Dzisiaj kolej na powieść Magdy Szabo z 1960 r., a więc dość wczesną w jej dorobku. "Piłat" (1963), "Staroświecka historia" (1977) i "Zamknięte drzwi" (1987 r.) miały dopiero powstać. Warto pamiętać, że Szabo zaczynała karierę literacką od poezji.
Pytania do rozważenia:
1. Jakie są Waszym zdaniem mocne i słabe strony powieści Szabo? Czy coś Was zaskoczyło?
2. Czy można uznać, że pisarka dokonała szablonowego podziału bohaterów na silne kobiety i słabych mężczyzn? Czy da się wyczuć, że niektóre postaci Szabo obdarzyła sympatią?
3. Z czego - pomijając różnice klasowe - wynika wzajemna niechęć pań Kemerych i pań Toth?
4. Jaka jest rola historii w powieści? Czy podoba Wam się sposób, w jako została w książce przedstawiona?
5. Kto według Was jest ofiarą "Świniobicia"?
6. Jeśli znacie inne powieści Szabo, to jak na ich tle wypada "Świniobicie"?
7. Wasze pytania
Zapraszam do dyskusji - każdy może wziąć udział. Przyłączyć można się w dowolnej chwili.
Okropnie trudne dziś wymyśliłaś te pytania:) Przemyślę kwestię i zamelduję się wieczorem. Ale Świniobicie jest znakomite.
OdpowiedzUsuńSerio? Pomyślałam, że nie można wciąż pytać o to, o czym jest dana powieść.;)
UsuńHehe, poza znaczeniem tytułu tak naprawdę podczas lektury żadne z Twoich pytań nawet mi przez myśl nie przeszło, stąd problem:P
UsuńMożesz przecież własne wykorzystać.;) Ciekawe, co to by było.
UsuńSpróbuję:P
UsuńJejku ale ten czas leci, z prawdziwym zdziwieniem odkryłam że nowa dyskysja zaczyna się już dziś ;-) i zgodzę się, że pytania trudne, żeby się do nich ustosunkiwać trzeba chwilę dłużej się zastanowić, piątek wieczór najfortunniejszym momentem nie jest... na tle innych kdiążek Szabo ta podobała mi się bardzo, choć tą o największej sile rażenia pozostaje Piłat
OdpowiedzUsuńHm, co za rozbieżność w ocenie pytań. Były początkowo inne, ale uznałam je za zbyt proste, na poziomie szkolnym wręcz.;) Obiecuję, że przy Chandlerze będzie inaczej.;)
Usuń"Piłata" wciąż odkładam, może niepotrzebnie. Zaintrygowałaś mnie.
Też najwyżej oceniam "Piłata":).
UsuńOK, zapamiętuję.;)
UsuńNajpiękniejsza, najbardziej przejmująca jest "Sarenka". Ludzkie namiętności, ludzkie wady, miłość a może tylko zazdrość. I ten koniec...przejmujący, zaskakujący. Książka mego życia.
UsuńChętnie bym przeczytała, książka jest niestety trudno uchwytna.;(
UsuńAd 6: Znam Abigel i Staroświecką, obie znakomite, ale w każdej było coś, co mi nie pasowało, jakaś mała dłużyzna, zgrzyt w fabule albo charakterze postaci. W Świniobiciu nic mnie nie raziło, wszystko jest zwarte i spójne, żadnych dłużyzn. Zauważyłem natomiast, że pewne wątki ze Świniobicia są rozwinięte w Staroświeckiej, np. motyw tatusia utracjusza, dokładniej jest też nakreślone życie na prowincji - w Świniobiciu realia też są, ale mniej drobiazgowo nakreślone.
OdpowiedzUsuń"Staroświecką..." zostawiam sobie na deser, uznałam ją za opus magnum autorki.;)
UsuńZgodzę się z Tobą, że "Świniobicie" jest b. spójna i zwarta, nic dodać, nic odjąć. Po "Zamkniętych drzwiach" wydawało mi się, że są rewelacyjne i żadna z krótszych powieści ich nie przebije, a jednak dało się.
Ja właśnie nie paliłem się ani do Świniobicia, ani do Piłata, bo wszyscy powtarzali, że to psychologiczne, takie głębokie, a ja bym nie poznał psychologii nawet gdybym się o nią potknął:P Na szczęście, jeśli tak mają wyglądać powieści psychologiczne, to chcę więcej:) Szabo mam jeszcze parę sztuk, to sobie uzupełnię lekturę.
UsuńJa też chcę więcej.;) Chwilowo najbardziej mnie ciągnie do "Fresku", bywają biblioteki, w których jest. Ale "Abigeil" też przeczytam, pamiętam mgliście serial (z mgłą właśnie), to była dla mnie, nastolatki(?) wtedy, mocna rzecz.
UsuńSerial jest na YouTube z angielskimi napisami, niestety dotąd chyba nie pojawiło się zakończenie. Ale nawet to, co jest, warto obejrzeć. Polska wersja była słabsza. Ja sobie właśnie słucham Abigel, nagranie Anny Nehrebeckiej.
UsuńO, to ja chyba widziałam i serial węgierski, a później wersję polską - nie przypominam sobie, żeby mnie wciągnęła.;(
UsuńDzięki za trop, obadam w wolnej chwili.
Wyobrażam sobie, że Nehrebecka "ładnie" to czyta.
Nie nazwałbym tego "ładnie", raczej tak od niechcenia, ospale - drażniło mnie to początkowo, ale ostatecznie uznałem, że to celowe, nieźle oddaje rytm prozy, a i charakter bohaterki, jej sposób rozumowania, takie oszołomienie gwałtownymi zmianami.
UsuńAha, w takim razie muszę i audiobook obadać. Życia nie starczy.;(
UsuńAudiobook sobie w tramwaju zarzucisz:)
UsuńAlbo przy sprzątaniu.:)
UsuńAd 5. Tytuł bardzo intrygujący, czekałem na to świniobicie, licząc, że wydarzy się coś wielkiego. Zawsze podczas przygotowań do takich imprez wszyscy się stresują, wybuchają, mogą sobie skoczyć do oczu i powywlekać rodzinne sekrety. I faktycznie tak było, do pewnego stopnia - w końcu Janos odkrył tajemnicę żony tylko dlatego, że kazano mu to świniobicie przygotowywać.
OdpowiedzUsuńKto był ofiarą? Moja prymitywna myśl w scenie finałowej między Janosem a Paulą - że właśnie świnia zginęła. Tak naprawdę jednak ofiarą był Janos, był ofiarą żony przez całe życie i uwolnił się od niej strasznym kosztem. On był postrzegany przez żonę i córkę jako świnia - nie umiał elegancko jeść, drażnił je brakiem manier, entuzjazmem wobec nowego reżimu.
Mnie też się wydawało, że psychodrama będzie miała miejsce podczas tytułowej imprezy.;) A tu taka niespodzianka...
UsuńDla mnie też ofiarą był Janos, właściwie "świnia" dawała mu popalić do końca, doprowadziła nawet go do popełnienia zbrodni. Tego spokojnego, dobrotliwego Janosa.
Myślę też, że pomniejszymi ofiarami są wszystkie osoby dramatu, chyba każdy z nich coś ważnego stracił, pewien etap życia dla wszystkich się zakończył.
Zgadza się, nie było wygranych. Nawet Anti, który zyskał prawdziwy dom, stracił ojca. Akurat ostatnio miałem szczęście do portretów mężów pantoflarzy - w Cudzoziemce też taki występuje. Przygnębiające.
UsuńOtóż to, Anti został w rezultacie sierotą, bo ojciec raczej zniknąłby na długie lata, o ile nie na zawsze.
UsuńMimo wszystko, może jednak w ostatecznym rozrachunku zyskał. Ojciec nie stanowiłby dobrego wzorca osobowego, a babka miała szansę coś z dzieciaka wykrzesać:P
UsuńSugerujesz, że ojciec mógłby wychować go na kolejnego pantoflarza?;)
UsuńBabka może była i oschła, ale raczej zdolna do okazania miłości. Obie ciotki pewnie też. To ważne, bo Anti był kochany chyba tylko przez ojca.
Właśnie się zastanawiam, czy pantoflarza. Bo tak właściwie w młodości Janosz wykazywał się jakimś zdecydowaniem, w końcu naukę skończył, ukochaną zdobył, z domu się wyprowadził. Wiemy, że był towarzyski, lubiany - być może te cechy odziedziczył po nim syn, tyle że u matki nie miałyby szans się rozwinąć, w końcu tłamszony był tak samo jak ojciec.
UsuńMyślisz, że koledzy w pracy go szanowali? Uczniowie - na pewno.
UsuńParadoksalnie Janosa zgubiła miłość do żony, wiele jej wybaczał, tłumaczył po swojemu. Za dobre miał serce.
W końcu koledzy przyznali mu luksusowe wczasy:) Wydaje mi się, że mogli go lubić, chociaż pewnie traktowali jako dziwaka, nie udzielał się towarzysko, pewnie nieustannie spieszył się do domu. I tak, był za dobry, miłość go zaślepiła, a Paula znakomicie to wykorzystywała. Janos mnie zaskoczył pod koniec - kiedy poszedł na strych, miałem wrażenie, że się powiesi, a tu proszę - znalazł siły, żeby podjąć próbę zerwania z dotychczasowym życiem.
UsuńA dla mnie Janos nie był ofiarą, bo żył w tym zaślepieniu swoim szczęśliwie. Oczywiscie mozna przywołać starą dyskusję, czy mozna być szczesliwym żyjąc w iluzji, ale na szczescie Szabo omija moim zdaniem ten temat. A Anti kochał bardzo ojca, więc przykro mi za niego
Usuń@ zacofany.w.lekturze
UsuńMnie się wydawało, że koledzy mogą traktować Janosa jako ciapę, mało zorientowanego w układach itp. Uczciwego, ale nieżyciowego.
O tak, ostatni akt Janosa był zaskakujący. Na samobójstwo nie liczyłam, raczej na usunięcie się ze sceny, a tu niespodzianka.
@ Bogna
UsuńHm, myślisz, że był szczęśliwy? Bał się żony, wciąż się stresował, że coś robi nie po jej myśli. Wydaje mi się, że nawet wiedział, że ona nie odwzajemnia jego uczuć. Jeśli był szczęśliwy, to w relacji z synem i uczniami.
Mnie też się wydawało, że właściwie prawie wszystkie postacie "Świniobicia" są w pewnym sensie ofiarami... Nawet Paula, chcoiaż podła, w jakiś sposób została tez w dzieciństwie skrzywiona przez jej babkę...
UsuńTak, ale gdy dorosła, nie zmieniła zachowania. Postępowanie wobec Janosa jestem w stanie zrozumieć, ale Anti to przecież dziecko.
UsuńZastanawiam się, czy gdyby Paula miała normalne dzieciństwo, kochających rodziców, babkę, która dawałaby jej dobry przykład, a nie była tak całkowicie i kompletnie straszna, to czy może jej egoizm zostałby w jakiś sposób utemperowany, czy może mogłaby się zmieni? Z druiej strony, tylu ludzi wychowuje się w strassznych warunkach, a mimo to wyrastaja na porządnych ludzi... Mnie jeszcze intryguje postać Andrei,zły wpływ jej matki jest w niej bardzo wyraźny - wydaje mi się, że tu znów zawiniło wychowanie...
UsuńO tak, Andrea to intrygująca postać. Jak siostra własnej matki. Zapatrzona w nią bezgranicznie.
UsuńJa w ogóle myślę, że ta jej fascynacja matką była nieco niezdrowa...Nieco kazirodcza, niemal. I ojcem- Gaborem też...
UsuńJa tez sie tak samo zastanawialam jak Dabarai- jaka bylaby paula gdyby nie dziwcinstwo ale odwraajac- czy mozna jej dorosle postepowanie tlumaczyc dziecinstwem i uwazam ze Szabo daje odpowiedz pokazujac zachowanie pozostalej dwojki rodzenstwa.
Usuń@czytanki.anki uwazam,ze janos sam sobie taki los wybral,stosunek pauli do niego od dziecinstwa byl taki sam-ona nim gardzila a on tego nie widzial,jasne ze sie obawial jej,ale czasem ludzie tak maj, ze sie w zwiazkach dobrowolnie podporzadkowuja. Moim zdaniem poslubienie kobiety ktora kochal bylo dla niego szczesciem ktore trwalowystaczylo chwile pomyslec logicznie zeby sie domyslic ze andrea nie jest jego,ale on przez ponad 20 lat tego nie zrobil,zeby potem w jednej chwili to pojac.
@ Dabarai
UsuńMnie też relacja Andrei z matką wydała się niezdrowa.
@ Bogna
Wybrał, a jakże. Podporządkował się Pauli bez szemrania, pewnie mu to odpowiadało. Myślę, że mógł mieć także kompleks niższości. Dopiero teraz do mnie dotarło, że Janos znosił humory żony przez ponad 25 lat.
Ad 4. Historia jako czynnik sprawczy:) W ogóle nie zwróciłem na to szczególnej uwagi, bo wiadomo, że jak czytamy o dziejach rodziny przez pół wieku, to prędzej czy później na historię się natkną - a już w wieku XX to nie tylko się natkną, ale zostaną przez nią zwalcowani. Historia zabiera im najbliższych - jedni giną, inni nie wracają do domu, historia zabiera im dotychczasowe życie - ziemianki, nawet podupadłe, tracą swą pozycję społeczną, zachowując pretensje i poczucie wyższości, rzemieślnicy tracą środki utrzymania, stają się przeżytkami.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. Mnie przyszło na myśl, że historia jest ważną bohaterką tej książki, ona b. komplikuje życie bohaterom. Chyba bardziej niż oni sami.
UsuńI cały czas mnie intryguje, czy ostateczna data ekshumacji (zawiadomienie Jolan) wyznaczona na 1 maja 1956 r. jest znacząca. Śmiem twierdzić, że tak.
Myślisz, że aż tak? Raczej sądzę, że budowa miała ruszyć w ramach czynu pierwszomajowego:)) Owszem, historia jest ważną bohaterką - ciekawie pokazaną, bo widzimy jej podmuchy miotające bohaterami, a nie ją samą, nie wydarzenia. One są wskazywane ogólnie: jakaś wojna, jakieś zmiany, jakaś nowa władza.
UsuńCzyn społeczny jak najbardziej, ale rok 1956? Szabo mogła wybrać np. 1953 albo 1959... To naturalnie moja (nad)interpretacja, ale czy powstanie 1956 też nie było dla Węgrów rodzajem świniobicia?
UsuńAbsolutnie się z Tobą zgadzam - moim zdaniem autorka pokazała historię z finezją. Rzadko padają daty, nazwy wydarzeń, ale dociekliwy czytelnik z historycznym zacięciem z pewnością mógłby przedstawić historię Węgier w pierwszej połowie XX wieku.
No ale powstanie to dopiero jesienią. Ja bym tu się żadnej magii liczb nie doszukiwał. Natomiast znakomicie jest pokazana odwilż - ta nagła zgoda na otwarcie sklepu i warsztatu. Do rozszyfrowania wydarzeń nawet nie trzeba historycznego zacięcia, same podstawowe fakty. Warto chyba zwrócić uwagę na zręczne omijanie mielizn ideologicznych - nowa władza krzywdzi bohaterów, ale nikt nie oskarża jej wprost; żadnej nachalnej reklamy przemian społecznych i gospodarczych.
UsuńO tak, odwilż jest pokazana znakomicie. Jakby mimochodem, bez aluzji, zupełnie tak, jak to ująłeś. Wg mnie cały czas historia jest tu tak pokazywana.
UsuńNa dodatek gdzieś mowa jest o kimś z rodziny Szabo.;) Autorka w wywiadzie mówiła, że to był prawdziwy klan.
W Staroświeckiej też Szabo się pojawiają:) Ciekawe, czy ta cała historyczna finezja to próba gry z cenzurą, czy po prostu w każdych warunkach koncepcja byłaby taka sama.
UsuńMnie też to nurtuje. Wybieram drugą możliwość.;)
UsuńTeż bym wolał drugą:) Aczkolwiek dyskutowany u mnie przypadek MM każe wnosić, że zdjęcie z autora ograniczeń cenzuralnych każe mu natychmiast wykrzykiwać manifesty i własne poglądy pełną piersią:))
UsuńA czy takie manifesty pojawiły się w "Staroświeckiej..."? Bo w czasie jej powstawania cenzura nie była już chyba tak dotkliwa, więc masz jakieś porównanie.;)
UsuńNie, w Staroświeckiej nijakich manifestów nie ma:) Ponieważ to jest saga rodzinna, to i szczegółów historycznych jest więcej, ale raczej ozdobnikowo potraktowanych, toczą się np. szczegółowe rozmowy o sytuacji na froncie podczas I WŚ.
UsuńA ja dziękuję za tę wzmiankę, że przyłączyć się można w każdej chwili... Aktualnie zostałam zabita przez życie (czytaj: pracę), więc Szabo ugrzęzła na mej szafce nocnej. Może to brak szacunku dla niej, ale jak mam do wyboru spać 5 godzin czy krócej (bo czytam Szabo), to wybieram na razie to pierwsze. O ile ZWL nie wyczerpie tematu :), to może przed Chandlerem (którego szczęśliwie kiedyś czytałam) zdążę? Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńmomarta
@ Momarta
UsuńMoże po prostu nie czytaj naszych komentarzy i w wolnej chwili zaserwuj własne.;)
Zapraszam w dowolnym terminie.;)
1.Zdecydowaną zaletą jest zgrabnie przeprowadzona narracja polifoniczna - pokazując czytelnikowi tę samą historię z różnych perspektyw, pozwala mu zrozumieć postępowanie bohaterów i rozwiewa początkowe proste sądy – „o jaka ona zła a on biedny”.
OdpowiedzUsuńNie mam zastrzeżeń do tej powieści, choć szczerze muszę przyznać, że co najmniej do połowy czytanie jej męczyło mnie psychicznie.
Zaskoczeniem było dla mnie zakończenie, które rzuca nowe światło na postać Janosa, o której miałam poczucie, że mam już świetnie wyrobione zdanie i wszystko już o nim wiem. To też jest duża zaleta tej książki, że główne postaci nie są czarno-białe i jednowymiarowe (wyjątkiem jest okrutna babka, której zachowania wobec wnuków a także pozostałych bliskich niczym moim zdaniem nie można usprawiedliwić) .
2. Proste podsumowanie – silne kobiety i słabi mężczyźni byłoby zbyt dużym uproszczeniem.
Rzeczywiście to kobiety mają „większą władze” we wszystkich pokazanych związkach, ale proponuje zmodyfikować tę tezę i spojrzeć na ‘Świniobicie’ jako na historię o dwóch bardzo silnych kobietach – Pauli i jej babce wokół których cała akcja się ogniskuje i działania pozostałych bohaterów są reakcją na te silne charaktery .
Janos jest łagodnym człowiekiem, niezwykle zaślepiony miłością, ale jak pisałam wyżej jego zdolność do zabicia żony bardzo mnie zaskoczyła i sprawiła, że stał się on dla mnie najbardziej zagadkową postacią. Czy jego czyn to wyraz jakiejś drzemiącej w nim siły czy też skrajnej słabości, która nie potrafi inaczej sobie poradzić z sytuacją .
Moim zdaniem sympatią obdarzony został przede wszystkim Janos i jego synek, Wiktor i Veronka.
3. Oprócz istotnych różnic społeczno-kulturowych problematyczna dla obu rodzin jest bezgraniczna miłość Janosa do Pauli. Obie rodziny odczuwają brak równowagi w tym związku – krewni Janosa cierpią widząc nieodwzajemnione oddanie Janosa przez które poświęcił swoje wiezi rodzinne zaś dla Kemerych jego uczucie jest żałosne.
4. Ciekawe, że zadałaś to pytanie, gdyż w pewnym momencie czytania zadałam sobie pytanie, w którym właściwie roku rozgrywa się przygotowanie do świniobicia. Ciekawe, że autorka wiernie oddając życie codzienne bohaterów i taką „codzienną” perspektywę na otaczającą ich rzeczywistość, wypiera z powieści tlo konkretnych wydarzeń politycznych. Mamy wspomnienie o wojnie dla akcji to po prostu wojna. Wydawałoby się, że umieszczenie akcji w tak przełomowych momentach historii Węgier mogłoby mieć większe odzwierciedlenie w tekście. Od razu chciałam dodać, że wcale nie uważam, że tak powinno być, ale niewątpliwie jest to charakterystyczne.
5. Brutalnie mówiąc "ubitą świnią" jest Paula ale nawet jeżeli możemy zrozumieć czyn Janosa to pozostaje pytanie, czy ona też nie była ofiarą trudnego dzieciństwa. Z drugiej zaś strony zachowanie jej rodzeństwa pokazuje, że w takich samych okolicznościach można inaczej się zachować. Jako świeżo upieczona mama powiem więc że zdecydowanie największymi ofiarami w tej powieści są dzieci - Wiktor, Veronka, Anti oraz Andrea (choć jakoś w stosunku do tej postaci nie mogę wykrzesać z siebie współczucia).
@Bogna
UsuńWitaj w naszym gronie.;)
1. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Polifonia i stopniowe odsłanianie faktów udały się Szabo wybornie.
Czytając teraz książkę po raz drugi dostrzegałam szczegóły (czy też raczej przesłanki), których kochający mąż mógł nie zauważyć i żyć nadal w słodkiej niewiedzy.;)
2. Można powiedzieć, że mężczyźni u Szabo są "silni inaczej".;) Brat Janosa miał odwagę "wypisać się" z rodzinnego interesu, Wiktor też poszedł własną drogą.
Mnie też się wydaje, że sympatia Szabo leży przede wszystkim po stronie Janosa. Z Antim jest trochę inaczej, bo to dziecko.
3. A ja miałam wrażenie, że kobiety tak b. się nie znoszą, bo w rzeczywistości są do siebie b. podobne.;) Pamiętliwe, oschłe, surowe, uparte.
4. Przełomem na pewno jest odwilż, o której nie mówi się wprost, ale np. poprzez powracający wątek uruchomienia zakładu mydlarskiego.
Może z perspektywy 50 lat nam się wydaje, że bez polityki ludzie nie mogli żyć i dlatego bohaterowie Szabo o niej prawie nie rozmawiają.
5. Wg mnie Paula od dziecka była osobą zatwardziałą i egoistyczną. Poruszyło mnie szczególnie wyjadanie miodu przeznaczonego dla chorej Veronki. Wydawałoby się, że wobec nieszczęścia rodzeństwo solidaryzuje się ze sobą, wspiera, a tu nic, dziewczyna-głaz. Brata nie znosiła też chyba od najmłodszych lat.
Andrea to niesamowita postać, fakt. Mogłaby być młodszą siostrą własnej matki. Zastanawia mnie, czy jej zachowanie wynikało z zauroczenia Paulą i nieuświadomionym naśladownictwem, czy po prostu była z natury hm, zła?
Ja też się bardzo cieszę, że znalazłam ten blog (natrafiłam na niego, szukając czegoś na
Usuńtemat „W sieci” Iris Murdoch i byłam zachwycona, że jeszcze ktoś oprócz mnie ją czyta;) i że
mogę wziąć udział w dyskusji nie wychodząc z domu;)
Ad. 3 gdy napisałaś, że obie kobiety są do siebie podobne, to pomyślałam, że to niewątpliwie
może pomóc zrozumieć, jak dobroduszny Janos mógł bez pamięci zakochać się w tak
odmiennie charakterologicznie kobiecie jaką była Paula.
Ad.5 „z natury zła”…oj nie lubię jakoś takiego spojrzenia, wydaje mi się, że Szabo pozwala
uniknąc takiej perspektywy. Co prawda Andrei jako postaci drugoplanowej autorka poświęca
mniej miejsca niż jej matce i to tak daje wskazówki, które pozwalają zrozumieć postępowanie
Andei. Jako nieodrodna córka swojej matki odziedziczyła jej i prababciny charakterek i
jednocześnie będąc w nią zupełnie zapatrzona (trudno się pewnie jej dziwić – silny charakter
Pauli mógł fascynować) nauczyla się od niej nieukrywanej do ojca pogardy. W swojej
postawie utwierdził ją jeszcze jej drugi idol - karierowicz Szalay (wobec którego mam jakoś
zdecydowanie najmniej zrozumienia). Zaś stosunek do brata to pochodna dwóch pierwszych
kwestii, która się nakłada na zdarzającą się często specyficzną relację starszej siostry wobec
ciapowatego albo niegrzecznego młodszego brata – choć akurat z takiego „nastolatkowego”
podejścia do rodzeństwa to Adrea powinna była już dawno wyrosnąć, ale ona ogólnie nie jest
specjalnie dojrzała.
@ Bogna
Usuń3. Wyszłam z założenia, że często nie lubimy osób, które mają takie same wady jak my i może dlatego panie z obu rodzin tak się nie lubiły.;(
Jeśli przyjąć, że wzorem/archetypem kobiety dla mężczyzny jest jego matka, to faktycznie Janos mógł zakochać się w Pauli.
5. To "zła z natury" napisałam z dużymi oporami.;) W Andrei przeszkadza mi jej ciągła złość, a przecież to osoba młoda, nie powinna mieć jeszcze powodów do bycia zgorzkniałą - życie raczej nie doświadczyło jej w przykry sposób.
Próbuję doszukać się w niej zalet i nie jest to łatwe. Czy można uznać, że była pracowita? posłuszna?
Masz rację, to wyjątkowo niedojrzała osoba, mocno indoktrynowana przez matkę.
Dobrze wiedzieć, że też podobało Ci się w "W sieci";)
Temat matriarchatu w Świniobiciu jest zarysowany, ale pełne rozwinięcie jest w Staroświeckiej - tam dokładnie jest pokazane, jak doszło do "damskich" rządów w rodzinach i jak one wyglądały.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, choć wolę równowagę w rodzinnych rządach.;)
UsuńNo, zdążyłam tym razem z lekturą! Bardzo dobra książka, chociaż początkowo nie myślałam, że mi się spodoba! Ale (nie) po kolei!
OdpowiedzUsuńAD 6. „Świniobicie” to pierwsza książka Magdy Szabo, którą czytałam. Mam w domu także jej „The Doors”, angielskie tłumaczenie „Zamkniętych drzwi”, w bibliotece w POSKu jest kilka innych książek tej autorki. Na pewno będę czytać kolejne, bo „Świniobicie” to świetny start. Poszukam „Staroświeckiej historii”, wydaje mi się, że to jest jedna z jej lepszych książek – mam rację?
Powiedziałabym, że "Świniobicie" to świetny i mocny start na początek znajomości z Szabo.
UsuńSądząc po opiniach innych "Staroświecka..." jest b. dobra. Trzeba sobie będzie wyrobić zdanie osobiście.;)
AD 1.
OdpowiedzUsuńW „Świniobiciu” zaskoczyło mnie przede wszystkim to, że książka mi się spodobała! Kiedy ją zaczynałam, wydawało mi się, że nie spodoba mi się ta poszatkowana narracja, właściwie nie wiedziałam momentami, kto mówi, i o kim, lub o czym. A jednak, pomimo tego pomieszania, wielogłosowości i braku ciągłości, „Świniobicie” wciągnęła mnie i zaintrygowała. Nie powiem jednak, że mnie specjalnie zaskoczyła – końcówka była dramatyczna, ale nie wybuchowa. Dobre zakończenie, ale nie takie, przy którym opada czytelnikowi szczęka.
Mnie jednak Janos zaskoczył. Rękoczynów po nim bym się nie spodziewała, a że finał będzie dramatyczny, dawało się wyczuć.
UsuńMnie zaskoczyła również doskonałość samej powieści - nie mam się do czego przyczepić, wszystko jest na swoim miejscu i w odpowiednich proporcjach.
AD 5
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że właściwie niemal każdy z bohaterów książki stał się w jakiejś części ofiarą. Życie ludzi potoczyłoby się inaczej gdyby nie „siła sprawcza”, którą dla mnie reprezentuje Paula. Wokół niej okręcają się wszystkie nici wiążące tę powieść, nawet jeśli ona sama też jest ofiarą dziwacznego wychowania, braku miłości i samolubstwa innych. Ale to przede wszystkim ona jest przyczyną i motorem wszystkich zdarzeń, prowadzących do dramatycznego finału.
Zgadzam się z Tobą. Faktycznie Paula jest źródłem nieszczęść dla kilku osób. Wciąż zastanawia mnie, czy rzeczywiście można to złożyć na karb dzieciństwa. Moim zdaniem, nie.
UsuńMożliwe,że masz rację, że ona od początku była zła. Ja sie nad tym zastanawiałam, w końcu wielu ludzi żyje w strasznych warunkach jako dzieci i na ludzi wychodzą... Moim zdaniem jej życie to było pasło niepowodzeń, i zaczęła się juz wceśnie za te piepowodzenia odgrywać. Na rodzeństwie, na mężu, na synu, bo jej męża przypominał.
UsuńDobrze powiedziane - odgrywać się. Chyba ta złość i żal są motorem działań Pauli.
UsuńTak,złość, że babka zmarła w nieodpowiednim momencie, że Janos to nie Gabor, że syn tak przypomina ojca... Ale mimo wszystko myślę, że gdyby Paula w dzieciństwie miała w kimś jakiś wzorzec, to może niektóre jej odruchy by się udało wykorzenić. Chociaż,z drugiej strony, to zdrada Janosa nie wiele ma wspólnego z wychowaniem...
UsuńTak, zdrada Janosa to nie był skok w bok powodowany nudą, tylko stara, niespełniona miłość do Gabora. Gaborowi była w stanie wybaczyć nawet małżeństwo.
UsuńMyślę, że gdyby to z Paulą się ożenił, trochę by ją utemperował, o ile w ogóle byłaby taka potrzeba.;)
monia-w2:
OdpowiedzUsuńWitam, przyłączyć miałam się już wczoraj, ale zabrakło mi czasu - a pytania rzeczywiście trudne - trzeba przemyśleć.
Po pierwsze jedna z najlepszych moim zdaniem lektur w klubie - zafascynowała mnie totalnie - czytałam już jakąś chwilę temu, bo musiałam oddać książkę do biblioteki, ale zaraz wyszukałam ja przez internet w antykwariacie dorzucając "Piłata" - najwyraźniej lubię "psychologiczne" powieści o czym wcześniej nie wiedziałam :> dlatego też bardzo dziękuję Aniu za podsunięcie takiej lektury.
Niestety - muszę poskarżyć się, że w bibliotekach autorka jest mało uchwytna. To co rozzłościło mnie najbardziej to fakt, że w bibliotece wojewódzkiej jednego z największych miast Polski, w którym mieszkam, "Świniobicie" znajduje się JEDYNIE w oddziale dla MŁODZIEŻY - z którego "dorosły" czytelnik może wypożyczyć książkę tylko RAZ. Sprawdziłam na datowniku wlepionym do książki - przede mną ostatni raz wypożyczono ją w 2003 roku.
Piszę to po to, że może przy okazji przeczyta to jakiś bibliotekarz :> myślę że ktoś powinien zwrócić uwagę na popularność Szabo na blogach i zastanowić się czy "Świniobicie" jest książką dla młodzieży ? tzn. nie chodzi mi o to, że nastoletni czytelnicy mają jej nie czytać, ale sama będąc nastolatką należałam po prostu do "dorosłych" bibliotek i nie było problemu
@ monia-w2
Usuń"Świniobicie" w bibliotece młodzieżowej? Może trzeba uświadomić bibliotekarzy? Choćby po to, żeby dorośli mieli do niej szerszy dostęp. Podejrzewam, że mogła tam trafić razem z "Balem maskowym" i "Abigeil".
Masz rację, Szabo jest trudno uchwytna, cieszę się, że Tobie i innym czytelnikom w ogóle udało się ją zdobyć. Zasługuje na wysiłek.;) Cieszy również to, że się podobała.
Ad 2
OdpowiedzUsuńNie sądzę, że wszystkie kobiety w tej powieści są silne, a mężczyźni słabi -chociaż silne kobiety zdecydowanie przeważają, pchają się w oczy, są na pierwszym planie. Janos zaskakuje, kiedy wreszcie udaje mu się przejrzeć na oczy, jego brat też nie jest słabą postacią, a Wiktor to człowiek skrzywdzony, ale pomimo to nie złamany ani słaby... A jeśli chodzi o postacie, które Szabo obdarzyła sympatią to należy do nich na pewno Veronka i Anti. I może także Sara...
Sara nawet nie przyszła mi na myśl. Jest taka twarda...
UsuńWiktor na pewno nie jest złamany, najwyraźniej niewiele robił sobie z antypatii siostry. Właściwie można uogólnić, że mężczyźni stoją z boku i "robią swoje".
Ja ma tylko nadzieję, że Wiktor jednak znalazł kiedyś kogoś, mam nadzieję, że życie mu się ułożyło lepiej...
UsuńJeszcze a propos Wiktora straszne na mnie wrażenie zrobiła scena z ługiem - okropne. I do tego to tłuczenie kubków.... Bardzo ciekawy gest.
Najdziwniejsze było to, że rodzina jakoś nie poczuwała się do odpowiedzialności za wypadek, tzn. chyba nikt nie miał poczucia winy. Paula miała takie podejście, jakby niepełnosprawność była jego winą.
UsuńWg mnie tłuczenie kubków dobitnie świadczy o uczuciach względem ciotki.;(
monia-w2:
OdpowiedzUsuńTeraz może cokolwiek o pytaniach:
1. książka ma dla mnie raczej same mocne strony. Najbardziej podobało mi się to, że na początku "nie wiadomo o co chodzi", nie wiemy na co zwracać uwagę, kto jest kim dla kogo, a z każdą strona książki, kawałek po kawałku, odkrywamy związki między postaciami, motywy ich postępowania, powolutku zgłębiamy ich psychikę, co więcej poznajemy sagę rodzinną na przestrzeni wielu lat - fascynujące.
Jedyną słabszą stroną może być to, że na pierwszy rzut oka autorka chyba nie przepada za kobietami - prawie każda ma jakąś skazę (te które nie mają umierają dość wcześnie)nie mówiąc już o tych, które można by określić jako "z gruntu złe". Natomiast większość mężczyzn - to postacie spokojne, opanowane, "dobre".
ad 2: pomimo powyższego - po tzw. "bliższym poznaniu" - nie określiłabym podziału postaci "szablonowym" bo też żadna z postaci "Świniobicia" nie jest szablonowa.
ad 3: Według mnie wzajemna niechęć kobiet w obu rodzinach wynika z pewnego rodzaju "walki" o słabych mężczyzn, rywalizacji o "rząd dusz", a właściwie o duszę Janosa.
ad 4: Historia jest tłem całej opowieści, ale także poszczególne wydarzenia stają się przyczynkiem działań bohaterów (np. odwilż, która spowodowała odzyskanie sklepu). Autorka bardzo zgrabnie "przemyca" wydarzenia historyczne do akcji powieści - uważny czytelnik może dowiedzieć się wiele o nastrojach na Węgrzech po wojnie i w latach 50-tych.
ad 5: Jak ktoś już chyba pisał - pierwszym skojarzeniem ze zaszlachtowaną i to w dodatku "świnią" (nie obrażając tych mądrych zwierząt) jest Paula. Ale moim zdaniem podczas tego "świniobicia" ucierpiał prawie każdy z rodziny Janosa. Ja nazwałabym "świniobiciem" fakt ujawnienia romansu - oszustwa Pauli. Można powiedzieć że "mentalnie zabity" został Janos.
ad 6: To moja pierwsza - ale na pewno nie ostatnia książka Szabo.
@ Monia-w2
Usuń1. No proszę, nawet przez sekundę nie myślałam, że autorka może nie lubić kobiet.;) Moim zdaniem matka i siostra Janosa są w porządku. Oschłe i zasadnicze, ale krzywdy nikomu nie zrobiły.
2. Tak, każda z postaci jest nieźle pomyślana i wyrazista. Mimo że panowie wydają się słabsi, to chyba tylko pozory.
3. B. ciekawa interpretacja. Myślę, że faktycznie mogło tu chodzić o "strefę wpływów." I naturalnie Janos jest/był kartą przetargową. Gdyby się nie zdecydował na małżeństwo z Paulą, kilka osób żyłoby w spokoju.
4. Właśnie - historia jest tłem w powieści, ale jakże znaczącym dla losów bohaterów. Bardzo skomplikowała im życie, niejednokrotnie zmieniała jego tory.
5. Myślę, że przy okazji świniobicia doszło do ujawnienia większej ilości faktów niż tylko romans Pauli. Np. współudział ciotki Klary. Ciekawe, czy ktoś zwrócił uwagę na słowa bratowej Janosa: Kochany, kochany... Mnie się wydaje, że odnosiły się do dawnej miłości czyli Janosa. Najwyraźniej ta miłość nie wygasła, skoro postanowiła uświadomić go o zdradzie żony.
6. Jeśli "Świniobicie" Cię zachęciło, mnie pozostaje się tylko cieszyć.;)
Ad 5 - mnie sie wydaje, że ta książka pełna jest związków nieudanych albo niespełnionych. Taka Paula jako małżonka Gabora byłaby moim zdaniem zdecydowanie inną osobą. Ibolya też była szczęśliwa. Wiktor myślał, że nie ma szansy na normalny związek. Tyle osób jest w tej książce nieszczęśliwych, niespoełnionych w jakiś sposób.
UsuńDabarai, zapewne Paula z Gaborem miej by się panoszyła:).
UsuńBTW- co z tą Ibolyą- o kim ona sobie podśpiewywała "kochany". Chyba nie o Janosu przecież.
Oczywiście, że o Janosu, ja tam zrozumiałem, że się w nim podkochiwała, a on jej nie zauważał.
UsuńJa też myślę, że o Janosu, w nim się kochała, myślała, że on się będzie oświadczać. I dlatego w końcu mu powiedziała o Pauli. Wydaje mi się, że jak on poszedł na ulicę Mydlarzy, na początku, to ona go widziała. I to o nim mówiła kochany...
Usuńteż jestem za tym, że Ibolya wciąż kochała Janosa, dlatego chyba nie była do końca szczęśliwa.;(
UsuńTak. A jak myślicie, dlaczego dopiero teraz się zdecydowałą mu powiedzieć, co wie o Pauli?
UsuńBo może dopiero się a)dowiedziała, b) zebrała dowody - była mowa, że jej koleżaneczki śledziły Paulę, jedna w pracy, druga w domu Klary.
UsuńTeż mi się wydaje, że Ibolya dopiero zebrała materiał dowodowy.;) Miała na tyle odwagi, żeby powiedzieć mu prawdę prosto w oczy, nie uciekając się np. do anonimów. No, chyba że przy okazji chciała się na nim zemścić, że z niej kiedyś zrezygnował.
UsuńO kurcze jakoś tej miłości Ibolyi nie zauważyłam, ale teraz jak piszecie to wszystko i się w całość składa:)
UsuńMoże dlatego, że oglądaliśmy ją głównie oczami męża, który też pewnych rzeczy nie dostrzegał. Bardzo podobny jest w tym do swojego brata Janosa.;(
UsuńW końcu może napiszę kilka zdań. Okazało się, że jeśli chodzi o detale pamięć mam dramatycznie słabą, a że ksiażkę czytałam ok 1,5 roku temu, więc moim odpowiedziom pewnie będzie brakowac głębi.
OdpowiedzUsuńad1. Plus , którego nikt tu nie wymienił, to to, ze książka trochę idzie w poprzek współczesnym powieściom psychologicznym. Trudne dzieciństwo nie zawsze musi łamać/wykrzywiac charakter. Tak naprawdę wszyskim bohaterom w młodości było trudno (zwłaszcza w rodzinie Kemerych), ale ostro pokręcona wyszła z niego tylko Paula (i to też niekoniecznie był wynik wychowania, jak sama gdzieś zauważyłaś).
Ps. ciekawe, że zastanawiasz się nad Andreą w tym samym kontekście, dla mnie jej postawa była efektem "starannego wychowania" przez mamusię, ale może się mylę:).
Co do Andrei nie mam pewności, to zagadkowa postać. Nurtuje mnie przede wszystkim jej przyjacielski związek z matką. Plus zapatrzenie w Gabora - czy ona się w nim podkochiwała, czy lubiła go, bo matka go lubiła?
UsuńMoim zdaniem dla Andrei Gabor reprezentował to wszystko, czym nie był Janos - przystojny, męski, bogaty, lekarz, a nie pogardzany nauczyciel z biednego domu, który nie umiał walnąć pięścią w stół.
UsuńNa pewno tak. Czyli ojcem pogardzała, bo naśladowała matkę. Na dodatek mocno zapadły jej w pamięć słowa matki o okropieństwach pożycia seksualnego z Janosem.;(
UsuńA ja się zastanawiam, czy dowiedziała się prawdy, że to nie Janos jest jej ojcem i jeśli tak, to jak zareagowała: radością, że nie jest córką mięczaka i mordercy, czy może wściekła się, że nie ma szans zostać kochanką Gabora w miejsce matki. Chociaż może mamusia zraziła ją do seksu na zawsze:P
UsuńMoim zdaniem po to właśnie feralnego dnia została wysłana wieczorem do kawiarni - Gabor tam czekał na Andreę i miał jej coś ważnego do powiedzenia. A skoro mleko się przed chwilą wylało, to...
UsuńTo ciekawe, bo ja właśnie odniosłem wrażenie, że Andrea została spławiona do kawiarni, gdzie Gabor czarowałby ją przez godzinkę, podczas gdy mamusia zatykałaby usta Janosowi, żeby utrzymać status quo, bo chyba taki miała zamiar. Nie wierzę, żeby doszło do jakichś wyznań, ewentualnie dopiero po śmierci Pauli. Tylko czy sam Gabor wiedział, że jest ojcem?
UsuńMoim zdaniem doskonale wiedział, tak sugeruje opis pierwszego spotkania z Andreą. Później sprawa łańcuszka, wybór na ojca chrzestnego. Myślę, że poniekąd dlatego trzymał się tak blisko rodziny i bywał w gościnie. Inaczej wystarczyłyby mu schadzki u ciotki Klary.;)
UsuńNo tak. Ale to nam nie zamyka sprawy Andrei. Wrednie bym chciał, żeby została jakoś ukarana, a strata nadziei na zagarnięcie Gabora dla siebie pasowałaby mi jako środek wychowawczy:)
UsuńMyślę, że karą była dla niej śmierć matki-przyjaciółki i wyeliminowanie Gabora jako potencjalnego kochanka.
UsuńTo przyjaźń była, czy raczej jakaś fascynacja i podziw?
UsuńJa tu widzę fascynację i podziw, ale niech się wypowiedzą inne kobiety.;)
UsuńJa myślę, że ona matkę bałwochwalczo wielbiła, jako wzór do naśladowania. A z drugiej strony była to jej jedyna kumpelka, przyjaciółka, powierniczka. Co do spotkania z Gaborem w kawiarni, ja też myślę, że miała ją tam tylko zatrzymać. A ja myślę, że ona się w nim troche podkochiwała, ale platonicznie.
UsuńPodkochiwała się, w końcu stroiła się specjalnie na to spotkanie w kawiarni.;)
UsuńMuszę sprawdzić stosowny fragment w domu, bo jednak myślę, że chodziło o wyjawienie prawdy. Zresztą - ona i tak wyszła na jaw.;)
Sprawdziłam - rzeczywiście Paula chciała się pozbyć córki na kilka godzin, Gabor miał Andreę zatrzymać w kawiarni na czas rozmowy Tothów.
Usuńmonia-w2:
UsuńA moim zdaniem to co Andrea czuła do Gabora to trochę fascynacja, a trochę platoniczna miłość. Może to wynikało z takiej naturalnej więzi córki z ojcem- czasem się coś o tym słyszy: że ludzie nie wiedzą że są z sobą spokrewnieni a jednak jakaś naturalna "chemia", fascynacja między nimi jest. Oczywiście nie wiem jak to wygląda z psychologicznego punktu widzenia.
Po części Gabor na pewno był dla Andrei erzacem ojca - takiego wymarzonego. A poza tym - tak jak piszesz: fascynacja i platoniczna miłość. Biedna dziewczyna.;(
UsuńAd3. poza niechęcią klasową dochodzą chyba lekkie uprzedzenia religijne, zwłaszcza, że przynajmniej Tothowie, traktują swoją dość poważnie. Do u Tothów jakoś przekłada się to przywiązanie do religii na ich zycie, ja tu wyczułam jakąs wyższość nad fasadowo religijnymi Kemerymi 9ale może źle pamiętam:)).
OdpowiedzUsuńZgadza się, różnice wyznaniowe też dawały od czasu do czasu znać. Co prawda w formie drobnych, kąśliwych uwag (czy też raczej myśli), ale jak piszesz, świadczyły o poczuciu wyższości.
UsuńAd 4
OdpowiedzUsuńZ historią u Szabo zazwyczaj mam problem. Przy większości książek żałuję, że nie byłą pisarką emigracyjną i mogła sobie pisać otwartym tekstem nie wprowadzając do tego tabuna dobrych komunistów.
Wyjątkowo zirytowało mnie np. wieszanie psów na uciekinierach politycznych z 68 w "Powiedzcie Zsofice".
W innych na szczęście da się to traktowac jako element scenerii (te wszystkie przedwojenne strajki żniwiarzy, pszczelarzy, poglądy postępow, bądź postępowo radykalne), wszechobecna walka o pokój w szkołach...
Jedynym wyjątkiem jest późniejsza "Staroświecka historia", która na szczęście kończy sie w 1917.
BTW- czy jakiś ekspert (a konkretnie ZWL), mógłby mnie oswiecić kom był tata Georginy z "Abigel" i reszta jego kolegów - miłośników pokoju?
Był jakimś bliżej niezdefiniowanym antyfaszystą, pewnie jakby pogrzebać w historii Węgier, to coś by się dopasowało. Raczej nie kryptokomunistą, bo przecież nie współpracowałby wtedy z dyrektorem Gedeonem:PP
Usuń@ Iza
UsuńMoże Szabo miała bardziej złożony stosunek do polityki? Tzn. nie oceniała sytuacji na zasadzie władza = zło, opozycja = dobro? W końcu sama miała zakaz drukowania, męża też szykanowano - tego nie zapomina się łatwo, nawet po 20 latach.
Aniu,
Usuńmam wrażenie, że Szabo swój stosuek do polityki "przyklepała" i w jakąs opozycję sie nie bawiła:).
Natomiast jeszcze raz co do tej scenerii: świetnei zagrala ona w "Sarence", gdzie bohaterka jest przodowniczką pracy socjalistycznej na odcinku artystycznym, czyli czołową węgierską aktorką:). w sumei to było odważne, żeby sportretować szujowatą komunistkę:).
ZWL- może dobrze się kamuflował:).
W gruncie rzeczy ten zabieg jest dość powszechny: to znaczy, że jest antyfaszystą, konspiratorem, działaczem podziemia bez konkretnego wskazania, do jakiej opcji politycznej należy. Każdy czytelnik mógł się domyślać tego, czego chciał, cenzor zakładał milcząco, że jak "anty" to "nasz" i wszyscy byli zadowoleni.
UsuńSzkoda, że o życiu Szabo mało wiadomo. Pewne światło na jej potyczki z władzą rzuca ten wywiad:
Usuńhttp://www.hungarianquarterly.com/no190/12.shtml
Ad 6
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o "polifoniczne powieści psychologiczne", to wyżej stawiam jednak "Piłata" (temat dziecko a starzejący się rodzice)
Reszta startuje w innej kategorii.
Staroświecka historia jest niesamowicie barwna i plastyczna, jednak mniej trzepie po głowie niż jej bardziej kameralne książki.
pytanie do ZWL: co w zasadzie nie leżało Ci w staroświeckiej?
Wszystko mi pasowało, no może pod koniec było trochę za dużo szczegółów o sytuacji na froncie, takie drobiazgi. I ciut wolno się rozkręcało. Ale faktycznie Staroświecka to bardziej saga rodzinna na szerokim tle obyczajowo-historycznym, a Świniobicie skupia się na psychologii, za to obie się idealnie uzupełniają:)
Usuń@ Iza
UsuńPrzyznam, że ta polifonia lekko zaczęła mnie niepokoić. Czy aby nie była zbyt często stosowana przez Szabo?;) W "Tylko sam siebie..." też mamy wielogłos.
Wydawało mi się, że "Fresk" też wysoko oceniałaś?
Aniu,
UsuńPolifonia to tylko taka technika, tematy za każdym razem są inne:). Chociaz tak jak sobie teraz przypominam polifoniczna nie była "Sarenka".
ZWL- te rozbudowane opisy puszty na początku i potem sytuacji frontowo-politycznej, to chyba czesc jakiejś koncepcji:).
Pewnei chciała rodzinę mocno osadzić w przestrzeni i w strumieniu wydarzeń.
A to, co mogę powiedzieć z perspektywy o "Fresku" to to, że chyba był wyjątkowo optymistyczny jak na Szabo:).
UsuńTo wiem, że chciała, zresztą doskonale jej się to udało. Ale ciut nużące to było, szczęściem nie przesadziła, jednak miała doskonałe wyczucie fabularne i nie przeginała.
Usuń@ Iza
UsuńPolifonia to niby tylko technika, ale za którymś razem u tego samego pisarza zaczyna mnie nużyć. A czy tematy takie inne? Wciąż sprawy rodzinne.;)
"Fresk" był optymistyczny - może ze względu na czas powstania, debiut prozatorski itp.?
od razu przepraszam, że nie czytam komentarzy, bo lektura Świniobicia wciąż przede mną. Czytałam wcześniej kilka pozycji Magdy Szabo i jestem nią zachwycona. Tak z perspektywy czasu stwierdzam, że chyba najbardziej bliski jest mi Piłat.
OdpowiedzUsuńSzabo ma to do siebie, że pisze językiem prostym o trudnych rzeczach, nie komplikując ich tym samym. Szkopuł tkwi w tym, ze ona te swoje koronki tka bardzo misternie delikatną włóczką. I mimo że, nie czułam się nigdy zmuszona czytać kilka razy tego samego akapitu, żeby odkryć drugie dno, ono było, pięknie wydziergane. Taka podszewka, którą można wywinąć na wierzch, żeby mieć dwa w jednym.
Za Świniobicie zabrałam się ponad dwa tygodnie temu, będąc przekonaną, że w maksymalnie 3 dni skończę i zostanie mi 10 na myślenie. No i niestety, wciąż jestem koło 90 strony ...
Myślę, że to nie jest mój czas na oglądanie skomplikowanej pajęczyny rodzinnych relacji, trudnych, zawiłych, obciążonych. Ten brak optymizmu, wzajemna niechęć do siebie, niedomówienia, milczenia, nieporozumienia, interpretacje po prostu mnie przerosły. Wolę odłożyć lekturę na później, bo wiem, że będę z niej zadowolona, niż ją teraz niemiłosiernie katować i żałować ...
powstrzymam się więc od czytania Waszych komentarzy, żeby zawczasu nie zepsuć sobie smaku
Jednak "Piłat".;)
UsuńMasz rację - prostym językiem pisze o rzeczach trudnych, na dodatek jest w tym głębia.
Tak, ponurość jest w tej historii dość dotkliwa. Dziwne, że Janos tak długo (ponad 25 lat) wytrzymał tę atmosferę. Dla mnie najbardziej uciążliwa była niechęć niektórych bohaterów. Później - pogarda.
Miłej lektury.;)
Witam, pojawiam się tutaj po raz pierwszy :-)
OdpowiedzUsuń1. Zacznę od tej słabej strony. Zagmatwany, niejasny początek. Trudno mi było zrozumieć, kto jest kim w tej powieści, połapałam się dopiero po kilkunastu kartkach. Za słabą stronę powieści uważam też... tytuł. Tytuł nie zachęcał do sięgnięcia po książkę.
Mocne strony to prawdopodobieństwo psychologiczne. Jest to książka, do której można wracać.
4. Historia to tło. Przedstawiona jest w sposób nienachalny, jakby mimochodem. Nie wydaje mi się, by historia wywarła wielki wpływ na życie bohaterów.
3. Z czego wynika niechęć pań Kemerych i Toth? Panie Toth gotowe były zaakceptować małżeństwo Janosa, wybrały się przecież na kolację, lecz podczas niej zostały potwornie upokorzone i poniżone. Panie Kemery uraziły ich dumę. Dodatkowym upokorzeniem było zachowanie Janosa, który nie ujął się za nimi.
I wcale nie dziwię się, że się obraziły. Cała rodzina poświęcała się dla Janosa, siostra zrezygnowała z małżeństwa, brat nie mógł się uczyć, a on jak im się odwdzięczył?
6. Przypominam sobie tylko "Bal maskowy", który uważam za niezbyt dobrą powieść. "Świniobicie" jest lepsze. Jednak w "Balu" jest więcej optymizmu, są milsi bohaterowie. "Bal" nie psuje humoru i nie wpędza czytelnika w depresję. Zauważyłam też podobieństwo między tymi dwiema książkami - ich akcja rozgrywa się w zimowej scenerii. Czyżby Magda Szabo najbardziej lubiła zimę?
7. Moje pytanie brzmi następująco: jak według Was skończyła się ta historia? Według mnie Janos popełni samobójstwo. Jakoś nie wyobrażam go sobie siedzącego w więzieniu. Jest bardzo odpowiedzialny, dlatego przyprowadził syna na ulicę Mydlarzy. Zapewnił mu w ten sposób bezpieczeństwo i spokojny dom.
Koczowniczko, Witaj w naszym gronie.;)
Usuń1. Myślę, że większość z nas dopiero po kilkunastu stronach była w stanie określić powiązania rodzinne w powieści. Przy czym dla mnie to zamierzony zabieg, a więc nie traktuję go jako wady.
Tak, tytuł jest mocny, zdecydowanie może się źle kojarzyć. Znając jednak inne książki Szabo nie zniechęcił mnie. I innych chyba też.:)
3. Zgadza się, przy czym ta niechęć chyba ma więcej przyczyn.;)
4. Naprawdę tak uważasz? Kluczowym wydarzeniem jest np. pozwolenie na działalność prywatną zakładu mydlarskiego, a to wiąże się z odwilżą w polityce. Jego wcześniejsze zamknięcie - również. Po wojnie zmienił się system klasowy, co również miało ogromny wpływ na sytuację obu rodzin.
6. "Bal maskowy" jest powieścią dla młodzieży, może dlatego więcej w nim optymizmu.;)
7. Moim zdaniem Janos dobrowolnie podda się karze. Bo umie ponosić odpowiedzialność za błędy, bo jest uczciwy. Przyjmuję, że zbrodnię popełnił w afekcie.
3. Oczywiście, są jeszcze różnice klasowe. Natomiast nie uważam, by niechęć wynikała z powodów religijnych. W książce było powiedziane, że od kilkudziesięciu lat w rodzinie Tothów nikt nie zajrzał do Biblii. To o czymś świadczy.
UsuńPani Toth są o wiele lepsze niż panie Kemery. Na te drugie brak mi słów... Można tylko się zastanawiać, która z nich była najgorsza.
4. To jeszcze się zastanowię. Aczkolwiek uważam, że ta historia mogłaby się wydarzyć w innym czasie, w innym kraju. Za najważniejsze wydarzenie książki uważam odkrycie zdrady Pauli przez Janosa. Ale gdyby rodzina Janosa nie otrzymała pozwolenia na prowadzenie sklepu, Janos też dowiedziałby się o zdradzie żony. Dowiedział się, ponieważ ciotka Klara pozwoliła mu zobaczyć żonę w jednoznacznej sytuacji z kochankiem, z kolei ciotka Klara postąpiła tak dlatego, że była rozgoryczona i rozwścieczona zachowaniem Pauli. W ten dzień co roku Klara jeździła na grób swego ukochanego, tymczasem przyszła Paula, odprawiła dorożkarza i urządziła w jej domu schadzkę z doktorem. Paula zachowała się wyjątkowo bezwzględnie i podle.
7. Janos jest uczciwy (choć też nie do końca, bo zachowywał się nieuczciwie wobec uczniów, zmuszał niektórych do brania korepetycji, nie był też uczciwy wobec swojej matki i siostry), odpowiedzialny, ale jest też tchórzem i nie jestem pewna, czy byłby gotów znaleźć się w więzieniu (wiadomo, jak w więzieniach są traktowani słabi, płaczliwi mężczyźni). I czy miałby ochotę opowiadać w sądzie o tym, co się stało. On raczej nie lubił użalać się nad sobą i opowiadać o prywatnych sprawach. Nie mówił w szkole o tym, jak traktuje go żona i dlaczego nie bywa na różnych imprezach. Nie miał żadnego serdecznego przyjaciela.
Zastanawiam się, co się stanie z Andreą. Wraca do domu z kawiarni, a tu matka nie żyje, "Csutaka" też nie ma... Chyba będzie musiała iść do pracy. Tak czy siak, przeżyje szok. Jeżeli Janos nie zechce mówić, Andrea może się nawet nie dowiedzieć, że nie był jej ojcem. Nie sądzę, by Gabor chciał się przyznać do ojcostwa. To zaszkodziłoby jego karierze, on lubi spokojne życie.
3. W tekście była wzmianka o pogrzebie i niepochlebna uwaga o wyznaniu drugiej rodziny. Dokładnego miejsca niestety nie pamiętam.
Usuń4. Tak, ta historia mogłaby zdarzyć się nawet w Polsce.
Zgoda na uruchomienie zakładu nie ma związku z odkryciem prawdy przez Janosa. Niemniej ta zgoda na pewno poprawi sytuację materialną rodziny Toth, tak jak wcześniej zamknięcie zakładu skazało ich na biedę. Na pewno jest to również sprawa prestiżu.
Podobnie historia/polityka decydowała o losach ojca Gabora, a później jego samego.
7. Ale wiemy, że Janos b. źle czuł się z procederem wysyłania uczniów na korepetycje.
Dlaczego uważasz, że nie był uczciwy wobec matki i siostry? Egoistyczny na pewno, ale nieuczciwy?
Wyobrażam sobie, że Janos z pokorą przyjąłby karę, odrzucając jakąkolwiek obronę.
Andrea była już dorosła, Gabor od biedy mógłby udawać, że dowiedział się dopiero przed chwilą.;)
3. Na str. 26 znalazłam takie zdanie: "W tym domu od 26 lat nikt nawet nie otwierał Biblii". Skoro nie otwierali nigdy Biblii, chyba nie byli zbyt religijni. Ale jeszcze sobie przejrzę książkę, bo przy pierwszym czytaniu mogłam wiele przeoczyć.
Usuń7. Źle się czuł, ale jednak to robił. Nie widzę dla niego usprawiedliwienia. Narażał rodziny biednych uczniów na koszty opłacenia korepetycji, a przecież został wychowany w biedzie i powienien wiedzieć, jak ciężko jest biedakom zdobyć pieniądze.
Jeśli chodzi o jego matkę i siostrę, istotnie, był egoistyczny, ale nie nieuczciwy. Czy on w ogóle próbował przeprosić rodzinę? Nie przypominam sobie.
Nad innymi pytaniami jeszcze się zastanawiam :-)
3. Nie ten fragment miałam na myśli, był raczej w połowie powieści.
UsuńZnam paru niepraktykujących katolików, którym nie w smak są ludzie innych wyznań. Znikoma religijność własna nie przeszkadza oceniać im innych.;(
Wg mnie panie Kemery mogłyby przyczepić się do czegokolwiek u mało lubianych osób.
7. W pewnym momencie Janos postanawia zrezygnować z korepetycji, więc się opamiętał.
Na czym polega nieuczciwość Janosa wobec matki i siostry? Bo nadal nie rozumiem.;(
Mnie dziwi, że nie dostrzegał ich poświęceń, podobnie jak uczuć Ibolyi.
7. Wycofuję się z twierdzenia, że Janos był nieuczciwy wobec matki i siostry. Był egoistyczny. Też się dziwię, że nie dostrzegał poświęceń.
Usuń7. Owszem, postanowił się wycofać, ale dopiero wtedy, kiedy przestraszył się, że dyrektor odkrył prawdę o korepetycjach. Wówczas postanowił, że zrezygnuje z korepetycji, ale nie powie o tym Pauli.
A ja jestem zaskoczona tym, że Paula w ogóle dawała mu kieszonkowe, 200 forintów miesięcznie.
Umknęło mi kieszonkowe. Mnie bardziej dziwi, że dał się jej traktować jak uczniak. Kieszonkowe w tym wieku?:)
Usuń"Pólika nie pozwoli mi rzucić tych prywatnych lekcji, wcale jej o tym nie powiem, po co ją drażnić? Pólika każdego miesiąca zostawia mu dwieście forintów, zbiera sobie te pieniądze, naprawdę nie ma na co wydawać, ma w domu świetne jedzenie, nie podróżuje, nie staluje garniturów, nie zdziera butów. Będzie jej oddawał te pieniądze i Pólika uwierzy, że to z lekcji".
UsuńMoże ktoś wie, jaką wartość miało 200 forintów w tamtych czasach?
Dziwię się, że Janos nie miał na co wydawać pieniędzy. I że był tak "grzeczny", że nawet butów nie zdzierał :-) Mój mąż co dwa miesiące żąda nowych butów...
Ciotka Klara, o ile pamiętam, dostawała 200 forintów od Pauli i 100 od Wiktora i z biedą wystarczało jej na życie, więc nie były to jakieś bardzo marne grosze. A na co miał wydawać Janos?
UsuńCzłowiek, który nie ma na co wydawać pieniędzy, to rzadkość. Na co mógłby wydawać Janos? Na książki, na prezenty dla dzieci, mógłby też odkładać je dla Antiego.
UsuńA mnie wzruszył ten fragment, w którym było powiedziane, że Janos chciałby wieczorami się uczyć i czytać książki, lecz Paula nie pozwala mu palić lampy.
Myślę, że Paula skutecznie wybiłaby mu wszelkie wydatki z głowy. Skoro zgodził się nawet na nie-czytanie... Swoją drogą, i Paula, i Andrea czują wyjątkową niechęć do książek.
UsuńA tak, niechęć do książek, do zawodu nauczyciela...
Usuńad. 3
OdpowiedzUsuńAniu,
tu akurat się z Tobą zgodzę. Kurząca się Biblia nie przeszkodziła pani Toth załamywać rak, że janos po ślubie z Paulą z niepraktykującego kalwina stanie się niepraktykującym katolikiem:).
Tak było.;)
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/magda-szabo-swiniobicie-i2187627394.html
OdpowiedzUsuńA to jako pointa dyskusji:). Kto jeszcze pamięta ceny 10 razy niższe?
Iza, wybrałaś specyficznego sprzedawcę.;( Zwróć uwagę, jakie ma ceny np. na Szklany klosz, którego sporo na aukcjach. Nie pojmuję takiej polityki cenowej.
UsuńJest drugi egzemplarz po 35:).
OdpowiedzUsuńAle to się wyrowna, świniobicie to nie aż taki unikat.
Mam nadzieję, ze tak będzie. Taki Calvino poszedł w górę...
UsuńMam nadzieję, że dyskusja jeszcze nie wygasła, bo przypomniałam sobie moje pytanie, które miałam po zakończeniu książki, czyli w ten sposób odpowiadam na punkt 7;) - Dlaczego końcowy rozdział (w którym Janos zabija Paulę) zatytułowany jest KULAWY a nie imieniem, któregoś z bohaterów?
OdpowiedzUsuń@ Bogna
UsuńDobre pytanie, też zwróciłam na to uwagę.
Kulawy to wg mnie metafora zła, które kryje się w każdym człowieku (jak Kulawy w dziurze). Czy to ma oznaczać, że Kulawy był dla Szabo kwintesencją całej historii? Czy "Świniobicie" należy traktować jako powieść o źródle zła?
Pani Dulska też mężowi wydzielała po parę groszy na papierosy:P Taki symbol ostatecznego podporządkowania.
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej tak. Co za kobiety!.;)
UsuńMegiery:P I nie zapominajmy, że jak mąż ma parę groszy w kieszeni, to może w drodze z pracy kupić dziesięć torebek pieprzu:)
UsuńAlbo gazetę, w której piszą o zakładzie mydlarskim.;(
UsuńAlbo broszurkę wychwalającą ustrój, chociaż te pewnie dawali za darmo w szkole:)
UsuńZaczynam się dziwić, że Janos dopiero po 25 latach pożycia małżeńskiego "odreagował".
UsuńDulski też podniósł głos po mniej więcej 25 latach, chociaż zareagował mniej gwałtownie:) Być może taki jest próg graniczny:P
UsuńNiedoczekanie prezenty Andrei kupować:P I tak by pewnie od razu wywaliła do kosza. Książek miał cały dom, a czemu miałby odkładać dla Antiego, skoro nie planował żadnych zmian w życiu? A i tak je przecież zbierał.
OdpowiedzUsuńZbierał książki, bo chyba takie hobby z dawnych lat mu pozostało. W końcu był inteligentem.;)
UsuńCzemu miałby odkładać dla Antiego? Chyba z tego powodu, z jakiego prawie wszyscy rodzice zbierają dla dzieci. Dziecko przecież dorośnie, będzie chciało wyprowadzić się z domu, ożenić się. Dobry rodzic powinien wtedy pomóc.
UsuńA jeśli chodzi o prezenty dla Andrei - cóż, dzieci nie wolno wyróżniać. Janos kochał zresztą Andreę. Może mniej niż Antiego, ale kochał. I kiedy postanowił wyprowadzić się z domu, chciał wziąć ze sobą nie tylko Antiego, ale też Andreę.
Mnie też się wydaje, że większość rodziców stara się przygotować "wyprawkę" dla dziecka.
UsuńTak, Janos kochał Andreę, tę rogatą duszę.;) Na tyle, na ile mu pozwalała.
Mnie się wydaje, że Janos był strasznym pantoflarzem, ale przy tym wierzył w uczciwość i czystość tej swojej Póliki, dlatego potrzebował aż takiego mocnego dowodu winy, żeby sie zbuntować. Bardzo był naiwny. A i tu nawet by się zawahał,m gdyby ona to inaczej rozegrała. A jeśli chodzi o ostateczne załamanie, to myślę, że zrozumiał wreszcie, że to nie była tylko zdrada, że Paula wyszła za niego tylko dlatego, że była w ciąży. No i go wtedy kopnęło, zdrowo. To a propos, dlaczego czekał tak długo.
OdpowiedzUsuńO, na pewno w jednej chwili połączył fakty i poskładał tę układankę. Tak myślę.
UsuńMnie zastanawiało, dlaczego tak długo znosił ograniczenia, jakie na każdym kroku ordynowała małżonka. Niech no jakiś mężczyzna zabronił mi kupować książki...;)
Błędem Pauli było to, że chciała tak całkowicie kontrolować Janosa, powinna mu była zostawić jakiś wentyl bezpieczeństwa, choćby pozwolić chodzić na imprezy nauczycielskie albo nawet i na szkolenia ideologiczne.
UsuńSzkolenia ideologiczne - tak, to świetna "nagroda" dla każdego męża.;)
UsuńPrzynajmniej przez dwie godziny nikt mu kołków na głowie nie ciosa:P Poza tym Janos był ideowy:)
UsuńDwie godziny luzu - bezcenne.;)
UsuńŻebyś wiedziała:) Jakby sobie dwie godzinki odpoczął raz w tygodniu, to może by żony nie udusił:P
UsuńTo nie Otello, zaciukał ją nożem.;)
UsuńHe, no faktycznie. Tym gorzej dla niej:P
UsuńAle czy Paula na pewno zabraniała mu chodzić na szkolenia ideologiczne i na imprezy nauczycielskie? Wydaje mi się, że ona nie zabraniała tego, po prostu nie chciała mu towarzyszyć, a on sam nie miał chęci iść, bo "co by inni powiedzieli" :-) Janos bardzo się liczył z opinią innych ludzi.
UsuńJa jeszcze chciałam powiedzieć, że "Świniobicie" to wspaniała książka, wspaniale napisana, piękna, a zarazem przerażająca. Oceniłam ją na 6. I nabrałam chęci na poznanie innych książek Szabo, bo po "Balu maskowym" nie czułam się szczególnie zachęcona.
@ koczowniczka
UsuńZgadzam się - to świetna książka. Wiele bym dała, żeby częściej mi się trafiały podobne rarytasy.
A ja już mam kolejne rarytasy - "Staroświecką historię" oraz "Zamknięte drzwi" :-)
UsuńI właśnie - wczoraj zaczęłam czytać "Staroświecką historię" i znalazłam w niej wzmiankę o Kulawym. Okazuje się, że matka Magdy Szabo, Lenke, w dzieciństwie bardzo bała się Kulawego.
Lenke musiała spędzać wieczory i noce sama w wielkim pokoju. Czasami nie mogła już wytrzymać w samotności i potajemnie szła do dziadka. Pewnego razu babka i ciotka przyłapały ją na wizycie u dziadka. "Tej samej nocy narodził się Kulawy, który mieszkał za drzwiczkami pieca na korytarzu, obok wejścia na strych; był straszny, groźny, czarny i dniem, i nocą obserwował Lenke Jablonczay. W dzień jego potęga nieco malała, ale nocą był wszechmocny: jeśli Lenke ośmieli się wyjść z pokoju, od razu porwie ją ze sobą do piekła".
"Potem już się tylko bałam. Właściwie wszystkiego, ale nic nie było tak straszne jak Kulawy".
Dziękuję Ci bardzo za ten cytat, jeden szczegół wyjaśnia.;)
UsuńSzabo w wywiadzie mówiła, że "Zamknięte drzwi" też są oparte na jej doświadczeniach. Zresztą nie tylko ta powieść.
No i już drugi raz zgłaszam się, kiedy jest w zasadzie po dyskusji, ale naprawdę wcześniej nie dałam rady...
OdpowiedzUsuńOd razu zastrzegam, że nie przeczytałam wcześniejszych komentarzy (poza zupełnie początkowymi), więc za ewentualne wtórności przepraszam.
Będzie nie po kolei.
4. Rola historii. To chyba najbardziej mi się w tej książce podobało. Ona jest i jest ważna, ale tylko w tle. To tło jest jednak tak wyraziste, że nie sposób go nie zauważyć. Dla mnie, jako czytelniczki tu i teraz, była ona przede wszystkim pretekstem do pogrzebania we własnej wiedzy historycznej. I co ja wiem na temat Węgier wtedy i wcześniej? Hm, nie jest dobrze. Coś się tam kołacze, ale niezbyt wiele. I od razu widać, jak nie sprawdza się przy tej lekturze nasz polskocentryczny punkt widzenia. Niby pewne podobieństwa są, ale tak naprawdę ich świat i ich pamięć historyczna jest zupełnie inna niż nasza. I choćby po to, żeby to sobie uświadomić, warto było przeczytać tę książkę.
A po cóż Szabo o tym pisała? Może po to, żeby pokazać na jak wiele rzeczy nie mamy wpływu, albo nasz wpływ jest mizerny?
2. Nie wydaje mi się, aby ta linia demarkacyjna przebiegała akurat między kobietami a mężczyznami, i to z uwagi na ich słabość, czy wręcz przeciwnie. I kobiety, i mężczyźni są i tacy, i tacy. A czasem to, co na początku lektury wydawało mi się siłą, pod koniec okazywało się słabością. A co sympatii - pewnie, że niektórzy są sympatyczniejsi. Ale to w końcu prawo Twórcy tych postaci!
5. Ofiarą zdecydowanie jest Janos. Nie ma chyba nic gorszego, jak to, że uświadamiasz sobie, że całe życie byłeś idiotą, a wszystko w co wierzyłeś, to iluzja. Ale w zasadzie - dobrze mu tak!
6. Z tymi innymi powieściami Szabo to gorzej. Jakoś mnie Szabomania ominęła. W zasadzie dopiero przy okazji tej lektury i czytania wpisów tu i ówdzie, uświadomiłam sobie, że jako nastolatka czytałam jeszcze "Tajemnicę Abigel". Kompletnie nic jednak z tego nie pamiętam, poza tym, że książka mi się podobała. Pamiętam też jej klimat (a przynajmniej wydaje mi się, że pamiętam - jak dla mnie był bardzo mroczny), ten alabastrowy (chyba?) posąg i (też chyba) podział na naukę według płci - pensja żeńska i szkoła męska (chyba, że mi się coś pomieszało). Porównywać absolutnie więc się nie da, jak widać. Ale z przyjemnością sięgnę jeszcze po jakąś książkę tej Autorki (wcześniej odświeżywszy swoją wiedzę na temat historii Węgier:))
3. Aha i jeszcze miałam napisać o tym. Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: nie mam pojęcia i sama nie wpadłabym na zadanie takiego pytania. Chętnie zaraz sprawdzę, co wymyślili na ten temat inni, bo może coś mi umknęło?
Pozdrawiam i obiecuję poprawę :)
momarta
@ momarta
UsuńPkt 4
Widzę, że jesteśmy b. zgodne w tym punkcie - mnie też w powieści najbardziej podobało się ukazanie historii. Dyskretne, bez dat, ale przecież można wiele wydarzeń szybko zidentyfikować. Że mało wiem o historii Węgier zauważyłam kilka lat temu oglądając "Kroplę słońca" Istvana Szabo. Pomyślałam nawet, że mamy z Węgrami wiele wspólnego (dobra, niech będzie, że to truizm;)).
Tak, na historię mamy nikły wpływ, przeważnie nas miele.;(
Pkt 2
Ciekawe spostrzeżenie co do siły zmieniającej się w słabość pod koniec lektury. Panowie sprawiają zdecydowanie inne wrażenie w finale.
Pkt 5
O, ostro oceniasz Janosa.;) Swoją drogą to musi być okrutne, przejrzeć na oczy po 25 latach. Wydaje mi się, że Janosa zgubiła jego własna dobroć: własną miarą mierzył innych i nie doszukiwał się intryg, kłamstwa itp. Ofiarą (chyba nawet tzw. ofiarą losu:) był na pewno.
Pkt 6
To samo pamiętam z "Tajemnicy Abigel" - plus żołnierza w płaszczu i wymykanie się z pensji. Czas odświeżyć lekturę.
momarta
OdpowiedzUsuńTo jeszcze raz ja. Przeczytałam właśnie Wasze komentarze i to niesamowite, jak różne rzeczy można wyczytać z jednej książki. Najbardziej zdumiały mnie jednak głosy sympatii pod adresem Janosa. Ja wiem, że biedny, oszukiwany i w ogóle, ale kto mu to zrobił? On sam, nikt inny. Wiele razy miał szansę, żeby się z tego wycofać, kiedy jeszcze nie było za późno, jednak był na to zbyt wielkim egoistą. Mam wrażenie, że to jego Szabo w tej książce nie lubiła najbardziej.
Nie czepiałabym się też tak tej biednej Andrei. Fakt, widywałam sympatyczniejsze dziewczęta, ale przy takiej matce i gułowatym ojcu, czemu się dziwić?
Myślę, że ciekawe jest też to, co wydarzyło się po. Jak jednym zręcznym pchnięciem zawalić świat tylu ludziom na raz. W tym własnym dzieciom. Brr! Naprawdę nie lubię tego Janosa!
Naprawdę uważasz, że autorka najbardziej nie lubiła Janosa? Miałam wrażenie, że tak skonstruowała tę postać, żeby czytelnik przynajmniej b. mu współczuł, o ile nawet nie polubił.
UsuńMyślę, że nie wycofał się z powodu zaślepienia i miłości do żony, on mi wygląda na romantyka.
Niestety Andrei nie polubiłam i nie znajduję dla niej usprawiedliwienia. To jest młoda kobieta, nie dziecko. Zresztą nie można wszystkiego zwalać na rodziców, w pewnym wieku człowiek zaczyna samodzielnie kształtować swój los.
momarta
OdpowiedzUsuńNie wiem, może z tym Janosem mi się przywidziało, choć pewna nie jestem... Ja prawie przez całą książkę odczuwałam do niego jakąś tam sympatię, i owszem współczułam mu (zwłaszcza za tego Csutaka). Im jednak bliżej końca, tym bardziej zaczęłam zwracać uwagę na szczegóły, zresztą autorka podsuwała coraz więcej tropów i historii z przeszłości (stąd moje podejrzenia co do jej niecnych zamiarów). I tak ziarnko do ziarnka... Kiedy doszło do tej propozycji wyjazdu i opowieści o korepetycjach, to mi się ulało i przelało.
Miłość do żony? Chora miłość, jeśli już. Wszystko ma swoje granice, miłość też (poza miłością do dzieci, ale to inna bajka). Jak dla mnie nic go nie usprawiedliwia. Jeśli w imię tej niby-miłości godzi się na podłość, wypiera się wszystkiego w co wierzył, to jaki z niego romantyk?
Do Andrei zresztą przymierzyłabym tę samą miarkę. Myślę, że to co robiła, robiła z miłości do matki, która ukształtowała ją według swoich potrzeb. A co zrobił Janos, żeby się do niej zbliżyć, żeby spróbować przedstawić jej inny, swój punkt widzenia? Nic. Nie dał jej szansy. A na końcu załatwił ją na cacy - zabił jej matkę, cały jej świat i nie dał jej nic w zamian. I kto tu jest gorszy?
Im dłużej myślę o tej książce, tym bardziej mi się podoba. Ale to też Twoja zasługa, bo prowokujesz nas do pytań, zastanawiania się. Dzięki!
P.s. Ja nie jestem taką wredną zołzą, jak mogłoby wynikać z tego wpisu:)Może tylko trochę się postarzałam i za dużo już widziałam, żeby się wzruszać jakimiś Csutakami?
E tam, zaraz tam zołza.;) Inaczej odbierasz pewne zachowania i tyle.
UsuńMnie się wydaje, że Janos wielu rzeczy nie dostrzegał: nie tylko zdrad żony, ale np. wcześniej poświęceń rodziny na rzecz jego wykształcenia, uczuć Ibolyi. Nie widzę tu premedytacji, jedynie jakieś ogólne zaślepienie, oderwanie od życia. Dlatego też nie mogę uznać, że - jak piszesz - godzi się na podłość, wypiera się wszystkiego w co wierzył. Postąpił zgodnie ze swoimi przekonaniami, być może egoistycznie, ale zwróć uwagę, że żadnego ultimatum nikt mu stawiał. Na dobrą sprawę to matka i siostra wykluczyły go z rodziny.
Teraz przyszło mi do głowy: czy Janos miał w ogóle jakieś przekonania?:) On jest taki bezbarwny...
Myślę, że Janos zajmował się obojgiem dzieci tak, jak umiał. Nie miał takiej siły przebicia jak żona, więc nie był w stanie zaimponować Andrei.
Na Twoje stwierdzenie: A na końcu załatwił ją na cacy - zabił jej matkę, cały jej świat i nie dał jej nic w zamian. mogę powiedzieć jedno: Janos morderstwa nie planował, to była zbrodnia w afekcie. Nie sądzę, aby zastanawiał się wtedy nad losem dzieci. Poza tym Andrea była już dorosłą kobietą, niestety z nieodciętą pępowiną.;(
To ja dziękuję, że Tobie i innym chce się dyskutować, małe prowokacje są tu zamierzone.;)