Na każdej gładkiej powierzchni — blacie, pólkach, stole, na lodówce, a nawet na krześle i taborecie, który starannie przykryła tkaniną w kwiaty, Sharon postawiła miseczkę, talerzyk lub miniaturowy garnuszek zawierający niezwykle wykwintne danie.
Nigdy wcześniej Sharon, która zawsze robiła wyśmienite kolacje, nie gotowała dla mecenas Susane w sposób tak wyrafinowany.
Każde naczynie zawierało tylko jedną porcję, każde danie było inne od sąsiedniego, co oznaczało, że Sharon gotowała je oddzielnie w niewielkich ilościach, kilkanaście miniaturowych uczt.
[…]
Mecenas Susane unosiła więc delikatnie kolejne pokrywki, wąchała i sprawdzała, co zawiera każde z naczynek: seledynowy garnuszek — dwie królicze wątróbki z cebulą i czosnkiem posypane świeżą kolendrą, błękitny — udko kurczaka duszone w zielonym kremowym sosie (szczawiowym?), a bladożółty — risotto ze szparagami.
A oto czym Sharon kokieteryjnie napełniła miseczki: 1) sałatka z ziemniaków, rukoli i czerwonej cebuli, 2) samopsza z suszonymi pomidorami, 3) kurczak w galarecie, marchew, pory, konfitowana cytryna, 4) filet wołowy na zimno z pieprzem i grubą solą, plasterki korniszona, 5) koper po grecku, 6) grzyby po grecku — były to świeże pieczarki; mecenas Susane znała je w takiej formie tylko z puszki, bo jej rodzice kupowali w markecie tę podejrzaną zalewę zagęszczaną żelatyną, 7) różowe krewetki smażone na sucho, niemal przypalone, posypane pieprzem syczuańskim, 8) gryczane łazanki z plasterkami sera beaufort, 9) lekko podgotowany tuńczyk z prażonym sezamem.
Choć mecenas Susane wolałaby zjeść szybko, by znów pochylić się nad przypadkiem Marlyne Principaux, postawiła sobie za punkt honoru degustację dań Sharon.
Kończyła z trudem.
Marie NDiaye, Zemsta należy do mnie, przeł. Magdalena Kamińska-Maurugeon, Warszawa
2023
Z podanego jadłospisu wybrałam rzecz chyba najłatwiejszą czyli sałatkę z ziemniakami i rukolą:
Składniki:
600 g ziemniaków
2 małe cebule czerwone
8 łyżek kaparów w occie
4 garście rukoli
oliwa z oliwek
ocet jabłkowy
sól
Sposób przygotowania:
Cebulę obrać i pokroić w cienkie plasterki.
Ziemniaki przekroić na pół i ugotować.
Plasterki cebuli zanurzyć na 1 minutę we wrzącej wodzie. Po odcedzeniu przełożyć do miseczki, dodać 1 łyżkę octu jabłkowego, 4 łyżki oliwy z oliwek i wymieszać.
Ugotowane ziemniaki dodać od razu do salaterki z cebulą, odsączonymi kaparami, solą i pieprzem, następnie delikatnie mieszamy.
Podawać z posiekaną rukolą.
Jako, że ograniczam mięso (proces żmudny, ale już widoczny w jadłospisie), to moje zainteresowanie wzbudziły gryczane łazanki :)
OdpowiedzUsuńA koper po grecku nie?;)))
UsuńW mojej okolicy mawia się, że "koperek na wiaterek", więc chyba jednak nie :D
UsuńNie znałam tego powiedzenia. A sałatkę z kopru włoskiego b. lubię.;)
UsuńA moją uwagę przykuło risotto, co prawda znam jedynie z grzybami, ale nabrałam nań wielkiej ochoty. Za sałatkę podziękuję, z powodu kaparów, których nie lubię. Ale wszystko brzmi niezwykle smakowicie, a kolację zjadłam o 17 więc zaczyna mi burczeć w brzuchu
OdpowiedzUsuńKapary można zastąpić oliwkami pewnie.;) Fakt, risotto ze szparagami zastanawia, chyba wolałabym z grzybami. Kolacja o 17.00 to wyzwanie, podziwiam, bo mi brakuje wytrwałości.:(
UsuńTo może wypróbuję wersję z oliwkami. Nie jest łatwo kończyć konsumpcję o 17, ale jakoś od dwóch tygodni mi się to udaje:)
UsuńTrzymam kciuki za trwanie w reżimie.;)
UsuńMnie także zaintrygowały te łazanki gryczane. W ogóle cała kolacja jest b. ciekawa i sprawa wrażenie b. smakowitej. Niby właśnie raczę się krupnikiem, ale brzuch coś jakby zaczyna burczeć ;)
OdpowiedzUsuńKolacja w Zemście... to istna poezja. Na samo wspomnienie bazylii odpływam.;) A krupnik dobra rzecz, zwłaszcza przy takiej aurze.
Usuń