William Stoner miał zostać rolnikiem. Na przeszkodzie stanął Szekspir, a dokładnie jego Sonet 73 (Ujrzysz we mnie tę porę roku). Nieobyty w świecie młodzieniec przeżył podczas lekcji swoistą iluminację, w wyniku której przeniósł swoje zainteresowania na zupełnie inny grunt. Od tej pory będzie niestrudzenie badał i wykładał literaturę angielską, podobnie jak jego rodzice przez lata w znoju uprawiali nędzny spłachetek ziemi.
Autor już na wstępie daje do zrozumienia, że Stoner to przeciętniak. Kariery naukowej nie zrobił, w pamięci kolegów i studentów również nie zapisał się w szczególny sposób. Pasywny, wycofany, starał się nie wadzić innym, a tym bardziej z losem. Chwile szczęścia należały do rzadkości i były zazwyczaj okupione cierpieniem, jakby ostatnie dwa wersy z szekspirowskiego sonetu stały się dla Willa przekleństwem: „Ujrzysz — lecz zaczniesz odtąd, zwykłym serca prawem, Kochać goręcej to, co stracić masz niebawem”*.
To prawda, że Stoner mógł być postrzegany jako przeciętniak i nudziarz. O jego „marnym” życiu czyta się jednak z fascynacją, choć Williams nie stosuje żadnych literackich sztuczek. Stworzył prozę elegancką w swej prostocie, a zarazem poruszającą. Nie sposób szybko zapomnieć o tym lekko zatęchłym światku akademickim, jeszcze trudniej przeoczyć mniej lub bardziej zakamuflowaną pochwałę literatury, jaką ‘Stoner’ jest przede wszystkim. Prawdziwy diament, oby ktoś zdecydował się zaprezentować go polskim czytelnikom.
______________________________________________________
John Williams ‘Stoner’, New York Books Review, New York, 2006
______________________________________________________
*) tłum. Stanisław Barańczak
U Ciebie, to zawsze diamenty, albo inne kamienie szlachetne. Po pierwszych dwóch zdaniach skojarzyło mi się, automatycznie z Dniem Świra, ale to nie ta bajka. Co to znaczy, nie wchodzić losowi w drogę? Znaczy, co jest miarą sukcesu w dzisiejszym świecie?
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że czytanie jest niebezpieczne.
Stoner płynął z nurtem życia, rzadko chwytał byka za rogi. Nie zawalczył o kilka ważnych spraw (i osób), a mógł i z pewnością skorzystałby na tym. Przeszkodziły mu przede wszystkim konwenanse, częściowo zobowiązania rodzinne.
UsuńSukces każdy mierzy inaczej, Stoner zdawał sobie sprawę z porażek. Była w tej książce scena, przy której ścisnęło mnie za gardło, a to rzadko mi się zdarza.;)
I ta okłada, jakby od Rembrandta.
OdpowiedzUsuńAutorem obrazu (The Tinker) jest niejaki Thomas Eakins, więcej na ten temat TU. Okładka w serii NYBR jak zwykle wysmakowana.;)
UsuńSmutek promieniuje z okładki, i o ile zrozumiałam z samej książki również. Zajmować się ukochaną dziedziną i niczego w niej nie osiągnąć?... ;-(
OdpowiedzUsuńStoner napisał nawet książkę ze swojej dziedziny, ale nie była najwyraźniej znacząca dla innych. Dopracował się też asystentury profesora, ale to ponoć mało jak na 30 lat pracy na uniwersytecie. Z drugiej strony był człowiekiem, któremu nie zależało na zaszczytach i wygodach, istotny był nieuchwytny blask, dostrzegalny b. rzadko.
UsuńOkładka znakomicie oddaje atmosferę powieści, Stoner to podstać podszyta smutkiem.;(
Tym bardziej smutne jest to, że nie można być w tej dziedzinie "wystarczająco dobrym", tylko jest się poddanym presji osiągnięcia sukcesu ;-(
UsuńNa książkę mam coraz większą ochotę, może doczekamy się polskiego przekładu, skoro jest nagradzana.
Presja jest tym większa, jeśli ma się "trudną" żonę na utrzymaniu. Stoner był dobry, niestety zajmował się wąskim polem, na dodatek nie zawsze potrafił zarazić innych swoją pasją. Mimo to jest b. ciekawą postacią literacką.
UsuńJa również liczę na to, że jakieś wydawnictwo się zdecyduje i wyda tę książkę.
Niesamowita historia z tym "Stonerem" - książka z 1973 r., odkryta na nowo w ubiegłym roku, właśnie skosiła nagrodę literacką. :)
OdpowiedzUsuńSkoro podoba się Tobie i Tomowi Hanksowi, nie przejdę obok niej obojętnie. :)
Czytanie Waszych blogów grozi zaczytaniem się na śmierć, bez nadziei na ułaskawienie, czy taryfę ulgową. Tyle książek, takie krótkie dni żywota... Nie miałam tej książki w planach, ale Aniu Twój komentarz, mnie zaintrygował. No i to, co piszesz Lirael... Losie, jak dobrze, że wybywam dziś z przestrzeni, najdalej od wszelkich "internetów"
UsuńOstatnio właśnie trafiłam na artykuł Juliana Barnes'a, który pisał, że dla niego jest to książka roku. Pocieszające są takie przypadki wskrzeszeń literackich. Bardzo pozytywna sprawa. Osobiście nie będę wychodzić ze skóry, żeby dostać tę książkę. jednak jak kiedyś zawita do biblioteki, to chętnie wypożyczę.
Usuń@ Lirael
UsuńO książce czytałam od ok. 2 lat na zagranicznych blogach i spotkałam się tylko z zachwytami. O zakupie zdecydował także fakt wydania w serii NYBR i wątek akademicki.;) Wiadomość o nagrodzie była b. miłym zaskoczeniem. Ciekawe, ile jeszcze jest podobnych przeoczonych perełek.
Wyjątkowo wciągająca lektura, myślę, że Tobie również by się spodobała.;)
Tom Hanks, powiadasz? Miło, że aktorzy mają czas na czytanie powieści.;)
@ Anna
UsuńMasz rację, czytanie bywa zgubne. Moja szafa znacząco się skurczyła, od kiedy zaczęłam czytać blogi.;) Ale to przecież inwestycja w siebie, prawda?:)
@ Magdalena
UsuńO tym, że Barnes pozytywnie wypowiadał się o 'Stonerze' nie miałam pojęcia. Postaram się dotrzeć do tego artykułu.
Mnie również cieszą takie wskrzeszenia literackie. 'Stoner' jest tak tradycyjnie napisany, że aż dziwne, że wcześniej się nie przyjął. Niedawno próbowano na nowo wypromować powieść Wrighta 'Tony i Susan' 1993 r., ale chyba nie do końca się udało.
Do lektury 'Stonera' zachęcam, warto.
Prawda, chociaż,poczekaj, http://tnij.org/o_czytaniu
Usuńhttp://www.theguardian.com/books/2013/dec/13/stoner-john-williams-julian-barnes
UsuńTo ten artykuł. Stonera pewnie prędzy czy później na pewno przeczytam. Tyle o nim czytałam w ostatnich dniach, że zapadła mi ta książka w pamięci.
@ Anna
UsuńCzytałam, czytałam.;)
@ Magdalena
Bardzo Ci dziękuję za link, artykuł ciekawy i inspirujący - Barnes przypomniał mi, że może warto wreszcie przeczytać 'The Good Soldier'.;)
Jeśli przeczytasz, daj proszę znać, jak Ci się podobał. W notce napisałam niewiele, żeby za dużo nie zdradzić, w książce moim zdaniem jest sporo smaczków. Na spotkanie klubu dyskusyjnego byłaby jak znalazł.
Dobry żołnierz Forda Madoxa Forda to świetna książka. Zdecydowanie polecam. Nie jestem wielką fanką Barnes'a, ale jego gust literacki jest całkiem niezły. Kiedyś trafiłam na wywiad audio, który przeprowadził z Bohumilem Hrabalem, którego też lubi.
UsuńŚwietna? Może zatem wygrzebię ją z szafy, żeby była pod ręką.;)
UsuńBarnesa lubię, także wtedy, gdy pisze o innych pisarzach. Od lat reprezentuje stały, dobry poziom. Podobał mi się np. humor w "Cytrynowym stoliku" i demaskacja w "Poczuciu kresu". Dlaczego za nim nie przepadasz?
Szkoda, że Williams nie doczekał tego zamieszania wokół "Stonera". Również widziałam recenzje na blogach anglojęzycznych i też były zachęcające.
UsuńO "Dobrym żołnierzu" pisze Susan Hill w "Howards End Is on the Landing". :)
Przeczytałam dwie książki Barnes'a: Poczucie kresu i Pomówmy szczerze. Obie były moim zdaniem słabe, a Poczucie kresu to jedyna książka po której byłam na siebie zła, że zmarnowałam czas na jej przeczytanie. Po lekturze tych dwóch tytułów odniosłam wrażenie, że Barnes kocha literaturę, jest nią zafascynowany, jej możliwościami i bardzo chciałby napisać coś wielkiego (albo przynajmniej niekonwencjonalnego), ale jednak brakuje mu talentu. Przejrzałam dyskusję na temat Poczucia kresu na tym blogu i kompletnie nie rozumiem zachwytów wypowiadających się tam osób :). Ale czasem tak bywa. Może dam mu kiedyś jeszcze szansę. Ponoć "Historia świata w 10 i1/2 rozdziałach" i "Papuga Flaubert'a" są niezłe.
Usuń@ Lirael
UsuńSzkoda, zgadza się. Takie rzeczy zawsze smucą. Byłam zaskoczona, że jedna z jego książek (August) w ogóle została przetłumaczona na polski.
"Dobry żołnierz" był też lekturą u Cornflower, bardzo zachęcająco się o nim wypowiadano.;)
@ Magdalena
Nie wierzę: "Poczucie kresu" i "Pomówmy szczerze" wydały Ci się słabe? To po prostu niemożliwe.;) Mnie się podoba jego zgryźliwość, bohaterowie, którzy nie są wcale tacy, jakimi mogą się wydawać na początku, i lekkość, z jaką prowadzi nie zawsze linearną fabułę. Ale nie wszystkim to musi odpowiadać, fakt.;( Do "Papugi" pewnie zachęciłaby Cię Lirael, mnie się ją czytało opornie, choć to może być kwestia kiepskiego nastroju.
Trudno porównać "Papugę Flauberta" z "Poczuciem kresu", bo to zupełnie inne książki, ale w kategorii biograficznego eseju według mnie Barnes to crème de la crème. :) A już zwłaszcza dla kogoś, kto uwielbia Flauberta. :)
Usuń