czwartek, 26 listopada 2020

Bębny nocy

Josip Gubernik przybył do Sarajewa z Wiednia w czerwcu 1914 roku, żeby zbadać zasięg występowania rzadkiej odmiany klonu. Nie miał żadnych ambicji literackich, jednak już w pociągu zaczął zapisywać wrażenia z podróży. Opublikowane po latach jako Dzienniki sarajewskich nocy doczekały się dwóch wydań, za każdym razem w burzliwych czasach. Dzieło legendarne, sam autor uchodzi za jednego z najznakomitszych pamiętnikarzy w historii literatury jugosłowiańskiej. Szkopuł w tym, że Gubernik nie istniał.

Miljenko Jergović dokonał rzeczy kapitalnej: jego Bębny nocy z powodzeniem udają monografię, którą czyta się jak profesjonalną pracę naukową. Co chwila chce się sprawdzać, czy na pewno nie było kogoś takiego jak Gubernik, bo przecież wszystko wskazuje na to, że wraz z Gawrilo Principem współorganizował zamach na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Na każdej stronie fakty idealnie przeplatają się ze zmyśleniem, ale odróżnianie prawdy od fałszu jest właściwie bez znaczenia. Liczy się efekt końcowy czyli opowieść o człowieku i mieście w punkcie zwrotnym historii – opowieść mozaikowa, a przez to fascynująca, jak fascynujące musiało być niegdyś wielokulturowe Sarajewo. Już przypadkowe portrety z notesu Gubernika wiele mówią o mieście: rozplotkowany żydowski golibroda, albański sklepikarz ze Słodkiego Kącika, serbski piekarz od bieda-chlebków i czyścibut spod cerkwi katedralnej to nie tylko interesujące typy ludzkie, ale i reprezentanci odmiennych grup etnicznych i światopoglądów, ścierających się na Bałkanach od lat. Mieszanka nadzwyczaj efektowna, szczególnie w ujęciu Jergovicia. 

I choć Bębny nocy są przede wszystkim książką o emocjonalnych burzach wiedeńskiego inteligenta, którego wojna zastała na granicy światów [s. 141], równie istotna wydaje się miłość autora do rodzinnego miasta dyskretnie przebijająca spomiędzy wierszy. Miłość pozbawiona sentymentów, za to podbudowana solidną wiedzą, co znakomicie wpłynęło na wiarygodność powieści. Po trzykrotnej lekturze mogę stwierdzić bez wahania: majstersztyk. 

_____________________________________________________________________ 

Miljenko Jergović, Bębny nocy. Studium, przeł. Magdalena Petryńska

Książkowe Klimaty, Wrocław 2019 

 

23 komentarze:

  1. Bardzo zachęcająca recenzja. Jergović urodził się w Sarajewie, mieszka w Zagrzebiu, zalicza się więc do pisarzy bośniackich czy chorwackich? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzykrotna lektura? No no, co za rekomendacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ale w ciągu kilkunastu miesięcy, nie z rzędu.;)

      Usuń
    2. Tak mi się ten klimat bałkański w wykonaniu Jergovicia podobał, że nie mogłam sobie odmówić. Na szczęście książka ma ok. 150 stron.

      Usuń
    3. No mimo wszystko, wiem, jak cenny jest czas na czytanie :)

      Usuń
    4. Zwłaszcza że tyle innych arcydzieł do przeczytania.;)

      Usuń
    5. Ale coraz mniej takich, do których chce się wracać :) A propos, widziałaś listę książek roku "Książek"?

      Usuń
    6. Do niedawna nie lubiłam wracać do książek, teraz mi się odmieniło.;) Listy nie widziałam, już się boję.;) W najnowszym numerze jest, jak się domyślam?

      Usuń
    7. W najnowszym, a jakże. Powiem, że różnych rzeczy się spodziewałem, ale mnie zaskoczyli.

      Usuń
  3. Ha, uwielbiam takie przeplatanie ze sobą fikcji i rzeczywistości. Tutaj mamy jeszcze przyprawę w postaci Wielkiej Historii, więc wielką stratą byłoby nie skosztować tak smakowitego dania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo smakowitego. Nie wiem, co bardziej podziwiam: konstrukcję czy styl. Dla mnie to po prostu piękna książka.

      Usuń
  4. Nie wiem dlaczego "Bębny nocy" stoją tyle czasu na mojej półce... Każda książka Jergovicia (moim zdaniem) jest świetna; nikt tak nie potrafi pisać o zawiłościach historii tej części świata. Bardzo żałuję, że swego czasu nie dotarłam na spotkanie autorskie z pisarzem. A moje Moja ukochane powieści M.J. (jakby ktoś chciał wiedzieć) to: Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki oraz Ruta Tannenbaum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat te wymienione przez Ciebie powieści wciąż przede mną i tak zawsze mi się wydawało, że to rzeczy świetne.;) Tak, pisze znakomicie o zawiłościach historii na Bałkanach i mimo zapasów liczę na dalsze przekłady na polski.;) Może w sieci są nagrania ze spotkań z MJ? Tyle innych umieszczono, choć jedno musi się trafić.

      Usuń
  5. Chętnie przespaceruję się w te regiony literatury, które do dziś są mi zupełnie obce, bo podobnie, jak Piotr jestem pod wrażeniem trzykrotnej lektury i to w przeciągu kilkunastu miesięcy. Wracam do książek, ale z reguły mija kilka lat między tymi powrotami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatni powrót był pod kątem pisania notki, bo zapiski nie wystarczyły. To jest dość gęsta proza, za każdym razem uderza w niej coś innego np. któraś z postaci. Tak więc gorąco zachęcam do lektury.;) A rejony ciekawe, do Sarajewa bardzo chciałabym kiedyś pojechać.

      Usuń
  6. A tak - jeśli o pisanie notki idzie to doskonale rozumiem, sama ostatnio wracałam do Czarnego anioła Watariego, aby napisać notkę i zanim ją napisze kto wie, czy nie pójdę twoim śladem, mam ostatnią szansę w tym tygodniu, bo w pamięci zaciera się coraz bardziej lektura, ale na szczęście zaczęłam pisać notkę. A co do odwiedzin, to teraz ciekawe wydaje mi się każde miejsce do którego nie mogę się wybrać, łącznie w odległymi dzielnicami mojego miasta. A tak na poważnie to Bałkany są dla mnie terra incognita.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, pamięć płata figle, tymczasem w niektórych książkach jest sporo smaczków, że ponowna lektura jest konieczna. Niestety coraz częściej tak mi się wydaje.;(
      Bałkany to w dużej mierze piękna przyroda i fascynująca kultura. Zabytki też się znajdą.;) Mam duży sentyment do Zagrzebia, bo zachował austrowęgierski charakter, przynajmniej w centrum.

      Usuń