Przez wiele lat, w czasie gdy mieszkałem na Kamczatce i zajmowałem się dzikimi niedźwiedziami, myślałem, że tamtą zimę siedemdziesiątego szóstego roku przeżyłem z zawiązanymi oczyma. [s. 108]
Kamczatka Marcelo Figuerasa to zdecydowanie najlepsza powieść o dzieciństwie, jaką czytałam w ciągu ostatnich lat: wzruszająca, ciepła i miejscami zabawna, choć opowiada o wydarzeniach co najmniej bolesnych. Rzecz dzieje się bowiem w Argentynie w okresie przewrotu wojskowego w 1976 r. – rodzice głównego bohatera postanawiają opuścić stolicę, by zaszyć się na prowincji i mimo niesprzyjających okoliczności wieść w miarę normalne życie.
Niezwykle cenne u Figuerasa jest pokazanie terroru z perspektywy nieświadomego dziecka. W przeciwieństwie do chłopca czytelnik potrafi odpowiednio zinterpretować „dziwne” wiadomości i incydenty, a zresztą podstawową opowieść uzupełniają wtręty dorosłego Harry’ego (dwutorowa narracja nie do końca się sprawdza, zaznaczam). Uzyskany w ten sposób obraz Argentyny jest ponury, acz literacko bardzo atrakcyjny. Książka absolutnie zasługuje na uwagę.
___________________________________________________
Marcelo Figueras, Kamczatka, przeł. Agnieszka Fijałkowska, Muza, Warszawa 2005
Zapamiętam tytuł. :) Jestem ciekawa, czy dziesięcioletni Harry był skazany na towarzystwo młodszego brata, czy też mógł się bawić z innymi dziećmi.
OdpowiedzUsuńBył skazany głównie na towarzystwo młodszego brata, ale nie było między nimi antagonizmu, jak to czasem bywa. Książka poruszająca, myślę, że Tobie, Agnieszko, może się spodobać.
UsuńCzy są, nie dajcie Muzy, ślady realizmu magicznego??
OdpowiedzUsuńNie ma.😁 To jest b. realistyczna powieść. Są tylko wtręty w postaci dłuższych komentarzy dorosłego narratora. Naprawdę warto przeczytać.😉
UsuńWręcz niewiarygodne :) Bo ja lubię opowieści o dzieciństwie, alewłaśnie realistyczne. No to poszukam sobie. Bo Szkołę klasztorną już nabyłem.
UsuńMyślę, że nie będziesz żałować. Zwłaszcza że czytanie o dzieciństwie w cieniu prawie wojny jest Ci niestraszne.😉 Szkołę sama będę chciała jeszcze raz przeczytać, oby i Tobie się spodobała.
UsuńDwa tygodnie temu nałożyłem szlaban na zakupy do końca roku, więc Kamczatka poczeka w schowku, muszę się trochę ogarnąć z czytanie :) Wojna jak wojna, ale o Argentynie wiem niewiele, więc będzie dodatkowy atut.
UsuńTeż niby powinnam ograniczyć zakupy, ale dobieranie książek do darmowej dostawy jest takie faaaajne, zwłaszcza jeśli kupuje się starocie za kilka złotych.;)
UsuńArgentyńska dyktatura dość często przewija się w literaturze i kinematografii z tego rejonu, inne tematy faktycznie rzadko. Od czasu do czasu lubię te klimaty.
Dopychanie paczek to przekleństwo :) Szczególnie przy tych książkach po dwa złote.
UsuńAle ile radości.:))) Gorzej z czytaniem niestety.
UsuńNo radości wiele, uszczerbek na koncie niewielki, tylko gdzie to potem układać?
UsuńOtóż to. Upychamy już nawet pod łóżkiem.;(
UsuńO, współczuję. Ja na razie robię drugi rząd na jednym regale.
UsuńNiestety wciąż nie mam takich regałów, jak widać czasem u Ciebie na zdjęciach.;(
UsuńTe już się wypełniły, teraz mam jakąś dostawkę z Ikei, dość pojemna, ale to jednek nie to samo.
UsuńCóż, najprostszym sposobem na rozwiązanie problemu jest czytanie i pozbywanie się mniej ważnych tomów.;)
UsuńPozbywać się ok, ale kiedy czytać? :(
UsuńTeż się nad tym głowię.;(
UsuńMnie sprawę załatwia Legimi (nowsze) i biblioteka pod nosem (starsze). W domu na półkach mam tylko jakąś chaotyczną kotłowaninę przedziwnych książek (Mrożek i Masterton w jednym stali dom..., rzędzie). W sam raz, żeby zapozować na oczytanego, co akurat w kraju nad Wisłą trudne nie jest :P Nawet nie muszę robić sceny z Zapisków Eco :D
UsuńBiblioteka jak najbardziej, dlatego poniekąd nie nadążam z czytaniem własnych książek.;)
UsuńCo do miszmzaszu we własnych biblioteczkach - smutne dla mnie są chyba tylko te, w których widać stare zbiory zadań z fizyki i np. pożółkłe nowele pozytywistów, czyli kupione na potrzeby szkolnej edukacji.;(
Czytnika używam rzadko, do dzisiaj nie wiem, czy kindle też się załapuje na legimi?
Ja z biblioteką mam te wygodę, że mam ją ok. 10 metrów od miejsca pracy. Zresztą ona jest poniekąd "moja", bo przez paręnaście lat praktycznie w niej mieszkałem (no dobra, nad nią). Mnie strasznie smucą księgozbiory zdolnych uczniów składające się z paru sztuk lektur otrzymanych jako nagrody za naukę :(
UsuńKindle w nowszych wersjach obsłuży część oferty Legimi, ale jest z tym trochę zachodu :)
Pamiętam, jak pisałeś o swojej bibliotece - luksus.;)
UsuńW przypadku zdolnych uczniów to rzeczywiście szczególnie smutne. I prawie niewiarygodne.
Mój czytnik nie jest najnowszy, więc nawet nie będę się wgłębiać, zresztą zapasy i tak mam na kilka lat.;)
Mało wiem o historii Argentyny. Czuję, że ta powieść trochę by mi rozjaśniła. Sam terror widziany oczami dziecka, to też ciekawa, ale niewątpliwie trudne do przedstawienia zagadnienie. Ciekawa jestem jak to wyszło.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wyszło b. dobrze.;) O historii Argentyny dowiemy się niezbyt dużo, ale warto dowiedzieć się czegoś o dyktaturze. Zachęcam, bo warto.
UsuńCiekawa okładka. Aż dziw, że wcześniej ta książka nie rzuciła mi się w oczy, tym bardziej, że po literaturę argentyńską staram się sięgać w miarę regularnie. Dlatego po raz kolejny chylę czoła przed Twoją zdolnością do wyszukiwania i odkurzania literackich perełek. Będę mieć ten tytuł na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńSama też się dziwię, że wcześniej na nią nie wpadłam. Znalezisko przypadkowe, więc moja zasługa znikoma.;) I dziwię się, że książka nie była promowana, z pewnością bym ją zauważyła.
UsuńAle przypadkowi też trzeba pomóc. Kto nie szuka, ten nie znajduje :)
UsuńTo prawda.;)
UsuńNigdy nie skojarzyłabym Kamczatki z Argentyną, a wydaje mi się, że ta książka mignęła mi kiedyś w Dedalusie. W każdym razie - zachęcona bardzo - kupiłam ja na allegro za parę złotych. Bo za chwilę okazałoby się, że czytelnicy Twojego bloga wykupiliby wszystko :-)
OdpowiedzUsuńW mojej bibliotece domowej (która ma filie w: sypialni, "gabinecie", w dużym pokoju, w przedpokoju A i B - nie ma na razie filii w kuchni i łazience) jest książkowych zapasów na kilka lat...rozumiem więc problem "kiedy to czytać".
Ech, żałuję w takim razie, że ją przeoczyłam w Dedalusie, warto ją mieć na własność. Ale bloga nie przeceniałabym, influencerka ze mnie żadna.;)
UsuńWidzę, że mamy podobne "filie".;) Zaczęłam się właśnie zastanawiać, czy nie zagospodarować pawlacza w kuchni - sporo dałoby się w nim upchać. Ale przecież najpierw wypadałoby zacząć czytać.;)
Ciekawa fabuła. Będzie okazja, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńFabuła jest ciekawa i narracja też niczego sobie.;) Zachęcam gorąco.
Usuń