piątek, 3 maja 2019

Mikrotyki

Pierwszy kontakt z Mikrotykami nie był dla mnie udany, chłopacko-męski świat pełen wycofanych osobników niespecjalnie mnie porwał. Po półrocznej przerwie okazało się, że te krótkie teksty mają jednak moc. Głównie dzięki wrażliwości autora, który potrafi wydestylować dobrą historię z prozaicznych zdarzeń i w pozornie przeciętnym, szarym człowieku dostrzec coś, co zasługuje na ujęcie w słowa i utrwalenie.


I niby mamy do czynienia z prostą prozą, pisaną na luzie, ale jeśli przyjrzeć się zdaniom bliżej, stwierdzimy, że stylistyka Sołtysa jest wyszukana. Weźmy na przykład porównania: obiady zimne jak śnieg (99), ludzie jak otwarte lodówki (36), szepty błyszczące w nocy jak noże (69) czy niebo szare jak ortaliony pierwszych poradzieckich handlarzy (55) – zero sztampy. Przenośnie też niezgorsze: młodych świerzbią pocałunki (33), ciemność puka w ramię (38), a niektóre historie wyciągają rękę, żeby cię poddusić w najmniej w najmniej spodziewanych chwilach (124). Mnie poddusiły – raz ze śmiechu, przy opisie walki na grube tomy klasyków, i kilka razy ze wzruszenia, najbardziej wtedy, gdy umierał kot. Ale to jeszcze nie wszystko. Jest tu kilka tekstów wyróżniających się formą – Szlugi to prawdziwa oda do papierosów, która uwiodła nawet mnie, niepalącą, oraz Ballada grubego poety w marynarce – fantastycznie rozpisany quasi-przepis na literata.

Nie wiem, czy Sołtys wszystko zmyślił, ale wolę wierzyć, że listy wuja D. naprawdę istniały, że fryzjerka Anka miała zdeformowaną twarz i że pod płotem przed opuszczonym domem leżała stara patelnia z drewnianą rączką. Ja nawet wiem, jak wyglądała ciotka Stefania od przemytu i jak smakowało piwo Żywe, bo Mikrotyki tak silnie działają na wyobraźnię na zmysły. Znać rękę majstra, który potrafi czarować.

________________________________________________
Paweł Sołtys Mikrotyki, Wyd. Czarne, Wołowiec, 2017


6 komentarzy:

  1. A czyli jednak Cię oczarował. Wcale się nie dziwię, bo to proza najwyższej próby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak! Najwyraźniej nie powinnam była zaczynać od "Leskowa".;)
      Całość spodobała mi się bardzo, szkoda było opuszczać ten mikroświat.

      Usuń
  2. Słyszałem o tej książce, ale przyznaję, że nie czułem żadnego wewnętrznego przymusu, by po nią sięgnąć. A teraz zacznę się chyba za nią rozglądać - lubię czytać dzieła autorów, którzy tak sprawnie operują słowem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie gremialne ochy i achy też zniechęcały, ale skoro trafiła się w bibliotece, to ją pożyczyłam. I nie żałuję.;) A nawet zachęcam do lektury.:)

      Usuń
  3. Powiadasz "chłopacko-męski świat pełen wycofanych osobników"? Trudno byłoby mnie bardziej zachęcić ;) No dobra... Może nieco przesadzam, ale po "Mikrotyki" od pewnego czasu sięgnąć chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tych panów odbieram.;) Nawet ci pełnoletni wydają się czasem bardzo chłopaczkowaci. Sięgnąć warto, zdecydowanie.

      Usuń