Bohaterka powieści Gábora Thurzó jest istotą nieznośną: skoncentrowana na sobie, bezustannie manipuluje ludźmi i faktami. Nieścisłości i niedomówienia zmieniają się stopniowo w kłamstwa, i tak z ojca, emerytowanego listonosza, panna Jola zrobiła już byłego oficera, a inżynier Berkovics lada moment stanie się jej mężem. Iluzje biorą górę nad prawdą, tymczasem kobieta stopniowo traci kontrolę nad tym co prawdziwe, a co urojone.
Ten proces odklejania się od rzeczywistości całkiem nieźle udał się autorowi, między innymi dzięki rwanej, nielinearnej narracji oraz fragmentom ograniczonym do dialogów. Książka w chwili węgierskiej premiery w 1968 roku mogła uchodzić za nowatorską, dzisiaj trąci nieco myszką. Jeśli czytać Pannę Jolę jako rzecz „z epoki”, atrakcyjne mogą wydać się socjalistyczne realia z komórką partyjną, brakami zaopatrzeniowymi oraz problemami mieszkaniowymi na czele.
Co mnie zastanowiło, to zawoalowane uwagi o wywózce Żydów podczas wojny oraz zajmowaniu pozostawionego mienia. Kilkakrotnie pojawiają się zapewnienia, że ktoś nie jest Żydem albo dla odmiany – antysemitą, i raczej nie bez powodu Jola słucha w pewnym momencie płyty z nagraniem pieśni Hava nagila. Ot, niuanse, jakich wiele w tej budapesztańskiej historii.
__________________________________________________________________
Heh, to manipulowanie faktami i koloryzowanie od razu przywiodło mi na myśl Hiacyntę Bucket (uparcie twierdzącą, że jej nazwisko to Bouquet, czyli "bukiet" a nie "wiadro"). U niej poziom mitotwórstwa także jest b. wysoki ;) A co do "Panny Joli" to szkoda, że książka nie przeszła próby czasu - seria KIK raczej kojarzy mi się z dziełami, które dobrze sobie z tym radzą.
OdpowiedzUsuńHiacynta była niezrównana.😄 "Panna Jola" ma niestety bardziej tragiczny niż komediowy wydźwięk.:(
UsuńGdyby nie socjalistyczna otoczka, powieść byłaby bardzo dobrym studium czegoś obłędu. Jeśli komuś nie przeszkadzają te klimaty, będzie zadowolony.;)
Ciekawe, że w wielu węgierskich powieściach los Żydów jest opisywany jakimiś półsłówkami albo omówieniami. U Szabó w Tajemnicy Abigel przed Żydami "otworzyło się piekło". U nas to wiadomo, po '68 o Żydach się nie mówiło i nie pisało, ciekawe, czy na Węgrzech to było odgórne, czy Węgrzy się wstydzili za ten kawałek swojej przeszłości.
OdpowiedzUsuńTeż mnie to intryguje. Próbowałam coś znaleźć na ten temat, ale na polskich stronach nic sensownego nie znalazłam. Danilo Kiś pisał trochę na ten temat, ale to nie Węgier.:(
UsuńKiś pisał o tym w Psalmie 44: https://czytankianki.blogspot.com/2017/04/psalm-44.html?m=1
UsuńAle Kiś, jak rozumiem, też ogródkami pisał. Wszystkie opracowania holokaustowe, które wspominają o Węgrzech, skupiają się na losie ofiar już w Auschwitz, niewiele piszą o tym, co wcześniej, a jednak temat u Węgrów istnieje, nawet w powieściach dla młodzieży. Mam "Kobietę na froncie" Polcz, ona się chyba nie bawi w półsłówka, chociaż skupia się bardziej na okresie wkroczenia Rosjan, ale może coś i o wcześniejszym okresie będzie.
UsuńKiś wspominał o Strzałokrzyżowcach, 44 w tytule jest również jasnym przekazem dla Węgrów, więc uznaję, że pisał bardziej otwarcie.
UsuńBędę drążył temat, bo mnie to gnębi od dłuższego czasu.
UsuńGdybyś na coś trafił, daj znać.
UsuńPewnie.
UsuńJuż ponad rok minął mi bez węgierskiej książki, więc może powinnam poznać pannę Jolę, choć nieco zniechęca mnie jej skłonność do manipulowania innymi i mijania się z prawdą. :) Przy okazji wspomnę, że chciałam dodać komentarz dotyczący książki Zoli na blogu Piotra, ale z niewiadomych powodów nie da się tego zrobić z mojego komputera. Szkoda...
OdpowiedzUsuńO, a czym się przejawia ta niemożność? Bo nie mam żadnych blokad ani żadnego Twojego komentarza w spamie.
Usuń@Agnieszka
UsuńWydaje mi się, że egoizm panny Joli był gorszy od jej kłamstw.:( Interesująca postać, choć oczywiście irytuje. Zachęcam do lektury, mimo wszystko.😉
Czasy, w których coraz więcej "kontaktów" międzyludzkich odbywa się w wirtualu sprzyjają mitomanii. Ciekawe jak to wyglądało w czasach analogowych. Pamiętam parę osób, które się tym parały, aczkolwiek nie na skalę pani Joli.
OdpowiedzUsuńPanna Jola najwyraźniej dążyła do lepszej egzystencji i poniekąd dlatego ubarwiała obecną. Jedno kłamstwo pociągnęło kolejne i wstyd (sic) było wszystko odszczekać.;(
UsuńDziś do ubarwiania egzystencji służą nam, czasem zupełnie nieświadomie, media społecznościowe. A co do reszty, to zwrot "lawina kłamstw" nie wziął się znikąd :P
UsuńTo wyrażenie idealnie pasuje do panny Joli.;(
Usuń