[…] W sumie więc nie było tak źle, jak wszyscy się obawiali.
Zwłaszcza że spotykali się tylko raz do roku, i to na neutralnym, nienacechowanym
religijnie, gruncie Święta Dziękczynienia, kiedy wszyscy jedzą to samo, nikt
nie podskubuje ukradkiem trefnych potraw — żadnych tam kugli, faszerowanej
ryby, gorzkich ziół, tylko jeden wielki indyk, dla wszystkich dwustu
pięćdziesięciu milionów ludzi — jeden wielki indyk, którym wszyscy się najedzą.
Obowiązuje moratorium na trefne potrawy, trefne obrzędy i specyfikę religijną,
moratorium na trzy tysiące lat żydowskiej tułaczki, moratorium na ukrzyżowanego
Chrystusa chrześcijan, dzięki czemu wszyscy ludzie, w New Jersey i wszędzie
indziej mogą zachować większą bierność w sprawach irracjonalnych niż przez
pozostałe dni roku. Moratorium na wzajemne żale i pretensje obejmuje nie tylko
Dwyerów i Levovów, ale wszystkich mieszkańców Ameryki, żywiących wobec siebie
wzajemną podejrzliwość. Ta amerykańska sielanka par excellence trwa dwadzieścia
cztery godziny.
Philip Roth, Amerykańska sielanka, przeł. Jolanta Kozak, Kraków 2017
Ostatnio pomyślałam sobie, aby zrobić u nas takie święto Dziękczynienia. W sumie mamy za co dziękować. Nawet, jeśli to memorandum obejmowałoby tylko 24 godziny.
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest za co dziękować.;) Zarówno w sensie szerszym, jak i węższym. a ponieważ słyniemy z narzekania, może byłaby to dobra okazja dla niektórych, żeby dostrzec to, co mamy cennego.
Usuń