Zaczęła bez słowa kręcić się po kuchni, rzucając garnkami, pobrzękując sztućcami i trzaskając drzwiami lodówki.
– Może ci pomóc? – zaproponowałam, ale zignorowała mnie. W końcu wyjęła z piekarnika półmisek i powiedziała:
– Proszę. Przygotowałam to wcześniej. Jedz. Potem zaprowadzę cię do twojego pokoju.
To było coś niesamowitego. Głęboko w kopcu gotowanych, tłuczonych ziemniaków kryło się gniazdo czekoladek z likierem, zbitych obok siebie jak małe myszki. Dla osiągnięcia pożądanie piekącego smaku posypała całą tę górę jedzenia grubą warstwą chilli.
– Co to jest? – zapytałam tak uprzejmie, jak to tylko możliwe.
– To bomba czekoladowa z chilli, głupia ty jedna. Sama ją wymyśliłam. I mam nadzieję, że będzie ci smakowała.
Spróbowałam.
– Jest przepyszna, kochanie. Świetnie przyrządzona. Bez wątpienia był to ten rodzaj pożywienia, do którego poddani brytyjscy będą musieli się przyzwyczaić, kiedy ziemski glob opanuje jądrowe szaleństwo, zostanie wprowadzony w życie Ratunkowy Plan Żywieniowy i porozdzielają wszystkim małe plastikowe łyżeczki.
– Pyszne! Mniam mniam – zachwyciłam się ponownie. Zwróciłam uwagę na fakt, że miała raczej wstrętny zwyczaj palenia, podczas gdy jadłam. Oparła papierosa na brzeżku mojego talerza i poczekała, aż popiół spadnie do jedzenia.
– A teraz wielka wycieczka – zapowiedziała, wychodząc z kuchni. – Chodź za mną!
Helen Cross, Lato miłości, tłum. Paweł Cichawa, Sonia Draga, Katowice 2005 s. 127
Że co, proszę?? Rozumiem, angielska kuchnia, ale chyba jak na nich to przedziwne.
OdpowiedzUsuńNawet jak na nich*
UsuńDziewczyny miały zaburzenia, ohydne posiłki miały tłumić apetyt.:(
UsuńA, czyli to taka perwersja, a nie na serio. Apetyczne to nie jest, za to kaloryczne, że hoho :)
UsuńPerwersja, zdecydowanie. W ten sposób jadały tylko po kilka kęsów. Czasem były też bardziej radykalne, ale tu już odsyłam do lektury.;)
UsuńCzego to ludzie nie wymyślą, że tak sentencjonalnie stwierdzę :D
UsuńZgadza się. Ludzie potrafią czasem zatruwać się w bardzo wyrafinowany sposób.;(
UsuńPrzebolałabym te czekoladki w puree, ale popiół spadający do jedzenia to ponad moje siły...
OdpowiedzUsuńMnie również to brzydzi. Możliwe, że strzepywanie popiołu do talerza było rodzajem gry - dziewczyny rywalizowały ze sobą.
UsuńPrzed chwilą wydawało mi się, że jestem głodny, ale jednak już nie. To chyba pierwszy wpis kulinarny u Ciebie, który nie spowodował przyśpieszonej pracy ślinianek :)
OdpowiedzUsuńCzyli metoda dziewcząt na odchudzanie była skuteczna.;)
Usuń