Sto lat temu w Europie powoli kończyła się belle époque. Sądząc jedynie po książce Piotra Szaroty, musiała być naprawdę piękna. „Wiedeń 1913” przedstawia zaledwie wycinek tego okresu, niemniej daje niezłe wyobrażenie o życiu towarzysko-kulturalnym habsburskiej metropolii, a pośrednio o zjawiskach występujących w innych europejskich stolicach.
„Wiedeń 1913 relacjonuje wydarzenia głośne oraz te wówczas dla ogółu nieistotne, ale z pewnością ciekawe dla dzisiejszego czytelnika. I tak w styczniu rozsierdzony Zygmunt Freud zrywa współpracę z Carlem Jungiem, Karolowi Szymanowskiemu daje się we znaki rozrzutny styl życia, Lew Trocki pisze w prasie o wojnach bałkańskich, a młody Stalin na polecenie Lenina bada kwestie narodowościowe. W lutym malarz Oskar Kokoschka usilnie zabiega o względy Almy Mahler, pisarz Arthur Schnitzler próbuje sił w filmie, nowym koniku Europy. W marcu Robert Musil usiłuje „wychodzić” półroczne zwolnienie lekarskie, a policja jest zmuszona interweniować podczas koncertu Arnolda Schönberga, ponieważ słuchacze nieczuli na uroki muzyki atonalnej dość gwałtownie wyrazili swoją dezaprobatę. W ten oto sposób, miesiąc po miesiącu, śledzimy kronikę wiedeńskich wydarzeń.
Szarota opowiada o ludziach kultury i nauki, nie ograniczając się na szczęście do jednego roku. Każdy bohater jest postacią barwną (choć zdarza się, że obecnie zapomnianą), niekiedy również tragiczną. Niespełnienie w życiu osobistym lub zawodowym, szaleństwo, bieda, choroba to powtarzające się elementy poszczególnych życiorysów. W szerszym tle daje się zauważyć rosnąca popularność psychoanalizy, słychać coraz śmielsze głosy w obronie praw kobiet. W sztuce dogorywała secesja, ustępując miejsca ekspresjonizmowi, literaci urzeczeni odkryciami Freuda pisali powieści psychologiczne, natomiast w salach balowych coraz rzadziej grano walca, za to coraz częściej mówiło się o tangu. W tym samym roku do Wiednia przyjechał z wykładem Einstein, w kongresie poświęconym bezpieczeństwu pracy uczestniczył Kafka, a opinią publiczną wstrząsnęła afera szpiegowska z udziałem pułkownika Alfreda Redla. Działo się dużo, w kawiarniach z pewnością na brak tematów nie narzekano.
Wiedeń w ujęciu Szaroty jest metropolią tętniącą życiem i nowymi ideami, łaskawą niestety dla nielicznych. Można tu odnieść sukces, można też stracić głowę i życie. Urok habsburskiej metropolii bez wątpienia podziałał również na autora – książka jest dziełem entuzjasty i, co warto podkreślić, erudyty. Czytelnikowi pozostaje z wdzięcznością przyjąć solidną porcję wiedzy i już na własną rękę podążyć wiedeńskimi tropami.
___________________________________________________________
Piotr Szarota „Wiedeń 1913”, Wyd. Słowo/obraz/terytoria, Gdańsk 2013
___________________________________________________________
Zapowiada się fascynująco, aż sobie chyba wyszukam jakiś kawałek Schonberga do posłuchania :P
OdpowiedzUsuńKsiążka jest fascynująca i zarazem inspirująca. Muzyka muzyką, ale chętnie bym sobie obejrzała ponownie "Pułkownika Redla", Brandauer był znakomity.;)
UsuńKsiążka Szaroty bardzo mnie zaciekawiła. Dziś spłynęły na mnie wiedeńskie splendory w pigułce za sprawą transmisji z tradycyjnego noworocznego koncertu. :) A do podążenia wiedeńskimi tropami świetnie nadaje się m.in. "Zając o bursztynowych oczach" de Waala, Wiedeń odgrywa w nim istotną rolę.
OdpowiedzUsuńTeż słuchałam, to bardzo przyjemna tradycja.;) Jak wiesz, de Waal jest moim wyrzutem sumienia, ale małymi krokami dojdę i do niego.;)
UsuńA "Wiedeń 1913" warto przeczytać, można z niego czerpać garściami.
Wiedeń kojarzy mi się głównie z muzyką Straussów, za którą nie przepadam (aczkolwiek koncertu noworocznego sobie nie odmawiam). Ale książka zapowiada się bardzo interesująco. Zawsze żałowałam, że w szkołach uczy się osobno historii literatury, sztuki, muzyki oraz wydarzeń na świecie; do dziś mi się to rozjeżdża i nie jestem w stanie połączyć tych wiadomości w sensowną całość ;-(. A autor osiągnął ów cudowny efekt ;-)
OdpowiedzUsuńMnie kojarzy się także z secesją.;)
UsuńŚwięte słowa co do braku spójności w przekazywaniu wiedzy z poszczególnych epok. A przecież wydarzenia historyczne mogą mieć kolosalne znaczenie w odbiorze utworu, nie tylko literackiego. Książka szaroty to potwierdza i uzupełnia skromną lukę.