowy na kolejną mocną rzecz. Zapisane na Upoluj, może się doczekam :) Szkoda, że jak tylko widzę interesujący tytuł i sprawdzam w czeluściach mojego nowego bawidełka, czyli w abonamencie Legimi, to jak raz tych pozycji tam nie ma albo są bardzo rzadko :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowody dość często mają promocje, więc prędzej czy później trafi się.;) Łuka wart jest lektury, aż się zainteresowałam innymi jego książkami.
      Nie wiedziałam, że na Legimi dostępność jest zmienna. Dobrze, że piszesz, bo kiedyś rozważałam abonament.

      Usuń
    2. Zmienna i nie zawsze to co jest w zwykłej ofercie sprzedażowej jest w abo. Dotyczy to głównie małych wydawców. Niestety. A ja chyba w końcu kupię trochę rzeczy w papierze, bo zabudowałem ścianę i mam miejce :)

      Usuń
    3. To niezbyt komfortowo.
      Papier jednak zawsze górą.;) W przypadku książek z mapami, fotografiami itp. ebooki kiepsko się sprawdzają, przećwiczyłam to.;(

      Usuń
    4. Nie zawsze. To wszystko zależy, jak dobrze przygotowany jest ebook i na czym jest czytany. Czytam teraz kryminał, który jest tak nędznie zdigitalizowany, że aż zęby bolą. Miałem też do czynienia z jakąś pozycją Daviesa, gdzie mapy bardzo ładnie się skalowały i korzystanie z nich na 10calowym tablecie było naprawdę miłe :D

      Usuń
    5. 10 cali to już jest coś. Wiesz zapewne, jak wygląda oglądanie map i obrazków na kindle'u.;( Powiększanie i oglądanie wycinka nie zawsze jest fajne. W zasadzie nigdy nie jest fajne.;( A szwagier przestrzegał, żeby kupić od razu coś większego.;)

      Usuń
    6. Na Kindlu spróbowałem raz i przyznaję rację, dramat :)

      Usuń
    7. Pocieszam się, że za to kilkaset książek mogę przewozić w małej torebce.;)

      Usuń
  2. Czytałem fragmenty w antologii 100/XX i zupełnie mi się nie podobało, ale to może wina potężnych skrótów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? To ciekawe. Może to specyfika oryginału - całość powstała z cyklu reportaży na jeden temat. To się chwilami czuje w książce, zwłaszcza przy powtórzeniach. Ale zachęcam, warto. Dla mnie to było b. realistyczne, jak oglądanie filmu.

      Usuń
    2. Tak, jakoś mi się ta historia nie sklejała. Przejrzę całość i może się skuszę.

      Usuń
    3. Rozumiem. Może z ciekawości zajrzę do Antologii, żeby podejrzeć te wyimki.

      Usuń
  3. Oglądałam film dokumentalny i byłam zszokowana. Roman Bratny opisał również to wydarzenie w swej książce "Wśród nocnej ciszy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie dałabym rady obejrzeć filmu (podobno była niedawno mowa o ponownej ekranizacji), ale chętnie sprawdziłabym, jak Bratny potraktował temat.

      Usuń
  4. Czytałem o tej sprawie i przyznaję, że jest ona przerażająca, chociaż i fascynująca (szczególnie z punktu widzenia "psychologii tłumu"). To naprawdę niezwykłe, do jakich rzeczy może posunąć się człowiek, szczególnie, jeśli się nim manipuluje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - ta psychologia tłumu była dla mnie najciekawszym wątkiem w książce. Tymi ludźmi manipulowano, ale np. bierności nie trzeba było ich uczyć.;(

      Usuń
  5. Cytat robi na tyle piorunujące wrażenie, że trudno nie poczuć fascynacji, choć nieco chorobliwej, tą sytuacją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to chorobliwa fascynacja. Niestety podobnych zachowań było więcej w tej tragedii.

      Usuń
  6. A mnie to tak troszkę (może od czapy) skojarzyło się z Zolą, gdzie tłum był równie okrutny (Germinal). Pamiętam, że scena z wykastrowaniem sklepikarza zrobiła na mnie duże wrażenie. Tyle, że tam wszystko tłumaczyło się nędzą człowieka, a tu.. chyba strachem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu bezpośredni powodem było oskarżenie o kradzież, słuszne zresztą. "Król Zrębin" nie widział nic gorszącego w kradzieży, ale w kalaniu jego nazwiska - tak. Ot, taka mentalność.
      Kiedy ja wreszcie wezmę się za Zolę?;(

      Usuń
  7. Mam nadzieję, że będzie w mojej bibliotece...

    OdpowiedzUsuń