piątek, 22 marca 2019

Pieniądze od Hitlera

[…] człowiek odpowiada za swoje czyny. Chociaż nigdy nie ma wpływu na to, jak zostaną zinterpretowane. [s. 212]

Lato 1945. Gita Lauschmann wraca z obozu koncentracyjnego do rodzinnego domu na prowincji. Folwark niestety rozparcelowano, mieszkanie przejęli już nowi właściciele. Dziewczyna zostanie potraktowana przez dawnych sąsiadów bardzo brutalnie; jej winą jest to, że wróciła, bo miliony niewinnych padły [s. 27]. Pozostanie jej tylko uciekać, choć jeszcze powróci – 60 lat później będzie chciała wyrównać rachunki. 


Historia Gity jest naznaczona tragedią i okrucieństwem, łatwo zrozumieć jej gniew i zatwardziałość. Za wyrządzone krzywdy poniekąd należy się zadośćuczynienie, ale w Pieniądzach od Hitlera nic nie jest jednoznaczne. Lauschmannowie przed wojną cieszyli się szacunkiem, głównie dlatego, że byli zamożni, wykształceni i zatrudniali okolicznych chłopów. Podczas wojny okazało się, że dla hitlerowców byli Żydami, dla Czechów Niemcami. Powrót jedynej ocalałej z rodziny przypomniał o starych zadrach, ponownie dały o sobie znać różnice klasowe i narodowościowe. A przecież w całej tej sprawie kluczowa jest grabież mienia Lauschmannów, która nawet sześć dekad po zakończeniu wojny wzbudza wciąż silne emocje: u winowajców oraz ich potomków strach, u pokrzywdzonej chęć zemsty.

Radka Denemarková doskonale poprowadziła narrację, nie pozwalając na łatwą ocenę sytuacji – w powieści nie ma bohatera bez skazy, każdy ma coś na sumieniu. Stopniowe odkrywanie prawdy przynosi wiele niespodzianek, aż do ostatnich stron, a mimo to nawet finał pozostawia czytelnika z pytaniami. Książka świetnie napisana, dotykająca delikatnego, niewygodnego tematu. I to się daje wyraźnie odczuć podczas lektury.

______________________________________________________
Radka Denemarková, Pieniądze od Hitlera (letnia mozaika)
przeł. Tomasz Timingeriu, Olga Czernikow, Atut, Wrocław 2008 

14 komentarzy:

  1. Fabuła trochę jak w Wizycie starszej pani. Ale temat faktycznie rzadko poruszany, chyba wszędzie uznawany za wstydliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat podobny, ale tu bardziej bolesny. Autorka nie ucieka od okrucieństwa, można poczuć się jak ofiara.
      Temat wstydliwy i drażliwy, z pewnością.

      Usuń
    2. Teraz się trochę ruszyło nawet u nas, ukazało się kilka prac o powrotach Żydów. Poszukam Denemarkovej, chociaż w mojej bibliotece nie będzie.

      Usuń
    3. Kojarzę kilka tytułów z lit. faktu, znasz coś z beletrystyki?
      Niestety Denemarkova słabo jest dostępna, jak więszkość książek wydanych przez Atut. A szkoda, bo fajne rzeczy tam mają.

      Usuń
    4. No właśnie ja też tylko non fiction. W PRLu temat by nie przeszedł prawdopodobnie.

      Usuń
    5. Raczej nie. Ciekawe, czy dzisiaj znalazłaby się duża grupa oburzonych.

      Usuń
    6. Zważywszy stan pseudopatriotycznego wzmożenia, to pewnie tak. Ale książka by pewnie narobiła mniejszego szumu niż film.

      Usuń
    7. Święte słowa,literatura nie ma aż tak dużego zasięgu jak kino.

      Usuń
  2. Nie chcę się powtarzać, ale trudno mi się powstrzymać, by nie napisać, że znowu wpadała Ci w ręce literacka perełka - ogromnie interesująca tematyka i to podwójnie, czy nawet potrójnie. Powojnie, trauma związana z obozem koncentracyjnym, piętno "winy" związanej z tym, że się przetrwało, podczas gdy wszyscy inni zmarli, narodowe czy klasowe podziały. Będę się rozglądać za tą książką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam do lektury, bo to b. dobra książka. Szkoda, że tak niewiele osób o niej pisało (ok, małe wydawnictwo, więc środków na promocję może brakuje).
      Temat ważny, podobna historia mogłaby zdarzyć się w Polsce. Ale nie kojarzę polskiej powieści w tym guście, co innego reportaże.

      Usuń
  3. U Spiro w "Salonie wiosennym" też dość ważne były wątki narodowo-wyznaniowe, ale w kontekście konsekwencji października 1956 roku. Choć wspólna przeszłość wojenna protagonisty o żydowskim pochodzeniu i innych Węgrów też była wspominana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Salon wiosenny" to jednak książka o czymś innym, choć zawiera wspomniane przez Ciebie wątki. Swoją drogą, interesująca pozycja.

      Usuń
  4. Zdecydowanie mnie zachęciłaś. Im więcej książek przypominających, że ludzie nie dzielą się na dobrych i złych (a przynajmniej bardzo rzadko tacy się trafiają), tym lepiej. A swoją drogą polecam komiks "Maus", jeśli jakimś cudem jeszcze nie czytałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pieniądze od Hitlera" zawsze będę polecać. Czytałam prawie rok temu, a książka wciąż we mnie "siedzi".
      "Mausa" tylko przeglądałam, wieki temu, interesująca rzecz.

      Usuń