poniedziałek, 25 października 2010

Cień pisarza - Philip Roth


"Cień pisarza" to pierwsza książka z cyklu o Nathanie Zuckermanie - w sumie jest ich dziewięć. Główny bohater jest początkującym, 23-letnim literatem, który przyjeżdża z kurtuazyjną wizytą do uznanego pisarza Lonoffa. Spotkanie trwające kilkanaście godzin stanie się okazją do rozmowy o pisaniu i literaturze, a także do podpatrzenia mistrza w prywatnym zaciszu. Nie da się ukryć, że obserwacje są niekiedy zaskakujące, a scenki domowe wprawiają gościa w zakłopotanie.


Najważniejsze w powieści wydaje się samo pisarstwo: proces tworzenia, inspiracje innymi artystami, wpływ literatury na życie czy przenikanie się fikcji z rzeczywistością. Roth na tyle zgrabnie prowadzi akcję, że w pewnym momencie trzeba się zatrzymać i zastanowić, co było wymysłem Nathana, a co prawdą. Czy poznana u Lonoffa studentka jest faktycznie Anną Frank czy tylko pisarskim zmyśleniem, czy tytułowym (w oryginale) ghost writerem jest Nathan czy może ktoś inny? Zapętlenie maksymalne, tym bardziej zachęcające do zgłębienia tematu.

Drugim ważnym wątkiem jest żydowskość. Bycie pisarzem żydowskim przysparza wiele kłopotów, jako że pobratymcy oczekują godnego (czytaj: pozytywnego) przedstawiania ich w literaturze. Odstąpienie od tej reguły grozi nawet oskarżeniem o antysemityzm (sic!). Roth w bardzo zabawny sposób przedstawił konflikt Nathana z ojcem, co stanowi pewną przeciwwagę dla wątku holokaustowego, bo taki naturalnie też występuje w powieści.

Mimo skromnej objętości (ok. 150 stron) książka porusza sporo ciekawych i ważnych kwestii wymagających dłuższego zastanowienia. Z pewnością "Cień pisarza" warto przeczytać - choćby częściowo - kilkakrotnie. Osobiście po zakończeniu lektury mam mieszane odczucia co do całości, głównie za sprawą narracji - wydała mi się chaotyczna i nieprzemyślana. Niemniej chęć odświeżenia znajomości z panem Rothem, a ściślej z panem Zuckermanem, jest dość silna, toteż pewnie za jakiś czas powrócę do tej postaci.

Philip Roth, "Cień pisarza", tłum. Jan Zieliński, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań, 2004

8 komentarzy:

  1. Znam tego autora, książkę chyba też czytałam kiedyś.
    A co ma począć pisarz, który o wszystkich, nie tylko o Żydach ma złe zdanie? No bo załóżmy, że człowiek miota się sam ze sobą, nie rozumiejąc ludzkich wad, nie pojmując skąd w rodzaju ludzkim tyle podłości, okrucieństwa, brudu i zaprzeczenia, czy w takim razie w ogóle powinien pisać, bo mógłby kogoś urazić? W tym sensie nie zgadzam się z krytyką tych pisarzy, którzy ośmielają się pisać prawdę* o pobratymcach. Zawsze znajdzie się ktoś, komu nie spodoba się nasza krytyka, ale odbierając prawo krytyki tego, co w naszym odczuciu jest złe, karygodne, niewłaściwe, niejako sznurujemy usta własnemu sumieniu.
    Samo określenie "antysemityzm" jest dla mnie zrozumiałe tylko w tym znaczeniu, że ktoś nawołuje do nienawiści rasowej, do dzielenia, czyli dla czystej - subiektywnej - nienawiści względem Żydów, natomiast sama krytyka cech charakteru nie jest niczym złym o ile ma podstawy w konkretach. Bo czy można zaprzeczyć, że czasami zdarza się tym lub tamtym postąpić źle? Jeśli tak było, jest zapisane?
    Uważam, że pisarz ma i tak - sam ze sobą - zbyt wiele problemów, aby jeszcze musieć zważać na każdego, kto inaczej postrzega rzeczywistość i swoją w nim rolę. Wszystkich się nie zadowoli. Każdy z nas jest odrębnym wszechświatem.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jakos nie moge trafic na "mojego" roth'a - co ajkiegos zaczne, to mnie denerwuje albo nudzi. tego tytulu nie znam. moze to j to?

    OdpowiedzUsuń
  3. maioofka -->

    Dzięki za miłe słowo;)

    Barbara Silver -->

    Jak najbardziej masz rację. Poza tym trzeba pamiętać o podstawowym prawie artysty czyli wolności wypowiedzi. Co więcej, twórczość niekoniecznie odzwierciedla poglądy samego artysty, nieprawdaż?
    Nathan akurat opisał swoją rodzinę prawdziwie, nie musiał koloryzować, natomiast jego ojciec uważał, że czytelnicy uznają taki obrazek za normę i tak będą postrzegać Żydów. Coś w tym jest - ludzie często przenoszą jedno doświadczenie na ogół;(

    Sygryda -->

    Mnie też zdarzyło się porzucić kilka książek Rotha, w tym "Kompleks Portnoya" - ale może to nie był dobry czas na tę lekturę?
    Polecam "Ludzką skazę" (sfilmowaną jako "Piętno" z Kidman i Hopkinsem). A widziałaś może "Elegię" z Kingsleyem i Penelopą Cruz? To nakręcono na podstawie "Konającego zwierzęcia".

    Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadza się, z tym się zawsze zgodzę. Nie ma dwóch identycznych osobowości, każdy z nas podąża inną ścieżką. To tak jakby przelewać winy Hitlera na każde nowo narodzone dziecko w Niemczech. To absurd. Myślę, że świat i ludzie jeszcze nie raz nas zaskoczą, trzeba mieć tylko nadzieję, że w pozytywny sposób. A co do wolności słowa pisarza, wydaje mi się że tyczy to też każdego z nas. No bo prowadząc bloga też narażamy się na to, że ktoś z nami się nie zgodzi. Mnie ostatnio próbowano odebrać prawo krytycznego wypowiadania się na temat pewnej chały. A wszystko przez jedną notkę, która kłóci się z moim gustem. Z tego powodu włączyłam moderowanie komentarzy. Pewnym ludziom nie da się przemówić do rozsądku, że każdy ma prawo wypowiedzieć na głos to i owo. To tak na marginesie, bo znów zacznę się powtarzać ;D

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę się przejść do firmowej księgarni "Zyska", powinni gdzieś jeszcze mieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do Pana Rotha ciagle mi nie po drodze. kiedys nawet wyciagnelam reke w jego kierunku, ale do dłuszej znajomosci nie doszło. Ksiazka ktora opisujesz moglaby byc ponowna próba zakolegowania sie - może tym razem udaną ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Barbara Silver -->

    Wiele zależy od tego, w jaki sposób wyrażamy opinie;) Czy z pozycji "alfy i omegi" (co mnie zazwyczaj zniechęca), czy też z podkreśleniem typu "moim zdaniem, w moim odczuciu itp."
    Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie uważał inaczej, to jasne. Tylko nie rozumiem, dlaczego niektórzy usiłują w takiej sytuacji mi wmówić, że po prostu nie pojęłam danego utworu;) Na szczęście to są odosobnione przypadki.

    giera -->

    Na pewno gdzieś się znajdzie, w bibliotekach jest dość łatwo dostępna;)

    peek-a-boo -->

    "Cień pisarza" jest raczej bezpiecznym wyborem, bo to właściwie minipowieść;) Dla samego wątku ojciec-syn warto dać jej szansę.

    OdpowiedzUsuń