Wreszcie Joseph klasnął w ręce:
–
Cisza! Moi drodzy, dzisiejsza kolacja nie jest całkiem zwyczajna. Nasz drogi
saba postanowił przygotować nam niespodziankę. Słyszeliście o book'n'grillu, takie
modne gówno, którym zachwyca się bohema. Ale nie chodzi o nią, tylko o naszego
kochanego dziadka. Urodził się, jak wiecie, 92 lata temu w radzieckim mieście
Odessa. To było zaraz po drugiej wojnie światowej, nasz saba dorastał w
ciężkich czasach. Byłem chłopcem, jak Avigdor, gdy saba opowiadał mi o kartkach
na żywność, kolejkach po chleb, o biedzie. O tym, jak pewnego dnia na Pesach do
rodziny saby uśmiechnęło się szczęście: zdobyli kurę. Wówczas to był prawdziwy
cud. Z głowy; nóg i kości ugotowali rosół, z mięsa przygotowali tiftele, a z
wątroby, serca, tłuszczu i skóry ściągniętej z kurzej szyi babcia przyrządziła
faszerowaną szyjkę gefilte gelzele. Jedną jedyną na całą wielką rodzinę. Dobrze
opowiadam, saba? Słyszysz mnie?
Staruszek
uśmiechnął się w milczeniu.
–
Nasz saba słyszy lepiej od nas wszystkich i ma taki mózg, że wszyscy obok
jesteśmy jak dziecko – odpowiedział za sabę staruszek Josif.
–
Otóż to, moi drodzy, dzisiaj nasz saba robi nam prezent: modny book'n'grill,
gefilte gelzele na Opowiadaniach odeskich
Izaaka Babla. W młodości był to ulubiony pisarz saby, myśmy z Este też go
kiedyś przeczytali. Nie znacie go, ale wasze pchły wam podpowiedzą.
–
Już! – Skinął głową grubas. – Okazuje się, że Stalin rozstrzelał Babla za to,
że ten przespał się z żoną szefa jego służby bezpieczeństwa.
–
No proszę, jacy byli pisarze w dawnych czasach!
–
Rozległ się pijany chichot Alisy.
–
A przygotuje to nasz gość z kontynentu o imieniu Geza. Prosimy!
Wszyscy
zaczęli klaskać, ja się ukłoniłem. Walizka z książką stała obok rusztu.
Otworzyłem ją, położyłem książkę na talerzu i zgodnie z zasadami obszedłem z
książką zgromadzonych, pokazując wszystkim polano, na którym będzie się
zarumieniać nadziewana szyjka. Naturalnie była już przyszykowana. Tak naprawdę
to dość pracochłonne danie:
FASZEROWANA KURZA SZYJKA PO ODESKU(gefilte gelzele)Składniki: 6 kawałków skóry ściągniętej jak pończocha z kurzych szyjek, 200 g kurzej wątróbki, 200 g kurzych serc, 200 g kurzego tłuszczu, 3 cebule, 100 g mąki, sól, mielony czarny pieprz.Serca ugotować i drobno posiekać, wątróbkę podsmażyć na patelni i też drobno posiekać, cebulę pokroić w drobną kosteczkę. Kurzy tłuszcz drobno posiekać i smażyć na małym ogniu, aż otrzymamy skwarki; w wytopionym tłuszczu podsmażyć cebulę, dodać serca i wątróbkę, stopniowo dodawać mąkę; podczas smażenia doprawić solą i pieprzem. Ostudzić powstały farsz. Kurzą skórę zaszyć z jednej strony, żeby powstał woreczek. Nafaszerować woreczki, ale nie do pełna, i zaszyć. Wrzucić woreczki do wrzącej wody i gotować 20 minut. Obsmażyć gotowe nafaszerowane szyjki na patelni aż do uzyskania złocistej skórki...
...
ale to już właśnie moja robota.
Steward
przyniósł sześć faszerowanych kurzych szyjek, które ułożyłem na kracie. Pożółkła
strona tytułowa Opowiadań odeskich z 1931 roku błysnęła, excalibur
odwrócił ją i...
Władimir Sorokin, Manaraga, przeł. Agnieszka
Lubomira Piotrowska, Warszawa 2018, s. 154–157
Zna ktoś może jakąś dobrą restaurację w Krakowie z kuchnią żydowską? Obstawiam Kazimierz :) Nie musi być smażone na Bablu :)
OdpowiedzUsuńWieki temu byłam w Esterze na Miodowej i po mdłym czulencie (to danie na ogół chyba takie jest) więcej nie ryzykowałam. Teraz widzę na www, że jadłospis uległ gruntownej przemianie tj. został wzbogacony o nowoczesne połączenia.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś miał więcej szczęścia, to też poproszę o namiar.;)
Fanem podrobów nie jestem, ale tak przyrządzone danie chyba bym spróbował ;)
OdpowiedzUsuńCóż, potrawa pewnie dyktowana była biedą. Sama też bym spróbowała.;)
UsuńJakoś mi haggisem zalatuje ;)
OdpowiedzUsuńPodobieństwo jest, nie da się ukryć.;)
Usuń