poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Cham z kulą w głowie

Nie powiem, przez kilkadziesiąt pierwszych stron Cham z kulą w głowie bawił mnie bardzo: inteligentna zabawa historią, soczysty język i wszechobecna ironia zrobiły swoje. Wizja Polski, która mimo upływu ponad stu lat od chwili odzyskania niepodległości zmieniła się w stopniu niewielkim, prezentuje się tyleż interesująco, co pesymistycznie. W ujęciu Szczerka bowiem – mimo wygranej wojny 1939/40 roku, zdobycia kolonii i silnej pozycji w Europie – Rzeczpospolitej ponownie grozi wojna, a elity polityczne zajmują się tym co zawsze, czyli zwalczaniem siebie nawzajem. To wszystko w powieści jest efektowne, niestety szybko stało się głównie efekciarskie.

Wątek kryminalny rozwija się żmudnie i w rzeczywistości ginie pośród licznych dygresji będących okazją do wyeksponowania kreatywności autora. Owszem, zakamuflowana krytyka rzeczywistości jest celna, ale na dłuższą metę nużąca i myślę, że wiele akapitów można by bez szkody dla całości usunąć. Akcja zresztą tak zaczyna się gmatwać, że nie widomo, kto na kogo poluje: falangiści na sekciarzy, mafia żydowska na faszystów czy siły rządowe na ruch oporu. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie przestaje to mieć znaczenie i chce się po prostu skończyć lekturę. Dla mnie Cham… okazał się sporym rozczarowaniem, mruganie okiem do czytelnika („wiesz, Kary i reszta to tylko taka konwencja noir”) nie pomogło.

P.S. Nurtuje mnie, czy książka jest/była świadomym przytykiem do Morfiny Twardocha, czy to tylko moje skojarzenia. Bo inspiracja Jądrem ciemności jest nader oczywista.

________________________________________________________________
Ziemowit Szczerek, Cham z kulą w głowie, Znak Literanova, Kraków 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz