czwartek, 27 lutego 2025

Klub snów

Jakaś nadzieja, jakaś wiara, ze może być lepiej, coś takiego. (s. 196)

Gdyby nie Geniusz z męskim narratorem, opowiadania zamieszczone w Klubie snów chętnie potraktowałabym jako epizody z życia jednej osoby. Owszem, bohaterki mają różne imiona, ich sytuacja rodzinna jest różna, jednak tak wiele je łączy, że ostatecznie Kornelcia, Żanetka, Mała, Daria i inne zlewają się w jedną postać. To nie zarzut, mnie się podobało, celowo dawkowałam sobie lekturę.


Cóż, ujęły mnie te wycofane, małomówne dziewczynki i pannice, którym w dorosłości łatwiej o porażki niż sukcesy, które najwyraźniej mają trudności z wyrażaniem emocji i w konsekwencji często tracą szanse na przeżycie czegoś pozytywnego. Nie są przegrane, jeszcze nie, choć chciałoby się, żeby wykazały więcej pewności siebie, zawalczyły o siebie, albo po prostu tupnęły nogą. Do decyzji dochodzą powoli i po cichu, nie angażując otoczenia w swoje problemy. Czy będzie to kilkuletnia Żanetka „zdradzająca” lubianą babcię, Ola pomieszkująca latem u ciotki w Londynie, czy dorosła już  Kornelia, pilnowana w dzieciństwie przez gosposię, siłę znajdą w sobie, nie w bliskich.

Podsumowując: książka Katarzyny Michalczak jak najbardziej zasługuje na uwagę. Poszczególne teksty są dobre, niektóre (m.in. Ciociu, Drugi masaż) wręcz bardzo dobre. Polecam.

____________________________________________________________

Katarzyna Michalczak, Klub snów, Wyd. Cyranka, Warszawa 2019



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz