Josip Gubernik przybył do Sarajewa z Wiednia w czerwcu 1914 roku, żeby zbadać zasięg występowania rzadkiej odmiany klonu. Nie miał żadnych ambicji literackich, jednak już w pociągu zaczął zapisywać wrażenia z podróży. Opublikowane po latach jako Dzienniki sarajewskich nocy doczekały się dwóch wydań, za każdym razem w burzliwych czasach. Dzieło legendarne, sam autor uchodzi za jednego z najznakomitszych pamiętnikarzy w historii literatury jugosłowiańskiej. Szkopuł w tym, że Gubernik nie istniał.
Miljenko Jergović dokonał rzeczy kapitalnej: jego Bębny nocy z powodzeniem udają monografię, którą czyta się jak profesjonalną pracę naukową. Co chwila chce się sprawdzać, czy na pewno nie było kogoś takiego jak Gubernik, bo przecież wszystko wskazuje na to, że wraz z Gawrilo Principem współorganizował zamach na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Na każdej stronie fakty idealnie przeplatają się ze zmyśleniem, ale odróżnianie prawdy od fałszu jest właściwie bez znaczenia. Liczy się efekt końcowy czyli opowieść o człowieku i mieście w punkcie zwrotnym historii – opowieść mozaikowa, a przez to fascynująca, jak fascynujące musiało być niegdyś wielokulturowe Sarajewo. Już przypadkowe portrety z notesu Gubernika wiele mówią o mieście: rozplotkowany żydowski golibroda, albański sklepikarz ze Słodkiego Kącika, serbski piekarz od bieda-chlebków i czyścibut spod cerkwi katedralnej to nie tylko interesujące typy ludzkie, ale i reprezentanci odmiennych grup etnicznych i światopoglądów, ścierających się na Bałkanach od lat. Mieszanka nadzwyczaj efektowna, szczególnie w ujęciu Jergovicia.
I choć Bębny nocy są przede wszystkim książką o emocjonalnych burzach wiedeńskiego inteligenta, którego wojna zastała na granicy światów [s. 141], równie istotna wydaje się miłość autora do rodzinnego miasta dyskretnie przebijająca spomiędzy wierszy. Miłość pozbawiona sentymentów, za to podbudowana solidną wiedzą, co znakomicie wpłynęło na wiarygodność powieści. Po trzykrotnej lekturze mogę stwierdzić bez wahania: majstersztyk.
_____________________________________________________________________
Miljenko Jergović, Bębny nocy. Studium, przeł. Magdalena Petryńska
Książkowe Klimaty, Wrocław 2019
Bardzo zachęcająca recenzja. Jergović urodził się w Sarajewie, mieszka w Zagrzebiu, zalicza się więc do pisarzy bośniackich czy chorwackich? :)
OdpowiedzUsuńDo bałkańskich :)
UsuńDobre pytanie.;) Jutro sprawdzę, jaką etykietę naklejono na egz. bibliotecznym, obstawiam chorwacką.
UsuńZgadza się, lit. chorwacka.
UsuńDzięki za rozwiązanie tej zagadki. :)
UsuńNie ma za co.:)
UsuńTrzykrotna lektura? No no, co za rekomendacja :)
OdpowiedzUsuńOwszem, ale w ciągu kilkunastu miesięcy, nie z rzędu.;)
UsuńTak mi się ten klimat bałkański w wykonaniu Jergovicia podobał, że nie mogłam sobie odmówić. Na szczęście książka ma ok. 150 stron.
UsuńNo mimo wszystko, wiem, jak cenny jest czas na czytanie :)
UsuńZwłaszcza że tyle innych arcydzieł do przeczytania.;)
UsuńAle coraz mniej takich, do których chce się wracać :) A propos, widziałaś listę książek roku "Książek"?
UsuńDo niedawna nie lubiłam wracać do książek, teraz mi się odmieniło.;) Listy nie widziałam, już się boję.;) W najnowszym numerze jest, jak się domyślam?
UsuńW najnowszym, a jakże. Powiem, że różnych rzeczy się spodziewałem, ale mnie zaskoczyli.
UsuńObadam na pewno.;)
UsuńHa, uwielbiam takie przeplatanie ze sobą fikcji i rzeczywistości. Tutaj mamy jeszcze przyprawę w postaci Wielkiej Historii, więc wielką stratą byłoby nie skosztować tak smakowitego dania.
OdpowiedzUsuńBardzo smakowitego. Nie wiem, co bardziej podziwiam: konstrukcję czy styl. Dla mnie to po prostu piękna książka.
UsuńNie wiem dlaczego "Bębny nocy" stoją tyle czasu na mojej półce... Każda książka Jergovicia (moim zdaniem) jest świetna; nikt tak nie potrafi pisać o zawiłościach historii tej części świata. Bardzo żałuję, że swego czasu nie dotarłam na spotkanie autorskie z pisarzem. A moje Moja ukochane powieści M.J. (jakby ktoś chciał wiedzieć) to: Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki oraz Ruta Tannenbaum.
OdpowiedzUsuńAkurat te wymienione przez Ciebie powieści wciąż przede mną i tak zawsze mi się wydawało, że to rzeczy świetne.;) Tak, pisze znakomicie o zawiłościach historii na Bałkanach i mimo zapasów liczę na dalsze przekłady na polski.;) Może w sieci są nagrania ze spotkań z MJ? Tyle innych umieszczono, choć jedno musi się trafić.
UsuńChętnie przespaceruję się w te regiony literatury, które do dziś są mi zupełnie obce, bo podobnie, jak Piotr jestem pod wrażeniem trzykrotnej lektury i to w przeciągu kilkunastu miesięcy. Wracam do książek, ale z reguły mija kilka lat między tymi powrotami.
OdpowiedzUsuńOstatni powrót był pod kątem pisania notki, bo zapiski nie wystarczyły. To jest dość gęsta proza, za każdym razem uderza w niej coś innego np. któraś z postaci. Tak więc gorąco zachęcam do lektury.;) A rejony ciekawe, do Sarajewa bardzo chciałabym kiedyś pojechać.
UsuńA tak - jeśli o pisanie notki idzie to doskonale rozumiem, sama ostatnio wracałam do Czarnego anioła Watariego, aby napisać notkę i zanim ją napisze kto wie, czy nie pójdę twoim śladem, mam ostatnią szansę w tym tygodniu, bo w pamięci zaciera się coraz bardziej lektura, ale na szczęście zaczęłam pisać notkę. A co do odwiedzin, to teraz ciekawe wydaje mi się każde miejsce do którego nie mogę się wybrać, łącznie w odległymi dzielnicami mojego miasta. A tak na poważnie to Bałkany są dla mnie terra incognita.
OdpowiedzUsuńTo prawda, pamięć płata figle, tymczasem w niektórych książkach jest sporo smaczków, że ponowna lektura jest konieczna. Niestety coraz częściej tak mi się wydaje.;(
UsuńBałkany to w dużej mierze piękna przyroda i fascynująca kultura. Zabytki też się znajdą.;) Mam duży sentyment do Zagrzebia, bo zachował austrowęgierski charakter, przynajmniej w centrum.