niedziela, 2 maja 2021

Majówka

Nadeszły hordy wycieczkowiczów, którzy, niczym oddziały szturmowe, rzucili się na krzewy bzu i w mgnieniu oka wszystkie je ogołocili. Dzieci wspinały się na drzewa, by ściągać gniazda. Krzaki przemawiały ludzkim językiem, drzewa myślały za pomocą ludzkich zwojów mózgowych i nawet w kamieniach biło ludzkie serce. Wszędzie pulsowało życie istot ludzkich, które do świata natury przyniosły własne pragnienia. Las huczał. Wszystko mu ludzie wyjedli, pokradli, ze wszystkiego ograbili. Deptali jego kwiaty, kłócąc się jedni z drugimi, odłamywali zwilżone rosą gałęzie, wdychali jego aromaty. Staruszki wciągały woń hiacyntów tak, jakby miały od tego natychmiast wyładnieć. Tymczasem na zaspanym jeszcze niebie słońce całkiem się rozbudziło. Skąpało okolicę triumfalnym potokiem ciepła, przeniknęło poprzez korony drzew ukośnie padającymi promieniami, kipiało światłem w żółtych kałużach, podgrzewało krew, łaskotało w płucach, rozkosznie swędziało w gardle, do granic napinało radość życia, w której były przekora, wyzwanie, pragnienie zarówno istnienia, jak i śmierci. I w to wszystko wtargnęła ze swoją muzyką orkiestra strażacka — jej członkowie podnieśli wprost ku wiośnie trąbki, a te lśniły igrały wraz z feerią światła. 

Dezső Kosztolányi, Złoty latawiec, przeł. Irena Makarewicz, Officyna, 2020. s. 15

 

22 komentarze:

  1. Jakbym widział moją puszczańską okolicę w dowolny weekend :( Tłumy i psy, psy i tłumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś raczej masz spokój?;)
      Niestety tłumy w lesie nie są fajne. Przed pandemią też tak było?

      Usuń
    2. No dziś leje, więc cisza. Ale popełniliśmy ostatnio kilka razy podstawowy błąd i wybraliśmy się na wycieczki w weekend albo w święta, nogi nie było gdzie postawić. I chyba z powodu pandemii ten szał na przyrodę się nasilił, wcześniej to się jakoś rozkładało i w czasie, i w przestrzeni. Teraz ludzie pewnie wolą do puszczy niż do parku, w złudnej nadziei, że będzie luźniej.

      Usuń
    3. Podobną sytuację obserwuję na ścieżkach rowerowych, kiedyś tyłu rodzin nie było. Pandemia i propagowanie ruchu na pewno zrobiły swoje. Na szczęście mam jeszcze fajne puste miejsca w dalszej okolicy.;)

      Usuń
    4. U nas ostatnio nawet wbicie się na bagna niewiele dało :)

      Usuń
    5. To rzeczywiście tłok. Szkoda.

      Usuń
    6. Nauczyliśmy się już wycieczkować w tygodniu, póki praca zdalna.

      Usuń
    7. Jest to jakieś wyjście.;) Zazdroszczę bliskości lasu.

      Usuń
    8. W "moim" lesie to jest tak. Na szlakach wzmożony ruch turystyczno biegowy. Jak zaczynałem, to spotkanie kogoś to było wydarzenie i powód do pogaduch. Teraz pewnie zamiast biegać musiałbym gadać :) Całe szczęście poza oznakowaniami jest luz, choć i tu zdarza mi się spotkać spacerowiczów czy ultrasów :D

      Usuń
    9. Oświeć mnie proszę: kto to są ultrasi w lesie?:)

      Usuń
    10. A przepraszam, skrzywienie hobbystyczne. Ultrasi, to biegacze biegający długie dystanse w terenie :)

      Usuń
    11. Teraz rozumie, dzięki.;)

      Usuń
  2. Szkoda, że w maju 2021, w naszym pięknym kraju słońce nie całkiem się rozbudziło, 1 i 2 maja nie jest widoczne chyba nigdzie. A może się mylę? A tak chętnie poczułabym ten majówkowy klimat, nawet w ograniczonym stopniu.
    "Złoty latawiec" przyjdzie do mnie w tym tygodniu w paczce z "taniej książki". Świetny cytat wybrałaś - tym bardziej jestem zachęcona do szybkiego sięgnięcia po prozę węgierskiego pisarza; piękny język.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie siąpi od wczoraj, szkoda. Za lasem też tęsknię. I w ogóle za słoneczną wiosną.
      Latawiec wart uwagi, zdecydowanie - i język, fabuła wysokich lotów.

      Usuń
    2. U mnie pierwszego pogoda była jako taka. Rano trochę pokropiło, ale nie na tyle, by zniechęcić do wycieczki po okolicznych bezdrożach :)

      Usuń
    3. Mnie udało się zaliczyć spacer, ale przejażdżki rowerowej już nie ryzykowałam.;(

      Usuń
  3. Właśnie wspominam sobie majówkę pod koniec maja pięć lat temu do Kazimierza Dolnego, pogoda nie dopisała, ale turystów jak na lekarstwo. To był dobry wybór terminu. Od paru lat staram się wybierać na wyjazd, czy choćby spacer dzień poza świąteczny, poza weekendowy, godziny poranne. Spacer w tłumie, tłoku, hałasie to nic przyjemnego. A widok zdewastowanej natury jeszcze bardziej przykry niż zdewastowanej budowli. U nas wczoraj dość słonecznie udało się odbyć krótki spacer osiedlowymi uliczkami i napawać oczy roślinnością. Dziś można by zaśpiewać ciągle pada...Ciągle pada!
    Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby,
    Mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
    Żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. Ty, że ja nie chodzę na przekór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Kazimierzu nie dopisali turyści? To chyba niemożliwe.;)
      Zieleń pięknie się rozwija, ptaki swiergoczą. Liczę na ocieplenie, ale jutro nawet w deszcz wyjdę.
      I zgadzam się, że widok zdewastowanej przyrody boli bardziej niż zrujnowany budynek.

      Usuń
  4. Czy ta powieść jest lepsza od „Ptaszyny”? A może nieco gorsza? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem na porównywalnym poziomie, ale wolę "Ptaszynę" - za skupienie na jednym temacie, za oryginalną fabułę i bohaterów. Natomiast "Latwaiec" zaskoczył mnie aktualnością niektórych tematów.

      Usuń
  5. Górniczo-hutnicza orkiestra dęta robi nam...

    OdpowiedzUsuń