Film Szklany zamek w reżyserii Destina Crettona okazał się na tyle frapujący, że przeczytałam pierwowzór literacki czyli wspomnienia Jeannette Walls. Dobrze się stało, ponieważ książka obszerniej pokazuje osobliwy styl życia Wallsów. A więc nie tylko liczne przeprowadzki, niekonwencjonalne metody wychowawcze, mrzonki ojca i dziwaczne poglądy matki, ale też momentami skrajne ubóstwo. Ubóstwo, należy podkreślić, spowodowane „nonszalancją” rodziców i tym bardziej dotkliwe, że szło w parze z głodem, brudem i ogólnym zaniedbaniem.
Z jednej strony mamy totalny brak odpowiedzialności, z drugiej niekończącą się przygodę i ogromną miłość do dzieci. Przy wszystkich swoich wadach Rex i Rose Mary bardzo się starali, by wychować potomstwo na osoby mądre, wolne i niepospolite. Według relacji autorki cel został osiągnięty. Czwórka małych Wallsów odebrała wyjątkowo twardą lekcję życia, ale w dorosłość wchodziła zahartowana. Oprócz najmłodszej Maureen trójka rodzeństwa postawiła na wykształcenie, zdobycie wymarzonego zawodu oraz stabilny dom, którego tak bardzo brakowało im w dzieciństwie.
Fascynuje w tym wszystkim przywiązanie do rodziców, którzy przecież swoje pociechy wielokrotnie zawodzili, a nawet narażali na poważne niebezpieczeństwo. Owszem, dość często pojawiało się rozczarowanie i wstyd, niemniej młodsze pokolenie Wallsów nie zerwało kontaktu z rodzicami w dorosłym życiu. A powody były, bo ci do końca z podziwu godną konsekwencją pielęgnowali swoje przyzwyczajenia. Po stokroć warto sprawdzić, na czym one polegały.;)
_____________________________________________________________________
Jeannette Walls, Szklany zamek, przeł. Ana Zielińska, Świat Książki, Warszawa 2006
Nie oglądałam filmu, więc jestem ciekawa, na czym polegały te dziwaczne przyzwyczajenia. :) Bieda, niedożywienie, brud, brak opieki lekarskiej i złe warunki mieszkaniowe często przyczyniają się do tego, że dzieci tracą zdrowie. Czy potomstwo Rexa i Rose wyrosło na silnych, zdrowych ludzi?
OdpowiedzUsuńDziwaczne przyzwyczajenia to m.in. życie w pustostanach.;(
UsuńDzieci jako takie były zdrowe, choć autorka np. jako dziecko trafiła do szpitala z poparzeniami, bo wylała na siebie wrzątek. Jej starsza siostra miała dużą wadę wzroku, ale matka była cyt. "przeciwko noszeniu okularów." No i byli niedożywieni.
Zachęcam do lektury, bo to interesująca historia, nawet jeśli miejscami ubarwiona.
Ja też nie oglądałem filmu, dlatego czuję się mocno zaintrygowany i zachęcony, by poznać tę historię.
UsuńA co do wychowania dzieci, to w pełni zgadzam się z tym, co napisałaś poniżej - im poważniej się podchodzi do tego zajęcia, tym jest ono trudniejsze :)
Już miałam brać w ciemno, a Ty piszesz, że ubarwiona jednak. Z jednej strony rozumiem, że wspomnienia zawsze będą ubarwione przez opowiadającego, ale jeśli jest to zauważalne przez czytelnika, to mnie chyba jednak zniechęca. Czepliwa jestem, wiem.
UsuńPowiem tak: złapałam na tym autorkę w jednym miejsce, ale to jakoś dało mi do myślenia. Otóż jako 12-latka głośno tłumaczyła reakcję ojca, które dla dzieci było w pewnej konkretnej sytuacji nie do przyjęcia. W moim odczuciu była zbyt młoda, żeby dojść do wniosków, do jakich doszła, ale oczywiście mogę się mylić. Co ciekawe, w filmie reakcja ojca była nieco inna, bardziej po myśli dzieci.;) Nie zdradzę, o co chodzi, bo to dość ważny incydent był.
UsuńPoza tą jedną sytuacją nie miałam wrażenia, że Walls koloryzuje.
Gorąco zachęcam do lektury, serio.;)
@ Ambrose
UsuńCiebie również zachęcam do czytania i oglądania. Myślę, że to dobra książka dla klubów dyskusyjnych, bo jest to rozważać. Co człowiek, to inne postrzeganie rodzicielstwa.;)
Teraz przypomniało mi się, co kiedyś ponoć młody Beksiński do ojca powiedział z wyrzutem: bo ty mi nie stawiałeś żadnych granic! Co akurat zgadza się z tym, co pisała Guciamal. I choćby ta kwestia jest już dużą trudnością: za dużo wolności - niedobrze, za dużo granic- też źle.;)
Okazuje się, że w Polsce ta książka miała kilka wydań: w roku 2006, 2013 i 2017. Wiesz może, po które wydanie najlepiej sięgnąć? Czy one czymś się różnią?
UsuńTo jest ten sam przekład, sprawdzałam. Natomiast jeśli nie chcesz ranić sobie oczu dzieleniem wyrazu wg wzoru We-lch, to odradzam wydanie Remi.;(
UsuńZainteresowałaś mnie co też robili takiego dziwnego rodzice. Odnoszę takie wrażenie, że dzieci trzymane w dzieciństwie krótko szukają w dorosłym życiu swobody, a te wychowywane niekonwencjonalnie pozostawione samopas często dążą do stabilności. Trudno jest być rodzicem, choć niektórzy twierdzą, że nie ma nic prostszego.
OdpowiedzUsuńRodzice byli nie z tej ziemi.;) Matka upierała się m.in., że była przez kilkanaście miesięcy w jednej ciąży, ojciec wmawiał wszystkim, że uciekają przed FBI i mafią. Było naprawdę ciekawie.;)
UsuńTak, dzieci często żyją zupełnie inaczej niż ich rodzice, widać to czasem w kwestiach wyznania, stosunku do pieniędzy czy wykształcenia. Wydaje mi się, że rodzicem być to zadanie wyjątkowo trudne, o ile podchodzi się doń odpowiedzialnie.
W ogóle nie słyszałam o tej historii. Po Twojej notce mam ochotę sięgnąć przynajmniej po film.
OdpowiedzUsuńNie zawadzi przeczytać albo obejrzeć, zwłaszcza jeśli się lubi W. Harrelsona - rola ojca w filmie b. mu się udała.;)
UsuńSzukałem czegoś do DKK :) A i Woodiego lubię :)
UsuńW takim razie masz dwa grzybki w barszczu.;)
UsuńTo późniejsze przywiązanie do rodziców to nie coś pokroju syndromu sztokholmskiego? ;)
OdpowiedzUsuńraczej nie, dzieci naprawdę kochały rodziców, bo ci poświęcali im dużo uwagi. Ojciec np. miał dużą wiedzę z różnych dziedzin i chętnie dzielił się nią z potomstwem. Miał też dar opowiadania, dzieci lubiły jego ubarwione historie.
Usuń