piątek, 16 grudnia 2011

Nic oczywistego

U Fiedorczuk nic nie jest oczywiste. Nastoletnia przyjaźń nie przetrwa do grobowej deski, matka nigdy nie porozumie się z córką, literatką nie zostanie ta zdolna, ale ta mniej utalentowana. Nic nie idzie zgodnie z przewidywaniami, na dodatek autorka pozostawia czytelnika z pytaniami. Kim jest tytułowa biała Ofelia? Czy główne bohaterki były pierwowzorem dla fikcji czy też zaczęły fikcję naśladować w życiu? A może to były tylko sny? To nie jest oczywiste.


Podobają mi się zwody autorki i trzymanie czytelnika w niepewności. Podoba mi się opowieść o Annie, która sprawia wrażenie, jakby poruszała się wciąż na oślep. Już, już odkrywa siebie, już wychodzi na prostą, a tu przykra niespodzianka, kolejne rozczarowanie na koncie. Zaczyna się odpływ w inną rzeczywistość-nieoczywistość. To książka bardzo konkretna, z początkiem i końcem, dobrze zarysowanymi postaciami, a jednak pozostała mi w pamięci jako coś podobnego do snu. Może nawet do serii snów, w których realne wątki przeplatają się z tymi fantastycznymi, chwilami przemieniającymi się w koszmar.

Mało atrakcyjna okładka zapowiadała lekturę ciężką i mroczną, z traumą lub tragedią w tle. Tymczasem "Biała Ofelia" to sprawnie napisana powieść o dojrzewaniu, w której na każdej stronie słychać poetycki język. Jeśli tak prozę mają tworzyć poetki, to ja poproszę o więcej.

Wywiad z autorką można przeczytać tutaj.
_____________________________________________________

Julia Fiedorczuk "Biała Ofelia", Biuro Literackie, Wrocław, 2011
_____________________________________________________


19 komentarzy:

  1. no to zdecydopwanie musi trafić na moją półkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak myślę;) Skoro podobała Ci się "Dziewczyna z zapałkami" Janko, to "Biała Ofelia" również może przypaść Ci do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi okładka się podoba :) Ale do rzeczy - powieści z poetyką w tle są magiczne, mają jakby drugie dno, owy oniryzm to główna zaleta takich książek. Na pewno zajrzę.
    Pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie okładka też się podoba. Jest zupełnie inna od tych błyszczących, krzykliwych i słodkich;)

    Mam wrażenie, że w prozie często pojawiają się sny, albo akurat mam ostatnio takie szczęście;)
    Za oniryzmem w literaturze zbytnio nie przepadam (zwłaszcza u Japończyków), ale u Fiedorczuk sen i jawa przenikają się tak płynnie, że mi to nie przeszkadza.

    Również pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Never heard of. ale jeśli rekomendujesz fanom Janko, to może mi sie spodobać:).

    OdpowiedzUsuń
  6. Iza, ja też o tej pani usłyszałam dopiero w tym roku;( Już mnie kusi, żeby rozejrzeć się za jej wcześniejszymi opowiadaniami;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest chyba podobne do 'Mój przyjaciel Meaulnes'- właśnie czytam i już żałuję, że się za kilkadziesiąt stron kończy. Jeśli zabraknie mi 'rzeczywistości- nieoczywistości', to 'Biała Ofelia' mnie uratuje:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać "Mojego przyjaciela...";) Dzięki za podpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  9. Autorka zupełnie mi nieznana. Szczerze pisząc pewnie nie będę miała okazji po książkę tę sięgnąć, ale gdyby jednak czasem taka okazja się nadarzyła, to czuję się zachęcona i skorzystam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Panowie poeci też tworzą niezłą prozę. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. --> Karolina

    Książka chyba b. niszowa, zdziwiłam się ogromnie, że była w bibliotece. W księgarni jej nawet nie widziałam, za to czytałam o niej w Przekroju. Warto dać jej szansę;)

    --> Lirael

    Masz Dehnela na myśli?;))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja aluzja była bardzo przejrzysta. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślałam, że masz na myśli jeszcze kogoś innego;) Do głowy przychodzą mi tylko panie: Janko, Bargielska, teraz Fiedorczuk.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze Zbigniew Herbert i jego wspaniałe eseje. Że nie wspomnę o Jarosławie Iwaszkiewiczu. :)
    Z pań zagranicznych proponuję dopisać do listy Katherine Mansfield i Sylvię Plath.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dla mnie Iwaszkiewicz to przede wszystkim prozaik;) Pewnie dlatego, że proza jest bardziej popularna, do tego miał szczęście do licznych ekranizacji.

    OdpowiedzUsuń
  16. trafiłaś z opisem okładki w sedno, to tłumaczy dlaczego nie mogę się zabrać do tej książki, która czeka na przeczytanie jakieś pół roku.Ale teraz mnie uspokoiłaś i może wreszcie się za nią wezmę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam podobne obawy, ale już pierwsze strony dowiodły, że niepotrzebnie;) Książka jest wciągająca i b. dobrze się ją czyta. Czekam na Twoje wrażenia;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam dwa tomiki Iwaszkiewicza, "Muzykę wieczorem" i wybór z żółtej celofanowej serii. Według mnie całkiem niezłe. Dzięki Niemenowi sporo osób lubi "Nim przyjdzie wiosna". Do muzycznej interpretacji też miał Iwacha szczęście. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Najwyraźniej:) Plus do teatralnej - Rylski w sumie o nim sztukę napisał. "Na grobli" też o JI zahacza.

    OdpowiedzUsuń